XIX

ㅡ Witam w mojej komnacie. ㅡ Powiedziałem, gdy weszliśmy do środka pomieszczenia.

ㅡ Jest bardzo piękny. ㅡ Odparł siadając na łóżku.

ㅡ Nie taki jak twój. Tutaj czuję się inaczej. Jak w obcym miejscu. U ciebie czułem się jak w domu. ㅡ Zająłem miejsce obok niego. ㅡ Gdybym miał możliwość... Zostałbym u ciebie.

ㅡ Przecież masz możliwość. ㅡ Uśmiechnął się wskazując na nasze pierścionki. ㅡ Kiedy chciałbyś wesele?

ㅡ Nie mam pojęcia. Nie zastanawiałem się. Może w pierwszy dzień wiosny? Wtedy jest przepięknie. Drzewa puszczają pąki kwiatów. Wygląda to niesamowicie.

ㅡ Cudowny pomysł. ㅡ Ucieszył się wskakując na mnie i siadając na mojej osobie okrakiem. ㅡ W takim razie pierwszy dzień wiosny.

ㅡ Nie mogę się doczekać. ㅡ Uśmiechnąłem się muskając go w usta kładąc dłonie na jego biodrach.

ㅡ A... Jak w ogóle się czujesz? Nigdy nie pytałem cię jak się czujesz ze swoją rodziną.

ㅡ Powoli się przyzwyczajam, ale wciąż niełatwo mi powiedzieć do Królowej mama, albo do Króla tata.

ㅡ Daj sobie czas. Przyzwyczaisz się.

ㅡ A właśnie... Jak z tobą? ㅡ Spojrzałem mu w oczy. ㅡ Już dawno to zauważyłem. Zawsze jak jestem z moimi rodzicami, ty stajesz się niemrawy i smutny.

ㅡ To nic. Po prostu brakuje mi moich rodziców. ㅡ Uciekł wzrokiem, lecz położyłem palce na jego podbródku zmuszając by na mnie spojrzał.

ㅡ Jak to nic? Nie udawaj, że jesteś silny. To dlatego wtedy się upiłeś i mnie wygoniłeś?

ㅡ Przepraszam. ㅡ Przytulił mnie. ㅡ Byłem zazdrosny i wkurzony, że masz rodziców. Jeszcze jak się cieszyli na twój widok... Jestem żałosny. Przepraszam cię Gukie.

ㅡ Hej, hej. Nie musisz kochanie. To normalne, że brakuje ci kogoś bliskiego. Ja będę zawsze przy tobie Chim. Pamiętaj o tym, dobrze?

ㅡ Będę pamiętać. ㅡ Odparł chowając twarz w moim zagłębieniu szyi. ㅡ A ja już nie będę więcej pił. Obiecuję.

ㅡ Spokojnie. Nie rozmawiajmy o przykrych tematach. Co chciałbyś na święta?

ㅡ Niczego nie potrzebuje. Tylko twojej miłości.

ㅡ Dlaczego jesteś taki uroczy? ㅡ Mruknąłem głaszcząc go po głowie. ㅡ Naprawdę zmieniłeś się od naszego pierwszego spotkania.

ㅡ Wybacz, że tak cię traktowałem.

ㅡ To już nieważne, Chim. Dzielnie to przyjąłem na pierś i cierpliwie czekałem. I widzisz? Niedługo się pobieramy.

ㅡ Dziękuję za wszystko Guk. A ty co chciałbyś na święta?

ㅡ Hm... Miłość i szczęście już mam. Chciałbym tylko byś już zawsze taki był. Byś nie był już dla nikogo zły.

ㅡ Obiecuję. ㅡ Odparł odsuwając się lekko. ㅡ Kocham cię.

ㅡ Ja też cię kocham Jiminnie. Niedługo będzie kolacja, a potem usiądziemy przy kominku i będziemy śpiewać.

ㅡ Podoba mi się ten pomysł. ㅡ Rzekł popychając mnie na łóżko zwisając nade mną. ㅡ No dobrze mój książę. To co teraz robimy? ㅡ Spytał przybliżając się do mojej szyi składając na niej delikatnie pocałunki. Przymknąłem powieki z przyjemności.

ㅡ Mamy jeszcze czas to może... ㅡ Zacząłem zmieniając nasze pozycję, że teraz to starszy leżał pode mną.

ㅡ Po ślubie.

ㅡ Co? ㅡ Zdziwiłem się. ㅡ Ale jesteś. ㅡ Mruknąłem. ㅡ Chciałem się tobą nacieszyć. ㅡ Wydnąłem dolną wargę sunąć dłonią po jego udzie odsłaniając tym jego nogę, dlatego korzystając z tej okazji bardziej podwinąłem jego hanbok masując nagie udo.

ㅡ Nie rób tak. ㅡ Strącił moją rękę.

ㅡ Dlaczego? Podoba mi się to.

ㅡ A mi nie.

ㅡ Bo nie będziesz mógł się kontrolować?

ㅡ Otóż to, więc bądź tak łaskawy i nie prowokuj. ㅡ Poprosił, lecz uśmiechnąłem się jeszcze szerzej sunąć dłonią jeszcze wyżej i odsłaniając coraz to więcej ciała chłopaka. ㅡ Jungkook. ㅡ Warknął.

ㅡ Ale dlaczego mnie nie powstrzymujesz? ㅡ Spytałem wpijając mu się w usta ściskając jego pośladek. Po chwili poczułem jak blondyn mnie odpycha na co niechętnie przystanąłem.

ㅡ Starczy. ㅡ Szepnął oddychając ciężko.

ㅡ Następnym razem nie pozwolę ci przerwać. ㅡ Powiedziałem ostatni raz go całując by następnie wstać z łóżka poprawiając swoję szaty, a potem podchodząc do okna.

ㅡ Następny raz będzie na ślubie. Wtedy, więc nie będę ci przerywać. ㅡ Zaśmiał się podchodząc do mojej osoby, dlatego przyciągnąłem go do siebie przytulając od tyłu. ㅡ Piękny ten śnieg.

ㅡ Tak. W tym roku jest przepiękny. Jeszcze rok temu włóczyłem się po wioskach byle tylko nie siedzieć sam w chacie, a teraz? Będę jadł wigilijną kolację z Królem i Królową, w pałacu, a za dwa miesiące poślubię najpiękniejszego chłopaka na świecie. Naprawdę mam ogromne szczęście i to dzięki tobie Jimin. Gdybyś nie zakazał muzyki nigdy bym do ciebie nie przyszedł.

ㅡ Kolejny dowód na to, że muzyka jest potrzebna. Ona łączy ze sobą ludzi. Już nigdy jej nie zakaże.

ㅡ Trzymam cię za słowo skarbie. ㅡ Szepnąłem mu do ucha muskając je kilka razy, a potem zjechałem z pocałunkami niżej na jego szyję. Chłopak uroczo mruczał jak mały kotek odchylając głowę dając mi więcej pola do popisu.

Kilka minut później usłyszeliśmy pukanie, a po chwili do środka weszła służka oznajmiając, że pora na kolację.

ㅡ Nie stresuj się. ㅡ Powiedziałem, gdy szliśmy do jadalni. Zatrzymałem nas tuż przed drzwiami patrząc mu w oczy. ㅡ Pokaż mi się. ㅡ Szepnąłem oglądając go z każdej strony. ㅡ Piękny jak zawsze.

ㅡ Aish nie zawstydzaj mnie. ㅡ Mruknął uciekając wzrokiem. Zaśmiałem się łapiąc dłoń chłopaka, a następnie wchodząc do środka. Wszyscy o dziwo już czekali. Zajęliśmy swoje miejsca czekając na posiłek, który został podany już chwilę później.

Po kolacji każdy pracownik wrócił do swojego rodzinnego domu, dlatego w zamku byliśmy tylko my i strażnicy. Co jak co, ale strażnicy musieli być jakby znienacka napadli na pałac.

ㅡ Usiądźcie. ㅡ Poprosiłem siadając na kanapie kładąc gitarę na udach. Tuż obok mnie zasiadł Chim, a kawałek dalej rodzice i brat. Spojrzałem na swojego narzeczonego, następnie na piękną ozdobioną choinkę. Była piękna. Zacząłem grać melodie. Nie minęło dużo czasu, a wszyscy zaczęli śpiewać. Poczułem dreszcze i ciepło rozlewające się w sercu. To był najlepszy moment w życiu. ㅡ Proszę. ㅡ Podałem instrument kobiecie. Ta spojrzała na mnie zaskoczona przyjmując gitarę. ㅡ Zagraj nam coś.

ㅡ Nie wiem czy pamiętam. ㅡ Zaśmiała się cicho wyraźnie zawstydzona.

ㅡ Dasz radę mamo. ㅡ Powiedział brat. Rodzicielka poprawiła instrument na nogach i z chwilą zawahania zaczęłaś grać. Nie znałem tej melodii, ale była piękna i spokojna. Chwyciłem dłoń chłopaka patrząc mu w oczy i posyłając uśmiech, następnie przybliżyłem się do jego ucha szepcząc.

ㅡ Kocham cię.

Starszy się uśmiechnął opierając głowę na moim barku. Wtedy mój wzrok padł na ojca, który nam się przyglądał. Już myślałem, że nas rozdzieli byśmy zachowali się z kulturą, ale na szczęście czegoś takiego nie zrobił tylko posłał ciepły uśmiech, który odwzajemniłem.

Po jakimś czasie rodzicielka skończyła szybko odkładając instrument na bok.

ㅡ To było piękne mamo. Co to było? Nie znam takiej piosenki.

ㅡ Nikt jej nie zna. Napisałam ją dawno temu dla ciebie zanim Jung-hyung się urodził. ㅡ Pogładziła swojego młodszego syna po głowie. ㅡ Ale nie zdążyłam ci jej zagrać. Chciałam ci ją podarować w dniu twoich piętnastu urodzin.

ㅡ Mamo.. to było piękne. Dziękuję. ㅡ Wstałem przytulając kobietę. Wtedy młodszy wstał i wyszedł z pomieszczenia. Zdziwiony obejrzałem się po wszystkich szukając odpowiedzi, ale nikt nie wiedział. ㅡ Zrobiłem coś źle?

ㅡ Nie, kochanie. Siadaj. Porozmawiam z nim.

ㅡ Ja to zrobię. ㅡ Zdeklarował się Jimin wstając z miejsca. ㅡ Spróbuje. Domyślam się o co chodzi. ㅡ Westchnął spojrzawszy na mnie. ㅡ Pójdę już. ㅡ Ukłonił się idąc śladami mojego brata.

**********************

11.12.22
Hejka

Jak wam się podoba?

Miłej nocy kochani 🥰

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top