LXXI

Nerwowo chodziłem z jednego końca pokoju do drugiego nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nie widziałem Jimina od dobrych dwóch dni, dosłownie. Jakby rozpłynął się w powietrzu. Pytałem Tae, gdzie mógłbym go znaleźć, lecz odparł, że mam mu dać jak na razie spokój.

ㅡ Skarbie tego nie wolno. ㅡ Powiedziałem do syna, który chciał dosięgnąć świecącą się świece. Podszedłem do niego biorąc chłopca na ręce, a następnie do okna obserwując świat za nim. Wtedy dostrzegłem znaną mi karoce, która podjechała pod bramy zamku. ㅡ Nie. Dlaczego przyjeżdża zawsze w złym momencie? ㅡ Warknąłem wychodząc z komnaty schodząc na dół. ㅡ Ojcze... ㅡ Powiedziałem zauważając mężczyznę w holu.

ㅡ Witaj Jungkook. Przyjechałem zobaczyć jak sobie radzicie i stęskniłem się za wami. ㅡ Uśmiechnął się. ㅡ Nie wyglądasz jakbyś się cieszył na mój widok.

ㅡ J-ja... Cieszę się. Naprawdę. Po prostu mnie zaskoczyłeś. ㅡ Odparłem postawiając chłopca na ziemi, a ten od razu podbiegł do dziadka przytulając.

ㅡ Cześć mały. Bardzo urosłeś. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Gdzie Jimin?

ㅡ Gdzieś się kręci po zamku.

ㅡ To wezwij go. Musimy ustalić szczegóły ślubu, dlatego też przyjechałem. ㅡ Rzekł biorąc wnuka na ręce.

ㅡ Jasne. ㅡ Posłałem mu nieszczery uśmiech odchodząc. Przemierzałem korytarze szukając chłopaka, ale jak na złość nigdzie go nie było. Sprawdziłem także jego kryjówki, które znałem, lecz wynik był ten sam. ㅡ Tae. Powiedz Jiminowi, że ma przyjść do sali tronowej.

ㅡ Po co?

ㅡ Mój ojciec chce go widzieć.

ㅡ W porządku, ale ty tu zostajesz. ㅡ Mruknąłem odwracając się na pięcie i idą w swoim znanym tylko kierunku. Kilka minut później wrócił. Odetchnąłem z uglą widząc blondyna kroczącego tuż za nim.

ㅡ Jim-...

ㅡ Cicho bądź. Są dwie opcje. Albo powiemy mu prawdę, albo odbędzie się ślub, którego nie wiem czy w ogóle chce.

ㅡ Ja naprawdę przepraszam za tamto Jimin.

ㅡ Zdradziłeś mnie z tą suką... Niedługo znowu może będziemy małżeństwem, więc znowu to zrobisz?

ㅡ Mówiłem, że była to tylko chwila słabości i..

ㅡ Ale miałeś mózg by go użyć. Chcę szczęśliwego małżeństwa Jungkook, a nie takiego, gdzie na każdym kroku będę się bać i myśleć czy jestem dla męża wystarczający, albo czy mnie nie zdradzi z pierwszą lepszą osobą. 

ㅡ Jesteś dla mnie idealny, w każdym calu. Nie potrzebuję od ciebie zmian oraz już nigdy więcej nie popełnię tego błędu.

ㅡ Chciałbym ci ufać, lecz miałem mało czasu na przemyślenia. Teraz pomyśl co powiedzieć twojemu ojcu. ㅡ Fuknął. Westchnąłem ciężko spuszczając głowę.

ㅡ Powiedz wprost. Chcesz bym został?

ㅡ Mówiłem, że nie podjąłem decyzji.

ㅡ Pytam się co czujesz? Chcesz bym został czy odszedł? Co ci podpowiada intuicja? ㅡ Spytałem spojrzawszy mu w oczy.

ㅡ Bije się z własnymi myślami. Moje zdanie jest podzielone pół na pół. Z jednej strony chcę byś został zaś z drugiej... Potrzebuje po prostu więcej czasu.

ㅡ Myślę, że nie będziesz go potrzebował. ㅡ Usłyszeliśmy za moją osobą, dlatego odwróciłem się widząc mojego ojca. ㅡ Stałem tu jakiś czas by już wiedzieć, że wam się nie układa.

ㅡ To nie tak tato...

ㅡ Nie? Jimin. Chcesz ślubu czy nie? ㅡ Spytał. Chłopak zamilkł uciekając wzrokiem. ㅡ To dla mnie wystarczająco. Jungkook pakuj swoje rzeczy i wracasz ze mną do domu.

ㅡ Tato... Potrzebujemy po prostu więcej czasu.

ㅡ Czasu? To proszę. Powiedz mi o co poszło?

ㅡ To skomplikowane. ㅡ Szepnąłem.

ㅡ Chodzi o to, że wcześniej, gdy byliśmy małżeństwem Jungkook zdradził mnie z Sojin.

ㅡ Tą wariatką?

ㅡ Zanim stała się... Taka. ㅡ Dodał blondyn. ㅡ Nie będę Króla kłamać. Kocham Jungkooka, ale... Nie ufam mu teraz wystarczająco. Potrzebuje czasu by to wszystko poukładać.

ㅡ Ile? Tydzień? Miesiąc? Lata? Mój syn albo poślubi ciebie, albo kogoś innego. Mnie to nie interesuje.

ㅡ Ojcze. To nie łatwa decyzja do podjęcia. Skrzywdziłem go i mam teraz tego konsekwencje, a sam powtarzałeś by brać odpowiedzialność za swoje czyny.

ㅡ Owszem, lecz nie mam zamiaru dłużej czekać. Twój brat niedługo będzie miał ślub, a jest młodszy od ciebie. Muszę mieć jasność by wiedzieć kto przejmie mój tron. Więc decyzja już w tym momencie. ㅡ Mruknął poważnym głosem patrząc na blondyna. ㅡ Królu Park. ㅡ Dodał głośniej.

ㅡ J-ja... ㅡ Spuścił głowę. Dostrzegłem, że drżał i nie widziałem czy ze strachu czy przez płacz.

ㅡ Jedna, prosta decyzja. ㅡ Warknął.

ㅡ Dosyć. ㅡ Fuknąłem. ㅡ Nie naciskaj na niego. Nie rozumiesz, że to nie łatwa sprawa? Tu chodzi o zaufanie, tato. Nie zbuduje się małżeństwa na jego braku.

ㅡ Zaufanie buduje się od początku. Jeżeli raz je naruszysz już nigdy nie będzie takie samo. Naprawdę długo się trzeba nad tym zastanawiać? Jimin już nigdy nie zaufa ci w stu procentach. Zawsze będzie miał wątpliwości, a to bardziej psuje małżeństwo, więc pakuj się i wyjeżdżamy. Bez dyskusji. ㅡ Rzekł odwracając się i odchodząc. Spojrzałem na chłopaka, który był cały roztrzęsiony.

ㅡ Chim.

ㅡ Ma rację, Jungkook. Mimo że dam ci szansę zawsze będę miał wątpliwości. Zawsze będę miał obawy czy zdradzisz mnie ze służbą albo z kimkolwiek nawet jeśli będziesz wciąż zapewniał.

ㅡ Nie chce cię stracić. ㅡ Szepnąłem czując w oczach łzy.

ㅡ Tak będzie najlepiej. Żegnaj Jungkook. ㅡ Wyszlochał kierując się do swojej komnaty.

ㅡ Jimin! ㅡ Krzyknąłem podbiegając do niego i przytulając. ㅡ Błagam. Z całego serca błagam. Bardzo cię kocham. Z całego serca i nie pokocham nikogo innego jak ciebie, Chim.

ㅡ To dlaczego mnie zdradziłeś? ㅡ Spytał odsuwając się. ㅡ Gdybyś tak bardzo mnie kochał nie zrobiłbyś tego.

ㅡ Mówiłem ci...

ㅡ Nie interesuje mnie to. Trzeba było się pilnować, a teraz się pakuj i jedź z ojcem. Nawet mnie nie zapraszajcie na wesele. ㅡ Odparł zamykając się w swoim pokoju.   Wybuchłem płaczem upadając na kolana.

ㅡ Jungkook... ㅡ Powiedział Tae kładąc dłoń na moim barku.

ㅡ Zepsułem wszystko. ㅡ Szepnąłem wstając i idąc do swojej komnaty. Wszedłem do środka zauważając, że pokojówki pakują moje rzeczy. Teraz nie było odwrotu.

*******************

14.07.24

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego wieczoru życzę 🥰🥰

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top