Sądzisz, że to dobry pomysł?
- Tak mi przykro, Ari. - to stwierdzenie wypowiedziała setna osoba, której nawet nie znałam. Patrzyłam jedynie jak wszyscy wracają do swoich samochodów, aby pojawić się na stypie. Nie potrafiłam ruszyć się z miejsca. Stałam przed grobem mojego ojca. Zaraz po jego śmierci Calum i Miu zajęli się wszystkim. Byłam im za to bardzo wdzięczna. Sama nie wiele pamiętałam co wydarzyło się po tym jak razem z Calumem wyszliśmy ze szpitala.
- Jak się czujesz? - z zamyśleń wyrwał mnie chłopak. Objął mnie ramieniem. Tym gestem chciał dać mi prawdziwe wsparcie, którego naprawdę potrzebowałam.
- Jak mogę się czuć, Cal? Straciłam ojca. Moja własna matka, jego mimo wszystko żona, nawet nie pojawiła się na pogrzebie. Do tego musiałam wysłuchiwać tych wszystkich ludzi, którzy niby mi współczują. - popatrzyłam na niego. Jego oczy pociemniały, nie zdradzały żadnych uczuć. Wiedziałam, że jemu też musiało być ciężko. Jednak twardo znosił moje ciągłe humory.
- Rozumiem. Może zamiast na stypę, pojedziemy gdzieś indziej? - zaskoczona spojrzałam na chłopaka. - Pokażę ci pewne miejsce, ok? Na pewno ci się spodoba. No i poprawi ci humor.
- Sądzisz, że to dobry pomysł? Nie jestem pewna czy...- jednak nie dane było mi skończyć. Chłopak splótł nasze ręce i ciągnął mnie za sobą do samochodu. Otworzył mi drzwi pasażera, po czym wepchnął do środka pojazdu. Po chwili chłopak również był we wozie. Ruszyliśmy w nieznaną mi stronę. Oparłam się czołem o szybę. Zamknęłam oczy. W radiu leciała jedna z moich ulubionych piosenek. Nuciłam sobie cichutko. Jego dłoń ułożyła się na moim udzie. Natychmiast otworzyłam oczy. Spojrzałam na chłopaka, który patrzył przed siebie lekko uśmiechając się. Jego ręka dalej znajdowała się na mnie. Skręcił z głównej ulicy na jakąś boczną dróżkę. Po krótkiej chwili zatrzymał się i zaparkował samochód. Zanim chłopak zdążył otworzyć mi drzwi przed nosem, ja byłam szybsza i wyszłam z auta.
- Chodź. - po raz kolejny nasze ręce zostały złączone. Zerknęłam na chłopaka. Odważnie kroczył przed siebie. - A zapomniałbym... - zostawił mnie, a sam pobiegł do samochodu. Dosłownie kilka sekund później wrócił, ale z jakimś koszykiem.
- Zaplanowałeś to. - szepnęłam oskarżającym tonem.
- Musiałem coś wymyślić, żeby ten dzień nie był aż tak zły. No chodź. - szłam za nim podziwiając widoki. Otaczał nas las. Piękny, duży las. Prawie wpadłam na chłopaka. Stanęłam obok niego. Zatkało mi dech w piersiach. Moim oczom ukazało się małe jeziorko, od którego odbijały się promienie słoneczne przebijające się przez korony drzew. Miejsce, w którym się znalazłam było śliczne. Zerknęłam na chłopka. Czekał na moją reakcje. Wzięłam z jego rąk koszyk, a później odłożyłam go obok. Wzięłam jego twarz w dłonie. Ucałowałam jego czoło, następnie oba policzki. Uśmiechnęłam się do niego leciutko po czym złączyłam nasze usta w pocałunku. Jego ręce obejmowały mnie. Poczułam się znacznie lepiej. To miejsce było takie cudowne, chłopak, którego całowałam był dobry dla mnie i do tego nieziemsko przystojny. Na krótką chwilę mogłam zapomnieć o wszystkich co mnie spotkało i cieszyć się chwilą. Oderwałam się od niego.
- Dziękuje. - szepnęłam mu do ucha.
- Nie ma za co. - odpowiedział. Sięgnął do koszyka, z którego wyciągnął duży koc i go rozłożył na trawię. Pokazał mi gestem, żebym na nim usiadłam. Znowu zajrzał do środka. Tym razem wciągnął z niego butelkę fanty, którą uwielbiam i dwie szklanki. W małym pudełku były również moje ulubione truskawki w czekoladzie.
- Mmmm... Jak romantycznie. - uśmiechnęłam się tym razem od ucha do ucha.
- Mmmm... Jak dobrze widzieć twój uśmiech. - Calum złapał mnie za rękę. - Masz ochotę na truskawkę?
- Oczywiście. - wzięłam truskawkę i ugryzłam. Była taka smaczna, że wzięłam kolejną i kolejną, i kolejną, i kolejną, i kolejną. Sięgnęłam po następną, ale zdziwiona zdałam sobie sprawę, że truskawki w czekoladzie skończyły się.
- Skarbie?
- Tak?
- Też miałem na nie ochotę. - Hood zachichotał. Zarumieniłam się.
- Przepraszam, były takie pyszne. - odparłam cicho. Nalałam sobie fanty do szklanki i od razu ją wypiłam. Chłopak zrobił to samo po czym odłożył napój z powrotem do koszyka. Kiedy to robił, położyłam się. Calum ułożył się koło mnie. Złapał moją rękę. Przez chwilę leżeliśmy w ciszy.
- Cudowne miejsce. Faktycznie mi się tu podoba. - przyznałam mu racje.
- Wiedziałem. Wiesz mam ochotę na... coś. - nie podobało mi się w jaki sposób to powiedział. Wstał i podał mi rękę. Również się podniosłam. Zanim się spostrzegłam. Chłopak nie miał na sobie koszuli i eleganckich butów. Został w samych spodniach od garnituru. Pociągnął mnie za sobą. Ja już wcześniej nie miałam na sobie szpilek. Zdawałam sobie sprawę co chciał zrobić.
- Calum nie rób tego. Nie chce kąpać się w tej sukience. - mimo mojego sprzeciwu, chłopak jedynie uśmiechnął się lubieżnie.
- Wiesz jak dla mnie możesz ją ściągnąć. Gotowa? - jedynie co mi pozostało to skinąć głową. Sekundę później zanurzyliśmy się w wodzie, która wcale nie była taka zimna na jaką wyglądała. Ręce chłopaka objęły mnie w talii, jak wynurzyliśmy się na powierzchnię. Przytulił mnie. Przylgnęłam do jego mokrego torsu. Moja głowa opadła na jego ramię.
- Ymm... Ari?
- Tak?
- Zostaniesz moją dziewczyną? - zaskoczył mnie tym pytaniem. Nie spodziewałam się go usłyszeć w tamtym momencie, ale byłam pewna swojej odpowiedzi. Jednak chciałam się z nim podroczyć.
- Hym... Niech pomyślę.
- Ari. - jego głos brzmiał władczo i donośnie, na co uśmiechnęłam się.
- Co?
- Nie wkurzaj mnie.
- Tak zostanę... Albo nie? - wybuchłam śmiechem. Chłopak spojrzał na mnie groźnie. - Oczywiście, że będę twoją dziewczyną, głuptasie. - popatrzyłam mu w oczy, w których pojawiła się wyraźna ulga. Cal złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Kocham cię. - wyszeptał w moje usta. - Teraz jestem tego pewny.
- Ja ciebie też kocham.
- Jak dobrze to słyszeć. W twoich ustach brzmi to cudownie, pięknie, wspaniale i mogę tak wymieniać do końca mojego nędznego żywota. - zaśmiałam się na jego słowa.
- Nędznego?
- No dobra wcale takie nie jest, ale ty sprawiasz, że z normalnego życia, moje staje się idealne.
- Nie przesadzasz?
- Nie wydaję mi się.
- Skończ pierdolić tylko mnie całuj. - odparłam. Chłopak otworzył oczy po czym uśmiechnął się szeroko. Wziął mnie za rękę i wyprowadził na brzeg. Z powrotem położyliśmy się na kocu. Ściągnął swoje spodnie pod pretekstem ,, do wyschnięcia,, ja zrobiłam podobnie. Pozbyłam się sukienki. Zostałam s samej bieliźnie. Koronkowej bieliźnie. Chłopak zaczął wodzić wzrokiem po moim prawie, że nagim ciele.
- Kochanie, łapy trzymaj przy sobie. Rozumiesz? - spytałam go z poważną miną.
- A co jak nie przystosuje się do tego rozkazu?
- Nie chcesz wiedzieć. - szepnęłam się. Położyłam się na kocu. Calum zrobił to samo. Przytuliłam się do jego klatki piersiowej. Słyszałam miarowe bicie jego serca. Zamknęłam oczy i zasnęłam.
*******
Cześć :) Ostatnio brak mi weny, więc nic się nie pojawia :C Gwiazdki mile widziane, bo nawet nie wiem czy komuś w ogóle się to podoba :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top