LII
Następny dzień....
Jungkook POV.
Karmiłem chłopca z buteleczki siedząc na łóżku i tak po prostu nad nim płakałem. Nie mogłem uwierzyć w to jak zraniłem Chima. Jak mogłem? Jak mogłem go tak zranić? Nie chciałem zrobić nic złego, ale przez to wszystko nie zauważyłem, że go zaniedbałem. Musiałem to jakoś odkręcić.
Słysząc pukanie szybko starłem łzy z policzków ocierając je o rękaw, a do środka weszła kobieta.
ㅡ Jak Sung-min Wasza Wysokość? ㅡ Spytała siadając obok i przyglądając się chłopcu.
ㅡ W porządku. ㅡ Odpowiedziałem starając się na najbardziej naturalny głos.
ㅡ A z Paniczem wszystko w porządku? Co się dzieje?
ㅡ Nie nic. Po prostu jestem szczęśliwy, że go mamy. ㅡ Uśmiechnąłem się sztucznie.
ㅡ Proszę nie kłamać. Może mi się Król zwierzyć. Nikomu nie powiem, przyrzekam. Śmiało.
ㅡ Aish... Nie. Nieważne.
ㅡ A gdzie Król Jimin?
ㅡ Nie mam pojęcia. ㅡ Szepnąłem czując kolejną falę płaczu słysząc tylko jego imię.
ㅡ Pokłóciliście się? ㅡ Spytała, dlatego nie odpowiedziałem. ㅡ Proszę mi go oddać. ㅡ Poprosiła co wykonałem. ㅡ A teraz niech Król pójdzie do męża.
ㅡ On nie chcę mnie widzieć. Nienawidzi mnie. Zniszczyłem nasze małżeństwo, to przeze mnie. Boże co ja teraz zrobię? ㅡ Szepnąłem chowając twarz w dłoniach.
ㅡ Niech się Wasza Wysokość nie załamuje. Zajmę się Sung-minem przez kilka dni. Przez ten czas proszę walczyć o miłość. ㅡ Powiedziała kładąc dłoń na moim barku dla otuchy.
ㅡ Naprawdę? Nie będzie problem?
ㅡ Nie, naprawdę. Ktoś musi panować. ㅡ Uśmiechnęła się.
ㅡ Dziękuję Sojin. ㅡ Przytuliłem ją, a w tym czasie do środka wszedł Chim. Widząc nas w takiej pozycji natychmiast wyszedł z sypialni. ㅡ Jimin poczekaj! ㅡ Krzyknąłem biegnąc za nim. Będąc blisko złapałem go za rękę zatrzymując. ㅡ To nie tak.
ㅡ Oczywiście. Znowu razem. ㅡ Powiedział. ㅡ Jeszcze na naszym małżeńskim łóżku! Gdzie ty masz godność Jungkook?
ㅡ Chim to naprawdę nie tak jak myślisz. Ja ją tylko przytulałem. Pocieszała mnie i doradzała.
ㅡ O to teraz jest kimś dla ciebie ważnym, że jesteście na takim etapie?
ㅡ Jesteśmy tylko przyjaciółmi, ale nie przekraczamy granicy. Jimin pozwól mi to wszystko naprawić. Błagam cię.
ㅡ Nie. Już dosyć. Zbyt długo cierpiałem i mam dosyć Guk. Masz wyjechać mam gdzieś gdzie, a ona albo z tobą, albo gdzieś indziej. Ma was nie być w zamku do końca dnia, rozumiesz?! ㅡ Krzyknął odwracając się i idąc przed siebie. W tamtej chwili moje serce się rozdarło na części.
ㅡ Jimin proszę cię. ㅡ Rozpłakałem się podbiegając do niego i zatrzymując się tuż przed nim. ㅡ Kocham cię. Strasznie żałuję, że tak to wszystko zniszczyłem. Zrobię wszystko byś mi wybaczył tylko powiedz co, ale nie każ mi odchodzić.
ㅡ Niech ona odejdzie. ㅡ Powiedział bez emocji. ㅡ Niech odejdzie na koniec kraju. Daleko skąd i ma nie wracać.
ㅡ A-ale jeszcze nie jest w stanie.
ㅡ Nawet teraz jej bronisz, bo tak naprawdę nie chcesz by odchodziła! Naprawdę daj mi już spokój i najlepiej będzie jak zaczniesz się pakować.
ㅡ Ale Sung-min jest za mały na podróże. A jeśli coś się stanie po drodze? Dobrze, odjadę pod warunkiem, że się nim zaopiekujesz.
ㅡ Chyba sobie żartujesz.
ㅡ Chciałeś mieć dziecko, więc..
ㅡ Ale nie żeby wychowywać samemu.
ㅡ Ja przez jakiś czas wychowywałem sam.
ㅡ Z Sojin, to różnica i z nią zamiast ze mną. A ja będę kompletnie sam. Zauważyłeś różnice? ㅡ Spytał.
ㅡ Jimin to pozwól mi to naprawić.
ㅡ Pozwolę, jeśli w tym zamku nie będzie albo ciebie albo jej. Lepiej jakby jej nie było, albo was dwóch. Wybieraj. ㅡ Fuknął.
ㅡ Kochanie.
ㅡ Nie mów tak do mnie. Wybieraj.
ㅡ Nic nie wybieram. Zostajemy.
ㅡ To mój zamek i mogę wszystko. ㅡ Odparł.
ㅡ Ale jestem twoim mężem i on należy też do mnie.
ㅡ Do czasu. ㅡ Rzekł poważnie patrząc mi pewnie w oczy przez co po karku przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Warknąłem łapiąc go za nadgarstek i wchodząc do jakiegoś pomieszczenia. Przybiłem mężczyznę do drzwi wpijając mu się w usta nie pozwalając uciec. Całowałem go tak długo, dopóki nie oddał pocałunku.
ㅡ Będę walczył o nasze małżeństwo. ㅡ Sapnąłem odrywając się lekko od jego ust, a rękę trzymając na jego policzku.
ㅡ Tu już nie ma co ratować. Jeśli naprawdę chcesz to pozwól jej odejść.
ㅡ Ale to matka Sunga.
ㅡ Sam mówiłeś, że od dnia jego narodzin rodzicami jesteśmy my. Ona, aby pomagała przez pierwsze kilka dni. Więc pomyśl co dla ciebie bardziej ważne teraz. Małżeństwo czy przyjaźń.
ㅡ Oczywiście, że ty Chim..
ㅡ To niech odejdzie. ㅡ Powiedział patrząc mi w oczy. Przez kilka minut obserwowałem jego tęczówki widząc w nich ból i smutek. Jak miałem decydować? ㅡ To jak?
ㅡ Nie wiem.. ㅡ Spuściłem głowę. ㅡ To trudne. Nie chce by odchodziła, ale też nie chcę stracić ciebie.
ㅡ To się nie dogadamy. Dopóki ona jest nasze małżeństwo się nie naprawi. Sam ją wyrzucę, a ty wracaj do ojca. ㅡ Fuknął chcąc mnie odepchnąć, lecz przytuliłem go zamykając w szczelnym uścisku. ㅡ Puść mnie.
ㅡ Przepraszam. ㅡ Szepnąłem łamanym głosem. ㅡ Strasznie cię przepraszam Jimin.
ㅡ To nie wystarczy. Puść. ㅡ Powiedział zaczynając się szarpać. Po paru minutach przestał wybuchając płaczem. ㅡ Dlaczego to zniszczyłeś? ㅡ Wyszlochał. ㅡ Dlaczego? Było tak dobrze przed jego narodzinami, a teraz... Czemu? ㅡ Wyłkał.
ㅡ Przepraszam cię Chimmy. Masz moje słowo, że nie poddam się i będę walczył o ciebie i twoje przebaczenie. ㅡ Przytuliłem go bardziej głaszcząc po głowie. ㅡ Obiecuje. Proszę, kochaj mnie cały czas tak jak ja kocham ciebie.
ㅡ Idź się już pakować. ㅡ Szepnął odsuwając się. Starłem czule jego łzy z policzków, a następnie złożyłem delikatny pocałunek na jego czole by potem opuścić pomieszczenie kierując się do naszej sypialni.
Jimin POV.
Gdy się uspokoiłem, wyszedłem z komnaty idąc do sali tronowej. Usiadłem na tronie każąc straży wezwać Sojin. Kilka minut później usłyszałem skrzyp drzwi. Uniosłem głowę widząc kobietę, która podeszła bliżej kłaniając się.
ㅡ Wzywał mnie Król.
ㅡ Owszem. Straże zostawcie nas samych. ㅡ Powiedziałem, a żołnierze wyszli. ㅡ Jak pewnie wiesz nasze małżeństwo z Jungkookiem się sypie.
ㅡ Panicz coś wspominał o tym, że...
ㅡ Właśnie! Nie powinien. Jesteś tylko zwykłą surogatką. Twoja rola to rodzenie dzieci, a co zrobiłaś jeszcze? Owinęłaś mojego męża wokół palca. Przez ciebie to wszystko. Trzeba było zostawić go w spokoju.
ㅡ Owinęłam? Nieprawda. Po prostu dobrze się dogadujemy i...
ㅡ Dogadujecie się? To dlaczego raz spał w twojej komnacie zamiast wrócić do swojej? Co robiliście?
ㅡ Mały miał kolki. Wymienialiśmy się z Paniczem do opiekowania się nim, ale to on całą noc się nim zajmował, a mnie nawet nie obudził. Dlatego nie wrócił do Króla.
ㅡ Co nie znaczy, że spędzaliście dużo czasu ze sobą przez co mnie zaniedbał. Jednakże nie wezwałem cię by prawić ci morały, a dlatego by poinformować cię, że wyjeżdżasz.
ㅡ Co? Gdzie?
ㅡ Do innej prowincji. Daleko stąd.
ㅡ Nie. Nigdzie nie jadę. Tu mam wszystko. Błagam Wasza Wysokość. ㅡ Upadła na kolana płacząc.
ㅡ Idź się pakować. ㅡ Rozkazałem. Kobieta wstała na drżących nogach opuszczając pomieszczenie.
**********************
09.07.23
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłej nocy kochani 🥰 i miłego następnego dnia 💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top