V

Spacerowałem po zamku chcąc choć wykorzystać to, że w nim jestem i mogę go zwiedzić. Z Jiminem.. nie wróć przepraszam, z Królem rozmawiałem jakieś kilka dni temu. Po tamtej sytuacji unika mnie jak ognia, a wiadomości przekazuje mi przez służących, a posiłki jemy osobno czego miałem już dosyć.

Kilka minut później dotarłem do masywnych drewnianych drzwi. Pchnąłem je wchodząc do pomieszczenia, które okazało się być biblioteką. Zaskoczony wszedłem w głąb idąc między pełnymi regałami ksiąg. Nigdy w życiu nie widziałem tyle książek.

Chwyciłem pierwszą lepszą otwierając na losowej stronie. Znajdowało się w niej wiele map świata i morskie szlaki. Czułem się podekscytowany i zainteresowany zawartą w nich wiedzą.

Kilka minut później odłożyłem księgę idąc dalej. Wtedy natrafiłem na ogromny obraz pary królewskiej z dzieckiem. Przyjrzałem się mu dostrzegając podobieństwo do Jimina. Czyli tak wyglądał, gdy był dzieckiem, a to jego rodzice. Jego matka była przepiękną kobietą. To po niej odziedziczył urodę, a jego ojciec był bardzo przystojny. Ruszyłem dalej znajdując kolejny portret tym razem innej pary jednakże z dwójką dzieci. Spojrzałem na jednego chłopca, który jakby wydawał mi się znajomy.

ㅡ Co tu robisz? ㅡ Usłyszałem za sobą przez co podskoczyłem wystraszony odwracając się.

ㅡ Ja.. miałem dosyć siedzenia w komnacie. Chciałem...

ㅡ Starczy.

ㅡ Kto to jest? ㅡ Zapytałem wskazując na obraz.

ㅡ Oni? ㅡ Podszedł bliżej. ㅡ To Król i Królowa Jeon. Ich Królestwo jest na północ, za górami. A to ich synowie.

ㅡ Rozumiem, a on... ㅡ Wskazałem na chłopca. ㅡ Skądś go znam.

ㅡ Niby skąd? To Książę, a ty jesteś zwykłym grajkiem. Swoją drogą nie znasz ich, więc nie znasz księcia. To skąd możesz go znać?

ㅡ Jest dziwnie znajomy. ㅡ Mruknąłem. ㅡ Może z kimś go pomyliłem. Nieważne. Wiesz... Chciałbym cię przeprosić za swoje zachowanie. Nie chciałem cię wystraszyć.

ㅡ Już mi przeszło, ale nie rób już tak. Jesteś głodny?

ㅡ Nie za bardzo.

ㅡ Jadłeś coś? ㅡ Zapytał. Pokręciłem przecząco głową. ㅡ Musisz jeść, bo zachorujesz.

ㅡ Martwisz się o mnie, Wasza Wysokość? ㅡ Uśmiechnąłem się.

ㅡ Tylko troszczę. Chodź musisz zjeść coś. ㅡ Chwycił mnie za rękę wyprowadzając z pomieszczenia prowadząc do kuchni. ㅡ Witam. ㅡ Powiedział do kucharza, który natychmiast się ukłonił. ㅡ Mój gość jest głodny. Czy mógłbyś coś ugotować? Tylko żeby było smaczne.

ㅡ Um nie trzeba. Naprawdę. ㅡ Odezwałem się.

ㅡ Ty nie masz tu nic do powiedzenia. ㅡ Mruknął. ㅡ Ma być gotowe za dziesięć minut. ㅡ Rzucił wychodząc z kuchni, a ja byłem zaraz za nim. Poszliśmy do jadalni zajmując swoje miejsca. ㅡ Mam coś dla ciebie. ㅡ Dodał po chwili klaszcząc w dłonie, a do środka weszła służka trzymając w dłoniach gitarę, którą mi podała. ㅡ To z wysokiej jakości drewna instrument. Jest bardzo rzadki. Widzisz ten gryf? Jest ozłocony, a struny są wykonane z najdroższego metalu.

ㅡ Nie mogę tego przyjąć.

ㅡ Musisz. Nie można odmawiać prezentów tym bardziej od Króla. ㅡ Odparł.

ㅡ Ale... Dziękuję bardzo. ㅡ Wstałem kłaniając się.

ㅡ Zagraj mi coś. ㅡ Poprosił.

ㅡ A nie wtrącisz mnie do lochu?

ㅡ Obiecuję, że nie. ㅡ Posłał uśmiech co odwzajemniłem. Tak, więc usiadłem obok kominka po turecku klepiąc miejce prosząc by usiadł obok mnie co niepewnie uczynił. ㅡ Dlaczego tu?

ㅡ Do muzyki potrzebny jest odpowiedni nastrój. A kominek bardzo to ułatwi. Dodaje rodzinnej atmosfery, poczucia bezpieczeństwa. Dlatego wsłuchajmy się w melodię. Może to poczujesz? ㅡ Spytałem zaczynając grać, a potem śpiewać. Oczywiście zagrałem to co blondyn znał.

ㅡ Przestań. ㅡ Rozkazał w połowie. Zaprzestałem czynności patrząc na niego uważnie. ㅡ Starczy.

ㅡ Nie walcz z tym. Wsłuchaj się. ㅡ Poprosiłem chwytając jego dłoń głaszcząc jej wierzch kciukiem. Cieszyłem się, że jej nie wyrwał.

ㅡ Nie.

ㅡ Może inaczej. ㅡ Odłożyłem instrument, a następnie poklepałem po swoich nogach. ㅡ Połóż się.

ㅡ Słucham? ㅡ Zdziwił się.

ㅡ Aigoo... Po prostu to zrób. Zaufaj mi. ㅡ Poprosiłem wyciągając w jego stronę rękę. Mężczyzna przez kilka chwil się wahał aż w końcu chwycił moją dłoń, dlatego przyciągnąłem go do siebie zmuszając by położył głowę na moich udach. Ze spokojem obserwował tańczący ogień, dlatego zacząłem śpiewać bez melodii tę samą piosenkę jednocześnie głaszcząc go delikatnie po włosach. ㅡ Odpręż się. ㅡ Szepnąłem czując jak jego ciało się napina. ㅡ Nie trzymaj tego w sobie. ㅡ Dodałem, a po tym chłopak zaczął płakać.

Kilkanaście minut później nadal trwaliśmy w tej samej pozycji co wcześniej. Głaskałem chłopaka po głowie obserwując jego śpiącą twarz. Był taki uroczy i spokojny, dlatego momentalnie się uśmiechnąłem.

ㅡ On się przed Panem otwiera. ㅡ Usłyszałem szept. Spojrzałem w tamtą stronę widząc służące oraz kucharza.

ㅡ Proszę?

ㅡ Może to nie miejsce na takie rozmowy. Proszę później przyjść do kuchni, hm? ㅡ Uśmiechnęła się uciekając z resztą, lecz dostrzegłem ich strach w oczach. Aż taki surowy był Park Jimin? Tak, że nie chcieli o nim rozmawiać przy nim, kiedy spał jak małe dziecko bojąc się, że ich usłyszy?

Będąc już znudzony, delikatnie podniosłem jego głowę tym samym uwalniając się i wstając na równe nogi. Następnie wziąłem go na ręce zanosząc do jego komnaty.

Będąc na miejscu położyłem go na łóżku szczelnie okrywając kołdrą, a potem wyszedłem idąc do kuchni.

ㅡ Dobry wieczór. ㅡ Ukłoniłem się. Po tym jedna z kobiet mnie przytuliła z szerokim uśmiechem. ㅡ O co chodzi?

ㅡ Spadłeś nam z nieba młodzieńcze. ㅡ Powiedziała. ㅡ Jesteś pierwszą osobą, przed którą nasz władca się tak otworzył i pozwolił zbliżyć.

ㅡ Staram się.

ㅡ I to czyni cię jego wybawcą.

ㅡ Jest tak bardzo surowy?

ㅡ Jest zagubiony i samotny. Stracił rodziców z dnia na dzień. Praktycznie od czterech lat nie miał nikogo.

ㅡ Więc prosimy cię byś był cały czas z nim. Nie zostawiaj go. ㅡ Poprosił kucharz.

ㅡ Ja.. postaram cię, ale nie obiecuję. Trudno się do niego zbliżyć.

ㅡ Trudno? Przy tobie się otworzył niż przy kimkolwiek. Nie zepsuj tego. A teraz idź do niego.

Skinąłem głową wychodząc z pomieszczenia idąc z powrotem do komnaty blondyna. Wszedłem po cichu do środka niespodziewając się, że chłopak nie spał.

ㅡ Nie śpisz?

ㅡ Co tu robisz?

ㅡ Zaniosłem cię. Chciałem zobaczyć czy wszystko z tobą w porządku. ㅡ Odparłem siadając na krańcu łóżka. ㅡ Jak się czujesz?

ㅡ Lepiej niż wcześniej. Jakby coś ze mnie uleciało...

ㅡ Cieszę się.

ㅡ Dziękuję Jungkook. ㅡ Spojrzał mi w oczy. Posłałem uśmiech nie mogąc oderwać od niego wzroku.

ㅡ Nie ma za co. No nic. Pójdę już. Nie będę przeszkadzać.

ㅡ Poczekaj. ㅡ Zawołał podbiegając do mojej osoby. ㅡ Zostań chwilę.

ㅡ Mógłbym?

ㅡ Nie chcesz? ㅡ Spytał. Skinąłem głową chwytając jego dłonie.

ㅡ Chcę. ㅡ Szepnąłem, a serce przyspieszyło sto razy bardziej. Zdziwiłem się, gdy chłopak zaczął przybliżać swoją twarz do mojej, a po chwili poczułem jego pełne malinowe usta, w których od razu się zatraciłem. Oddałem gest obejmując go w pasie przyciągając do siebie bliżej. Oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam powietrza. ㅡ Cóż.. pójdę już. Miłej nocy, Wasza Wysokość.

ㅡ Dobranoc, Jungkook. ㅡ Odpowiedział. Po raz kolejny posłałem mu uśmiech opuszczając komnatę.

********************

19.11.22

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłej nocy kochani 🥰

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top