LXIII

Kiedy tylko dotarliśmy do Królestwa Jeon nie czekając zsiadłem z konia biegiem wchodząc do środka.

ㅡ Gdzie Jungkook?

ㅡ Ale Wasza...

ㅡ Gdzie jest?! ㅡ Krzyknąłem tracąc cierpliwość. Drżącą ręką wskazała na ogród, dlatego pobiegłem tam, a kiedy go znalazłem wręcz na niego wskoczyłem wybuchając płaczem czując jakby wszystko ze mnie uleciało.

ㅡ Jimin? Co się dzieje? Jesteś cały roztrzęsiony.

ㅡ Moi żołnierze... Moje Królestwo... ㅡ Wyszlochałem nie mogą się wysłowić.

ㅡ Spokojnie. O co chodzi?

ㅡ Ktoś zabił moich ludzi. Powiesił ich. Nikogo nie ma. Znalazłem tylko trzy służki, które się ukryły. Błagam Jungkook. Pomóż mi. ㅡ Wyłkałem. ㅡ Przed tym wszystkim znalazłem czapeczkę dziecka na swoim łóżku. Była cała we krwi bądź w jakiejś czerwonej substancji, a potem... Nie wiem jak to się wszystko stało. Nie wiem nawet jak zasnąłem. ㅡ Schowałem twarz w dłoniach. Po chwili poczułem dotyk na głowie.

ㅡ Jesteś ranny. Ktoś cię uderzył i straciłeś przytomność. ㅡ Powiedział. ㅡ Spokojnie. Pójdę z tym do ojca. Wyślemy patrol.

ㅡ Po co patrol?! Myślisz, że coś to da skoro ktoś zabił mi całe wojsko i to w jedną noc?! W dodatku czemu mnie oszczędził? Mógł z łatwością mnie zabić. Miał okazję, a tylko mnie ogłuszył.

ㅡ Porozmawiam z nim, dobrze? Idź do medyka niech cię opatrzy. Będzie dobrze. ㅡ Przytulił mnie co oddałem. Niestety musiał się odsunąć i zniknąć z mojego pola widzenia, dlatego jego służba zaprowadziła mnie do lekarza.

***

Siedziałem w skrzydle szpitalnym czekając na werdykt. Usłyszawszy drzwi wstałem mając nadzieję, że to Jungkook.

ㅡ Jak się czujesz? ㅡ Spytał Tae.

ㅡ Już lepiej. Coś wiadomo?

ㅡ Nadal rozmawiają i próbują ustalić jakiś plan.

ㅡ Jaki plan? Niech wyślą wojsko i...

ㅡ To nie takie łatwe Jimin. Nie uczyłeś się? Po pierwsze to jest ich wojsko i oni zdecydują czy mają narażać swoich żołnierzy na śmierć. Po drugie nie wiadomo kto albo co zabiło twoje wojsko. Niemądre jest wysyłać żołnierzy nie znając sytuacji. Po trzecie muszą dowiedzieć się jakie jest zagrożenie. Wyślą patrol. Jeśli nie wróci oznacza, że polegli. Wtedy wyślą wojsko.

ㅡ Ale to może ciągnąć się tygodniami.

ㅡ Jimin najważniejsze, że jesteś cały.

ㅡ A moi ludzie?! Poświęcili się walcząc z tym czymś czego sam nie znam. A co jeśli to Sojin?

ㅡ Sama by ich wszystkich zabiła?

ㅡ Miała dosyć czasu by zorganizować swoje własne wojsko i wyszkolić.

ㅡ Poczekaj, Chim. Odpocznij, zjedz coś. Wkrótce otrzymasz odpowiedź.

ㅡ W porządku.

ㅡ A co do nas...

ㅡ Nie mam siły na ten temat Tae. Przepraszam, ale mam inne sprawy na głowie.

ㅡ Rozumiem. Porozmawiamy kiedy indziej. ㅡ Odparł. Skinąłem głową, a chłopak wyszedł. Westchnąłem kładąc się na materacu przymykając oczy zasypiając wręcz od razu.

Obudziło mnie głaskanie po policzku. Uchyliłem powieki natrafiając na twarz Guka.

ㅡ I co? ㅡ Spytałem zrywając się do siadu.

ㅡ Wysłaliśmy na razie grupę żołnierzy. Teraz musimy poczekać. Jak się czujesz?

ㅡ Dobrze. Dziękuję za pomoc Guk.

ㅡ Nie dziękuj mnie. Mój ojciec chce z tobą rozmawiać.

ㅡ T-teraz?

ㅡ Nie, spokojnie. Na razie chce z tobą spędzisz czas. ㅡ Odparł siadając obok mnie i obejmując ramieniem.

ㅡ Aish... Przepraszam was za problem. ㅡ Spuściłem głowę.

ㅡ Chim... To żaden problem. Tu chodzi o twoje bezpieczeństwo. Cieszę się, że do nas przyjechałeś. Gdyby coś ci się stało nie wybaczyłbym sobie tego. Wszystko się wyjaśni, spokojnie. Przejdziemy się?

ㅡ Możemy.

Kilka dni później...

Patrol Króla Jeona wróciła cała i zdrowa. Niecierpliwie stałem tuż obok Jungkooka czekając na raport od ich generała.

ㅡ Wasza wysokość informuję, że nic ani nikogo nie znaleźliśmy. Zaginionych żołnierzy znaleźliśmy półprzytomnych zamkniętych w lochach i nic im nie grozi.

ㅡ A-ale jak to? ㅡ Spytałem. ㅡ Przecież powiesili kilku moich żołnierzy oraz służących!

ㅡ To były tylko słomiane kukły. Żaden człowiek. Ktoś Królowi zrobił tylko nieśmieszny kawał i tyle.

ㅡ Nieśmieszny kawał? ㅡ Warknął Jungkook. ㅡ Ktoś go uderzył przez to stracił przytomność. To miał być kawał?!

ㅡ Jungkook. ㅡ Powiedział jego ojciec. ㅡ Wszystko się wyjaśniło. W zamku Park jest wszystko w porządku, więc Król Jimin może wrócić do swojego Królestwa.

ㅡ Co? Przecież tam nie jest bezpiecznie. Nie pozwolę mu tam samemu wrócić.

ㅡ Jeśli będzie chciał może wzmocnić obronę swojego Królestwa, a także i siebie. Skoro miał miejsce taki incydent powiedz mi... Jak bardzo jego wojsko musi być słabe? ㅡ Spytał kompletnie ignorując fakt, że stałem tuż obok.

ㅡ Ojcze...

ㅡ Starczy Jungkook. Wrócę już do siebie. ㅡ Powiedziałem. ㅡ Dziękuję jeszcze raz Wasza wysokość za twoją pomoc. ㅡ Ukłoniłem się nisko, a następnie ruszyłem ku wyjściu.

ㅡ Pojadę z tobą! ㅡ Krzyknął. Przystanąłem patrząc na niego.

ㅡ Oszalałeś. Masz dziecko. Nie narażaj się przez to. ㅡ Rzuciłem wychodząc z pomieszczenia. Co dziwne koń już czekał na zewnątrz gotowy do podróży. Skoro jest tam już bezpiecznie... Powinienem wrócić. Wsiadłem na klacz chcąc ruszyć, lecz przede mną zatrzymał się Tae na swoim rumaku. ㅡ Co robisz?

ㅡ Wracam z tobą. Pomogę ci odbudować Królestwo i...

ㅡ Po co skoro jest już ruiną? Nie umiem zarządzać, więc po co jestem Królem?

ㅡ A czy Jungkook umiał zarządzać, gdy dowiedział się kim jest? Musiał się wiele nauczyć. Ty masz tą wiedzę od narodzin, ale źle ją wykorzystujesz. Pozwól mi jechać z tobą, a pomogę ci sprawić, że twój zamek będzie jak mocarna katedra. Jeszcze nie jest za późno Jimin. Chcesz na każdym kroku mieć te głupie... Żarty? Moim zdaniem to nie były jakieś tam żarty. To ostrzeżenie Chim. Teraz jest chwila czasu byś wzmocnił obronę i chronił swój dom. To jak?

ㅡ Ja... Masz rację. ㅡ Spuściłem głowę. ㅡ Jedźmy. ㅡ Rzuciłem ruszając, a za mną kuzyn.

Do pałacu wróciliśmy jeszcze tego samego dnia późnym wieczorem. Zauważyłem, że nie było śladu po kukłach ani stryczku.

ㅡ Wasza wysokość! ㅡ Krzyknął generał podbiegając do mnie i kłaniając się. ㅡ Prosimy o wybaczenie! Nie wiemy jak to się stało. Zaatakowali z zaskoczenia. Byliśmy bezradni i...

ㅡ Dosyć. Od teraz w tym momencie zwiększysz szkolenia. Moi żołnierze mają być silni. Daliście się łatwo złapać, ale następnym razem to się nie stanie. Znajdź więcej ludzi do wojska.

ㅡ Tak jest, Wasza wysokość. ㅡ Ukłonił się biegnąc do koszar.

ㅡ To była dobra decyzja, Jimin. Wojska masz zdecydowanie za mało. Chodźmy do środka by zastanowić się co następne.

***********************

25.11.23

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia 💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top