LXVI
ㅡ Jungkook? ㅡ Spytałem patrząc na chłopaka. ㅡ Co tu robisz? ㅡ Dodałem odwracając wzrok.
ㅡ Przyjechałem cię przeprosić. ㅡ Westchnął podchodząc do mnie bliżej, dlatego się cofnąłem. ㅡ Jimin naprawdę cię przepraszam. Zareagowałem zbyt pochopnie. Mogłem inaczej to rozegrać, a nie od razu krzyczeć. Po prostu... Po prostu myślałem, że znowu mi nie ufasz jak kilka lat temu. To przez to nasze małżeństwo się rozpadło. Nie sądziłem, że mi uwierzysz. Przepraszam.
ㅡ Nie sądziłeś, że mi uwierzysz? Aż tak we mnie wątpisz? Mówiłem, że postaram ci się ponownie zaufać... A ty tak mnie potraktowałeś. ㅡ Spuściłem głowę.
ㅡ Nie chciałem. Naprawdę nie miałem takiego zamiaru. Błagam cię. Wybacz mi. ㅡ Powiedział łapiąc mnie za dłonie. ㅡ Kocham tylko ciebie i tylko ciebie chcę kochać, a nie jakąś obcą mi osobę.
ㅡ Jungkook wybacz, ale... Nie. Proszę wyjdź stąd. ㅡ Odsunąłem go nie mogąc spojrzeć mu w oczy. ㅡ Potraktowałeś mnie jak najgorzego śmiecia. Nie dałeś mi wtedy dojść do słowa, a sam sobie odpowiedziałeś, że ci nie ufam.
ㅡ Pozwól mi to naprawić.
ㅡ Nie ma już czego. Odejdź już. ㅡ Rzuciłem wychodząc z pomieszczenia. Czym prędzej pobiegłem do swojej kryjówki, w której się zamknąłem i tak po prostu wybuchłem płaczem, a serce nieprzyjemnie bolało. Już było za późno na naprawy.
Jungkook POV.
ㅡ Jim... ㅡ Urwałem, gdy chłopak zniknął mi z pola widzenia. ㅡ Cholera jasna.
ㅡ Jungkook...
ㅡ Muszę go odzyskać.
ㅡ Daj mu czas.
ㅡ Ja go nie mam Tae! ㅡ Krzyknąłem. ㅡ Ojciec mi dał dwa dni bym pogodził się z Jiminem i by z nim być. Jeśli się nie uda... Będę musiał poślubić księżniczkę i przejąć Królestwo. ㅡ Schowałem twarz w dłoniach.
ㅡ Czemu mu tego nie powiedziałeś?
ㅡ Pomyśli, że chce go zmusić, a tego nie chcę.
ㅡ Rozumiem, ale na ten czas daj mu spokój. Niech ochłonie, a ty zostań do jutra. Pomyślisz co zrobić.
ㅡ A jeśli to się nie uda?
ㅡ To nie mam pojęcia. ㅡ Odparł.
*
Spacerowałem po korytarzach poszukując starszego, którego nigdzie nie było. Swoją drogą dostrzegłem duże zmiany w pałacu, który przez nie wyglądał o niebo lepiej niż poprzednio. Jimin nie postarał.
ㅡ Widziałeś Króla Jimina? ㅡ Spytałem strażnika.
ㅡ Nie, Wasza wysokość. Przykro mi. ㅡ Odparł. Skinąłem głową ruszając. Poszedłem do jego komnaty mając nadzieję, że w tam go zastanę. Będąc na miejscu zapukałem, ale nie dostałem odpowiedzi, dlatego niepewnie wszedłem do środka. Westchnąłem ciężko nie widząc tej jednej osoby, dlatego stwierdziłem, że poczekam na niego. Nie może przecież cały czas się ukrywać. Usiadłem na łóżku rozglądając się po pokoju. Wszystko było na swoim miejscu ładnie poukładane. Ani jednego bałaganu i jeszcze ten cudowny zapach. Pachniało Jiminem. Musiałem wymyśleć jak go nie stracić.
Położyłem się patrząc w sufit. Nie wiedziałem, kiedy moje powieki stały się ciężkie aż odpłynąłem do krainy snów.
Obudziło mnie głaskanie po policzku. Mruknąłem pod nosem odwracając się na drugi bok, lecz ponownie poczułem coś na policzku. Uchyliłem powieki czując zimny powiew i odwracając głowę. Podniosłem się do siadu widząc dobrze znaną mi osobę.
ㅡ Witaj kochany. ㅡ Powiedziała z uśmiechem. ㅡ Myślałam, że to Jimin, a na szczęście to ty. To jeszcze lepiej. Kazał ci tu przyjść i czekać? Dobrze z jego strony.
ㅡ Co tu robisz? Jak weszłaś? ㅡ Spytałem odsuwając się od kobiety dostrzegając otwarte na oścież okno. ㅡ Czego chcesz?
ㅡ Myślałam, że Jimin ci powiedział czego dokładnie chcę. Gdzie mój syn? ㅡ Warknęła.
ㅡ Tam gdzie go nie znajdziesz. Daleko od ciebie. ㅡ Mruknąłem wstając z łóżka. ㅡ Nigdy go nie zobaczysz.
ㅡ Poświęciłam się dla waszego cholernego małżeństwa, a teraz tak mi się odpłacasz?! Dobrze mogłam was się pozbyć już dawno temu.
ㅡ Byłaś królewską surogatką. Dobrze wiedziałaś na czym ta praca polega.
ㅡ Cóż, ale już nie jestem, więc chcę odzyskać swojego syna.
ㅡ Nigdy. Wyjdź stąd, bo zawołam straże.
ㅡ Śmiało. ㅡ Uśmiechnęła się wyjmując sztylet. ㅡ Kogo krew ma na nim być? Twoja, Jimina, a może mojego syna?
ㅡ Słucham? Słyszysz się? ㅡ Warknąłem.
ㅡ Pytam się! ㅡ Krzyknęła podchodząc do mojej osoby. Na szczęście trenowałem sztuki walki, dlatego jednym sprawnym ruchem wykręciłem jej rękę, a nóż upadł na podłogę. Obezwładniłem kobietę jednym ruchem nie pozwalając jej się wyrwać. ㅡ Puszczaj mnie! ㅡ Krzyknęła.
ㅡ W twoich koszmarach. Straże! ㅡ Zawołałem, a do środka wbiegli żołnierze. ㅡ Zamknąć ją w lochu i pilnować.
ㅡ Tak jest Wasza wysokość.
ㅡ Mocno ją trzymajcie. ㅡ Dodałem, a strażnicy wyszli. Po nich zaraz do środka wszedł Jimin nie rozumiejący zaistniałej sytuacji.
ㅡ Co tu się stało? Dlaczego jeszcze tutaj jesteś?
ㅡ Bo ja.. Czekałem na ciebie. Chciałem porozmawiać, ale znikąd pojawiła Sojin. Zaczęła grozić, że odbierze nam syna, ż-że zabije ciebie, mnie lub Sunga, ale kazałem ją aresztować. Przepraszam. ㅡ Westchnąłem ciężko uciekając wzrokiem.
ㅡ Nie masz za co w tej sytuacji. Udało ci się ją złapać za co ci ogromnie dziękuję.
ㅡ Nie masz za co. Chim.. a co do nas...
ㅡ Tu już swoje powiedziałem, Jungkook. Wyjedziesz z samego rana. O świcie najlepiej i..i już więcej nie pokazuj mi się na oczy. ㅡ Rzekł poważnie. Spojrzałem na niego zaskoczony, kiedy użył moich własnych słów.
ㅡ Nie mogę. Nie mogę wrócić do domu bez ciebie, rozumiesz?
ㅡ Możesz? To nie takie trudne. ㅡ Odparł podchodząc do swojego biurka.
ㅡ Właśnie trudne niż myślisz. ㅡ Powiedziałem cicho.
ㅡ Niby dlaczego? Co jest tego powodem? ㅡ Spytał. Zamilkłem. Nie mogłem mu powiedzieć. Będzie chciał wtedy być ze mną z litości, a nie z miłości skoro teraz mnie nienawidzi.
ㅡ Bo cię kocham. ㅡ Szepnąłem spuszczając głowę. ㅡ I chcę z tobą być Jimin. Nikogo tak nie pokocham jak ciebie.
ㅡ Miałem to samo zdanie Jungkook zanim do ciebie wtedy przyjechałem. Idź już, dobrze? Chcę być sam. ㅡ Dodał. Nie odezwałem się tylko posłusznie, ale i z wahaniem opuściłem komnatę. Idąc do swojego pokoju minąłem Tae, który o dziwo miał dobry humor.
ㅡ Słyszałeś, że złapali Sojin? Jesteście bezpieczni. ㅡ Powiedział uśmiechając się szeroko.
ㅡ Tak. ㅡ Burknąłem mijając go.
ㅡ Hej. Co się dzieje?
ㅡ Nic. Rano wracam do domu i... Spełnie warunki ojca. Już nie mam szans u Chima. Zawaliłem wszystko. ㅡ Mruknąłem wchodząc do sypialni i zamykając drzwi na klucz.
******************
21.12.23
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia 💖
(Ps. Postaram się dodać rozdziały w innych książkach byle zdążyć do świąt jak nie dałabym rady to bardzo przepraszam)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top