III

Mijały dni, gdzie unikałem jak ognia królewskiego dworu jak i samego zamku.  Nie chciałem już nigdy więcej widzieć na oczy tego... Ugh... Wszystkie niedobre słowa, dlatego oddaliłem się od tamtego miejsca.

Spacerowałem po dolinie odkrywając co rusz nowe piękniejsze miejsca. Uwielbiałem podróżować, lecz bez swojej gitary to co innego. Czułem się pusty bez tego instrumentu, ponieważ byłem z nim związany od samego początku.

Zmęczony usiadłem pod mosiężnym dębem wzdychając. Pragnąłem grać, usłyszeć muzykę, którą bardzo kochałem. Wtedy w głowie pojawiło się  moje ostatnie spotkanie z Królem i jego dziwne pytania. Dlaczego tak się interesował?

ㅡ Gbur. ㅡ Fuknąłem rzucając kamykiem w dal. ㅡ Ciekawe, gdzie są jego rodzice. Czemu dali mu władze? ㅡ Warknąłem pod nosem. Byłem na niego wściekły. To poniekąd przez niego straciłem swój cały dobytek, przez niego straciłem gitarę. ㅡ Mam go dosyć. Albo nie. Ma mi dać nową gitarę. ㅡ Powiedziałem wstając na równe nogi. ㅡ Niech odpokutuje swoje winy. ㅡ Dodałem ruszając w stronę zamku.

***

Następnego dnia o świcie byłem na miejscu. Trochę mi to zajęło jako iż oddaliłem się za daleko. Gdy tylko chciałem się zbliżyć do bramy, została ona otworzona, a strażnicy chwycili mnie pod pachami prowadząc do środka zamku jakby spodziewali się mojego powrotu.

ㅡ Co jest? Puśćcie mnie! ㅡ Krzyknąłem wyrywając się. Zaprowadzili mnie do sali tronowej wręcz mnie do niej wrzucając jak do kotła, dlatego upadłem na podłogę. ㅡ Cholera jasna. ㅡ Warknąłem wstając na równe nogi i otrzepując się z niewidzialnego kurzu. Odwróciłem się czując za sobą obecność. Wywróciłem oczyma widząc chłopaka na tronie, który mi się przyglądał. Jak należy zrobić przed królem, ukłoniłem się. ㅡ Co kombinujesz?

ㅡ Nie jesteśmy na ty powtarzam ci to. Gdzie byłeś?

ㅡ Jestem wolnym człowiekiem i mogę chodzić gdzie chce i robić co chce. Zresztą dlaczego mnie szukałeś?

ㅡ Na początek zwracaj się do mnie z szacunkiem! ㅡ Krzyknął wstając i podchodząc do mojej osoby. ㅡ Jestem Królem.

ㅡ Jak na razie to zachowujesz się jak dziecko, które dostało za dużo zabawek i teraz się tym szczyci.

ㅡ Jak śmiesz?! ㅡ Oburzył się chcąc mnie uderzyć, lecz powstrzymałem go łapiąc za rękę. ㅡ Puszczaj mnie. Dobrze ci radzę.

ㅡ Bo co? Wtrącisz mnie do lochu?

ㅡ O pyskaty się zrobiłeś, tak? ㅡ Warknął. ㅡ Zapomniałaś do kogo mówisz?

ㅡ To dlaczego jeszcze nie zawołałeś straży? No? Śmiało. Zrób to. Wtrąć mnie do więzienia. ㅡ Spojrzałem mu w oczy. Chłopak zamilkł, lecz nadal był zdenerwowany. Takie zachowania właśnie mnie dziwiły. Dlaczego tego nie zrobi? ㅡ Więc? O co chodzi wasza wysokość?

ㅡ Obiecałeś coś mi udowodnić.

ㅡ Już coś na ten temat mówiłem. Mam ponownie stąd wyjść? Lecz tym razem nie mam zamiaru wrócić.

ㅡ Nie zależy ci bym wzniósł zakaz?

ㅡ Nie rozumiem dlaczego Król jej tak nienawidzi. Muzyka to coś niesamowitego.

ㅡ Przekonaj mnie. Pokój już na ciebie czeka. Masz tydzień, dobrze? Potem dam ci wolność.

ㅡ W porządku. ㅡ Westchnąłem. Mam teraz szansę zbliżyć się do tego blondyna, bo wierzę, że nie jest zimnym dupkiem, a tak naprawdę miłym i uroczym chłopakiem.

ㅡ Idź do pokoju. Pokojówki ci wszystko uszykują. Nie spóźni się na kolację. Przez ten czas masz zakaz wychodzenia z zamku. Idź już. ㅡ Machnął dłonią. Zdziwiony wyszedłem z pomieszczenia idąc do swojej tymczasowej sypialni. Uśmiechnąłem się kładąc się na łóżku patrząc w sufit, który był pokryty złotem.  Czułem się jak król choć nim nie byłem.

Kilka minut później do środka weszły kobiety, które trzymały w dłoniach jakieś szaty. Wstałem z posłania nie wiedząc co robić.

ㅡ Kąpiel gotowa. ㅡ Powiedziała jedna z nich wskazując na osobne pomieszczenie. Wszedłem do niego i okazało się, że była to łazienka również bogato zdobiona.

*

Po gorącej kąpieli i ubraniu się w świeże i bogate ubranie musiałem zejść na dół do jadalni. Stresowałem się, ale nie mogłem tego uniknąć. Z mocno bijącym sercem wszedłem na salę zauważając mężczyznę siedzącego już przy stole. Gdy mnie dostrzegł przez chwilę odjęło mu mowę.

ㅡ Siadaj. ㅡ Poprosił wskazując dłonią co wykonałem. Kątem oka dostrzegłem jego rumiane policzki przez co się uśmiechnąłem zadowolony. Chwilę później dostaliśmy przed sobą dania.

ㅡ Czy... ㅡ Zacząłem, lecz mi przerwał unosząc dłoń.

ㅡ Nie rozmawiamy przy jedzeniu. ㅡ Mruknął. Wywróciłem oczyma zajmując się jedzeniem.

Przez całą kolację milczeliśmy. Nienawidziłem ciszy. Czułem się bardziej zestresowany niż byłem.

Po posiłku, mężczyzna chciał wyjść z jadalni, lecz szybko złapałem go za rękę przez co się szybko wyrwał.

ㅡ Nie dotykaj mnie.

ㅡ Przejdziemy się? ㅡ Spytałem.

ㅡ Po kolacji chcę odpocząć. ㅡ Odparł.

ㅡ Tylko chwilę. Proszę. ㅡ Zrobiłem słodkie oczka. Chłopak westchnął skinając głową, dlatego się szeroko uśmiechnąłem. Powolnym krokiem ruszyliśmy do ogrodu. Był wieczór, więc drogę oświetlały na nam małe lampki, które na moje oko dodawały romantyczności plus gwiazdy i księżyc. ㅡ Jest przyjemnie prawda?

ㅡ Znośnie. ㅡ Mruknął. ㅡ Chciałbym wrócić do komnaty. ㅡ Zatrzymał się, dlatego zrobiłem to samo.

ㅡ Mogę cię o coś zapytać? ㅡ Zapytałem delikatnie by go nie spłoszyć.

ㅡ O co?

ㅡ Gdzie są twoi rodzice?

ㅡ Nie powinieneś się dużo interesować. ㅡ Fuknął.

ㅡ Dlaczego jesteś taki oschły?

ㅡ Nadal nie zwracasz się do mnie z szacunkiem. ㅡ Warknął chcąc odejść, lecz pospiesznie złapałem go za nadgarstek przyciągając do siebie, że na mnie wpadł. ㅡ Co ty wyprawiasz?

ㅡ Ćś. ㅡ Uciszyłem go powoli tracąc do niego cierpliwość. Czułem się jakbym wychowywał małego chłopca, który był nieznośny. Blondyn zamilkł obserwując moją twarz. ㅡ Chcę się z tobą zaprzyjaźnić. Na początek to chce zrobić, ponieważ nie będę mógł ci udowodnić, że muzyka jest czymś pięknym zanim nie zdobędę twojego zaufania. Więc nie zachowuj się tak, proszę. Zaufaj mi i daj szansę.

ㅡ Skąd wiadomo, że chce?

ㅡ Nie udawaj, że jesteś złym władcą. ㅡ Odparłem, a mimika twarzy chłopaka diametralnie się zmieniła na spokojną i łagodną. Czyżbym trafił w sedno?

ㅡ Nic nie wiesz i nie będziesz widzieć. ㅡ Odepchnął moją osobę uciekając do zamku. Warknąłem pod nosem patrząc w niebo.

ㅡ Było blisko. ㅡ Westchnąłem. Zacząłem sobie cicho nucić. To mnie uspokoiło na ten moment, a w głowie rodził się pomysł jak zbliżyć się do blondyna jeszcze bardziej. Gdyby był dobrym i sprawiedliwym władcą już dawno by mnie spalił na stosie, ale z jakiejś przyczyny pozwala mi na mówienie do niego bez szacunku oraz chce bym się do niego zbliżył, choć udaje, że tego nie chcę. To mnie intrygowało. Musiałem skorzystać z tej okazji.


*********************

16.11.22

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia życzę 💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top