LX

Dwa lata później...  (Trochę przeskoczymy)

Minęły już dwa lata odkąd straciłem kontakt z Jungkookiem choć nie do końca. Czasem widzieliśmy się na przyjęciach, które organizowałem bądź organizował Władzca Jeon ojciec, Kooka.

ㅡ Następny. ㅡ Mruknąłem machając dłonią. Mężczyzna wyszedł, a po nim wszedł kolejny do sali tronowej. Widząc go od razu kazałem wyjść. ㅡ Kto jeszcze?

ㅡ No... Ten był ostatni. ㅡ Powiedział przewijając kartki. ㅡ Nie możesz być tak wybredny. Potrzebujesz kogoś z kim mógłbyś panować. Musisz mieć potomka Jimin. Może spróbujesz z księżniczkami?

ㅡ Boli cię coś?

ㅡ Nie mówię, że masz którąś kochać na zabój. Wystarczy, że się z nią ożenisz i przedłużysz ród.

ㅡ Nie mam zamiaru mieć dziecka z osobą, której nie kocham. Nie będę mógł nawet na nią patrzeć, a co dopiero na dziecko.

ㅡ Jimin... Pomyśl o Królestwie.

ㅡ Cały czas myślę! Ale... Nie mogę po prostu się zmusić. Przepraszam Tae.

ㅡ Może..

ㅡ Nie. Jeśli zaczniesz ten temat setny raz to ci coś zrobię.

ㅡ A może teraz będzie inaczej? Spotkaj się z Jungkookiem..

ㅡ Ma własne życie. Wychowuje syna i nie ma czasu na romansidła. Zresztą ma przejąć władzę. Nie będę mu przeszkadzał.

ㅡ Przestań tak myśleć. W taki sposób się niszczysz i podburzasz. Znajdź w końcu szczęście Jimin. Już czas.

ㅡ Nie mów mi jak mam żyć.

ㅡ Jestem twoim doradcą, więc muszę. ㅡ Wzruszył ramionami. ㅡ Dobra. Jak nie to nie. Sam do niego pojadę.

ㅡ Ani mi się waż.

ㅡ Tego akurat nie możesz mi zabronić Jimin. ㅡ Odparł wychodząc z pomieszczenia. Zdenerwowany uderzyłem w tron czując stres. Po co chce do niego jechać? Natychmiast pobiegłem za nim znajdując go w drodze do komnaty.

ㅡ Nigdzie nie jedź. Masz zakaz, rozumiesz?

ㅡ Jako doradca, czy kuzyn?

ㅡ To i to.

ㅡ Wybacz Jimin, ale muszę z nim porozmawiać.

ㅡ Po co? Czemu teraz?

ㅡ Bo mieliście już dosyć samotności przez dwa lata. Pora pomyśleć o życiu, Chim. Nie młodniejecie...

ㅡ Ale...

ㅡ Jeśli nie ja to ty.

ㅡ Słucham? ㅡ Oburzyłem się. ㅡ Nie namówisz mnie.

ㅡ To widzimy się za kilka dni. ㅡ Powiedział omijając moją osobę. Warknąłem idąc do biblioteki.

Jungkook POV.

ㅡ Nie skarbie. To jest ostre. ㅡ Westchnąłem zabierając synowi miecz z rąk. Nie miałem pojęcia skąd go wziął, ale na szczęście szybko zareagowałem. ㅡ Chodźmy na dwór, dobrze? ㅡ Powiedziałem zabierając go na ręce i ruszając do królewskich ogrodów. Widząc róże, jak co dzień, w mojej głowie pojawiał się Jimin, bo one mi go przypominały.

ㅡ Królu, masz gościa. ㅡ Powiedział strażnik.

ㅡ Kogo?

ㅡ Przybył doradca z królestwa Park.

ㅡ Tae? Co on tu robi? ㅡ Szepnąłem czując strach. ㅡ Mam nadzieję, że Jiminowi nic nie jest. ㅡ Dodałem ruszając do sali tronowej szybkim krokiem uważając jednocześnie na chłopca. ㅡ Tae! Jak miło cię widzieć. Co cię tu sprowadza?

ㅡ Przyjechałem porozmawiać. Przepraszam, że tak bez zapowiedzi, ale to ważne.

ㅡ Coś się stało? Coś z Jiminem? Jest chory?

ㅡ Nie. Z nim wszystko w porządku. Bynajmniej tak twierdzi.

ㅡ Nie rozumiem. Czekaj. Służko? Przypilnujesz go? ㅡ Poprosiłem kobietę, która chętnie się zgodziła zabierając mojego syna. ㅡ Przejdźmy się. ㅡ Odparłem, więc ruszyliśmy w stronę tarasu. ㅡ O co chodzi?

ㅡ Mam mówić prosto z mostu czy chcesz sobie oszczędzić mojego monologu?

ㅡ Wole byś powiedział jasno.

ㅡ Minęły już dwa lata Jungkook, ale on o tobie nie zapomniał i cię nadal kocha. ㅡ Powiedział przez co się zaśmiałem. ㅡ Co w tym takiego śmiesznego?

ㅡ Przepraszam, ale... Jakby była to prawda to Jimin sam by tu przyjechał.

ㅡ Bo on twierdzi, że masz swoje własne życie i cię już nie potrzebuje, ale to nieprawda. Odrzucił kilkunastu mężczyzn, którzy byli kandydatami na męża. Żaden mu się nie spodobał.

ㅡ Ah... Jest zbyt wybredny.

ㅡ Jungkook proszę cię. Przyjdź do nas i z nim porozmawiaj.

ㅡ Dlaczego znowu ja mam się starać? Wiem, że z mojej winy to wszystko się stało. Starałem się to wszystko naprawić, ale... On nie kwapił się by także zrobić jakiś krok. Nie mam zamiaru znowu tracić czasu i czuć się rozczarowany, Tae. Więc jeśli naprawdę mnie kocha to niech sam przyjedzie i mi to powie. ㅡ Mruknąłem.

ㅡ Ale Jungkook...

ㅡ Już powiedziałem. Miał czas by ułożyć sobie życie, a teraz co? Przyjeżdżasz za niego, bo twierdzisz, że jednak musimy razem być. Niech mi to do cholery powie! Jeśli naprawdę tego chce niech sam zrobi ten pierwszy krok. Ja już wyczerpałem limit.

ㅡ Przekaże mu.

ㅡ Dziękuję. Coś jeszcze masz tu do załatwienia czy to wszystko?

ㅡ Nie, chciałem tylko z tobą porozmawiać. ㅡ Odparł uciekając wzrokiem. Poczułem się głupio, że sprawiłem, że stał się bardziej cichy. Westchnąłem ciężko patrząc na taflę wody.

ㅡ Zostaniesz na kolację? Poznasz mojego syna.

ㅡ Chętnie.

Tak, więc zaprowadziłem chłopaka do swojej sypialni, w której bawił się chłopiec pod czujnym okiem służki. Podziękowałem jej, a ta wyszła kłaniając się.

ㅡ Wiesz... Mieliśmy być rodzicami wraz Jiminem.

ㅡ Wiem.

ㅡ Ale daj dokończyć. Mimo że nie jesteśmy już razem to uczę go od małego by Jimin w jego oczach był ojcem. Opowiadam mu różne historie na jego temat, jaki jest, co lubi, by wszystko wiedział.

ㅡ Akurat tego nie wiedziałem.

ㅡ Mieliśmy go wychować razem i być szczęśliwymi rodzicami. Nie chcę tego zepsuć, dlatego wpajam mu, że Chim to jego tata, choć to prawda. Udaje się to. Gdy tylko zobaczy jego portret reaguje radością. A wiesz co jest najsłodsze i zarazem smutne?

ㅡ Co takiego?

ㅡ To, że chce ten portret przytulić, ale nie może. ㅡ Westchnąłem ciężko. ㅡ Bo to nie jego tata.

ㅡ Jungkook... Przekonam go. Przyjedzie.

ㅡ Nie ma sensu go przekonywać. Skoro nie chciał tego zrobić przez dwa lata to przez następne dwa nie przyjedzie. Pętla będzie zataczać koło. Nie zmuszaj go do czegoś czego nie chcę, dobrze?

ㅡ Eh... Niech ci będzie.

ㅡ Chcę tylko by Sung wiedział, że ma dwójkę kochających rodziców, mimo że drugiego rodzica nie zna.

ㅡ Chodzi ci o Sojin?

ㅡ Nie. O Jimina. On jest jego ojcem i będzie nim do końca.

ㅡ Skoro jest ojcem Sunga może go widywać.

ㅡ Może oczywiście, ale ani razu nie chciał na niego spojrzeć. To bolało, lecz szanowałem jego decyzje. Niech robi co chce.

ㅡ A co z Sojin?

ㅡ Nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że nigdy tu nie wróci po tym co powiedziała dlatego nikt nie spuszcza wzroku ze Sunga ani na sekundę, a ochrona jest wzmocniona.

ㅡ Tylko, że... Ona nie wie, gdzie jest Sung. Wie, że możliwe, że u Jimina.

ㅡ Dlatego dobrze wam radzę zwiększyć straż i patrole. Nie wiadomo do czego może być zdolna.

ㅡ Dziękuję za radę.

******************
1

9.10.23

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego wieczoru/dnia 💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top