LXXIII

Przebudziłem się wraz ze wschodzącym Słońcem. Praktycznie nie spałem całą noc bojąc się nadchodzącego dnia, który jak na złość przyszedł. Martwiłem i obawiałem się tego co nastąpi na balu. Czy to wytrzymam?

W łóżku poleżałem jeszcze kilka minut, kiedy to do środka weszły służki pomagając mi przygotować się do dnia. Gotowy opuściłem komnatę kierując się do jadalni, w której wszyscy mieli się zjawić. Czując stres wszedłem do środka zajmując swoje miejsce. Byłem pierwszy co mnie zdziwiło.

ㅡ Dzień dobry. ㅡ Usłyszałem. Spojrzałem w bok widząc Guka. Wstałem lekko skinając głową.

ㅡ Dzień dobry. ㅡ Odpowiedziałem.

ㅡ Wcześnie przyszedłeś.

ㅡ Na to wygląda. ㅡ Odparłem. Po kilku minutach dołączyła do nas reszta rodziny królewskiej, a także inni zaproszeni goście oraz Tae, który zajął miejsce obok mnie.

ㅡ Jak się czujesz? ㅡ Spytał cicho. ㅡ Jesteś jakiś niemrawy.

ㅡ Po prostu źle spałem.

ㅡ Źle spałeś czy wcale? ㅡ Zapytał. Zamilkłem spuszczając głowę. Wszyscy zajęli swoje miejsca, lecz nadal nie mogliśmy zacząć posiłku czekając na jeszcze jedną osobę. Mijały minuty, potem godzina.

ㅡ Jungkook. Czy twoja przyszła narzeczona raczy w końcu przyjść?

ㅡ Przepraszam ojcze. Nie wiem co się stało. Za chwilę przyjadę. ㅡ Rzekł wstając i wychodząc z pomieszczenia. Wrócił po dziesięciu minutach z kobietą, która przeprosiła za spóźnienie wymyślając jakąś wymówkę, a dobrze było widać odciśniętą poduszkę na jej policzku. Po tym mogliśmy w końcu zacząć śniadanie.

Po jedzeniu wróciłem do swojej komnaty nie wiedząc co ze sobą zrobić. Jestem tu teraz tylko gościem, więc nie mogę ot tak sobie spacerować po zamku.

ㅡ Puk puk. Można? ㅡ Usłyszałem znany mi głos. Spojrzałem w tamtą stronę widząc Jung-hunga.

ㅡ Oczywiście. Co cię tu sprowadza?

ㅡ Przyprowadziłem ci kogoś. ㅡ Uśmiechnął się. Miałem nadzieję, że był to Kook, lecz nie spodziewałem się Sunga.

ㅡ Tata! ㅡ Zawołał podbiegając do mnie i przytulając co oddałem natychmiast.

ㅡ Myślałem, że od tamtego czasu Jungkook skończył z tym by uczyć go tak do mnie mówić.

ㅡ Wierzyłeś w to? Jesteś jego prawowitym ojcem. Więc... Jak mógłby to zakończyć? Zresztą przyprowadziłem go za jego zgodzą. Spędź z nim czas aż do balu.

ㅡ Nie będzie kłopotów?

ㅡ Nie. Sung i tak za tobą bardzo tęsknił. Możesz z nim iść na spacer. Nie bój się stąd wyjść. Do zobaczenia. ㅡ Wyszedł. Uśmiechnąłem się odsuwając lekko chłopca od siebie i oglądając jego twarz, z każdej strony. Był uroczy i podobny do Jungkooka. Mała wersja jego.

ㅡ Co chcesz porobić?

ㅡ Tata zaczął mnie uczyć strzelać z łuku. Poćwiczymy?

ㅡ O? Z miłą chęcią. ㅡ Zaśmiałem się i wraz z chłopcem opuściliśmy komnatę idąc na dziedziniec, na którym były już uszykowane tarcze z łukami i strzałami. Stanęliśmy każdy przy swoim sprzęcie. Chwyciłem broń sięgając po strzałę, a następnie naciągając ją na cięciwę. ㅡ Jesteś gotowy?

ㅡ Tak. Pokaże ci co umiem. ㅡ Uśmiechnął się robiąc dokładnie to samo co ja. Zaśmiałem się, wymierzając w cel, a następnie strzelając. Przeklnąłem pod nosem, gdy strzała nie trafiła w sam środek. Spojrzałem wtem na chłopca, który był bardzo skupiony na swojej czynności. Po kilku chwilach puścił cięciwę trafiając kilka centymetrów od środka. ㅡ Było blisko.

ㅡ Bardzo dobrze. Świetnie ci idzie. ㅡ Pochwaliłem z uśmiechem. Będzie z niego dobry chłopak. ㅡ Jeszcze raz?

ㅡ Tak.

Powtórzyłem czynność, lecz jak na złość ponownie nie trafiłem.

ㅡ Tato nie trafiasz.

ㅡ Chyba wyszedłem z wprawy. Dawno nie strzelałem. ㅡ Odparłem wzdychając. Kolejny raz naciągnąłem strzałę wymierzając w sam środek jednakże zaczęła mi drżeć ręka z nadmiaru napięcia.

ㅡ Źle trzymasz. ㅡ Usłyszałem przy uchu oraz czując ciepły dotyk na ramionach.

ㅡ Guk...

ㅡ Unieś lekko łokieć. Wstrzymaj na moment oddech, a gdy wycelujesz... Spuść powietrze i strzelaj. ㅡ Szepnął będąc nadal blisko mojej osoby. Czułem jak poliki mnie pieczą, a sam zacząłem się stresować, lecz grzecznie wykonałem jego polecenia tym razem trafiając w sam środek. ㅡ Brawo, Chimmy. ㅡ Powiedział. Odwróciłem się w jego stronę patrząc na bruneta.

ㅡ Co tu robisz?

ㅡ Chciałem zobaczyć jak sobie radzicie. Może jakieś dziękuję? ㅡ Zaśmiał się.

ㅡ Tak. Dziękuję. Powinieneś szykować się na bal.

ㅡ Mamy do niego jeszcze mnóstwo czasu.

ㅡ To spędzać czas ze swoją narzeczoną.

ㅡ Ona ma inne zajęcia. ㅡ Odparł wzdychając i lekko wywracając oczami.

ㅡ Ale będziecie małżeństwem. Musicie spędzać ze sobą czas.

ㅡ Nic nie muszę. ㅡ Prychnął. ㅡ Dopóki tego nie muszę to tego nie robię.

ㅡ Świetne będzie z was małżeństwo. ㅡ Rzekłem sarkastycznie.

ㅡ Nie nabijaj się. Robię to z przymusu i woli ojca.

ㅡ Dlaczego się nie postawisz?

ㅡ Hm... Pomyślmy. Może dlatego, że jestem pierworodnym synem, który zasiądzie w przyszłości na tronie? Może dlatego, że wiele razy dawałem mu nadzieję, że między nami wyjdzie, a wtedy tron przejął by Jung-hung? Jimin... Tłumaczyłem ci to już. Nie chcę przekroczyć jego granicy.

ㅡ Ale... Będziesz nieszczęśliwy.

ㅡ Nie mam wyboru. Spokojnie. ㅡ Uśmiechnął się. ㅡ Dam sobie radę, ale bardziej martwię się o ciebie.

ㅡ Nie ma potrzeby. Radzę sobie.

ㅡ Tae mówił co innego.

ㅡ Za bardzo koloryzuje. ㅡ Mruknąłem.

ㅡ Jeśli tylko nadarzy się okazja... ㅡ Zaczął przybliżając się. ㅡ Wrócę po ciebie. Pamiętaj o tym, Chim. ㅡ Szepnął chwytając moje dłonie. Zarumieniłem się, jednakże po chwili dotarło do mnie, że jesteśmy na dziedzińcu, gdzie każdy może nas zobaczyć, dlatego pospiesznie się odsunąłem.

ㅡ Może postrzelamy? ㅡ Zmieniłem temat wskazując na łuk. ㅡ Sung co ty na to?

ㅡ Tato? ㅡ Zawołał patrzą na Guka.

ㅡ Tak?

ㅡ Kiedy zamieszkamy razem?

ㅡ Nie rozumiem.

ㅡ Razem. Ty, ja i tata Jimin.

ㅡ Synu to... Skomplikowane i... Jak na razie nie możliwe.

ㅡ Nie chce byś się żenił z tą Panią. Chciałbym byśmy byli rodziną. ㅡ Powiedział łamanym głosem.

ㅡ Ja wiem, że to dla ciebie trudne Sung, ale...

ㅡ Nie chce tak. ㅡ Rozpłakał się biegnąc do zamku rzucając łuk na ziemię. Serce zabolało mnie z tego widoku. Nie łatwo było mu to wytłumaczyć, ponieważ jeszcze nie za dużo by zrozumiał.

ㅡ Porozmawiam z nim.

ㅡ Wiedziałem, że przyjazd tu był złym pomysłem. ㅡ Westchnąłem krzyżując ręce na piersi.

ㅡ Nawet tak nie myśl. Nie wiesz jak bardzo się ucieszyłem na wieść, że przybędziesz. Zresztą prędzej czy później musiałbyś się o tym wszystkim dowiedzieć. Pójdę do Sunga. ㅡ Oznajmił idąc za chłopcem.

*****************

09.09.24

Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia życzę 🥰

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top