To co idziemy do kina?

Obudziłam się dość wcześnie. Calum gdzieś szedł. Postanowiłam nie siedzieć w łóżku. Bardzo mnie bolała głowa. Jednak nic ze wczorajszej nocy nie umknęło mi. Było wspaniale. Lepiej nie mogłam sobie wymarzyć. Jasne uważałam, że to wszystko potoczyło się trochę za szybko, ale niczego nie żałowałam.

Ubrałam się. Poszłam za nim. Chciałam, żeby skombinował mi jakieś tabletki przeciwbólowe i wodę, najlepiej chłodną. Był w kuchni ze swoimi kolegami. Gadali o mnie. To co usłyszałam przerosło moje oczekiwania. Hood był dla mnie taki kochany, tylko ze względu na zakład. Zadał mi coś w serce. Jeszcze nigdy tak się nie zawiodłam. Miałam ochotę wybiec, ale najpierw miałam ochotę przywalić mu mocno w twarz. Tak też zrobiłam. Później jak najszybciej wybiegłam z tego przeklętego domu. Miałam wrażenie, że jeśli zostanę tam jeszcze chwilę dłużej to się uduszę. Nie mogłam tam oddychać. Świeże i zimne powietrze owiało moje odkryte ciało. Mimo, że od domu dzieliło mnie kilka kilometrów nie zniechęciłam się do ucieczki. Z każdą minutą czułam się coraz bardziej zmęczona. Głowa bolała mnie jeszcze mocniej. Chciało mi się wymiotować, jednak powstrzymałam się. Drzwi do mojego domu jak zwykle były otwarte. Po drodze wpadłam na mamę, która zbierała się do pracy. Nawet nie zauważyła w jakim byłam stanie. Ją też już nie obchodziłam.

Wbiegłam szybko do pokoju. Zaczęłam rozpaczać. Łzy mi ciekły po policzkach. Dlaczego on mi to zrobił? No tak, bo jestem nikim. Wzięłam kartkę z moimi podpunktami do spełnienia, którą napisałam w wakacje. Byłam wtedy zdesperowana. Spojrzałam na moje zapiski.

* odebrać chłopaka Amber

* zdobyć serce swojego ukochanego ( CAlUMA )

* zmienić styl

* zostać królową balu ---> Marzenie Amber

Zdałam sobie sprawę, że są bezsensu. Podarłam ją na strzępy. Jak mogłam być tak głupia, żeby je pisać. To wszystko jest beznadziejne. Ja jestem beznadziejna. W sumie przecież nie podobałam mu się. Kłamał, że mnie kocha. W środku to wiedziałam, ale nie chciałam tego przyjąć do mojej świadomości. Ale ze mnie idiotka! Mam dość tego wszystkiego. Mam ochotę uciec od rzeczywistości.

Najgorsze było to, że chciałam zniszczyć życie Amber, która nawet nie kiwnęła palcem, a i tak moje życie zostało zrujnowane. Kolejny raz. Nie mogłam tego wszystkiego znieść. Wzięłam MP4. Włożyłam słuchawki do uszu i zatraciłam się w muzyce.

Ne ibeseo naoneun mareun geojitmari ban

Sokgo sokgo sogado kkeuteun eobseosseo Eonjenga neodo neo gateun yeojal mannage doel kkeoya Apa bwaya geuttae neon nae mam al kkeoya*



Nan neol neol saenggakhamyeon

Neomu appa appa appaAppa appa Appa appa**



Nan wae ireohke motnan geolkka

Eoddeokhamyeon nado neocheoreom hwanhageUseobol su isseolkka Ddo hwagana wae neul wanbyeokhaji mothaeI ggaejin geoul sok motnan moseubeul hyanghaeTathagiman hae Chyeodabojima jigeum I neuggimi shilheonanEodironga sumgoman shipeoBeoseo nago shipeoI sesangeun geojitmal***













Powoli się uspokajałam. Poszłam się umyć. Spróbowałam zasnąć. Na daremne się starałam. Zastanawiałam się nad tym co mogę robić następnego dnia, żeby nie myśleć o poprzednim. Hymm...

Poranek był koszmarny. Wstałam o dwunastej, gdyż do późnej nocy nie mogłam zasnąć. Z zamiarem zjedzenia czegoś weszłam do kuchni. Tam spotkałam ojca. Nie rozmawiałam z nim od tego napadu.

- Cześć. Gdzie byłaś całą noc? - zapytał. Zignorowałam go. Szybko uciekłam do swojego pokoju. Ubrałam jeansy, bluzę i adidasy. Już miałam wychodzić, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam je. Stała w nich uśmiechnięta  Miu. Wręcz promieniowała radością. Miałam ochotę rozpłakać kiedy ją zobaczyłam i opowiedzieć o wszystkim. W końcu od niedawna była moją najlepszą i jedyną przyjaciółką.

- Ari, coś się stało? - zaprosiłam ją do środka. Poszłyśmy do mojego pokoju. Od razu o wszystkim opowiedziałam.

- No to po kolei. Jeszcze raz mi wytłumacz co się takiego zdarzyło. - powiedziała, kiedy zdołałam przestać szlochać i w ogóle coś z siebie wykrztusić.

- Pojechaliśmy na imprezę i z początku było cudownie. Świetnie się bawiłam. Nawet tańczyłam, ale oczywiście też za dużo wypiłam. Wylądowaliśmy w łóżku. Oczywiście chciałam tego od zawsze. No może nie do końca o seks mi chodziło, ale mniejsza o to. Zasnęłam w jego ramionach. Czułam się bajecznie, cudownie i w ogóle. Rano wyszedł z pokoju, więc poszłam za nim i wtedy to usłyszałam. - musiałam złapać oddech. W moich oczach pojawiły się nowe łzy. - To był zakład rozumiesz?! Miał się ze mną przespać... Ale nie wiem dlaczego im nie powiedział, że przespaliśmy się ze sobą. Oni myślą, że przegrał... - kończąc moją historię znowu po policzkach spływały mi łzy.

- Nie płacz! Musimy wyjść gdzieś, żebyś mogła się odstresować. Co powiesz zakupy, potem kino a na końcu pójdziemy coś zjeść.

- Nie mam kasy. - nie stać mnie było na nowe super modne ciuszki. Maya wiedziała o tym, więc po co nawet proponowała? Jest pytanie, jest odpowiedź.

- Ja stawiam. Dostałam wczoraj kieszonkowe, a zresztą mam trochę oszczędności. Idealna okazja, żeby je wydać.

- Miu, nie. Źle się będę czuła.

- Gorzej niż teraz? Nie marudź. Ubieraj się idziemy. Już! - miała władczy ton, więc szybko zaczęłam coś szukać. Pani Znam-Się-Na-Modzie wkroczyła do akcji. Chwilę później wyglądałam fantastycznie. Jeśli chodzi o gust mojej przyjaciółki, był po prostu genialny. Miu naprawdę znała wszystkie nowe trendy. Mi na tym nie zależało, aż tak bardzo.

- Gotowa! Możemy iść. - nawet się nie obejrzałam, a już byłam w nowym samochodzie Mayi, Porshe Carrera GT. Świetny samochód, zazdrościłam jej, że rodzice pozwolili jej zdać prawko. Też tego chciałam, ale niestety to kolejna rzecz, która była niemożliwa do osiągnięcia.

Pół dnia spędziłyśmy w centrach handlowych. Odwiedziłyśmy chyba wszystkie w LA. Miałyśmy świetną zabawę. Podobały mi się zakupy bez ograniczeń. Mogłabym się przyzwyczaić. Kupiłam sobie kilka nowych bluzek, jeansy i sukienkę na bal, który miał się odbyć za dwa tygodnie.  Miu miała już partnera, a ja w tym momencie mam jedno wielkie gówno.

Sukienka była w kolorze czerni, długa z rozcięciem. Była lekko zdobiona, wręcz stworzona do mojej figury. Miała również odkryte plecy. Musiałam przyznać wyglądałam w niej oszołamiająco. Nie chciałam się na nią zgodzić, gdyż cena była za wysoka, ale Maya tak się uparła, że nic nie mogłam na to poradzić.

- To co teraz idziemy do kina? Masz ochotę na jakiś romas czy może horror? Ja wybieram to pierwsze. - oznajmiła Miu.

- Chyba horror. Nie mach ochoty na jakieś nudne filmy romantyczne. To co? horror? - zapytałam dla pewności. W końcu tego dnia ja wybierałam. Dzięki mojej przyjaciółce od razu lepiej się poczułam, na chwilę zapomniałam o NIM.

- Tak horror. - w jej oczach widziałam szczęście. Dlaczego? Może dlatego, że znalazła chłopaka, a może również się świetnie się ze mną bawiła. Nie wiem.

- No chodź, bo się film zacznie i nie zdążymy. - ponagliła mnie.

Weszłyśmy do środka dużej sali kinowej, dopiero po dwudziestu minutach. Strasznie długo stałyśmy w kolejce po bilety. Wydawało mi się, że widziałam w niej Caluma, ale pewnie mi się tylko przywidziało.

Zajęłyśmy miejsca na samym tyle, oczywiście byłyśmy na seansie w 3D. Film nie był o tyle straszny, co obrzydliwy. Wdziałam lepsze, ale nie ma co narzekać, nie był najgorszy.

Po kinie poszłyśmy na chińszczyznę. Z początku było genialnie, jadłyśmy, śmiałyśmy się. Kiedy miałyśmy już wychodzić do sali wszedł ON. Zrobiło mi się słabo, poczułam jak nogi się pode mną uginają. Spojrzał na mnie, a później całkowicie z ignorował. To zabolało. Żywiłam jeszcze nadzieję, że jednak faktycznie mu na mnie zależało, że mówił prawdę, że się zakochał podczas tego cholernego zakładu.

- Chodźmy stąd. - szepnęłam do Miu.

- Ok. - zapłaciła rachunek i szybko wyszłyśmy.

Do domu wróciłam późno. Po tym jak opuściłyśmy restauracje, poszłyśmy pospacerować po pobliskim parku. Dużo rozmawiałyśmy. To pomogło zapomnieć. Do czasu.

Poszłam spać, jutro czekał mnie ciężki test z matematyki. Uczyłam się na niego od miesiąca. Nie mogłam go zawalić. Potrzebowałam długiego snu.

_______________________

* 2NE1 I hate you

** 2NE1 It hurts

*** 2NE1 Ugly

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top