VIII
Wróciliśmy do kobiety, przy której stał oczywiście Król i pewnie ich syn. To sprawiło, że zrobiło mi się słabo.
ㅡ Nie dam rady. ㅡ Szepnąłem.
ㅡ Dasz. To twoja rodzina, która bardzo za tobą tęskni. Naprawdę nie marnuj okazji. ㅡ Odparł. Wziąłem głęboki wdech skinając głową po paru chwilach. ㅡ Witam. Najmocniej przepraszam za małe zamieszanie. Wracając... Chciałbym przedstawić państwu Jeon Jungkooka. ㅡ Wskazał na mnie. Cała trójka spojrzała na mnie zaskoczona. ㅡ Zaginionego syna Waszej królewskiej mości. ㅡ Dodał poważnie. Każdy z nich stał jak ten słup soli i nic nie mówił, a także wywiercając we mnie dziurę.
Niespodziewanie kobieta podeszła do mnie pochylając moją głowę do przodu i zaglądając za ucho. Czułem jak dotyka jednego miejsca.
ㅡ To ty. Wszędzie rozpoznam to nietypowe znamię. ㅡ Wyznała z łamanym głosem.
ㅡ Mam znamię? ㅡ Zdziwiłem się.
ㅡ Tak. Takie niekształtne serce. To niezwykłe.
ㅡ Nie wiedziałem. ㅡ Szepnąłem.
ㅡ Jesteś moim synem. ㅡ Rozpłakała się przytulając mnie. Niepewnie oddałem gest patrząc na Jimina, który uśmiechał się smutno po czym odszedł w inną stronę. Po chwili kobieta się odsunęła, a przede mną stanął mężczyzna, który obejrzał mnie ze wszystkich stron, a następnie przytulił. To samo zrobił chłopak podobny do mnie.
ㅡ Nie mogę uwierzyć. ㅡ Powiedział. ㅡ Jestem Jung-hyung. Twój brat. Ale wyrosłeś, Hyung.
ㅡ Miło mi cię poznać. ㅡ Powiedziałem niepewnie.
ㅡ Chodźmy. Musimy wiele sobie wyjaśnić. ㅡ Odparł Król.
***
Przez cały bal rozmawiałem ze swoimi rodzicami ani razu nie spotykając Jimina. Z tego powodu się zamartwiałem, dlatego gdy uroczystość się skończyła chciałem pójść go poszukać, lecz zatrzymała mnie moja mama.
ㅡ Jungkook zaczekaj. Skoro się już znalazłeś... Wróć z nami do domu. ㅡ Poprosiła.
ㅡ Ja... Ja nie mogę. Znaczy chcę, ale chciałbym najpierw porozmawiać z Królem Park. To dzięki niemu dowiedziałem się kim jestem.
ㅡ Rozumiem..
ㅡ Przyjadę do was za kilka dni, dobrze?
ㅡ Będę czekać kochanie. ㅡ Uśmiechnęła się opuszczając zamek. Po tym biegiem poszedłem do komnaty blondyna. Zdyszany wszedłem do środka zastając go na łóżku. Na pierwszy rzut oka wszystko było w porządku, lecz gdy się zbliżyłem dostrzegłem trzy butelki wina.
ㅡ Jimin? ㅡ Spytałem siadając obok niego i przytulając od tyłu. ㅡ Wszystko w porządku?
ㅡ Daj mi spokój Jeon. Wyjdź.
ㅡ Jeon? Nigdy nie mówiłeś do mnie nazwiskiem. Jimin co się...
ㅡ Powiedziałem, że masz wyjść! ㅡ Krzyknął rzucając butelką w ścianę, a ta roztrzaskała się na kawałki.
ㅡ Ale..
ㅡ Wyjdź.
ㅡ Powiedz co się stało?
ㅡ Straże! ㅡ Krzyknął, a po chwili do środka weszli żołnierze. ㅡ Wyprowadzić go.
ㅡ Co? Dlaczego mi to robisz? ㅡ Spytałem nie rozumiejąc jego zachowania.
ㅡ Mogłeś już dawno odejść z tego zamku. Po co zostałeś?! Po co?! ㅡ Krzyczał. ㅡ Zrób to teraz. Śmiało. Zabrać go stąd. Już!
ㅡ Nie, czekajcie. ㅡ Prosiłem, ale zostałem złapany pod pachami i wyprowadzony. Gdy zmierzaliśmy do mojej komnaty wyrwałem się. ㅡ Nie pójdę do Króla. Obiecuję, ale nie zamykajcie mnie tam.
ㅡ Mamy cię na oku.
Zszedłem na parter wchodząc do sali tronowej skąd wziąłem swoją gitarę, a następnie tak po prostu opuściłem zamek idąc przed siebie. Po pijaku zawsze mówi się prawdę, a na ten moment nie chciałem go widzieć. Nie sądziłem, że tak myśli. Od początku mnie nie chciał? Czułem się zraniony i oszukany.
*
Jimin POV.
Obudziłem się z bólem głowy. Syknąłem cicho masując skronie. Jednakże w pierwszej sekundzie przypomniałem sobie co wczoraj zrobiłem. Natychmiast wstałem biegnąc do komnaty Jungkooka, która była pusta.
ㅡ Gdzie on jest? ㅡ Spytałem strażnika.
ㅡ Wziął gitarę i opuścił zamek. Kazał mu Król. ㅡ Odparł.
ㅡ Nie. ㅡ Cofnąłem się. ㅡ Szukać go. Macie go poszukać! ㅡ Krzyknąłem. ㅡ Natychmiast. Macie go do mnie przyprowadzić.
ㅡ Tak jest. ㅡ Zasalutowali odchodząc. Usiadłem pod ścianą wybuchając płaczem. Jak mogłem tak powiedzieć Jungkookowi? Zraniłem go, a teraz przeze mnie gdzieś się włóczy. Bez jedzenia, bez dachu nad głową. Byłem winny temu wszystkiemu. Wróciłem do swojej komnaty nie mając ochoty z niej już wychodzić.
Pod wieczór, gdy siedziałem w sali tronowej do środka weszli strażnicy z brunetem na czele. Odetchnąłem z ulgą widząc, że był cały i zdrowy. Jedynie brudny i wyziębiony.
ㅡ Kookie. ㅡ Podbiegłem do niego przytulając. ㅡ Tak bardzo cię przepraszam. Nie chciałem tak powiedzieć.
ㅡ Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. ㅡ Fuknął odsuwając się.
ㅡ Przepraszam. Za dużo wypiłem i...
ㅡ Nie interesuje mnie to. Wracam do swojego świata, tym kim od zawsze byłem. Mam gdzieś to, czy jestem księciem. Mogłem już dawno odejść tak jak mówiłeś.
ㅡ Jungkook zostań. Proszę cię. ㅡ Chwyciłem go za rękę, lecz się wyrwał. ㅡ Nie chciałem.
ㅡ Żegnaj. ㅡ Mruknął opuszczając salę. Rozpłakałem się upadając na kolana.
ㅡ Zostań. ㅡ Szepnąłem do siebie.
***
Jungkook POV.
Minęły już dwa tygodnie odkąd opuściłem próg zamku i Jimina. Od tamtej pory unikam tego terenu jak ognia, a wędruje po różnych wioskach grając i śpiewając dostając za to radość ludzi. Pierwsze dni oczywiście były trudne, ale z czasem niby było lepiej. Tak, tęskniłem za Parkiem, ale skoro tak miało być...
ㅡ Proszę Pana? ㅡ Podeszły do mnie dwie dziewczynki. ㅡ Zagra Pan coś dla mojej mamy? Jest chora i nie może wstać z łóżka.
ㅡ Chora?
ㅡ Ma zapalenie płuc. Proszę.
ㅡ W porządku. Zrobię to. Zaprowadź mnie. ㅡ Posłałem uśmiech wstając z murku. Dziewczynki ruszyły, dlatego poszedłem za nimi. Dotarliśmy do zaniedbanej chaty, która się kruszyła, i w każdej chwili mogła runąć. Weszliśmy do środka wchodząc od razu do pokoju zauważając na łóżku leżącą kobietę. ㅡ Dzień dobry.
ㅡ Kim jesteś? Co tu robisz?
ㅡ Spokojnie. Twoja jedna z córek poprosiła mnie bym zagrał dla ciebie. ㅡ Posłałem uśmiech pokazując jej gitarę.
ㅡ Mówiłam, powtarzałam byś nie rozmawiała z obcymi. ㅡ Wstała z łóżka i wybiegła z dziewczynkami z chaty krzycząc. Przestraszyłem się idąc za nimi. ㅡ Na pomoc! Zboczeniec! ㅡ Krzyczała.
ㅡ Nie! Nieprawda. ㅡ Zawołałem. Potem wszystko szło szybko. Przybiegli straże, którzy mnie pojmali i wepchnęli do wozu, który wyglądał jak areszt. Ruszyliśmy do więzienia.
Zostałem wepchnięty do lochu, uderzając głową w ścianę. Syknąłem łapiąc się za bolące miejsce.
ㅡ Jestem niewinny! ㅡ Krzyknąłem.
ㅡ Jungkook? ㅡ Usłyszałem. Spojrzałem na loch obok siebie.
ㅡ Taehyung? Nadal tutaj jesteś?
ㅡ Na to wygląda. Za co tym razem tutaj trafiłeś? Nie było cię zbyt długo.
ㅡ Ja... To długa historia.
ㅡ Wiesz... Mamy teraz czas. ㅡ Przybliżył się do krat. Westchnąłem siadając na łóżku. Zacząłem mu w skrócie opowiadać co się działo.
***********************
22.11.22
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia 💖
Edit: dlaczego nie mówicie, że pisze październik, a nie listopad 🤣🤣
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top