XLII
Poszukiwania Tae przeciągnęły się do dwóch dni. Zacząłem się bać iż coś mu się stało. Przeszukaliśmy cały zamek, gdzie w tym czasie odkryłem wiele innych ciekawych komnat, lecz do niektórych Chim zabronił mi wychodzić czym się zdziwiłem, ale uszanowałem jego prośbę.
ㅡ Nie mógł rozpłynąć się w powietrzu. ㅡ Mruknąłem pod nosem. Kilka minut później podbiegł do mnie strażnik ciężko oddychając.
ㅡ Proszę wyjść na dwór. ㅡ Wydyszał. Czym prędzej wykonałem polecenie opuszczając pałac. Nim dobrze przekroczyłem próg drzwi tak na samej ich granicy upadłem na kolana. Ujrzałem martwe ciało kuzyna Chima, które było poharatane. ㅡ Był zakopany w lesie. ㅡ Rzekł strażnik niepewnie. Milczałem czując w oczach łzy. ㅡ Jednakże przy nim znaleźliśmy list do Króla Jimina zapieczętowany pieczątką Królestwa Jeon.
ㅡ C-co? ㅡ Spojrzałem na niego. ㅡ Gdzie ten list?
ㅡ Zanieśli go do Króla. ㅡ Oznajmił. Czym prędzej wstałem biegnąc do ogrodu, w którym ostatnio widziałem chłopaka i nie myliłem się. Nadal tam był, a widząc jego załzawione oczy wiedziałem już, że przeczytał treść.
ㅡ Kochanie...
ㅡ Wróć do domu. ㅡ Szepnął wycierając policzki.
ㅡ Cokolwiek moja matka ci napisała..
ㅡ Zabiła mi kuzyna! ㅡ Krzyknął zalewając się łzami. ㅡ Jedyną mi bliską rodzinę, jedynego przyjaciela. Nie mam zamiaru dłużej się jej sprzeciwiać! Kogo jeszcze mi odbierze?! ㅡ Krzyczał nie mogąc się uspokoić. Podszedłem do niego przytulając z całych sił nie pozwalając mu się wyrwać. ㅡ Wróć do rodziców.
ㅡ O to jej chodzi.
ㅡ No właśnie! O to jej chodzi, więc żeby nie było więcej ofiar wróć tam.
ㅡ Nie ma mowy.
ㅡ Nie bądź głupi. ㅡ Wyłkał. ㅡ Nie chcę więcej ofiar.
ㅡ Mam opuścić osobę, którą kocham? Jimin.... Przetrwamy to razem i..
ㅡ Nie rozumiesz, że zabiła Tae? Masz wracać. ㅡ Odepchnął mnie. ㅡ Wróć do swojego domu.
ㅡ Dobrze. Pojadę tam, ale wiedz, że tu wrócę. ㅡ Mruknąłem idąc do komnaty. Spakowałem parę swoich rzeczy, a następnie wszystko załadowałem na karocę. Tuż przed wyjazdem poszedłem jeszcze raz do starszego, który nadal siedział w ogrodzie. ㅡ Kochanie? ㅡ Szepnąłem.
ㅡ Przepraszam za wszystko. ㅡ Powiedział łamanym głosem. Usiadłem obok niego obejmując ramieniem.
ㅡ Nie musisz. To nie twoja wina.
ㅡ Nie chcę byś wyjeżdżał, ale..
ㅡ Wszystko rozumiem. Jeśli załatwię sprawę z mamą wrócę do ciebie, dobrze?
ㅡ Będę czekać, Jungkook. ㅡ Przytulił mnie co odwzajemniłem, a następnie pocałowałem go czule w usta. ㅡ Trzymaj się. Wróć cały i zdrowy.
ㅡ Ty także, Chim. Do zobaczenia wkrótce. ㅡ Powiedziałem muskając go w czoło, a potem opuszczając ogród i zamek. Wsiadłem do powozu ruszając. Tym razem nie będę już miły. Za dużo razy prosiłem.
*
Gdy tylko dojechałem na miejsce wysiadłem z karocy szybkim krokiem wchodząc do pałacu kierując się do sali tronowej. Wparowałem do środka zabierając miecz jednego z żołnierzy podchodząc do matki.
ㅡ Jak śmiałaś coś takiego zrobić?! ㅡ Krzyknąłem chcąc przystawić stal do jej gardła, lecz strażnik mi na to nie pozwolił. Wściekły raz dwa go powaliłem na ziemię, po tym przybiegli inni. Ich także pokonałem w szybkim tempie. Gdy było czysto podszedłem do kobiety.
ㅡ Ostrzegałam. Widocznie to zaskutkowało, że przyjechałeś.
ㅡ Co takiego? ㅡ Spytał mężczyzna nie rozumiejąc naszych wypowiedzianych zdań.
ㅡ O tym też nic nie wiesz?! ㅡ Krzyknąłem zdenerwowany. ㅡ Jej zabójcy zabili kuzyna Jimina, a do niego wysłała list, że mam wrócić do domu inaczej będzie więcej ofiar. ㅡ Skłamałem, jako iż nie znałem treści listu, ale pewnie tak było, skoro Chim tak zareagował.
ㅡ Słucham? Tym razem przekroczyłaś granicę. ㅡ Wstał z tronu.
ㅡ Robię wszystko by mój syn był szczęśliwy. U niego nie był i nie będzie. On mu nic nie da.
ㅡ Przecież lubiłaś Jimina. Czemu zmieniłaś zdanie?
ㅡ Widocznie źle go oceniłam. ㅡ Wzruszyła ramionami.
ㅡ Tato.. ㅡ Spojrzałem na starszego.
ㅡ Chyba zbyt długo byłem uległy. ㅡ Westchnął. ㅡ Straże! ㅡ Krzyknął, a do środka wbiegło dwóch mężczyzn. ㅡ Zamknąć ją w lochu.
ㅡ Że co? Jak śmiesz?! ㅡ Krzyknęła zdenerwowana. Ojciec podszedł do niej zdejmując z jej głowy koronę.
ㅡ Od dzisiaj już nie jesteś Królową, ani moją żoną. Przez ciebie może wywołać się wojna, jeśli Król Jimin będzie chciał pomścić swojego kuzyna.
ㅡ Nie możesz mi tego zrobić.
ㅡ Jestem Królem i to ja mam największą władze. W dodatku sprawiłaś, że nasz syn nas znienawidził. Tego chciałaś? Zabrać ją! ㅡ Krzyknął. Strażnicy zrobili co kazał. W pomieszczeniu zostaliśmy tylko my i nieprzytomni żołnierze. ㅡ Przepraszam synu.
ㅡ To nie twoja wina..
ㅡ Ale mogłem mieć bardziej oczy otwarte. ㅡ Westchnął siadając na tronie. ㅡ Mogłem zauważyć co wyprawia. Nie sądziłem, że posunie się tak daleko. Proszę cię. Ubłagaj Jimina by nie wysyłał wojsk. Nie chce wojny.
ㅡ Zrobię co w mojej mocy, ale nie sądzę by chciał wojny. ㅡ Odparłem. ㅡ Cóż.. Wracam do domu. Moje zadanie zakończone. Odwiedzę was niedługo.
ㅡ Zostań. Zjedzmy razem kolację. ㅡ Poprosił. ㅡ Dopiero przyjechałeś, a twoje bagaże zostały zaniesione do komnaty. Zostań na kilka dni, dobrze?
ㅡ Ale Chim...
ㅡ Da sobie radę. Wyślę posłańca by przekazał mu wiadomość.
ㅡ W porządku. ㅡ Skinąłem głową. ㅡ W takim razie pójdę się przebrać i przywitam się z Jung-hyungiem.
ㅡ Dobrze. ㅡ Uśmiechnął się, lecz wiedziałem, że wymusił ten gest. Przecież właśnie zamknął w więzieniu swoją własną żonę. Westchnąłem ciężko opuszczając pomieszczenie kierując się schodami na górę.
*****************
25.02.23
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia życzę 💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top