LIV

Myślałem, że Jungkook wyjedzie już następnego dnia, jednakże zdziwiło mnie, że tego nie zrobił choć z drugiej strony zdenerwowało mnie to. Chciałem mieć spokój, a nie potrzebowałem kolejnych obietnic, że wszystko będzie dobrze, że się poprawi. To już przestało na mnie działać. Siedziałem w ogrodzie przeglądając zaległe dokumenty. Stwierdziłem, że zrobię to na świeżym powietrzu niż w duszącym gabinecie.

ㅡ Hej. Co robisz? ㅡ Usłyszałem nad sobą. Westchnąłem ciężko nie odpowiadając. ㅡ Chim... Chcę dobrze, chcę z tobą porozmawiać... No chciałbym by było jak kiedyś.

ㅡ Nie będę się powtarzać. Już za późno. Trzeba było myśleć, Guk. Może i nadajesz się na Króla, za to na męża nie za bardzo. ㅡ Fuknąłem nie gryząc się w język spojrzawszy na niego. Chłopak się zmieszał odwracając głowę. ㅡ Widzisz, że to nic na mnie nie działa, więc przestań i wracaj do domu.

ㅡ Mój dom jest tutaj.

ㅡ Już nie. Gdy wrócisz będą na ciebie czekały papiery, które świadczą o tym, że nie jesteśmy małżeństwem. ㅡ Odparłem. Młodszy po kilku chwilach zaśmiał się.

ㅡ Specjalnie to zrobiłeś?

ㅡ Niby co takiego?

ㅡ Specjalnie chciałeś bym zrobił dziecko byś potem mnie z nim samego zostawił i bym sam go wychowywał, choć mówiłeś, że także chcesz go?

ㅡ Mówiłem prawdę, że chce dziecko. Chciałem je wychować wraz z tobą, Guk, ale... Wyszło co wyszło.

ㅡ Jakbyś naprawdę chciał ze mną  wychować pozwolił byś je tutaj zostawić.

ㅡ W świetle prawa to twoje dziecko. Ma twoje geny, więc z punktu widzenia należy do Rodu Jeon. Gdyby tu zostało twojemu ojcu by się to nie spodobało. Mam dalej mówić?

ㅡ Bym mu wyjaśnił tą sytuację.

ㅡ Jasne, a mnie postawić w złym świetle.

ㅡ Kochanie nie bądź taki obojętny. ㅡ Westchnął siadając obok mnie. ㅡ Co mam zrobić byś mi wybaczył? Co mam zrobić byś do mnie wrócił? Nie chce cię stracić. ㅡ Chwycił moją dłoń całując jej wierzch. Wywróciłem oczyma wyrywając rękę. ㅡ Chimmy.

ㅡ Daj spokój.

ㅡ Nie. Nie dam ci spokoju. Kazałeś wyjechać Sojin na koniec kraju! Zostawiłeś mnie samego z dzieckiem, a do tego mnie olewasz! Jak mam do cholery jasnej dać ci spokój?! ㅡ Krzyknął. ㅡ Skoro jej nie ma jest szansa by to naprawić, ale ty nie chcesz choć pozbyłeś się swojego wroga, a mojej przyjaciółki. Co ma się jeszcze stać byś dał mi szansę? ㅡ Spytał.

ㅡ Sam sobie jesteś winien. Trzeba było nie spędzać z nią tyle czasu. Skąd mam wiedzieć co robiliście? To ty mnie olewałeś zamiast przyjść z Sung-minem do mnie i razem spędzić czas! To ty zagrałeś nie fair! ㅡ Krzyknąłem wstając z miejsca. ㅡ Ale oczywiście nadal nie rozumiesz. ㅡ Szepnąłem łamanym głosem.

ㅡ Jimin...

ㅡ Skończyłem rozmowę. Spakuj się i wyjedź. ㅡ Warknąłem ruszając do zamku. Przystanąłem koło strażnika spojrzawszy na niego. ㅡ Dopilnuj by do końca dnia wyjechał.

ㅡ Tak jest wasza wysokość. ㅡ Odparł dziwnym tonem skinając głową, dlatego ruszyłem przed siebie.

Do końca dnia próbowałem wykonywać swoje obowiązki dzięki czemu udało mi się nadrobić zaległości. Obserwowałem przez okno jak służba pomagała pakować rzeczy Jungkooka do karocy. Nie było sensu tego ciągnąć. Na pewno nie teraz. Nie było i nie będzie jak kiedyś. W końcu chłopak także wsiadł do powozu, a z niego spojrzał wprost na mnie, dlatego odsunąłem się od okna idąc do biblioteki. 

Usiadłem na kanapie wpatrując się w ogień w kominku. Nie było dnia by się w nim nie paliło. Odkąd pamiętam zawsze było tu ciepło. Przez to przypomniałem sobie czasy spędzone z Jungkookiem i te dobre i te złe, lecz mimo to byłem z nim szczęśliwy, ale od dłuższego czasu już nie. Z tego powodu zacząłem płakać. Co dobre to nie wróci. Znowu pozostała pustka i gorycz jaka ciągnęła się za mną od śmierci rodziców.

Kilka minut później usłyszałem dobrze mi znaną melodie. Spojrzałem w bok widząc Guka, który grał na gitarze. Powoli zaczął podchodzić aż w końcu usiadł obok grając i jednocześnie patrząc się prosto na mnie. Wsłuchiwałem się w melodie nie odrywając od niego wzroku. Gdy skończył spuściłem głowę.

ㅡ Przy tej piosence się poznaliśmy. Pamiętasz?

ㅡ Jakbym nie mógł pamiętać? ㅡ Szepnąłem.

ㅡ Wtedy wiedziałem, że masz dobre serce, i że wcale nie jesteś zimnym draniem, że masz uczucia tylko kryłeś je za maską.

ㅡ Co to ma do rzeczy?

ㅡ To, że wierzę, że mamy szansę by być szczęśliwi. Muzyka nas połączyła i muzyka nas znowu połączy.

ㅡ Myślisz, że jak zagrasz na gitarze to ci wybaczę?

ㅡ Nie. Oczywiście, że nie. Po prostu... Chciałbym tu wrócić. Dobrze wyjadę, ale i tak wrócę. Pozwolisz mi?

ㅡ Jungkook.. 

ㅡ Zróbmy układ. ㅡ Odparł nagle. ㅡ Co tydzień, w każdy piątek będę przyjeżdżał i ci grał co tylko zechcesz. Zgoda?

ㅡ Co?

ㅡ Chcę na nowo otworzyć twoje serce, a na siłę nic nie zrobię. Zachowałem się jak kretyn i powinienem za to odpokutować, ale za nim to się stanie zgódź się.

ㅡ A jeśli się nie zgodzę?

ㅡ I tak przyjadę. Wchodzisz w to? ㅡ Spytał wystawiając mały palec. Spojrzałem na niego przemyślając wszystkie za i przeciw. Koniec końców westchnąłem pieczętując paluszkową obietnicę. ㅡ Dziękuję Chim. To wiele dla mnie znaczy.

ㅡ Ale jeśli to nic nie zadziała dasz spokój, dobrze?

ㅡ Masz moje słowo. ㅡ Odparł smutno. Skinąłem głową. ㅡ Będę się zbierał. Pamiętaj, że zawsze będę cię kochał Chim. ㅡ Dodał całując mnie w policzek przez co się zarumieniłem choć nie chciałem. ㅡ Słodko. No nic. Do piątku Chim.

ㅡ Do zobaczenia. ㅡ Rzuciłem, a mężczyzna wyszedł. Położyłem się na kanapie patrząc w sufit. Zobaczymy czy to coś pomoże. Uwielbiałem, gdy Jungkook grał. Kochałem jego głos i w jaki sposób przelewał swoje emocje w muzykę. To było cudowne.

***********************

15.07.23

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia 💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top