XLIV
Nie spałem całą noc. Nie po tym co Chim chciał zrobić, a szczególnie mojej osobie. Wiedziałem, że bardzo przeżywa stratę swojego kuzyna, doradcy, a jednocześnie przyjaciela, ale nie sądziłem, że będzie chciał zabić osobę, którą kocha, czyli mnie. Gdy tylko słońce wzeszło wyszedłem z pokoju kierując się do ogrodów. Potrzebowałem świeżego powietrza, potrzebowałem ochłonąć. Usiadłem na ławce patrząc na piękne białe róże, przy których rosły także żółte i czerwone. Ich widok mnie uspokajał. Były takie cudowne i pachnące.
ㅡ Wasza Wysokość? ㅡ Usłyszałem kobiecy głos. Uniosłem głowę widząc królewską surygatkę. Od razu wstałem ustępując jej miejsca.
ㅡ Jak się czujesz? ㅡ Spytałem delikatnie.
ㅡ W porządku.
ㅡ Dlaczego wstałaś tak wcześnie?
ㅡ Miałam nudności, a potem nie mogłam zasnąć, więc poszłam się przejść. A czy z Waszą Królewską mością wszystko w porządku?
ㅡ Oczywiście.
ㅡ Naprawdę? To dlaczego Król wstał tak wcześnie?
ㅡ Nie mogłem spać. ㅡ Uśmiechnąłem się nie chcąc dać jej powodów do plotek. ㅡ Cóż, powinnaś iść odpocząć.
ㅡ Dobrze. W końcu... Urodzę Księcia lub Księżniczkę. ㅡ Zaśmiała się co odwzajemniłem.
ㅡ Racja. Jak masz na imię?
ㅡ Jung SoJin.
ㅡ Miło mi cię poznać Sojin. W takim razie... Miłego wypoczynku.
ㅡ Dziękuję Wasza Wysokość. ㅡ Skinęła głową odchodząc. Westchnąłem ponownie siadając na swoim poprzednim miejscu obserwując kwiaty.
Nie miałem pojęcia ile tak siedziałem, ale na pewno długo, a utwierdził mnie w tym dotyk na ramieniu. Podskoczyłem patrząc na starszego.
ㅡ Ile tu siedzisz?
ㅡ Dlaczego pytasz?
ㅡ Masz już czerwone policzki od zimna.
ㅡ Już... Już jakiś czas.
ㅡ To przeze mnie. Przepraszam cię Gukie. ㅡ Szepnął. ㅡ Zrozumiem wszystko. Zrozumiem jeśli po tym odejdziesz i weźmiesz ze sobą przyszłego Króla czy Królową. Tak czy inaczej to będzie twoje dziecko. Mniejsza na razie z tym...
ㅡ Nie chcę odchodzić. Moje miejsce jest przy tobie i będę to cały czas powtarzać. Po prostu muszę przemyśleć tamtą sytuację. Nie sądziłem, że posuniesz się do takich czynów. ㅡ Pokręciłem głową.
ㅡ Nic nieusprawiedliwia mojego zachowania. Chciałem cię zranić i to zrobiłem. To było karygodne z mojej strony. ㅡ Szepnął z łamanym głosem. ㅡ Pójdę już. Dam ci przestrzeń.
ㅡ Poczekaj kochanie. ㅡ Westchnąłem. ㅡ Posiedź ze mną. Proszę.
ㅡ To zły pomysł.
ㅡ Postąpiłeś źle, ale nie chcę by przez to nasze uczucia do siebie się rozdarły. Nie chce byśmy się unikali jak woda i ogień. Proszę usiądź obok mnie.
ㅡ Gukie... ㅡ Spuścił głowę. Chwyciłem go za rękę przyciągając do siebie zmuszając by usiadł na miejscu obok. Objąłem go ramieniem całując w skroń, czoło, następnie w oba policzki, a na koniec w nosek.
ㅡ Chcę by było pomiędzy nami dobrze. Spójrz mi w oczy. ㅡ Poprosiłem. ㅡ Kochasz mnie?
ㅡ Najbardziej na świecie. ㅡ Szepnął.
ㅡ To kochaj mnie do ostatniego tchu. Nie uciekaj ode mnie już, dobrze? Jeśli będę chciał być sam to ci to powiem, może być?
ㅡ Na pewno?
ㅡ Tak, skarbie. ㅡ Uśmiechnąłem się lekko spojrzawszy na kwiaty. ㅡ Patrz jakie piękne.
ㅡ W tym roku przeszły same za siebie. Chodź na śniadanie. ㅡ Powiedział wstając.
ㅡ Nie jestem głodny.
ㅡ Jungkook musisz jeść. Sam mi wypominasz, a robisz dokładnie to samo. Proszę cię chodź.
ㅡ Przyjdę później.
ㅡ Ah rozumiem. Nie chcesz jeść w moim towarzystwie. Rozumiem. ㅡ Skinął głową odchodząc zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć i zaprzeczyć. To nie tak, po prostu nie byłem głodny, a wpychanie na siłę by nie pomogło. Wtedy stwierdziłem, że musiałem odpocząć od wszystkiego.
ㅡ Służko? ㅡ Zawołałem widząc kobietę.
ㅡ Tak Wasza Wysokość?
ㅡ Czy... Mogłabyś pójść do wioski po wiejski strój? Nie chce się wyróżniać od innych.
ㅡ Po co to Królowi?
ㅡ Nie mogę powiedzieć.
ㅡ Jak sobie życzysz Wasza Wysokość. ㅡ Ukłoniła się idąc przed siebie. Jedyną opcją bym mógł odpocząć jest wrócenie do dawnego ja. Tylko na kilka dni. Ja i Chim także potrzebowaliśmy przerwy, mimo że teraz potrzebowaliśmy siebie najbardziej. Każdy z nas musiał wszystko sobie przemyśleć.
Wstałem z ławki wchodząc do pałacu. Krocząc wzdłuż korytarza natrafiłem na Sojin.
ㅡ Nie miałaś odpoczywać? ㅡ Uniosłem brew.
ㅡ Ile można leżeć Wasza Wysokość? ㅡ Spytała z uśmiechem. ㅡ Jadł już Król śniadanie?
ㅡ Musiałem coś jeszcze załatwić. Dbasz o siebie? ㅡ Spytałem.
ㅡ Tak. Dziękuję.
ㅡ Może się przejdziemy?
ㅡ Oh z miłą chęcią. ㅡ Uśmiechnęła się co odwzajemniłem gestem ręki pokazując by ruszyła przodem.
Jimin POV.
Zza ściany obserwowałem Guka i naszą królewską surygatkę, a serce szalało. Ojciec mi kiedyś mówił, że nie powinniśmy rozmawiać i mieć jakiegokolwiek kontaktu z królewską surogatką, gdy tylko zajdzie w ciążę, ponieważ coś by mogło pójść nie tak. Jak widać już wiadomo co. Oparłem się o ścianę bijąc się po sercu by przestało boleć, ale... Zasłużyłem na to. To była moja kara, jednakże jeszcze za mała. Wtedy spojrzałem na świece, która paliła się tuż obok. Nie myśląc przystawiłem dłoń do płomienia trzymając kilka sekund.
ㅡ Aish! ㅡ Zdusiłem krzyk odsuwając rękę od ognia patrząc na nią. Była czerwona, bardzo czerwona oraz pojawiały się bąble. ㅡ Zasłużyłem. ㅡ Szepnąłem płacząc.
ㅡ Wasza Wysokość! Co Król robi?! ㅡ Usłyszałem krzyk strażnika. ㅡ Trzeba natychmiast iść do medyka. ㅡ Rzucił prowadząc mnie do odpowiedniego pomieszczenia. Tam lekarz dobrze zajął się moją dłonią.
ㅡ Wasza Wysokość? ㅡ Spytał. Spojrzałem na niego czekając aż zacznie. ㅡ Wszystko w porządku?
ㅡ Tak. ㅡ Odpowiedziałem krótko.
ㅡ Chcę Król porozmawiać? ㅡ Spytał. Spuściłem głowę kręcąc głową, ponieważ nie mogłem wydusić z siebie ani słowa. ㅡ Dlaczego Król poparzył sobie rękę? Nie uwierzę, że przez przypadek. To niebezpieczne.
ㅡ Musiałem.
ㅡ Nie. Nie musiał Król.
ㅡ Pójdę już. Dziękuję za pomoc. ㅡ Wstałem z łóżka wychodząc ze skrzydła szpitalnego. Czułem się pusty i samotny, a moją duszą zawładnęły ciemne istoty. Bez Tae to nie było to samo życie. Chciałem by wrócił, by wyzwał mnie za coś, by doradził. Po moich policzkach spływały łzy. Nawet nie wiem kiedy. Brakowało mi go. Tak bardzo za nim tęskniłem. Dlaczego odebrano mi właśnie jego? Czemu?!
Podskoczyłem czując uścisk na ramieniu. Wpadłem w panikę wyrywając się i płacząc.
ㅡ Już. Chimmy spokojnie. ㅡ Przytulił mnie głaszcząc po głowie. Wybuchłem płaczem chowając twarz w jego zagłębieniu szyi.
ㅡ Tęsknię za Tae. ㅡ Wyszlochałem. ㅡ Niech wróci, błagam. ㅡ Szepnąłem.
ㅡ Kochanie to niestety nie będzie możliwe.
ㅡ Musi. ㅡ Wyłkałem bardziej się w niego wtulając. Płakałem mu w ramię, a chłopak uspokajająco mnie głaskał po głowie i plecach.
ㅡ Wszystko będzie dobrze. Jestem przy tobie.
ㅡ Co tu robisz?
ㅡ Słyszałem, że byłeś u medyka, dlatego przybiegłem jak najszybciej.
ㅡ Po co? Przecież dobrze się bawiłeś z tą kobietą.
ㅡ Z Sojin? Skarbie...
ㅡ Widziałem jak się zachowywalicie.
ㅡ Jimin zrozum, że ona nosi i urodzi nasze dziecko. To będzie nieodpowiednie, jeśli nie będziemy przy niej i sprawdzać jak się czuję. To ona musi poświęcić swoje ciało dla przyszłego dziedzica. Chcę po prostu dać jej trochę atencji. By nie czuła się sama. Jednakże ty jesteś dla mnie ważniejszy. Nie myśl inaczej. Kocham cię Jimin. Tylko ciebie.
ㅡ Ja ciebie też kocham Jungkookie. Bardzo. ㅡ Ponownie się w niego wtuliłem.
ㅡ Dobrze, a teraz pokaż mi tą rękę. ㅡ Westchnął.
ㅡ Nie ma potrzeby. Nic nie zobaczysz, bo jest bandaż.
ㅡ Jak to się stało?
ㅡ Opatrzyłem się.
ㅡ Moje biedactwo. ㅡ Musnął moją skroń. ㅡ Musisz teraz odpoczywać.
ㅡ A ty musisz iść jeść.
ㅡ Arasso kochanie. Pójdę.
**********************
13.03.23
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia 💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top