Odrzucenie boli część 4.

Wszyscy poszli spać. Malija ze Scottem w jego pokoju, Liam w pokoju gościnnym a Theo na kanapie. Liam otworzył oczy słysząc podwyższone tętno. Powoli wstał z łóżka, świecąc oczami w pogotowiu i powoli przemiežał pokoje. Dźwięk stał się jeszcze bardziej słyszalny przy Theo i Liam zrozumiał że to z właśnie chłopakiem coś się dzieje. Podszedł bliżej i przyjrzał się jego twarzy, po ostatnich wydarzeniach nadal nie odzyskała spokoju. Liam przeczesał dłonią włosy Theo gdy na jego twarzy pojawił się grymas bólu. Himera powoli otworzyła oczy a jego puls się odrobinę wyrównał.
-Theo wszystko dobrze?
Ten jeden nic nie mówił. Liam zauważył w oczach chłopaka lekki strach.
-Theo? Hej wszystko jest ok. Jesteś bezpieczny.
Liam uśmiechnął się lekko do niego.
-Nic mi nie jest Liam.
-CO Ci się śniło?
Chłopak znów spuścił wzrok. Liam położył swoją dłoń na jego, delikatnie ją ogrzewając.
-Ta ostatnia akcja z łowcami.
-Pamiętaj że zawsze możesz na mnie liczyć.
Wiesz co chyba pójdę się przejść.
Theo zasugerował szybko i wstał.
Liam trochę zdziwiony stał dalej. Jednak gdy Theo był już w progu podszedł spowrotem do chłopaka i go przytulił.
-Dziękuję Liam.
Potem wyszedł.
Liam zaś wrócił do siebie.
Jednak po 2 godzinach nieobecności chłopaka Liam zaczoł się martwić.
Mało tego Theo nie odbierał telefonu.
-Scott Theo zniknął!
-Jak to zniknął?
-Miał koszmar więc poszedł się przejść a do tej pory nie wrócił i nie odbiera telefonu.
-Wiesz gdzie poszedł.?
-Nie ale wiem gdzie może być.
Potem cała trójka poszła go poszukać.
-Okej to gdzie idziemy najpierw? Zapytała Malija.
-Możemy iść nad most! Tam pewnie jest.
Liam pobiegł pierwszy a za nim Scott i Malija. Niestety Liam nie znalazł chłopaka a jedynie jego krew.
-To napewno krew Theo? Malija zaczęła.
-Napewno! Liam był coraz bardziej zdenerwowany.
-CO tu mogło się stać! Scott również się martwił o Theo.
-Już wiem! To napewno Gerard!
-Musimy go znaleźć! Odpowiedział Liam

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top