Wypad na kajaki i pocałunek.
Pov.Stails
Jak usłyszałem od Pitera że idziemy wszyscy na kajaki to myślałem że zwariował. Zaczoł coś mówić o związaniu więzi w stadzie i wypadzie integracyjnym. Szczerze to nie widzę siebie ani innych i wujcia Pitera radośnie wiosłujących po bezkresach jeziorka. Nie tylko ja byłem sceptycznie nastawiony. Scott tylko posłał mi rozbawione spojrzenie, Malija westchnęła, Theo wywrócił oczami, Lidia uśmiechneła się a Liam jedynie założył ręce na piersi i czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Derek Koniec końców pojechaliśmy na kajaki.
Wszystko było w sumie cacy i nawet fajnie się bawiliśmy do czasu aż łowcy zaczęli strzelać do nas.
- Wszyscy do wody!!! Krzyknoł Scott.
Pov.Derek
- Wszyscy do wody!!! Krzyknął Scott.
Tak jak powiedział wskoczyłem do wody.
Obudziłem się przy brzegu koło lasu. Rozejrzałem się dookoła siebie. Nigdzie nie widziałem reszty a wiedziałem że również wyskoczyli i musieli być gdzieś niedaleko. Zaczołem nasłuchiwać i o dziwo wychwyciłem słabe jęknięcie należące do Scotta. Zaczołem nasłuchiwać jeszcze bardziej i wiedziałem gdzie był chłopak. Od razu podbiegłem w stronę dźwięku. Chłopak ledwo co oddychał i był przygnieciony przez głaz. Szybko wskoczyłem do wody i odepchnołem kamień a następnie wyniosłem chłopaka na brzeg i sprawdziłem tętno. Nie oddychał. Od razu zaczołem reanimacje.
- 1.2.3.4.5.6........15.16.17..........29.30
- No dalej Scott!!! Krzyknąłem.
Po kilku minutach przestałem reanimować chłopaka. Spojrzałem na nieprzytomnego Scotta.
- Przepraszam Scott.
Powiedziałem cicho.
Po chwili chłopak kasznloł i wypluł wodę. Chciał wstać ale złapałem go i przytuliłem. Trząsł się strasznie.
-Derek? Zapytał cicho.
- Już dobrze Scott. Jestem. Już jest dobrze. Powiedziałem i wzmocniłem uścisk.
- co z resztą? Zapytał już spokojniej.
- Dobrze. powiedziałem słysząc warczenie Theo i Liama i po chwili Pitera.
- Pocałowałeś mnie? zapytał z uśmiechem.
Spojrzałem na chłopaka lekko zdziwiony.
- Takie są procedury reanimacji. Odpowiedziałem.
Chłopak parsknoł śmiechem.
- Komuś tu na mnie zależy. Nie wiedziałem że nasza znajomość weszła na inny poziom. Odpowiedział szczerząc się.
- Nie oddychałeś!! Powiedziałem również się uśmiechając.
- CO ja bym bez Ciebie zrobił. Powiedział i wtulił się w moją kurtkę.
Zaśmiałem się i przytuliłem chłopaka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top