LXIX
Jungkook POV.
Kiedy tylko słońce wzeszło przebijając się przez okna uchyliłem powieki nie czując ciepła i obecności drugiej osoby. Podniosłem się do siadu rozglądając po pokoju, który świecił pustką. Przetarłem twarz wstając z łóżka zerkając na nadal śpiącego słodko Sunga. Chociaż on jest na swoim miejscu.
Opuściłem komnatę informując strażników, że mają dać znać, gdy mój mały królewicz się obudzi, a sam ruszyłem na poszukiwanie Jimina. Trochę nadal ospały i lekko nie kontaktujący przemierzałem przez korytarze.
ㅡ Tae. ㅡ Zawołałem widząc z oddali chłopaka, który także niedawno wstał. ㅡ Widziałeś Jimina?
ㅡ Już zniknął? Nie mam pojęcia, gdzie jest. Dopiero wstałem. Nie męcz mnie pytaniami. ㅡ Jęknął odchodząc. Westchnąłem ciężko ruszając dalej. Przeszukałem prawie cały zamek, a chłopaka ani śladu. Odrobinę zaniepokojony ponownie poszedłem do Tae.
ㅡ Gdzie może być?
ㅡ Chim ma wszędzie kryjówki. Niektórych sam nie znam. Jak będzie chciał to wyjdzie.
ㅡ Tae. Jimin nie jest małym chłopcem by bawić się w chowanego! Jest Królem i panuje Królestwem. Gdzie może być? ㅡ Spytałem tracąc cierpliwość.
ㅡ Nie wie-... Chyba wiem, gdzie. ㅡ Odparł odwracając się na pięcie i ruszając przed siebie, więc ruszyłem za nim. Po kilku minutach dotarliśmy pod jakieś drzwi. ㅡ Byłem tu ostatnio, a później przyszedł Jimin.
ㅡ Ale co tam jest?
ㅡ Artefakty Królestwa. Jest tam także portret rodziców Chima.... Wejdź i zobacz. ㅡ Rzekł odchodząc. Wziąłem głęboki wdech wchodząc do środka. Nie miałem czasu podziwiać tego drogocennego skarbu, a musiałem znaleźć chłopaka. Idąc wzdłuż wąskich ścieżek zauważyłem starszego siedzącego na ziemi, który patrzył się w obraz.
ㅡ Jimin. ㅡ Powiedziałem podbiegając do niego i przytulając. ㅡ Wiesz ile cię szukam?
ㅡ Przepraszam. ㅡ Szepnął pociągając nosem. Odsunąłem się lekko patrząc mu w oczy.
ㅡ Co się stało?
ㅡ Nic, po prostu... ㅡ Urwał ponownie spojrzawszy na portret.
ㅡ Tęsknisz za nimi? ㅡ Spytałem, a chłopak skinął głową zaczynając płakać.
ㅡ Żałuję, że się z nimi pokłóciłem. Chciałbym cofnąć czas... Przeprosić...
ㅡ Na pewno nie mają ci tego za złe, Chimmy. Chcieli cię zmusić do ślubu, z obcą kompletnie osobą. Miałeś prawo być na nich zły, a to że później ich zaatakowano nie mogłeś przewidzieć. Nie obwiniaj się, skarbie. Zresztą oni są zawsze przy tobie. Czuwają nad tobą. ㅡ Odparłem siadając obok niego i chowając w swoich ramionach uspokajająco głaszcząc po głowie. Kilka minut później chłopak się uspokoił. ㅡ Wszystko w porządku?
ㅡ Tak. Dziękuję Guk.
ㅡ Nie masz za co. Chodźmy zjeść śniadanie, ale najpierw pójdę po małego.
ㅡ Może... Może ja po niego pójdę?
ㅡ Naprawdę?
ㅡ Chętnie to zrobię. ㅡ Rzekł wstając na równe nogi co także zrobiłem.
ㅡ Świetnie. ㅡ Uśmiechnąłem się szeroko całując go w policzek. ㅡ W takim razie będę czekał w jadalni. ㅡ Dodałem wychodząc z pomieszczenia.
Jimin POV.
Wszedłem do naszej sypialni zauważając, że mały książę już nie spał, dlatego podszedłem do niego wyciągając ręce w jego kierunku. Poczułem radość, gdy chętnie do mnie poszedł bez zawahania.
ㅡ Idziemy zjeść jedzonko, dobrze? ㅡ Powiedziałem biorąc go na ręce i wychodząc z komnaty, lecz chłopczyk zaczął marudzić i wyrywać się, dlatego z ledwością go utrzymałem. ㅡ Sung. Przestań. ㅡ Mruknąłem postawiając go na podłodze. Westchnąłem, gdy usiadł i zaczął płakać. ㅡ Kochanie trzeba jeść by mieć siłę, wiesz? ㅡ Powiedziałem kucając przed nim. Po kilku chwilach do środka wszedł Guk.
ㅡ Co się dzieje? Czekam i czekam.
ㅡ Nie chcę iść.
ㅡ Po prostu się nie wyspał i marudzi. Spał w obcym miejscu... Spokojnie. Musi zrobić sobie tylko drzemkę. ㅡ Zaśmiał się biorąc malca na ręce.
ㅡ Nadajesz się lepiej na ojca niż ja.
ㅡ Nieprawda. Początki zawsze są trudne. Myślisz, że wiedziałem wszystko, gdy tylko się urodził? Nie. Spędzałem z nim naprawdę dużo czasu i się nauczyłem. Wiem, kiedy jest nie wyspany, kiedy jest głodny, kiedy się nudzi.... Wiele rzeczy. Też to przyswoisz. Na spokojnie. Spróbuj go uśpić. ㅡ Dodał podając mi sennego chłopca.
ㅡ A-ale ja nie umiem....
ㅡ Będę tuż obok. ㅡ Szepnął obejmując mnie w pasie przytulając i opierając swoje czoło o moje. Zaczął nucić spokojną melodie jednocześnie nas kołysząc. Przymknąłem oczy wsłuchując się w delikatny głos młodszego. Gdyby nie to, że trzymałem na rękach dziecko prawdopodobnie sam bym zasnął.
Sung po kilku minutach zapadł w sen, dlatego delikatnie położyłem go w jego łóżeczku okrywając ciepłym kocem.
ㅡ Brawo kochanie. Dałeś radę. ㅡ Usłyszałem przy uchu, a następnie oplatające mnie ramiona w talii.
ㅡ To dzięki tobie zasnął.
ㅡ Ale to w twoich ramionach był. Ja tylko śpiewałem. ㅡ Zaśmiał się cicho.
ㅡ Swoją drogą pięknie śpiewałeś. Czułem się taki spokojny... ㅡ Szepnąłem odwracając się w jego stronę i przytulając. ㅡ Co to była za piosenka? Nigdy jej nie słyszałem.
ㅡ Pokazał mi ją mój ojciec. Mówił, że mama kiedyś ją dla nas napisała. Dla mnie i mojego brata. Nie powinienem jej śpiewać, ponieważ po tym co nam zrobiła nienawidzę jej, ale... Po prostu jest cudowna.
ㅡ To tylko piosnka Guk, a dobrze będzie jak Sung będzie ją znał.
ㅡ Tak, ale powinien znać rodowitą pieśń, którą śpiewają Królestwa od pokoleń.
ㅡ Ma jeszcze czas. ㅡ Uśmiechnąłem się.
ㅡ Tak. Masz rację. Idziemy spać?
ㅡ Tylko coś jeszcze załatwię. Niedługo wrócę. ㅡ Odsunąłem się.
ㅡ Dokąd idziesz? ㅡ Spytał łapiąc moją dłoń.
ㅡ Do lochów. ㅡ Odparłem.
ㅡ Sam? Poważny jesteś? Jutro tam pójdziesz i to ze mną.
ㅡ Guk...
ㅡ Ona jest niebezpieczna. Jest pod stałym nadzorem, nikt nie spuszcza z niej wzroku, ponieważ wystarczy chwila, a coś by mogła zrobić.
ㅡ Chcę z nią porozmawiać.
ㅡ O czym? Czemu to wszystko zrobiła? Odpowiem ci, bo jest chora na głowę. Najlepiej będzie jak wydamy wyrok śmierci.
ㅡ Co? Aż tak?
ㅡ Naprawdę Jimin? Jeśli kiedykolwiek się uwolni będzie nas znowu nachodzić i to nie będą już śmieszne żarty. Następnym razem mogą to być prawdziwi ludzie. Co jeśli zrobi coś naszemu synowi? Albo mnie, albo w najgorszym przypadku tobie?
ㅡ Masz rację. Nie możemy dłużej czekać.
ㅡ Jutro do niej pójdziemy i wydamy wyrok. Najlepiej będzie jak wykonamy egzekucję jeszcze w tym samym dniu.
ㅡ Dobrze. ㅡ Westchnąłem ciężko.
ㅡ Nie martw się. Najlepiej będzie jak pozbędziemy się problemu.
ㅡ Rozumiem Guk. Chodźmy już spać.
****************
29.02.24
Hejka
Jak wam się podoba?
Przepraszam że nie było rozdziałów. Ktoś jeszcze został?
Miłego dnia 💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top