LI
Spacerowałem po korytarzach zamku będąc pogrążonym w swoich myślach. Od tamtego czasu nasze relacje z Gukiem nieco się pogorszyły. Nie wiedziałem jak rozmawiać by było dobrze, ale czułem się niekomfortowo w jego obecności. Także, jak miałem zachować spokój, gdy w dzień w dzień był z tą kobietą?
Przystanąłem przy oknie wyglądając za nie dostrzegając swojego męża z dzieckiem na rękach i ją, jak chodzili po dziedzińcu pałacu. To strasznie bolało, ponieważ nie widział co takiego teraz robi. A co robi? Odrzuca mnie na drugi plan bądź trzeci, ponieważ jest jeszcze ona. W ogóle już się mną nie interesuje. Raz po raz spyta jak minął mi dzień, ale nic więcej. Dla niego ważny jest teraz syn i jego matka.
ㅡ Chciałbym byś teraz tu był, Tae. Patrz co się robi. ㅡ Szepnąłem.
ㅡ Wasza Wysokość?
ㅡ Tak?
ㅡ Ma Król gości.
ㅡ Kogo? ㅡ Zdziwiłem się.
ㅡ Proszę za mną. ㅡ Powiedział mężczyzna ruszając w stronę sali tronowej. Weszliśmy do środka, a moim oczom ukazał się ojciec Jungkooka i jego syn.
ㅡ Wasza Wysokość. ㅡ Powiedziałem skinając głową.
ㅡ Witaj. Przyjechałem tak szybko jak tylko się dało. Gdzie mój wnuk? ㅡ Spytał podekscytowany.
ㅡ Na dziedzińcu. ㅡ Odparłem. ㅡ Strażniku zaprowadź ich. ㅡ Rozkazałem.
ㅡ Ty nas zaprowadź. ㅡ Poprosił młodszy.
ㅡ Mam dużo na głowie. ㅡ Wyjaśniłem na szybko. ㅡ Strażnik was zaprowadzi. Pójdę już. Proszę mi wybaczyć. ㅡ Ukłoniłem się wychodząc z komnaty idąc do swojego gabinetu, w którym mogłem pobyć sam zresztą jak cały czas. Usiadłem na krześle chowając twarz w dłoniach, a w oczach pojawiły się łzy. Miałem już tego wszystkiego dosyć.
Jakiś czas później, gdy się uspokoiłem wyszedłem z pomieszczenia, a następnie z zamku idąc do stajni.
ㅡ Przygotujcie konia. ㅡ Powiedziałem do stajennego. Kilka minut później, gdy koń był gotowy podszedłem do niego chcąc wsiąść, lecz dostrzegłem bruneta.
ㅡ Gdzie jedziesz?
ㅡ Teraz się nagle interesujesz? ㅡ Spytałem wsiadając na klacz.
ㅡ Jimin rozmawialiśmy o tym.
ㅡ Kiedy? Nie przypominam sobie. ㅡ Mruknąłem.
ㅡ Nie zachowuj się w ten sposób. ㅡ Mruknął.
ㅡ Co? To widocznie ty masz klapki na oczach, Jungkook. Nie widzisz jak ty mnie traktujesz. Masz mnie po prostu gdzieś.
ㅡ Nie mam cię gdzieś.
ㅡ Tak? To gdzie byłeś ostatniej nocy? Gdzie jesteś każdego dnia? Nie ma cię. Chcę porozmawiać, to cię nie ma. Chcę spędzić z tobą czas, to cię nie ma. Nie masz już dla mnie czasu, bo ważniejsi są oni.
ㅡ Ty też jesteś dla mnie bardzo ważny Jimin.
ㅡ Chciałbym w to wierzyć. ㅡ Odparłem.
ㅡ Jimin...
ㅡ Przez ten czas zastanawiałem się nad naszym małżeństwem. Chyba... Chyba nie ma sensu go przedłużać.
ㅡ Co? O czym ty mówisz.
ㅡ A myślisz, dlaczego przyjechał twój ojciec? Wracasz z nim i z dzieckiem do domu. Przecież to twój syn, a jeśli będziesz chciał możesz zabrać tą kobietę ze sobą, bo ja mam już dosyć Jungkook. Po prostu dosyć. ㅡ Odparłem ruszając przed siebie.
***
Do pałacu wróciłem późnym popołudniem. Przez cały dzień próbowałem dojść do siebie, ale nadal nie mogłem. Właśnie teraz zamykałem jeden rozdział w swoim życiu, który był strasznie bolesny. Zastanawiałem się, czy Guk wrócił ze swoim ojcem. Jeśli tak, to naprawdę miał mnie już gdzieś, ale jeśli nie...
Odstawiłem konia do stajni wchodząc do zamku idąc do swojej sypialni. Zdziwiłem się widząc w niej męża z dzieckiem.
ㅡ Poczekaj. ㅡ Powiedział, gdy chciałem wyjść. ㅡ Poczekaj chwilę i podejdź do mnie.
ㅡ Po co? ㅡ Mruknąłem.
ㅡ Proszę. ㅡ Westchnął ciężko. Niepewnie zrobiłem co kazał. ㅡ Potrzymaj go. ㅡ Poprosił podając mi malca. Spojrzałem na chłopca, który uroczo rozglądał się na wszystkie strony. Był strasznie podobny do Guka, ale także miał coś z niej. ㅡ Słodki, prawda?
ㅡ Tak, ale... Ale to nic nie zmienia. ㅡ Odparłem oddając mu syna. ㅡ Jeśli myślisz, że jedno spojrzenie na tego malca ma wszystko zmienić to się mylisz.
ㅡ Jimin proszę...
ㅡ Trzeba było myśleć wcześniej Jungkook. ㅡ Westchnąłem. ㅡ Teraz już za późno. Próbujesz naprawić to wszystko teraz, gdy chce to zakończyć. Tak nie może być.
ㅡ Popełniłem błąd. ㅡ Zaczął kładąc dziecko na łóżku, a z poduszek tworząc wokół niego mur dla bezpieczeństwa. ㅡ I chcę to naprawić. ㅡ Dodał łapiąc moje dłonie. Pokręciłem przecząco głową chcąc się odsunąć, lecz chłopak mnie przytulił. ㅡ Przepraszam Jimin. Strasznie cię przepraszam.
ㅡ Nie chcę przeprosin, bo teraz są nic nie wart.
ㅡ Nie chciałem tego zniszczyć.
ㅡ Trochę za późno, Guk, bo właśnie to zniszczyłeś. Trzeba było nie spędzać z nią czasu w dzień w dzień, a mnie odrzucać na ostatni plan. Tak nie robi mąż, który twierdzi, że kocha mnie ponad życie. Ja wiem, że się cieszysz, że masz dziecko...
ㅡ My mamy. ㅡ Poprawił wtrącając mi się w zdanie. Spojrzałem na niego jak na głupca.
ㅡ My?
ㅡ Będę ci to cały czas powtarzać. My mamy, a to, że nie chciałeś spędzać z nim czasu to nie moja wina.
ㅡ Nie chciałem, bo ciągle byłeś z tą... Ugh..
ㅡ Sojin.
ㅡ Nieważne! ㅡ Krzyknąłem przez co dziecko zaczęło płakać. Mężczyzna od razu do niego podszedł biorąc chłopca na rece. Schowałem twarz w dłoniach próbując się uspokoić. ㅡ Nieważne Guk. ㅡ Zacząłem powoli. ㅡ Zraniłeś mnie. Zawiodłeś. Myślałem... Aish.. myślałem, że naprawdę jestem dla ciebie ważny.
ㅡ Bo tak jest, Chim. Po prostu popełniłem błąd. Nie widziałem co robię źle. Byłem zaślepiony tym, że mamy dziecko.
ㅡ Wiesz, naprawdę chcę ci uwierzyć, ale nie potrafię. Skoro tak ci z nią dobrze to..
ㅡ Nie mów głupstw Jimin. Ty jesteś moim mężem i to tylko ciebie kocham. ㅡ Westchnął ciężko. ㅡ Nie chcę cię stracić. Daj mi drugą szansę. Poprawię się. Będę spędzać z tobą więcej czasu.
ㅡ Nie potrzebuję już tego. ㅡ Mruknąłem będąc zdenerwowany. ㅡ Za późno zrozumiałeś. Za późno. ㅡ Szepnąłem wychodząc z pokoju. Zamknąłem się w swoim gabinecie opierając się o drzwi. Moja klatka piersiowa unosiła się w szybkim tempie, a w oczach pojawiły się łzy. Jedno czego byłem pewien to to, że nie widziałem w jego oczach tego co kiedyś. Może dlatego tak spokojnie zareagował? Myślałem, że będzie bardziej błagał o przebaczenie i szansę. A może przestał cokolwiek do mnie czuć, bo zakochał się w tej całej Sojin? Nic nie wyklucza drugiego.
Do końca dnia zostałem w gabinecie i już z niego nie wychodziłem aż do następnego dnia.
*********************
09.07.23
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłej nocy kochani 🥰
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top