LIII

Jungkook POV.

Wróciłem do zamku swojego ojca, który przyjął mnie z otwartymi ramionami po usłyszeniu o tym co się stało pomiędzy mną a Jiminem. Nie chciałem tego. Czułem wstyd wracając do domu z podkulonym ogonem z dzieckiem na rękach nie mając dokąd iść.

ㅡ Jaki masz plan? ㅡ Spytał brat, gdy spacerowaliśmy po dziedzińcu pchając wózek, w którym spał Sung-min. Ojciec mi go podarował, gdy tylko zjawiłem się w progu pałacu. To było duże ułatwienie niż ciągle noszenie malca.

ㅡ Odzyskać Jimina, ale nie mam pojęcia jeszcze jak. Co mi po tym jak go odzyskam skoro przestał mi ufać?

ㅡ Wiesz... Nie bez powodu jest zakaz rozmawiania ze surogatkami. Przez to są teraz takie problemy jak ty masz.

ㅡ My tylko się przyjaźniliśmy. Nic więcej nie zaszło.

ㅡ Ale całą swoją uwagę poświęciłeś jej i dziecku. Gdzie był w tym wszystkim Jimin? Obok w komnacie, gdzie  na ciebie czekał?

ㅡ Eh... Wszystko zniszczyłem.

ㅡ Jungkook, bracie. Jeszcze nie wszystko stracone. Ta kobieta wyjechała daleko stąd. Masz teraz szansę wszystko odbudować, a Jimin nie będzie czuł się zagrożony widząc ją niedaleko.

ㅡ Ojciec bardzo się na mnie zwiódł?

ㅡ Nie koniecznie, ale twierdzi, że Jimin przesadził wyrzucając cię z zamku.

ㅡ To jego zamek od urodzenia. Ma większą w nim władze niż ja, więc miał prawo ze mną zrobić co tylko chce.

ㅡ Ale jest twoim mężem. I połowa zamku należy teraz do ciebie. ㅡ Westchnął.

ㅡ Wiem, ale no... Nieważne. Muszę pomyśleć co zrobić. Pójdę zanieść Sunga do pokoju.

ㅡ Zawsze ci pomogę Jungkook. Pamiętaj.

ㅡ Dziękuję Jung-hyung.

Jimin POV.

Od wyprowadzki Jungkooka i wyjazdu Sojin minęło kilka dni. Czułem wielką pustkę w sercu, a głęboka cisza odbijała się echem o ściany korytarzy.

ㅡ Wasza Wysokość może Król coś zje? ㅡ Spytała służka.

ㅡ Nie mam ochoty. ㅡ Odparłem kierując się przed siebie.

ㅡ Paniczu.. ㅡ Zawołała.

ㅡ Powiedziałem, że nie mam ochoty! Czego nie rozumiesz?! ㅡ Krzyknąłem po chwili zdając sobie sprawę co zrobiłem. W oczach pojawiły się łzy, dlatego wziąłem głęboki wdech szybkim krokiem odchodząc. Wybiegłem na tyły pałacu upadając na kolana przed grobem Tae. Wybuchłem płaczem chowając twarz w dłoniach. ㅡ Potrzebuje cię teraz, Tae. Dlaczego musieli odebrać mi akurat ciebie? Nie radzę sobie bez ciebie. Wszystko się sypie. Już nie jestem Królem jak kiedyś. Przepraszam, że ci nie pomogłem, kiedy mnie potrzebowałeś. Przepraszam cię. ㅡ Poprawiłem się na ziemi chowając twarz pomiędzy nogami. Z czasem robiłem się senny aż w końcu zapadłem w sen.

Gdy się obudziłem wciąż byłem w tym samym miejscu. Ponownie przeczytałem napis na nagrobku i kto tu spoczywa. Nie chciałem wracać do pałacu. Nie miałem takiej ochoty, bo po co? Znowu mam wędrować po korytarzach sam?

ㅡ Panie?

ㅡ Daj mi spokój. Odejdź. ㅡ Powiedziałem cichym głosem nie odrywając wzroku od pomnika.

ㅡ Wiem, że źle się czuje Król, ale są do załatwienia sprawy Królestwa, których nie można non stop odkładać na bok.

ㅡ Nie mam do tego głowy.

ㅡ Ale okłada to Król już kolejny tydzień. Mieszkańcy się niecierpliwią.

ㅡ W dupie to mam. Jak im się nie podoba niech się wyprowadzą. ㅡ Warknąłem. Służka odeszła zostawiając mnie samego. ㅡ Cholerna władza. ㅡ Szepnąłem masując skronie. Do końca dnia przesiedziałem przed grobem kuzyna nie mając zamiaru stamtąd odchodzić, a potem przenosiłem się do swojej komnaty, w której się zamknąłem.

Jungkook POV.

Czytałem książkę raz po raz zerkając na syna, który grzecznie spał obok, gdy nagle do środka wszedł ojciec.

ㅡ Ktoś do ciebie synu.

ㅡ Jimin?

ㅡ Nie, ale jego służba. ㅡ Oznajmił. ㅡ Idź zostanę z nim.

ㅡ Dziękuję tato. ㅡ Wstałem wychodząc z pomieszczenia i wychodząc z zamku, gdzie przy wejściu stali służący z zamku Chima.

ㅡ Wasza Wysokość. ㅡ Powiedziała kobieta.

ㅡ O co chodzi? Jest coś pilnego, że musieliście przebyć tyle kilometrów?

ㅡ Proszę wrócić do zamku. Błagamy Pana. ㅡ Powiedział kucharz królewski. ㅡ Panicz zamknął się w swoim pokoju. Nie chce wyjść, a gdy ktoś wejdzie do środka natychmiast go wyrzuca. Boimy się o niego, a tylko Król może mu pomóc. Szkodzi swojemu zdrowiu. 

ㅡ Jeśli się tam zjawię to będzie jeszcze gorzej.

ㅡ Proszę chociaż spróbować. Król ma także ogromne zaległości w dokumentach. Jeszcze trochę i straci wszystko.

ㅡ Aish... No dobrze. Zostańcie tu. Pojedziemy razem. Pójdę tylko się spakować, dobrze?

ㅡ Oczywiście.

Jak najszybciej pobiegłem do komnaty pakując najpotrzebniejsze rzeczy, a następnie poszedłem do biblioteki oznajmując ojcu, że wracam do Chima.

ㅡ Kolejna podróż dla dziecka będzie zbyt niebezpieczna. Niech zostanie na kilka dni u nas. Załatwię mu najlepszą opiekę, a ty załatw to z Jiminem na spokojnie.

ㅡ Ojcze nie chcę robić kłopotów i...

ㅡ Nie robisz. Chociaż spędzę czas ze swoim wnukiem. Jedź i się pogódźcie.

ㅡ Dziękuję. ㅡ Ukłoniłem się.

***

Późnym popołudniem dojechaliśmy do Królestwa Park. Gdy tylko się zatrzymaliśmy służba od razu mnie zaprowadziła do sypialni. Stojąc przed drzwiami, niepewnie wszedłem do środka. Westchnąłem ciężko widząc mizernego chłopaka siedzącego na ziemi pod ścianą. Powolnym krokiem do niego podszedłem kucając przed nim i tak po prostu przytuliłem.

ㅡ Guk? ㅡ Spytał cicho odsuwając się. ㅡ Co tu robisz?

ㅡ Martwię się o ciebie.

ㅡ Nie musisz.

ㅡ Nie bądź taki zimny, Chim. Jak gorzej musi być, że sama twoja służba przyjeżdża do mnie i prosi bym wrócił? Chim nie tylko mi na tobie zależy, ale im też, więc teraz nic nie mów i tylko mnie przytul. ㅡ Powiedziałem ponownie go przytulając. Czując jak ciało chłopaka drży przytuliłem go bardziej głaszcząc po głowie. ㅡ Zrobiłem głupstwo zaniedbywając cię. Nie zauważyłem, że tracę swoje największe szczęście. ㅡ Szepnąłem siadając obok niego i przyciągając do siebie.

ㅡ Mam już tego wszystkiego po prostu dosyć. ㅡ Wyłkał. ㅡ Nie mam nikogo na kim mógłbym polegać. Nikogo bliskiego, a ty... Po prostu wracaj do siebie. ㅡ Odepchnął mnie wstając na równe nogi i odchodząc na kilka kroków.

ㅡ Nie wrócę, dopóki mi nie wybaczysz. Chcę walczyć, Chim. Proszę pozwól mi na to.

ㅡ Nie.

ㅡ Dobrze. ㅡ Westchnąłem ciężko. Słowami i obietnicami go nie przekonam, a bardziej zrażę. ㅡ W takim razie nie wyjadę dopóki nie wrócisz do pełni sił.

ㅡ Czuję się wyśmienicie. Nie potrzebuję twojej troski.

ㅡ Nie pleć głupstw. Nie dbasz o siebie, a także nie dbasz o Królestwo, które upada.

ㅡ To może zrzeknę się korony? Tak by było najlepiej! Bo po co komu taki Król, który nie potrafi rządzić?! ㅡ Krzyknął.

ㅡ Chim, ale spokojnie. Bez krzyków.

ㅡ Nie rozkazuj mi.

ㅡ Uspokój się! ㅡ Uniosłem głos wstając z ziemi i łapiąc go za ramiona. ㅡ Rozumiem, że jesteś na mnie wściekły, ale Królestwo bez ciebie nie istnieje. Chcesz zakończyć coś co jest od kilkunastu lat? Ród Park zawsze był i będzie, Chim. Nie kończ tego. Spójrz mi w oczy. ㅡ Poprosiłem co wykonał. ㅡ Kocham cię z całego serca i nie mam zamiaru stracić, słyszysz? Skoro kazałeś Sojin wyjechać pozwól mi zawalczyć o naszą miłość.

ㅡ A jakby była to byś nie walczył?

ㅡ Również bym walczył. Po prostu skoro jej nie ma, wiem, że będziesz spokojniejszy i mniej zazdrosny. ㅡ Westchnąłem ciężko. ㅡ Błagam Chim.

ㅡ Też cię kocham Jungkook, ale....ale nie ufam ci już jak wcześniej. Przepraszam. ㅡ Odsunął się. ㅡ Idę coś zjeść. Jeśli jesteś głodny to przyjdź do jadalni.

ㅡ Jasne. ㅡ Odparłem cicho. Chłopak wyszedł, dlatego wkurzony uderzyłem w szafę. ㅡ Cholera.

*************************

13.07.23

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia 💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top