XLVI

ㅡ Możesz się jeszcze wycofać. ㅡ Usłyszałem za sobą, gdy to oglądałem krajobraz za oknem w naszej sypialni. ㅡ Gukie... ㅡ Odwrócił mnie w swoją stronę. ㅡ Naprawdę nie chcę byś żałował.

ㅡ Nigdy nie okazał mi żadnej miłości, dobroci. Ciągle mnie poniżał, dlatego od niego uciekłem. Teraz, gdy jestem Królem nadal to robi. Ja po prostu chce być sprawiedliwy.

ㅡ Możesz być, ale czy naprawdę ścięcie to dobre rozwiązanie?

ㅡ Ja już nic nie wiem. ㅡ Uciekłem wzrokiem.

ㅡ Myślę, że pozostawienie go w lochu to dobry pomysł, ale bonus taki, że będzie torturowany. To lepsze niż miałbyś się obwiniać.

ㅡ Jeszcze się zastanowię, dobrze?

ㅡ Dam ci czas. ㅡ Uśmiechnął się lekko, a następnie ruszył ku wyjściu.

ㅡ Gdzie idziesz? ㅡ Spytałem łapiąc go za rękę.

ㅡ Nie chcę ci przeszkadzać. ㅡ Odparł. Pokręciłem przecząco głową przyciągając go do siebie i wpijając mu się w usta.

ㅡ Nigdy nie przeszkadzasz. Zapamiętaj to, skarbie. ㅡ Szepnąłem popychając go na łóżko zwisając nad nim.

ㅡ Co się tak patrzysz? ㅡ Spytał cicho.

ㅡ Nie chcesz tego? ㅡ Spytałem widząc w jego oczach niepewność.

ㅡ Po prostu... Przez to co się stało...

ㅡ Mieliśmy do tego nie wracać.

ㅡ Wiem, ale...

ㅡ Popatrz na mnie. ㅡ Poprosiłem spokojnym głosem. ㅡ Czy kiedykolwiek będzie między nami dobrze? Zapomnijmy o tamtym, żyjmy dalej szczęśliwie. Bardzo mocno cię kocham Jiminnie i chcę być z tobą szczęśliwy.

ㅡ Może masz rację. ㅡ Westchnął.

ㅡ Mam, kochanie. ㅡ Odparłem wstając z łóżka.

ㅡ Ale proszę nie uciekaj. ㅡ Powiedział łapiąc moją dłoń i z powrotem przyciągając do siebie powodując, że się na nim wręcz położyłem. ㅡ Chcę twojej bliskości. Wiesz... Bardzo mnie zmieniłeś nie wiem czy na lepsze, bo przecież przez to stałem się.. miękki.

ㅡ Kochanie nieprawda. Po prostu takie jest twoje prawdziwe ja. Musiało być ci ciężko udając kogoś kim nie jesteś.

ㅡ Nie lubiłem być okrutny i być niemiły dla każdego, ale tylko tak wszyscy mnie słuchali i udawali, że mnie szanują.

ㅡ Ludzie mogą cię szanować, jeśli ty będziesz szanował ich. Oczywiście znajdą się tacy co nie zasługują na szacunek to wtedy dobre wychowanie znika. Nie można tego tolerować.

ㅡ Wiem. ㅡ Westchnął.

ㅡ Co jeszcze cię gnębi?

ㅡ To, że... Mało ze sobą sypiamy. ㅡ Szepnął rumieniąc się słodko. ㅡ Ile razy w ciągu naszego małżeństwa się kochaliśmy? ㅡ Spytał patrząc mi w oczy. Zamilkłem zastanawiając się i szczerze to miał rację.

ㅡ Mało, ale zawsze można to zmienić. ㅡ Uśmiechnąłem się odwiązując jego szatę ukazując jego nagą klatkę piersiową.

ㅡ Czekaj. Nie ma olejku. Pójdę po niego. ㅡ Odsunął mnie z powrotem się ubierając.

ㅡ Ale nie ucieknij mi. ㅡ Zaśmiałem się.

ㅡ Właściwie to... Policz do dziesięciu. Gdy skończysz zacznij mnie szukać.

ㅡ Co?

ㅡ To, że jak mnie znajdziesz.. ㅡ Podszedł do mnie siadając mi na udach okrakiem. ㅡ ... Dostaniesz nagrodę. ㅡ Szepnął mi do ucha siadając wyżej na moim czułym miejscu. Odruchowo chwyciłem jego pośladki ściskając je.ㅡ Rozumiesz?

ㅡ Przecież zamek jest ogromny. Wieki zajmie mi cię szukanie.

ㅡ Mamy czas skarbie. ㅡ Uśmiechnął się muskając moje usta. Wstrzymałem oddech na jego pieszczotliwe słowo. Rzadko, wręcz wcale mnie nie przezywał, dlatego z jego ust brzmi to  cudownie. Czułem się w końcu dla kogoś ważny. ㅡ Ale dam ci kilka wskazówek. Unikaj lochów, ogrodu, dworów, jadalni, skrzydła szpitalnego... Reszty ci nie powiem.

ㅡ To nadal dużo. ㅡ Westchnąłem ciężko. ㅡ Dobrze. Niech będzie. Będę liczył. ㅡ Uśmiechnąłem się przymykając oczy.

ㅡ Czekam na ciebie króliczku. ㅡ Szepnął mi do ucha by po chwili wyjść z pokoju. Zacząłem liczyć do dziesięciu, a gdy skończyłem otworzyłem oczy wstając i opuszczając sypialnię. Zamek był ogromny, było wiele miejsc do ukrycia się. Jednakże jak to mówią... Od czego ma się ludzi?

Podszedłem do strażnika pytając w którą stronę poszedł Król. Bez zastanowienia wskazał mi kierunek, dlatego udałem się w tamtą stronę po drodze pytając innych osób. Zaśmiałem się pod nosem z myślą, że za chwilę go znajdę. Myślałem, że będzie trudniej, ale szczęście mi sprzyja.

Kilka minut później dotarłem do lewego skrzydła zamku, gdzie jeszcze nie miałem okazji być. Nie znałem tej części, ale była bardzo ciekawa. Na ścianach widniały portrety dawnych władców tego Królestwa, a na podłodze ciągnął się czerwony dywan. Ogólnie ta strona była bardziej przytulna nie to co reszta korytarzy, puste i bez kolorów.

Wszedłem do pomieszczenia, w którym prawdopodobnie ukrył się chłopak. Zatrzymałem się w pół kroku, a szczęka mi opadła. Była to sala z malowidłami na ścianach. Podłoga jak i sufit były wykonane ze złota co dodawało uroku. Momentalnie odebrało mi wdech w piersiach.

ㅡ Jimin? ㅡ Zawołałem, gdy szok minął. ㅡ Miałeś tu być. ㅡ Mruknąłem pod nosem. Wtedy w rogu dostrzegłem kolejne drzwi. Podszedłem do nich wchodząc do środka zauważając, że była to komnata dla gości. Wtedy dostrzegłem na łóżku starszego.

ㅡ Mówiłeś, że dłużej ci to zajmie.

ㅡ Dałem radę. ㅡ Uśmiechnąłem się podchodząc do niego. ㅡ Pięknie tu. Dlaczego nie pokazałeś mi tego miejsca wcześniej?

ㅡ Zamek jest ogromny. Nie jedna rzecz cię tu zaskoczy. ㅡ Odparł popychając mnie na łóżko i siadając na moich biodrach. ㅡ Ale teraz wracając. Znalazłeś mnie, więc powinienieś dostać nagrodę.

ㅡ Oh naprawdę? Jaką? ㅡ Zaśmiałem się kładąc dłonie na jego pośladkach.

ㅡ Taką przyjemną. ㅡ Szepnął całując mnie w usta. Oddałem gest przytulając go do siebie bliżej by następnie zmienić nasze pozycję zwisając nad nim.

ㅡ Nikt nam nie przerwie, prawda?

ㅡ Jeśli nie będą nas szukać to nie. ㅡ Rzekł odwiązując moją szatę. Spojrzałem na niego poważnym wzrokiem. ㅡ No co?

ㅡ Nie mam zamiaru kończyć, gdy ktoś nam przerwie i nie mam zamiaru przerywać, gdy ktoś tu wejdzie. ㅡ Mruknąłem. ㅡ To ma być nasz czas.

ㅡ Gukie tak prędko nas nie znajdą. Spokojnie.

ㅡ Mam nadzieję. ㅡ Westchnąłem cicho rozbierając nas do naga rzucając ubrania na podłogę. Wpiłem mu się w usta dłońmi badając jego szczupłe ciało, które było idealne. Z pocałunkami zjechałem na jego szyję tworząc czerwonokrwiste ślady, następnie zjeżdżając niżej do podbrzusza.

ㅡ Nie baw się ze mną. ㅡ Sapnął wplątując palce w moje włosy. ㅡ Jeśli nie chcesz by ktoś nas nakrył pospiesz się.

ㅡ Nie chcę się spieszyć. ㅡ Powiedziałem niezadowolony. Byliśmy małżeństwem, parą Królewską, więc chyba mieliśmy prawo do wspólnego spędzania czasu tylko we dwoje, prawda?

ㅡ Wiem skarbie, ale nie będę ukrywał, że chcę cię już poczuć. ㅡ Odparł wzdychając.

ㅡ Chcę dać ci dużo przyjemności. Poczekaj chwilę. ㅡ Poprosiłem spokojnym głosem zaczynając całować jego wewnętrzną stronę ud.

ㅡ Guk... ㅡ Jęknął cicho. Zassałem się na skórze sprawiając, że jęknął głośniej. Podniosłem się na kolana sięgając po olejek, który stał na śnieżnobiałej szafce.

ㅡ Chcesz to? ㅡ Spytałem z cwanym uśmiechem mocząc trzy palce w substancji.

ㅡ Nie drocz się. ㅡ Mruknął. ㅡ Albo jeszcze poczekaj. ㅡ Dodał podnosząc się do siadu. Odebrał mi dzbanek z olejkiem odkładając go na miejsce by po chwili nachylając się nad moim członkiem. Szybkim ruchem włożył go do buzi poruszając głową. Sapnąłem odchylając głowę do tyłu kładąc dłonie na jego włosach nadając swój własny rytm. Gdy czułem, że powoli się zbliżam do spełnienia odsunąłem chłopaka unosząc jego podbródek. W jego oczach dostrzegłem łzy, a wargi cudownie lśniły od śliny. ㅡ J-jak było? ㅡ Spytał niepewnie kładąc się na plecy.

ㅡ Wspaniale kochanie. ㅡ Uśmiechnąłem się sięgając po olejek. Ponownie namoczyłem palce w mazi wkładając je zaraz w starszego, który objął mnie za karkiem przyciągając do swoich ust. Gdy w końcu dodałem trzeci mężczyzna zagryzł moją dolną wargę, a ręce zacisnął na barkach. ㅡ Spokojnie. Jestem przy tobie. ㅡ Szepnąłem mu do ucha delikatnie go rozciągając.

ㅡ Możesz już. ㅡ Odparł cicho.

ㅡ Na pewno?

ㅡ Tak. ㅡ Skinął głową całując mnie w policzek. Uśmiechnąłem się lekko nawilżając swojego członka by następnie powoli wejść w chłopaka. Widząc jak zagłusza krzyk wpiłem mu się w usta dłońmi błądząc po jego ciele. Odczekałem kilka minut, a gdy dał znak zrobiłem pierwsze pchnięcie, a potem kolejne mocniejsze. Przymknąłem powieki wsłuchując się w jęki blondyna, które po prostu były przecudowne i mógłbym je słuchać codziennie, ale oczywiście tylko ja. ㅡ Gukie przyspiesz. ㅡ Sapnął. Od razu wykonałem polecenie łapiąc go za biodra.

ㅡ Jesteś boski Chim. ㅡ Wysapałem.

Kilkanaście minut później doszliśmy prawie w tym samym momencie. Zmęczony opadłem na starszego oddychając ciężko.

ㅡ Spisałeś się. ㅡ Powiedział bawiąc się moimi włosami.

ㅡ Ty również skarbie. Dziękuję za ten piękny czas.

ㅡ Ja także. ㅡ Zaśmiał się.

ㅡ To co? Ubieramy się i idziemy zajmować się sprawami Królestwa?

ㅡ Wypadało by. Listy od poddanych wywalają się stosami. ㅡ Westchnął.

ㅡ Hej. Jestem z tobą i zawsze będę. ㅡ Rzekłem muskając go w usta.

ㅡ Wiem. Dlatego jestem najszczęśliwszym mężczyzną na świecie. ㅡ Wyznał całując mnie w czoło przez co się zarumieniłem. ㅡ Jesteś słodki.

ㅡ Tylko dla ciebie. No nic. Ubierajmy się.

ㅡ Czekaj. Poleżmy jeszcze trochę. 

ㅡ Dobrze, ale tylko trochę.

**********************

02.04.23

Hejka.

Jak wam się podoba?

Miłej nocy kochani 🥰


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top