XLI
Szczęśliwy biegłem ile sił w nogach do biblioteki, w której był Chim. Miałem dla niego cudowne wieści. Niestety nie mógł wrócić do tajnego pokoju, dlatego musiał zostać już ze mną. W zamku o dziwo byli spokojnie aż za spokojnie. Czułem, że coś było nie tak, ale jak na ten moment nie przejmowałem się tym.
ㅡ Kochanie! ㅡ Zawołałem wchodząc do środka.
ㅡ Jungkook? Coś się stało? A! ㅡ Pisnął, gdy przytuliłem go unosząc do góry.
ㅡ Będziemy rodzicami! Będziemy mieć dziecko słyszysz? ㅡ Powiedziałem uradowany mając w oczach łzy. ㅡ Jestem taki szczęśliwy skarbie. ㅡ Dodałem odstawiając go na ziemi.
ㅡ Udało się? ㅡ Otworzył szeroko oczy.
ㅡ Tak.
ㅡ Będziemy mieli dziecko. ㅡ Szepnął z uśmiechem. ㅡ To wspaniale. ㅡ Wtulił się we mnie. ㅡ Dziękuję króliczku.
ㅡ Za co?
ㅡ Bo to dzięki tobie.
ㅡ Zrobiłem to co do mnie należy. ㅡ Odparłem obejmując go w pasie przyciągając do siebie bliżej. ㅡ Nie mogę się doczekać aż się urodzi. ㅡ Szepnąłem całując go w usta. ㅡ Co byś chciał?
ㅡ To nie ma znaczenia. Ważne by było zdrowe.
ㅡ Masz rację.
ㅡ Tak, ale teraz nie przerywaj. ㅡ Mruknął wskakując na mnie i całując moją szyję. Zaśmiałem się lekko opierając go o regał trzymając za pośladki by nie spadł. ㅡ Chcę dokończyć to co zaczęliśmy.
ㅡ W takim razie nie mów tyle. ㅡ Szepnąłem wpijając mu się w usta jedną dłonią odwiązując jego szatę, a chłopak robił to samo z moją. Postawiłem go na podłodze zdejmując z nas bieliznę, by następnie ponownie go podnieść. ㅡ Nie mamy olejku.
ㅡ Nie ma czasu iść do komnaty. ㅡ Rzekł patrząc mi w oczy. Skinąłem głową podając mu swoją dłoń.
ㅡ W takim razie ssij. ㅡ Oznajmiłem. Starszy się uśmiechnął wkładając palce do buzi zasysając się na nich. Czułem jak jego śliski mięsień pracuje na pełen obrotach. To sprawiło, że podnieciłem się do maksimum. Kilka chwil później zabrałem rękę od razu wkładając dwa palce w chłopaka, który syknął chowając twarz w moim zagłębieniu szyi. Zacząłem go rozciągać dodając trzeci. ㅡ Spokojnie kochanie. Jestem z tobą.
ㅡ Wejdź już we mnie. ㅡ Szepnął. Zaprzeczyłem postawiając go na równe nogi odrwacając do siebie tyłem i poruszając dłonią coraz szybciej. ㅡ Jungkook~~ ㅡ Jęknął odchylając głowę do tyłu.
ㅡ Dobrze ci? ㅡ Sapnąłem mu do ucha za co dostałem kolejny jęk. Kilka minut później wyjąłem palce zastępując je czymś innym. Powoli wszedłem w niego aż do samego końca. Chwyciłem go za biodra robiąc pierwsze pchnięcie, potem kolejne co rusz przyspieszając. Chwyciłem za półki od regałów chcąc w niego wejść jeszcze głębiej.
ㅡ Guk! ㅡ Krzyknął nie mogąc ustać na nogach, dlatego przytrzymałem go jedną ręką by nie upadł. Zaprzestałem ruchów biorąc go na ręce i kładąc na czerwonej kanapie zwisając nad nim. Przejechałem dłonią po jego nagim udzie na brzuch, a potem po klatce piersiowej zahaczając o małe, wrażliwe punkciki. ㅡ Kookie. ㅡ Szepnął wypychając biodra ku górze.
ㅡ Ćśś... Nic nie mów. ㅡ Poprosiłem nachylając się nad jego piersią zasysając się na jego punkcikach. Uśmiechnąłem się słysząc słodkie ciche pojękiwania chłopaka, który wplątał dłonie w moje włosy. Z pocałunkami zjechałem niżej całując delikatnie brzuch, podbrzusze aż dotarłem do wewnętrznej strony ud, które były najbardziej wrażliwe, dlatego zassałem się na mlecznej skórze starszego wywołując głośny jęk.
ㅡ Jungkookie.... Proszę. ㅡ Zaskomlał wiercąc się. Podniosłem się do klęku patrząc na blondyna z góry. Był w całkowitym nieładzie co dodawało mu uroku.
ㅡ Jak bardzo prosisz?
ㅡ Bardzo proszę. ㅡ Szepnął przymykając oczy jeżdżąc swoimi dłońmi po swoim ciele. ㅡ Błagam. ㅡ Dodał podnosząc się do siadu całując moją szyję dotykając mojej klatki piersiowej. Zarumieniłem się będąc lekko speszony chyba pierwszy raz. Ten chłopak był w stanie doprowadzić mnie do takiego stanu jak nikt inny. To było w nim wyjątkowe.
Z powrotem położyłem nas na kanapie naśliniając swojego członka, wchodząc od razu w chłopaka, który krzyknął na całe pomieszczenie.
ㅡ Przepraszam.
ㅡ Nie. Nie musisz. Zacznij już. ㅡ Poprosił przytulając mnie. Skinąłem głową ruszając miednicą. Przejechałem dłonią po jego udzie, a potem na pośladek ściskając go. ㅡ Przyspiesz.
ㅡ Robię co mogę kochanie.
ㅡ To jeszcze za wolno. ㅡ Mruknął. ㅡ Króliczku proszę cię. ㅡ Powiedział słodkim, a jednocześnie uwodzicielskim głosem. Na moje policzki ponownie wkradł się rumieniec. To było... Nie mam dobrego słowa by to określić. Nieziemskie? Też nie pasuje. Bądź razie wspaniałe.
ㅡ Jak sobie życzysz Wasza Wysokość. ㅡ Uśmiechnąłem się przyspieszając do maksimum. W pomieszczeniu słychać było jedynie piękne jęki i sapania blondyna, a także odgłos dwóch odbijających się ciał. To zbliżenie było inne, dlatego zapamiętam je na dłużej.
Kilkanaście minut później doszliśmy prawie w tym samym czasie. Oparłem na tors męża oddychając ciężko.
ㅡ Spisałeś się Jungkookie. ㅡ Powiedział głaszcząc mnie po głowie. Uśmiechnąłem się lekko spojrzawszy na niego.
ㅡ Dziękuję za to, Chimmy. Było cudownie.
ㅡ Zgadzam się. Mam nadzieję, że powtórzymy to.
ㅡ Bez dwóch zdań. Musimy skarbie. ㅡ Stwierdziłem całując go w usta. Odsunąłem się przypominając sobie o jednej rzeczy. ㅡ Właściwie to mam pytanie. Widziałeś Tae?
ㅡ Nie, dlaczego?
ㅡ Nie widziałem go od kilku dni. Myślałem, że gdzieś go wysłałeś.
ㅡ Bym cię o tym poinformował.
ㅡ To trochę dziwne. Zawsze go widziałem, gdy szedł korytarzem, ale teraz...
ㅡ Może jest zajęty.
ㅡ Nie sądzę. W zamku jest niebezpiecznie. Każdy ma oczy dookoła głowy. Poszukam go.
ㅡ Ale nie sam. Weź strażników.
ㅡ Nie martw się. ㅡ Odpadłem całując go w czoło wstając i ubierając się. ㅡ Ty też nie siedź tutaj sam.
ㅡ Wiem.
ㅡ Pójdę już. Do zobaczenia później. ㅡ Powiedziałem wychodząc z biblioteki każąc strażnikom pilnować Chima. Ruszyłem na poszukiwania. To nie było normalne, że Tae znika z dnia na dzień. Musiałem go znaleźć.
********************
19.02.23
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłej nocy kochani 🥰
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top