seventy-eight

KURWA UWAGA
BO PÓŁ RUCHAŃSKO

Ten wieczór zapowiadał się spokojnie, niczym zwykłe, nie wyróżniające się popołudnie. Po męczącym dniu w szkole mieli nareszcie chwilę dla siebie, która umożliwiała im zapomnienie o wszystkich problemach. Rodzice Felixa byli u znajomych na urodzinach, burza szalała na zewnątrz, a Seungmin siedział razem z Jeonginem, toteż nie pozostawało im nic innego, jak po prostu cieszyć się swoją własną obecnością.

Wszystko nadal zdawało się dla nich obu poniekąd nowe — pocałunki, bliższe przytulanie się, czasem śmielsze, ale nadal niewinne dotyki. Może oboje już wcześniej darzyli siebie nawzajem uczuciami, ale jednak ani Felix, ani Jisung tak naprawdę nie przypuszczali, że kiedykolwiek coś między nimi zajdzie — że Lee powie prawdę o swoich uczuciach, a starszy o swojej orientacji, że zostaną parą, że nareszcie zakiełkuje między nimi coś więcej, niż tylko przyjaźń. I może nadal coraz to dłuższe pocałunki pozostawały czymś nowym, nie do końca zbadanym, ale jednak oboje zgadzali się co do tego, że pragnęli ich jedynie więcej, i więcej.

Telewizor zawieszony na ścianie pokoju nieco młodszego z nich odtwarzał głośno jakiś amerykański musical, skutecznie zagłuszając jakiekolwiek odgłosy burzy. Plecy srebrnowłosego oparte były o zagłówek jego łóżka, zaś jego dłonie owinięte wokół talii mniejszego chłopaka, który to rozsiadł się na kolanach młodszego, jakby było to najwygodniejsze miejsce na świecie. Broda wyższego oparta była o ramię brązowowłosego, gdyż Lee mimo wszystko nadal chciał coś widzieć. Puchaty kocyk ogarniał ich ciała, złączone że sobą w ciasnym uścisku. Wszystko zdawało się miłe, spokojne, w jakiś dziwny sposób bliskie.

I może byłoby takie dalej, gdyby nie fakt, że uwaga Felixa już od dłuższego czasu nie była skupiona na musicalu, który swoją drogą wiedzieli już naprawdę mnóstwo razy.

Jasne, w przyszłości nieraz zdarzało się im, że Jisung zasiadał na jego kolanach. Jeszcze będąc przyjaciółmi przestrzeń osobista praktycznie dla nich nie istniała, a on kochał nagradzać mniejszego czułościami, które ten uwielbiał otrzymywać, chociaż tego na głos nigdy nie przyznał. Zawsze byli że sobą blisko, a kolana Felixa już wcześniej były wygodne, toteż teraz Jisung korzystał z okazji do zasiadania na nich jeszcze częściej. I może nie było to dla nich w żaden sposób nowością, ale jednak już wtedy młodszy z nich zdawał sobie sprawę z tego, że coś było nie tak.

Bliskość Jisunga otaczała go aż nadto. Miał wrażenie, że Han wylał na siebie więcej perfum, niż kiedykolwiek, gdyż ten dobrze znany, delikatny zapach był jedynym, co czuł. Plecy niższego przylegały ściśle do klatki piersiowej srebrnowłosego, gdyż Han bez oporów oparł na nim cały swój ciężar. Felix miał wrażenie, że z każdą chwilą, gdy jego skupienie na filmie znikało, w zamian uścisk na talii Hana się zacieśniał, jakby te dwie czynności były że sobą powiązane. I może tak naprawdę nie wydarzyło się do tego momentu nic szczególnego, co mogło wprowadzić Felixa w taki stan, tak jednak w tamtej chwili nie potrafił myśleć o niczym, poza bliskością brązowowłosego.

I może Felix wiedział, że to, w jakim kierunku z każdym momentem zmierzały jego myśli, było złe, ponieważ doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak wyglądała sprawa pomiędzy nimi, ale jednak wszystko to działo się wbrew jego woli. Bowiem chociaż naprawdę mocno się starał, tak jednak już od paru dłuższych chwil nie był w stanie skupić się na akcji musicalu. Z początku starał sobie wmówić, że było tak ponieważ widzieli ów film aż zbyt wiele razy, ale z każdą kolejną sekundą świadomość ,że była inaczej, nachodziła go wraz z wyrzutami sumienia. Bowiem Felix doskonale wiedział, iż powodem jego rozkojarzenia był znajdujący się na jego kolanach chłopak, a nie te głupie wymówki jakie starał się stworzyć w swojej głowie.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że doskonale pamiętał, co wiele razy powtarzał mu Jisung. Całkowicie rozumiał, że niższy nie był gotowy na żaden krok do przodu i nie miał zamiaru go popędzać ani robić czegoś wbrew jego woli. Mimo wszystko jednak stan, w jaki popadał nie pomagał i wiedział, że musi się wydostać z tej sytuacji jak najszybciej, bo w innym wypadku mogło się skończyć to źle dla ich obojga. Właśnie dlatego też w pewnym momencie zaproponował, że pójdzie po coś do picia, chociaż w rzeczywistością potrzebował wyjść na chwilę, by odsapnąć i opanować buzujące w nim hormony. I choć na moment ten zabieg pomógł, gdyż kilka głębokich wdechów przy otwartym, kuchennym oknie pomogły mu się opanować, tak gdy tylko wrócił do sypialni, Jisung z powrotem wpakował się mu na kolana, nie przyjmując odmowy i zachowując się, jakby nie istniało wygodniejsze miejsce. Mu nie pozostało więc nic innego niż zezwolić mu na to, gdyż doskonale wiedział, że nie był w stanie odmówić Hanowi.

Wtedy jednak zrozumiał, że jego nadzieje były zgubne, gdyż tym razem było jeszcze gorzej. Bowiem w momencie, gdy w filmie zaczęła się jedna z piosenek, Jisung z radością przystąpił do śpiewania jej oraz — na ile pozwalała pozycja, w jakiej się znajdowali — do tańczenia w jej rytm. To praktycznie równało się tym, że starania Lee zdały się na nic, bo wszystko to, co starał się odsunąć na drugi plan znów wróciło, ale tym razem jeszcze bardziej wzmocnione przez czyny brązowowłosego. Starszy zaczął bowiem niemalże skakać po kolanach srebrnowłosego, nieumyślnie przysuwając się też jeszcze bliżej ciała Lee i tym samym sprawiając, że serce młodszego dosłownie stanęło, a on wstrzymał oddech. 

I może Jisung nie zdał sobie z początku sprawy z tego, co zrobił, nadal skupiając całą swoją uwagę na filmie i śpiewając słowa piosenki, ale jednak Felixowi już wtedy całe życie przeleciało przed oczami. Wiedział, że nie powinien, że to, jak reagowało jego ciało, szczególnie pamiętając o tym, co obiecał Jisungowi, było cholernie złe, ale po prostu nie potrafił nad sobą zapanować, chociaż naprawdę się starał. Momentalnie zagryzł mocno wargę, starając się skupić na czymkolwiek tylko nie na fakcie, że po tym, jak Han przysunął się nieumyślnie bliżej, jego pośladki spoczęły praktycznie kroczu srebrnowłosego, przyprawiając go o zawał serca. Jego samokontrola powoli wymykała się spod kontroli, nawet jeśli wiedział, że robił źle, a to, że Jisung nadal poruszał się w rytm piosenki. Chcąc w jakiś sposób zastopować jego ruchy, ułożył dłonie na biodrach niższego, starając się trochę odsunąć od siebie jego ciało. Dopiero wtedy do nieświadomego niczego Jisunga dotarło, że coś się działo, a on odwrócił się w kierunku młodszego, mierząc go pytającym wzrokiem.

— Jisungie — zaczął, nie wiedząc, jak uformować to, co chciał powiedzieć. W końcu wiedział, że nie mógł sobie pozwolić na coś takiego, a jednak jego ciało i tak zareagowało tak, jak nie chciał, doprowadzając tym samym to takiej sytuacji. — Mógłbyś przestać się ruszać? Proszę?

Głos Felixa był niezwykle zagubiony, niepewny, jakby zrobił coś złego i może właśnie to naprowadziło Jisunga na to, że działo się cos, co nie powinno. Zmarszczył brwi, momentalnie przekręcając się na kolanach srebrnowłosego tak, że teraz siedział na nim okrakiem. Zmierzył go podejrzliwym spojrzeniem, dopiero wtedy zdając sobie sprawę z tego, jak rumiane były policzki młodszego chłopaka.

I chociaż brązowowłosy nigdy w swoich życiu nie znalazł się w takiej sytuacji, ale jednak nie był głupi i szybko połączył fakty. Świadomość tego, co się działo, spadła na niego momentalnie, przyprawiając go o niemały szok i zawał serca. Nieświadomie rozchylił wargi, a jego wzrok przesunął się wzdłuż torsu Lee na jego spodnie, w których wtedy już powoli zaczynał formować się widoczny problem. I gdy tylko zrozumiał, co się stało i co wywołały jego poprzednie ruchy, i jego policzki zaszły się różem, a zawstydzenie ogarnęło całe jego ciało.

— Czy ty-

Momentalnie zapadła między nimi niekomfortowa cisza, której jednak oboje nie umieli przerwać. Wzrok Felixa uciekł w kierunku okna, zaś starszy nadal z szeroko otwartymi ustami wpatrywał się w koszulkę wyższego, nie będąc w tamtej chwili w stanie spojrzeć mu w oczy. Powoli docierało do niego to, co się stało i do czego on sam poniekąd doprowadził.

— Umm — wydukał w końcu Felix, nadal jednak nie spoglądając na niższego. — To może ja wyjdę na chwilę do łazienki.

Po tych słowach dłonie srebrnowłosego znów wylądowały na biodrach Hana, jakby chciał go zepchnąć że swoich nóg i uwolnić się od tej sytuacji. Nim jednak faktycznie udało się mu to zrobić, jedna z dłoni mniejszego owinęła się wokół jego nadgarstka, tym samym zatrzymując wszelkie ruchy Lee.

— Nie! — pisnął cienkim głosem, co tym razem u Felixa wywołało uniesienie brwi. — To znaczy, poczekaj — poprawił się, zdając sobie sprawę z tego, jak głupio zabrzmiała jego poprzednia wypowiedzieć. Jego policzki zaszły się jeszcze głębszym odcieniem różu, a on nadal nie spojrzał na młodszego, tym razem wpatrując się w jego dłonie. — Ja... — westchnął, tak naprawdę samemu nie będąc pewnym, co chciał powiedzieć. — Ja chyba mogę ci pomóc?

Wypowiedź ta zabrzmiała bardziej jak pytanie i była przepełniona słodką niewinnością, jakby sam Jisung nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co robił. Istotnie serce starszego uderzało w tamtej chwili niezwykle szybko, a on po prostu pozwolił sobie dać ponieść się chwili, nawet jeśli niesamowicie stresował się tym, co właśnie się działo.

Ale w końcu żyje się tylko raz.

Jisung mógł przyrzec, że słyszał to, jak głośno ślinę przełknął w tamtej chwili Felix, jakby przetwarzając to, co powiedział wcześniej Han. Faktycznie, w głowie srebrnowłosego toczyła się w tamtej chwili istna bitwa, gdyż sam nie wiedział, jak zareagować na słowa niższego. Brązowowłosy w końcu sam wielokrotnie mówił, że nie był gotowy na kolejny krok, a teraz sam z siebie proponował mu pomoc.

— Sungie... — westchnął jedynie, nareszcie zmuszając się do tego, by spojrzeć na Hana. Ujrzał dzięki temu to, że policzki niższego byku pokryte pięknym odcieniem czerwieni, a jego wargi mocno zaciśnięta, tym samym pokazując to, jak bardzo denerwował się tym, co sam zaproponował. — Wiesz, że nie musisz tego robić. Dam sobie radę.

Po tych słowach wyższego palce Hana na jego nadgarstku zacisnęły się jeszcze bardziej, jakby chciał się upewnić, że Lee nigdzie się nie ruszy. I Jisung uniósł wtedy wzrok, nareszcie po paru dłuższych chwilach spoglądając srebrnowłosemu w oczy.

— Ale ja chcę — dodał, zapewniając Felixa, że nie robił tego wbrew swojej woli. Bo może faktycznie decyzja ta była impulsywna, nieprzemyślana i nieco mocno się stresował, ale jednak coś od środka go do tego przekonało. — Naprawdę. Mogę ci pomóc z... No wiesz.

Felix uniósł jedną z dłoni, która nie była okupowana przez palce niższego, przenosząc ją na ciepły od rumieńców policzek Hana. Jego skóra była gładka, przyjemna w dotyku i właśnie dlatego przetarł ją lekko kciukiem, sprawiając tym samym, że Jisung sam wtulił swoją twarz w jego dłoń. Uśmiechnął się nieco, zdając sobie sprawę z tego, że gest ten choć odrobinę rozluźnił atmosferę pomiędzy nimi.

— Jesteś pewny? — dopytał, nadal pamiętając o tym, że Han twierdził, iż nie był gotowy. — Naprawdę nie musisz się zmuszać.

Jisung pokręcił głową, tym samym odrywając swoją twarz od ciepłej dłoni wyższego. Po chwili jednak splótł z nią jedną ze swoich dłoni, w tym samym czasie zagryzając nieco swoją dolną wargę. I szczerze, Felix naprawdę mocno starał się nie zwracać uwagi na ten gest.

— Na pewno — potwierdził, kiwając też lekko głową i zagryzając swoją wargę jeszcze mocniej, jakby miało to mu odjąć stresu, który to mimowolnie w nim narastał.

I chociaż żaden z nich już od dłuższego czasu nie zwracał uwagi na lecący nadal film, tak w tamtej chwili zapomnieli o nim kompletnie. Jisung jeszcze raz pokiwał głową, jakby samego siebie powiadamiając o tym, co miał zamiar zrobić. Następnie przysunął się jeszcze bliżej Felixa, układając głową na jego ramieniu, jakby wstydził się patrzeć na to, co miał zamiar zrobić. Po chwili poczuł, jak młodszy układa swoje dłonie na jego talii, chcąc utrzymać go w odpowiedniej pozycji i zaciskając je na jego skórze w solidnym uścisku, co z ust Hana wywołało cichutkie westchnienie, które i dla niego było zaskoczeniem. Udał, że nic takiego się nie stało i jedynie mocniej przycisnął swoją twarz do koszulki Felixa, zaciągając się zapachem jego perfum.

To był ten moment, gdy zrozumiał, że musiał coś zrobić. Czuł na sobie dłonie młodszego i zdawał sobie sprawę z tego, że Lee wpatrywał się w niego przenikliwym wzrokiem. I chociaż istotnie denerwował się, gdyż nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji, a zdarzyło się mu jedynie czasem zadowalać samego siebie, tak jednak jeśli chciał to zrobić, to musiał zebrać w sobie całą odwagę. Dlatego też nieco nakierował nieco drżące dłonie na krocze młodszego, słysząc, jak Felix po raz kolejny przełyka głośno ślinę.

Naprawdę niepewnie ułożył dłonie na kroczu swojego chłopaka, słysząc, jak Lee wciągnął głośno powietrze nosem. Samemu też zagryzł wargę, starając się skupić na tym, co robił, a nie ogarniających go myślach. Z początku przycisnął swoje dłonie do spodni młodszego naprawdę delikatnie, samemu nie wierząc w to, że naprawdę to robił. Jednak gdy dotarło do niego, że to na pewno nie tego chciał Lee, postanowił przejść dalej, chociaż naprawdę był zestresowany. I chociaż strach ogarniał go od środka, tak znajdowało się w nim równie wiele zainteresowania. Chciał to zrobić, nawet jeśli się stresował.

W momencie, gdy jego dłonie sięgnęły rozporka spodni młodszego, Felix nieco mocniej zacisnął ręce na jego talii, co dało mu znać, że raczej robił dobrze. Odetchnął nieco z ulgą w skórę szyi srebrnowłosego, czując, jak przechodzą go dreszcze. Przysunął się jedynie jeszcze bliżej, w końcu odpinając guzik spodni i ostatecznie również rozporek.

To już naprawdę była ta chwila. I chociaż nadal nie wierzył, że to się działo, to jednak musiał coś zrobić. I gdy tylko poczuł na swojej szyi usta srebrnowłosego, który wyraźnie chciał go nieco rozluźnić mokrym pocałunkiem, zrozumiał, że nie miał się czego bać. W końcu znajdował się obok Felixa, jego chłopaka i najlepszego przyjaciela, którego znał od zawsze. Zrozumiał, że nawet gdyby zrobił coś źle, Felix nie oceniałby go i właśnie ten fakt przekonał go do przejścia dalej.

Cały czas czując na swojej szyi pocałunki Felixa, które faktycznie dodawały mu otuchy i również u niego wywoływały dreszcze, zamknął swoje oczy następnie zsuwając nieco spodnie młodszego. I gdy tylko to zrobił, sięgnął brzegu bokserek wyższego. Niepewnie wsunął za gumkę bielizny dwa palce, a gdy tylko poczuł, jak jedna z dłoni głaszcze uspokajająco jego bok, zrozumiał, że nie było powodów, by dalej zwlekać.

Wiedząc, że działo się coś niezwykłego, zsunął drżącymi dłoni nieco bokserki srebrnowłosego. Nie otwierając oczu i praktycznie wciskając swoją twarz w zagłębienie szyi młodszego, w końcu owijając palce swojej dłoni wokół przyrodzenia srebrnowłosego. I gdy tylko członek Felixa znalazł się w jego dłoni, samemu westchnął cicho, nie wierząc wciąż, że robił to, co robił.

Serca ich obu uderzały niezwykle mocno. Z początku ruchy dłoni Jisunga były niezwykle powolne i niepewne, ale i wtedy wydobywały z ust wyższego kolejne westchnienia. Felix cały czas całował szyję brązowowłosego, chcąc i jemu zapewnić komfort. Pomagały w tym też jego dłonie umiejscowione na talii niższego, gdyż cały czas kreśliły na jego skórze małe wzorki.

I chociaż Jisung nadal nie miał pojęcia, czy robił to dobrze, czy aby na pewno wszystko było w porządku, tak jednak z każdym ruchem jego dłoni stres powoli z niego schodził. Jedynym, co słyszał, były ciężkie westchnienia Felixa, które to z czasem przerodziły się w jęki. Starał się naśladować jak najdokładniej to, jak dogadzał sobie samemu, mając nadzieję, że i młodszemu to się spodoba. Miał szczerą nadzieję, że właśnie tego oznaką był fakt, iż dłonie srebrnowłosego z każdą chwilą coraz mocniej zaciskały się na jego skórze.

I chociaż to nie on był tym, któremu dogadzano, to jednak śliczne westchnienia wyższego, które to wpadały wprost do jego ucha, sprawiały, że i on czuł się przyjemnie. Miał wrażenie, że Felixowi podobało się to, co robił, a to znacząco podbudowywało jego ego. Z każdą chwilą rozluźniał się, a ruchy jego dłoni przyspieszały wraz z tym, jak jęki wyższego stawały się głośniejsze.

Szczerze, żaden z nich nie wiedział, kiedy Lee tak naprawdę osiągnął szczyt, gdyż zarówno Jisung jak i Felix zdawali się po prostu odlecieć. W pewnym jednak momencie biała maź pokryła dłoń niższego, a Lee jęknął głośniej, niż wcześniej. I może żadne słowo nie padło z ust obojga z nich, tak w tamtej chwili Jisung był naprawdę dumny z siebie i z faktu, że udało mu się przełamać.

Ale prawdą było, że póki byli razem, wszystko było dobrze.

...
[2630 słów]

BOŻE PRZEPRASZAM ZA SPÓŹNIENIE ALE SKOŃCZYŁAM TO DOSŁOWNIE PRZED CHWILĄ.
WIEM ŻE TO GÓWNO JAKIEŚ NO ALE CÓŻ TRUDNO X D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top