To co panowie, może jakiś zakładzik?




*Oczami Caluma*

Wstałem o siódmej. Jak ja nienawidziłem tego dnia. Pierwszy dzień budy. Koniec wakacji, a przyznam te były zajebiste. Zwiedziłem kilka pięknych krajów Europy i Azji. Drugi miesiąc spędziłem na prywatnej wyspie rodziców. Wybrałem się tam z moimi kumplami. Przeżyliśmy parę niezłych imprez. Działo się.  Uśmiechnąłem się na wspomnienie ostatniej ,,pożegnalnej,, imprezy.

Jak zwykle moja mama zrobiła mi śniadanie. Dzisiaj przygotowała naleśniki z sosem klonowym, które wręcz uwielbiałem. Pośpiesznie je zjadłem i podziękowałem mojej rodzicielce. Później wpadłem do łazienki. Musiałem wziąć prysznic. Po odświeżeniu się, poszedłem do mojej garderoby. Na środku wsiał garnitur przygotowany na rozpoczęcie roku. Ubrałem go. Resztę czasu spędziłem na układaniu włosów. Dwadzieścia minut przed akademią pojechałem do szkoły. Po raz pierwszy jechałem moim nowym Porshe Carrera GT3. Dostałem je od rodziców na szesnaste urodziny. Czarny samochód był idealnym prezentem. Od zawsze o takim marzyłem.

W trakcie jazdy na mojego IPhone przyszła wiadomość ,,Kiedy będziesz w szkole? Kocham Cię,,. Był on od Amber. Mojej dziewczyny. Jesteśmy parą od roku. Powoli zaczynał  nudzić mnie ten związek. Jednak Am to najlepsza laska w szkole. Szkoda była zmarnować taką zabawkę. Była łatwowierna i głupia. Mimo to fajnie było się z nią pokazać. Uważali nas za parę idealną i to mi odpowiadało. Chociaż ciężko było czasami znieść jej nastroje i pomysły.

Spoglądając w przednie lusterka zauważyłem niezłą laskę na przystanku. Niesamowicie ubraną. Azjatka o boskiej urodzie. Dawno nie widziałem takiej dziewczyny. Była rozkojarzona. Patrzyła przed siebie. Miałem nadzieje, że jeszcze ją kiedyś zobaczę. Amber się przy niej chowała. Zwolniłem by móc cieszyć się jej urodą. Podziwiałem ją jeszcze przez chwilę i odjechałem. W drodze do szkoły spotkałem na ulicy moich kumpli. Drake miał Audi R8, a Josh Lamborghini Aventador.  Jednak ich samochody były niczym w porównaniu do mojego ulepszonego Porshe.  Jak zwykle urządziliśmy sobie mały wyścig w drodze do budy. Oczywiście wygrałem. Zawsze ze mną przegrywali.

Zaparkowałem samochodem na wolnym miejscu. Obok mnie były już samochody Drake'a i Josh'a.

Mieliśmy jakieś dwadzieścia minut do rozpoczęcia tego roku nauki. Siedzieliśmy na sali. Opowiedziałem im o tej Azjatce. Zastanawiało mnie jak się nazywa. Kim jest. Oni opowiadali o ich nowych zdobyczach. Kłócili się, który ma lepszą dziewczynę. Ja spoglądałem na Amber, która stała ze swoimi koleżaneczkami. Prowadziła ożywiona rozmowę, pewnie o jakiś kosmetykach czy o czymś równie głupim. Ubrana była dość zwyczajnie jak na nią i mało seksownie. Przed moimi oczyma znowu ukazała się tajemnicza Azjatka. Poczułem twardość w spodnich. Kurwa. Co się ze mną dzieje?! Nie mogłem się opanować.

Akademia zaczęła się punkt dziewiąta. Dyrektorka była jak chodzący zegarek. Zawsze punktualna. Zaczęła swoje co roczne przemówienie. Wszyscy uwielbiają jej pogaduchy <to była ironia>. Pod koniec prawie zasnąłem, kiedy nagle do sali weszła jakaś dziewczyna. Od razu się obudziłem, olśniło mnie, że to tajemnicza Azjatka. Stanęła z tyłu dzięki czemu miałem na nią lepszy widok. Nie mogłem oczu oderwać od jej idealnego ciała. Wydawało mi się, że kogoś mi przypomina. Okazało się, że będzie chodzić ze mną do klasy. Bardzo mnie to ucieszyło. Nie wiem dlaczego, ale dla niej mógłbym rzucić nawet Amber.

Naszą wychowawczynią była jakże piękna i młoda pani Moon. Jedno słowo. ZAJEBISTA. Każdy uczeń ją kochał, a zwłaszcza my, populacja płci męskiej. Heh. Moi kumple na sto procent będą mi zazdrościć. Pomyślałem. Zaproponowała nam wypowiedzenie się na swój temat. Typowe. Imię, nazwisko, ble ble... 

Ta jakże cudowna Azjatka okazała się być zwykłą Ari z gimbazy. Niesamowicie zmieniła się podczas tych wakacji. Musiała nieźle się rozczarować po tym jak potraktowała ją Amber. Szczerze mówiąc moja dziewczyna strasznie mnie wtedy wkurzyła. Było mi nawet żal Azjatki. Pewnie nie chciała, żeby inni ludzie wyśmiewali się z jej problemów. Jednak wiedziałem, że się pozbiera i się nie pomyliłem. Od kiedy ją poznałem wydawała się w porządku. Nawet parę razy z nią rozmawiałem.

Nie chciała mówić o sobie. Była chyba zła, że Pani Moon ją do tego zmusza. Do końca jeszcze parę razy na nią spoglądałem przez co miałem ciaśniej w spodniach...

Godzina zapoznawcza minęła. Miałem parę fajnych osób w klasie, ale to nie moja paczka. Drake i Josh są dla mnie jak bracia, których niestety nie posiadałem. Czekali na mnie przy samochodach.

- To co lecimy na pizze? - zapytał Drake. Był on największym wielbicielem pizzy na świecie.

- Jasne - odpowiedziałem. Josh tylko przytaknął. Wsiedliśmy do samochodów. Jako pierwszy przyjechałem na parking naszej ulubionej pizzerii. Wszedłem do środka i zająłem stolik.  Po krótkiej chwili na krzesłach obok siedzieli Josh i Drake. - To jaką pizze zamawiamy?

Zdecydowaliśmy się na zwykłą Margaritę. Po lunchu gadaliśmy o nowych laskach i naszych nowych prezentach urodzinowych. Nagle Drake wpadł na niezły pomysł.

- To co panowie, może jakiś zakładzik?

***

Wróciłem do domu o dwudziestej pierwszej. Mama z tatą byli już po kolacji. Zdałem im krótką relacje kto jest moim wychowawcą itd. Następnie poszedłem do swojego pokoju. Wieczór spędziłem na oglądaniu głupich filmów. Po umyciu się zasnąłem. Chcąc, nie chcąc zamknąłem oczy i widziałem przed nimi piękną Azjatkę. Ten rok szkolny zapowiadał się na prawdę ciekawie.

____________________________________________________________________________

Te rozdziały są zapowiedzią przed akcją. W następnych będzie się już coś działo.  I kolejne na pewno będą dłuższe :>

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top