LIX
Po tym jak się zbłaźniłem przed Tae nie pokazywałem mu się na oczy. Nie tak powinien wyglądać Król, Władca Królestwa, mimo że jest moim kuzynem. Nie zachowałem perfekcjonizmu. Można rzec, że unikałem go choć tłumaczyłem sobie, że daje mu przestrzeń by się oswoić.
Siedziałem w bibliotece czytając książkę i przy okazji ogrzewając się przy kominku. Czułem się bezpieczny, jakby nic mi nie groziło. Czułem spokój i jednocześnie komfort.
ㅡ Ah tu jesteś. ㅡ Usłyszałem. Podniosłem wzrok widząc chłopaka. ㅡ Nie mogę znaleźć cię od kilku dni. Uciekasz przede mną?
ㅡ Miałem dużo rzeczy na głowie. Wybacz.
ㅡ Jak się czujesz?
ㅡ To ja powinienem o to zapytać ciebie.
ㅡ Już czuję się lepiej. Więc jak? Odpowiesz teraz ty?
ㅡ Ze mną wszystko w porządku.
ㅡ Na pewno?
ㅡ Tae... Naprawdę.
ㅡ W porządku. Wiesz... Również się cieszę, że wróciłem. Też za tobą strasznie tęskniłem Jimin. Za bardzo wybuchłem.
ㅡ Miałeś racje. Przeze mnie zawsze gdzieś trafiasz. Nie powinieneś. Obiecuję, że to się zmieni.
ㅡ Ale to nie twoja wina Jimin. To przez Królową Jeon.
ㅡ Gdybym wtedy słuchał nie doszło by do tego, ale... Jestem teraz spokojny, bo mam ciebie i nie mam zamiaru ponownie stracić.
ㅡ A o waszą sprawę z Jungkookiem jesteś spokojny?
ㅡ Jaką?
ㅡ Czemu nie jesteście już małżeństwem?
ㅡ Długo by o tym mówić.
ㅡ Ale mamy czas. Chętnie posłucham. ㅡ Usiadł na kanapie patrząc wyczekująco na moją osobę.
ㅡ Po prostu... straciłem do niego zaufanie.
ㅡ Dlaczego?
ㅡ Ponieważ dużo czasu, naprawdę całą uwagę przeniósł na dziecko i na tą kobietę. Nie liczyłem się dla niego. Nie miał dla mnie czasu. Owszem mieliśmy być rodzicami. Mieliśmy razem to dziecko wychowywać, ale... ani razu nie przyszedł z nim i nie zaproponował spaceru czy czegoś innego. Cały czas był z nią aż się zaprzyjaźnili. Miałem tego dosyć. Wyrzuciłem ją, a jego odesłałem do domu. Jednakże gdy odjeżdżała powiedziała, że się w nim zakochała i zagroziła, że odbierze dziecko. Trochę się tego obawiam, dlatego rozmyślam nad jakimś planem.
ㅡ Na razie skup się na Jungkooku, hm? Na pewno nie chciał cię skrzywdzić.
ㅡ Nie wiedział co robi. Nie wiedział, że mnie rani. Jak mam mu zaufać?
ㅡ A może to przez dziecko?
ㅡ Co?
ㅡ Chcesz mieć z nim dziecko, Chim? Odpowiedz szczerze.
ㅡ Chcę Tae.
ㅡ To dlaczego sam nie wykazałeś zainteresowania nim? Dlaczego Jungkook nie chcę z nim przyjeżdżać, bo jak to stwierdził nie chcę cię denerwować? Chodzi o to, że nie jest twoje? O to chodzi?
ㅡ Nie... ㅡ Spuściłem głowę patrząc na tekst w książce.
ㅡ Chyba tak? ㅡ Spytał. Zamilkłem wzdychając i zamykając księgę.
ㅡ Po prostu nie czuje się ojcem. Czuję się jakbym był po prostu wujkiem.
ㅡ Bo za mało spędzasz z nim czasu.
ㅡ Nie byłem nawet przy jego porodzie. Nie chciałem na to patrzeć, a Guk był na mnie o to zły.
ㅡ Rozumiem. To ciężki temat. ㅡ Westchnął wstając i siadając obok mojej osoby. ㅡ Powiem ci, że jak spędzisz z dzieckiem dużo czasu nauczysz go czegoś z pewnością poczujesz się jak ojciec.
ㅡ Albo jak niańka.
ㅡ Jak będziesz tak myślał to na pewno, ale Chim wy macie stworzyć rodzinę. Nie są potrzebne między wami jakieś kłótnie. Porozmawiaj z nim, poróbcie coś razem bez zgrzytów, a może będzie dobrze.
ㅡ Ale ja mu nie ufam.
ㅡ Ufasz, bo niby czemu przyjeżdża tak często, a ty mu pozwalasz się zbliżyć? Kochacie się, Chim. Daj mu jeszcze jedną szansę.
ㅡ Nie wiem. ㅡ Wstałem z podłogi. ㅡ Ja... muszę to przemyśleć. Zranił mnie, Tae. Mam mu tak od razu wybaczyć? Spędzał dużo czasu z tą całą Sojin. Skąd mam wiedzieć czy nie było czegoś więcej? Kochała go, więc chciała go uwieść, a jeśli jej się udało tylko nie chcę się przyznać? ㅡ Zadawałem mnóstwo pytań czując, z każdym kolejnym łzy w oczach.
ㅡ Jimin w taki sposób się nakręcasz. Może między nimi nic nie doszło? Bez sensu wymyślać jakieś głupie myśli. Zresztą Guk nie byłby tak głupi by cię zdradzić. Nie licząc tego, że chcieliście dziecko. To była wasza wspólna decyzja, więc tego nie bierzemy pod uwagę.
ㅡ Chcę mu zaufać i wybaczyć, ale... coś mnie blokuje. Nie potrafię. ㅡ Odparłem. ㅡ Przejdę się.
ㅡ Jimin... powiedz mu co ci chodzi po głowie.
ㅡ Nie będzie potrzeby. ㅡ Powiedziałem wychodząc z pomieszczenia. Idąc korytarzem przystanąłem słysząc głos dziecka. Bardziej takie gaworzenie, a także śmiech. Ruszyłem w jego kierunku. Dostrzegłem Jungkooka na końcu korytarza, który woził syna we wózku, a obok niego kroczyła służba z jakimiś bagażami. ㅡ Jungkook? ㅡ Zawołałem. Zatrzymał się odwracając w moją stronę. Podszedłem do niego z pytającym wzrokiem. ㅡ Kiedy przyjechałeś?
ㅡ Niedawno, ale muszę wracać. ㅡ Powiedział.
ㅡ Co? Niepoinformowałeś mnie, że przyjechałeś, a teraz wyjeżdżasz również mnie nieinformując? ㅡ Fuknąłem. ㅡ Nie możesz od tak sobie wchodzić do mojego zamku.
ㅡ Zostawcie nas samych. ㅡ Rzucił do służby, która nas opuściła.
ㅡ Więc?
ㅡ Owszem przyjechałem. Miałem zamiar ci o tym powiedzieć, ale... wracam do domu.
ㅡ Coś się dzieje u was?
ㅡ Nie. Nic takiego. ㅡ Odparł. Był zbyt poważny. ㅡ Do zobaczenia Jimin.
ㅡ Czekaj. Nie zostaniesz jeszcze? Czemu jesteś taki zimny? ㅡ Uniosłem brew. Chłopak podszedł bliżej kładąc dłoń na moim policzku.
ㅡ Kocham cię Jimin. Zawsze będę cię kochał, ale lepiej będzie jak znajdziesz kogoś kto da ci to czego chcesz. Już pogodziłem się z tym, że zostałem samotnym ojcem choć nie tak to miało wyglądać, ale przeżyje.
ㅡ Nie rozumiem.
ㅡ Po prostu... Daje ci spokój. Odpuszczam. Nie chcę robić nic na siłę, dlatego daje ci wolną rękę.
ㅡ Ale... Jungkook...
ㅡ Starczy Chim.
ㅡ Jaki jest tego powód? ㅡ Spytałem. Zamilkł uciekając wzrokiem. ㅡ Jungkook.
ㅡ Po prostu zrozumiałem.
ㅡ Co takiego?
ㅡ Że mi i tak nie wybaczysz. ㅡ Odparł. Zamilkłem patrząc na niego. ㅡ Owszem Chim. Szukałem cię, wtedy słyszałem co mówiłeś. Nie obwiniam cię za nic. Jedynie co chcę byś wiedział, że nic między mną, a nią nie doszło, ale mimo tłumaczeń i tak nie uwierzysz, ponieważ jak to powiedziałeś? Coś cię blokuje. Rozumiem to. Dlatego wolę byś kochał kogoś innego. Pójdę już. ㅡ Powiedział łapiąc za rączki od wózka.
ㅡ Jungkook...
ㅡ Tak? ㅡ Spytał wzdychając i odwracając się ponownie do mojej osoby. Nie czekając wpiłem mu się w usta kładąc dłonie na jego policzkach.
ㅡ Nie odchodź. Proszę cię. ㅡ Szepnąłem. ㅡ Daj tylko czas.
ㅡ Ile? Rok, dwa?
ㅡ Zrozum, że nie można ot tak komuś ponownie zaufać.
ㅡ Wiem to, ale sam mówiłeś, że nie potrafisz ponownie mi zaufać.
ㅡ To nie tak.
ㅡ Słyszałem co mówiłeś, więc nie plącz się już, dobrze? A teraz nie zatrzymuj mnie. ㅡ Rzekł odsuwając się. ㅡ Do zobaczenia kiedyś, Chim. ㅡ Rzucił odchodząc.
*****************
08.10.23
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłego dnia 💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top