#Chpater Fifty
DaeHee
TaeHyung wyłącza telewizor pilotem. Pokój tonąłby w ciemnościach, gdyby nie słabe światło z przedsionka.
Nazwałam je nastrojowym pod wpływem komedii romantycznej, którą właśnie obejrzeliśmy.
TaeHyung stwierdził, że to oświetlenie typu „rżnijmy się".
-Powinniśmy pójść do łóżka -mruczę, ale nie wykonuję najmniejszego ruchu, idealnie wtulona w jego ramiona. Nie reaguje, ale wiem, że nie śpi, bo wodzi palcem po moim bicepsie. -Hej, w porządku? -pytam, zaciekawiona, gdzie zbłądziły jego myśli.
-Tak.
-Na pewno?
-Uhm.
Znowu zapada milczenie, w którym mój umysł pracuje na pełnych obrotach, próbując rozgryźć przyczynę jego zamyślenia. Mam parę kandydatów -jego ojciec, mama, Santiago, to, czy zakończyć karierę -ale nie mówię nic, usypiana powoli przez jego równy oddech i ciepłe ramiona.
-Nie wiem, co z tym zrobić.
-Z czym?
-Z moją popieprzoną rodziną.
-Aha. -Unikał rozmowy na ten temat przez ponad tydzień i w końcu zrezygnowałam z prób zmuszenia go, żeby nie dusił tego w sobie, a tu proszę, mówi coś takiego.
-W tym filmie było o tym, że rodzina doprowadza cię do szaleństwa, ale musisz w jakiś sposób się dopasować albo zostaniesz sama. -Przerywa na chwilę i splata palce z moimi. -Sprowokowało mnie to do myślenia. O tym, jak dobrze radzisz sobie ze swoim ojcem i jego sytuacją. Wiem, że to trudne i że w pewnym momencie serce pęknie ci na tysiąc kawałeczków, a ja będę przy tobie, żeby pomóc ci je jakoś posklejać, ale potrafisz docenić każdą chwilę, jaką z nim spędzasz. Masz jednego rodzica, który wkrótce odejdzie, a ja mam dwóch rodziców, z którymi nawet nie rozmawiam, bo nie mam pojęcia, co z tym zrobić.
-To zupełnie inne przypadki, TaeHyung -mówię w próbie złagodzenia goryczy w jego głosie. -Nie możesz ich porównywać.
-Wiem, tyle że czuję się egoistą... ale nie wiem, co powinienem zrobić dalej.
-Życie dało ci solidnie popalić w ciągu ostatnich kilku tygodni. Niestety, nie ma poradnika, który wyjaśniałby, co zrobić lub jakie kroki podjąć.
-No, wiem. -Wzdycha i całuje mnie w czubek głowy.
-Twoja mama -ponaglam go z nadzieją, że to mu jakoś pomoże. Chociaż absolutnie nie mam zadatków na psychoterapeutę, na pierwszy ogień wybieram najłatwiejszą osobę. Nie ma nadziei na jakąkolwiek relację z Santiago -i nie powinno być -a ojciec to twardy orzech do zgryzienia i nie jestem pewna, czy TaeHyung jest gotów się z tym mierzyć... Dlatego najpierw mama.
-Co z nią?
-Co się zmieniło, jeśli chodzi o nią?
-W sumie to nic. Nadal jest taka sama. Nadal kocha butelkę i utwierdziła się w przekonaniu, że mój ojciec do niej wróci.
-Czyli twoja miłość do niej ani odrobinę nie zmalała, prawda?
Milknie i przetrawia moje pytanie.
-Prawda... ale jestem na nią wściekły. Zgodnie ze słowami ojca to jej picie odepchnęło go od niej. Dlatego zaczął szukać szczęścia poza małżeństwem i koniec końców je rozbił. Ona jest alkoholiczką i to się nigdy nie zmieni. W tej chwili do obojga z nich mam duży żal i nie wiem, jak sobie z nim poradzić.
-Gdyby zadzwoniła z prośbą o pomoc, pojechałbyś do niej?
Czuję, jak jego ciało się napina, i wiem, że próbuje rozgryźć, do czego zmierzam. Wolałby nie odpowiadać, ale w końcu to robi.
-Tak. Oczywiście.
-Czyli nic się w tej kwestii nie zmieniło. Ona jest twoją mamą, TaeHyung. To ją kochasz i jej nałogu nienawidzisz. Daj sobie trochę czasu. Właśnie poznałeś całe mnóstwo nowych faktów, ale to nic między wami nie zmienia.
-Krew jest gęstsza niż alkohol -mruczy, potem wzdycha i śmieje się z niedowierzaniem.
-I o to chodzi -stwierdzam. Dobrze, że nie odebrało mu to poczucia humoru.
-Mama to łatwy przypadek. Potem dopiero zaczynają się schody.
Teraz to ja chichoczę; wiem, że chodzi mu o ojca.
-No tak, to naprawdę niezły bajzel.
-Trafnie to ujęłaś. -Wzdycha głęboko. -Jak mam mu to wybaczyć?
-Nikt nie powiedział, że musisz.
-Ale czy to nie jest jedyny sposób na to, by pójść dalej?
-Nie wiedziałam, że tego chcesz -stwierdzam, żeby go zachęcić do dalszego mówienia.
-Sam nie wiem, czego chcę. Czy mogę mu wybaczyć tylko częściowo? Czy mogę okazać zrozumienie dla samotnego męża, który poślubił alkoholiczkę? Przez ostatnie lata to ja się nią zajmowałem tak jak on kiedyś. Wiem z własnego doświadczenia, jakie rodzi to poczucie samotności.
-To poważny pierwszy krok -mruczę. -Bardzo dojrzale myślisz.
-Cóż, zachowaj te słowa, bo teraz wyjdzie na jaw niedojrzała część mojej natury. Nie wiem, jak mam zrozumieć to, że mógł być tak zaślepiony przez pragnienie zachowania swojej reputacji, że podrzucił mi swój problem pod wycieraczkę.
-To prawda, ale...
-Albo lepiej o tym nie rozmawiajmy -przerywa mi i przesuwa dłonie wzdłuż mojej klatki piersiowej. Zatrzymuje je w takim miejscu, żeby muskać kciukami sutki.
-Hmm. Rozmawianie jest czasem przereklamowane -mruczę, zadowolona z jego drygu do zmiany tematu. Na swój sposób informuje mnie, że nie jest jeszcze gotowy rozwiązać problemu z ojcem. I nie ma w tym niczego złego.
-Z całą pewnością jest -mówi i całuje mnie w zagłębienie szyi.
-Sugeruję więc, żebyś zrobił z tych ust właściwy użytek, panie Kim.
-To nie jest jedyna rzecz, z jakiej zamierzam zrobić właściwy użytek. -Skubie mnie w ucho. -Ale od czegoś trzeba zacząć.
*
*
*
Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!
Mój instagram: wanessa_w._
Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!
Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.
Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!
Pozdrawiam was, Wanessa
PS
Zapraszam do "Danger Man"!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top