Deter. koszmar

Pov.Derek
Obudziłem się w środku nocy przez hałas. Rozejrzałem się i zobaczyłem że okno jest otwarte. Piter pewnie go nie zamknoł. Jednak jego łóżko było puste. Zobaczyłem go stojącego przy drugim oknie. Wyczułem jego emocje. Był strasznie zamyślony ale i przybity wręcz smutny. Wstałem i poszedłem sprawdzić czy wszystko z nim w porządku.
- Piter wszystko gra?  Zapytałem zmartwiony widząc jak wilkołak wyciera łzy.
- Tak wszystko dobrze Derek. Powiedział szybko.
- Czemu nie spisz?  Zapytał
- Okno było otwarte i........ wyczułem twoje emocje. Piter co się dzieje?  Zapytałem.
Męszczyzna westchnoł i pokręcił sam do siebie głową.
- Nie mogłem spać, znowu przysnił mi się pożar. Powiedział
Poczułem ukłucie sercu na samo wspomnienie o pożarze i stracie części rodziny. Spojrzałem na Pitera, przybliżyłem się do niego i po prostu przytuliłem. Na początku był lekko zdziwiony ale po chwili się uśmiechnął i przytulił mnie.
- To był tylko sen. Pamiętaj że drugi raz to się nie stanie. Wyjaśniłem mu to.
- Wiem. Westchnoł
- Chodźmy spać jest późno. Powiedziałem. Męszczyzna kiwnoł głową i wrócił do swojego posłania mówiąc ciche dobranoc.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top