𝟞🐾


Gdy tylko Axell mnie zobaczył, zaczął biegać jak szalony. W środku czułam się tak samo jak on. Miałam ochotę rzucić się na mój puchaty dywan i zacząć się tarzać. Jednak szybko wróciłam na ziemię. Uśmiech natychmiast opuścił moją twarz. Okłamałam go. Dobrze zrobiłam? Oczywiście że nie! Zachowałam się jak totalny psychol. Ale z drugiej strony... czy dałby mi szansę gdybym wyznała że jestem jego fanką? Skreśliłby mnie na wstępie i skończyłabym jak ta laska, co o własnych nogach kawiarni nie opuściła. Przytłoczona moimi myślami, jęknęłam coś co brzmiało jak zadatki na dobrą, depresyjną piosenkę i padłam na łóżko. Axell widząc że jestem w d... dołku, wskoczył na łóżko i zaczął skamleć przy moim uchu.

-Nie mam nastroju stary... - powiedziałam. Axell w odpowiedzi szturchnął mnie parę razy nosem.

-Weź chłopie, mówię że nie w humorze jestem. - lekko odepchnęłam go dłonią. Axell przekręcił głowę i przez chwilę po prostu się na mnie patrzył. Spojrzałam na niego. Nie minęły 3 sekundy a jego morda się otworzyła i wystawił swój 3 metrowy jęzor. Widząc że i tak nie wywołał u mnie uśmiechu, wziął rozpęd i wskoczył mi na brzuch. Zgięłam się w pół. Ten pies to naprawdę ma metody żeby postawić kogoś na nogi. Mimowolnie się zaśmiałam. Axie widząc to zaczął biegać koło mnie i radośnie szczekać.

-No dobra, już dobra słodziaku. - zaśmiałam się i zaczęłam się z nim bawić. 

-Wiesz... chyba zepsułam. - ponowny atak moich wątpliwości przerwał naszą zabawę.                      -Zepsułam po całości! Miałeś rację! To naprawdę był on a ja... ja go okłamałam Axell! Udałam że w ogóle go nie znam bo bałam się że mnie odrzuci.

Axell popatrzył na mnie krzywo. Co jak co ale mimikę mojego psa potrafię odczytać jak nikt inny. I to nie była mordka którą chciałam widzieć. Mordka w stylu "Nie przejmuj się. On zrozumie. To nie twoja wina". To była mordka w stylu: "Ja rypie ty jak coś odwalisz to ręce opadają. Dorośnij kobieto bo mi żal pośladki ścisnął jak na ciebie patrzę."

-No nie patrz tak na mnie! Co miałam zrobić? - doskonale wiem co miałam zrobić. Powiedzieć prawdę i to samo mówiła mina Axella. Jednak nie dam rady. Nie przepuszczę okazji poznania bliżej Jungkooka z BTS! Nie mogę...

-Czyli mówisz że powinnam nadal w tą brnąć? - spytałam z fałszywą naiwnością. Gdyby Axell potrafił mówić, zapewne powiedziałby teraz "wtf". 

-Tak? To dobry pomysł? - próbowałam go zagłaskać żeby się uspokoił ale menda uciekała mi spod dłoni.

-Dobra, to tak zrobię. Dzięki Axie. - powiedziałam z poczuciem winy. I wtedy stało się coś co totalnie mnie zaskoczyło. AXELL. NA MNIE. WARKNĄŁ. Stało się. Znam się z tym psiakiem od szczeniaka i warczy on tylko w kryzysowych sytuacjach. Wyciągnęłam do niego rękę.

-Ale po co ta agresja? -spytałam próbując go pogłaskać. Axell odskoczył i znów na mnie warknął. To już za wiele. Już miałam mu dać nauczkę gdy przerwał mi dzwonek mojego telefonu.

*ziomek od psa*

o cholibka

-Wrócimy do tej rozmowy. - pokazałam Axellowi znak palcami że go obserwuję i odebrałam telefon.

-Halo?

-Halo? Cześć. Mam nadzieję że Cię nie obudziłem. - usłyszałam ten piękny głos. Ten głos którego tak kocham słuchać nieważne czy to cover czy autorska piosenka.

-Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie! - powiedziałam to z prędkością Agusta D. Nie stresuj się kobieto. Wyjdziesz na większą wariatkę niż jesteś. Zauważyłam też że całej rozmowie z grobową miną przysłuchiwał się Axell.

-No... No to świetnie? Haha. - chłopak w słuchawce zaśmiał się niezręcznie. Cholera, ma mnie. Wie że jestem grubo kopnięta. Graj [T/I] nie daj się poznać!

-Wiesz - niezręczną ciszę przerwał głos Jungkooka. - bardzo dobrze mi się z Tobą rozmawiało i chciałbym się jeszcze kiedyś spotkać. Wiem że dopiero przyjechałaś więc chętnie pokazałbym ci więcej ciekawych miejsc w Seulu. Robisz coś jutro?

-NIE! Znaczy... nie, nie. Jestem wolna. W SENSIE ŻE CZAS MAM WOLNY! -odpowiedziałam a moje serce biło tak szybko że dosłownie można by zrobić niezły trap mix z tego dzwięku.

-To... ekstra? Jutro akurat mam luźniejszy dzień więc mogę podjechać po ciebie i zrobić ci prywatną wycieczkę z przewodnikiem haha. - zaśmiał się. -Byłbym po ciebie tak koło ósmej?

jasna cholera o ósmej? o ósmej to ja dopiero idę spać.

-DLA MNIE BOMBKA! - powiedziałam ale... no nie do końca.

-Super. Podeślij mi adres hotelu to podjadę i- Głos Kooka został przerwany przez dziki atak mojego kundla. Psiur rzucił się na mnie, porwał telefon w paszcze i z prędkością światła zaczął spieprzać po całym mieszkaniu. W końcu go dorwałam i szybko przyłożyłam telefon do ucha.

-(...) więc tyle. Dobranoc! - jedyne co usłyszałam

-Tak, tak, dobranoc! - rozłączył się.

Natychmiast ustawiłam mnóstwo budzików żeby wstać na godzinę ósmą. Gdy to zrobiłam popatrzyłam na wkurzonego Axella który nadal dyszał po naszej gonitwie, w kuchni.

-A ty mój drogi, za takie zachowanie śpisz dzisiaj na balkonie. - powiedziałam i wystawiłam małego bandytę na balkon zamykając przy tym drzwi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top