Pamiętasz ciocie Lizzie?
*tydzień po balu jesiennym, Calum*
- Josh.
- Tak?
- Muszę z tobą pogadać. Masz czas?
- Dla ciebie zawsze. - mój kumpel zaśmiał się.
Mi do śmiechu nie było. Miałem ochotę się rozpłakać.
- Za dziesięć minut będe u ciebie.
- Ok. - rozłączyłem się, po czym od razu wsiadłem do samochodu. Na liczniku miałem dwieście kilometrów na godzinę. Szybka jazda zawsze działała na mnie odstresowująco. Z zegarkiem w ręce znalazłem się pod domem Josh'a. On z dwojga moich najlepszych kumpli, był tym inteligentnym i od nie pamiętnych czasów potrafił udzielić mi sensownej rady. W tamtym momencie bardzo potrzebowałem pomocy od mojego przyjaciela. Dowiedziałem się paru interesujących rzeczy, które całkowicie zmieniły moje życie.
Nie musiałem nawet pukać do drzwi. Wszedłem do środka pięknej willi. Ruszyłem od razu w stronę pokoju Josh'a, w którym zawsze przebywał.
- Cześć. - powiedziałem.
- Gadaj, co to za nagła sytuacja. Zaczynam się martwić.
- Więc zacznę od początku. Pamiętasz ciocie Lizzie?
- Elizabeth, siostra twojej mamy.
- Tak, ale ona nie była siostrą mojej mamy. To ona mnie urodziła, więc raczej kobieta, która mnie wychowała była siostrą mojej mamy.
- Że jak?! - Josh był w szoku. Ciocia Lizzie umarła jak miałem trzy lata, więc nie za bardzo ją pamiętałem. Jednak zostały mi w umyśle dwa wspomnienia. To dzięki niej poznałem moich kumpli, Josh'a i Drake'a. Przyjaźniła się z ich matkami, które zapewne znały prawdę. Pamiętałem również jak zabrała nas do zoo. Świetnie się wtedy bawiliśmy.
- Twoja mama i mama Luke'a wiedziały o tym... No ale to nie koniec historii. Po tym tata zadecydował, że lepiej będzie jak wychowa mnie ktoś, kto dobrze znał Elizabeth. Dwa, to Kate, którą uważałem za swoją matkę, od zawsze mu się bardziej podobała. Lecz wpadł z moją matką... Oczywiście zdradzał Lizzie z Kate. Przez co moja biologiczna matka załamała się i popełniła samobójstwo. Zostawiła mnie pod opieką ciotki Kate i ojca. - mój przyjaciel patrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Kurwa... Tego się nie spodziewałem zwłaszcza po two... Kate.
- Ja też.
- Nie wiem co powiedzieć...
- Nic nie mów, bo jeszcze nie skończyłem.
- Jeszcze coś?
- Teraz finał. - Josh złapał się za głowę.
- Poczekaj skoczę po coś mocniejszego do picia. - kiwnąłem tylko głową. Wiedział czego było mi trzeba. Pod czas nieobecność Josh'a, spojrzałem na telefon. Wyświetliło mi się jedno nieodebrane połączenie i wiadomość od Ari. Przez to wszystko zapomniałem jak bardzo potrzebowała mnie moja dziewczyna. Otwarłem wiadomość od niej.
,, Wszystko w porządku? Dawno cie nie widziałam. Kocham Cię mocno. Pamiętaj o tym.
XO twoja Ari,,
Dokładniej nie widzieliśmy się od balu Jesiennego, który odbył się kilka dni wcześniej. Tęskniłem za nią bardzo, ale nie chciałem, żeby jej śliczna główka przejmowała się moimi problemami. Już swoich miała dużo.
,, Wszystko ok. Mogę ci pomóc się spakować, jeśli chcesz. Uwielbiam cie.
XO twój Calum,,
,, Nie musisz. Wolę zrobić to sama. To co widzimy się za tydzień? Ten mam strasznie zawalony.
Ari ;* ,,
,, Okej. Co powiesz na wspólny lunch? Calum ;) ,,
,, Już się nie mogę doczekać, słoneczko ty moje ;D ,,
,, Do zobaczenia, Ariątko,,
,, Nie żyjesz za to !!!,,
Uśmiechnąłem się na reakcje dziewczyny. Widziałem w myślach tą jej słodką minę rozzłoszczonej księżniczki.
- Zgaduje, że piszesz z Ari? Ta dziewczyna niesamowicie cię zmieniła.
- Miłość mnie zmieniła. - odpowiedziałem rozmarzonym głosem. Josh turlał się ze śmiechu.
- Nigdy więcej tego nie mów. Zabrzmiałeś jak baba. - ocierał ironicznie łzy śmiechu. Wyglądał komicznie. - Dobra mam tu czystą wódkę. Może być?
- Jeszcze się pytasz. Lej. - nalał nam trunku do kieliszków, które od razu pochłonęliśmy. Potem kolejne poszły. Po czwartym miałem dość, tak samo jak mój przyjaciel.
- Dobra dawaj dalej. - Josh kiwnął głową pokrzepiająco. - Wygadaj się swojemu BFF. - prychnąłem.
- I kto tu mówi jak baba?
- Zrobiłem to specjalnie. - tłumaczył się.
- Jasne.
- Stary gadaj. Nie trzymaj mnie już w tej niepewności. Umieram z ciekawości. Zaczęło sie ciekawie.
- No dzięki.
- No dawaj.
- Kate i ojciec się rozwodzą.
- What?! Dlaczego?!
- Bo ojciec ma nową pannę, a że Kate nie jest moją prawdziwą matką, ojciec przejął wyłączne prawa rodzicielskie. Od wczoraj mieszkam z nim w jego nowym domu.
- A co z Kate?
- Nie wiem. Od tego czasu jej nie widziałem. Mimo, że nie jest moją matką, tęsknie za nią. To ona w końcu mnie wychowała, ale też niesamowicie zraniła i przez nią moja matka nie żyje.
- Cal. Nie wiem co powiedzieć. Tego się nie spodziewałem. Masz racje, ale to nie tylko Kate zawiniła.
- Ja też nie. Wiem. W głównej mierze mój ojciec. Rozkochał w sobie dwie, Bogu ducha winne, dziewczyny. Z czego jedną doprowadził do śmierci, a drugą porzucił jak szmatę. Szkoda mi tylko jego kolejnej ofiary.
- W stopniu od jeden do dziesięciu jak bardzo źle się z tym czujesz? - mój przyjaciel zawsze lubił robić sondę w jakim stopniu źle się czuje. Zazwyczaj przy dziesiątce zabierał mnie na jakieś głupie imprezy, a ja nie miałem najmniejszej ochoty na to.
- Ymmm... Siedem i pół.
- To i tak nie tak źle.
- No, bo się wreszcie wygadałem. - puściłem mu oczko i figlarnie się uśmiechnąłem. Takie typu zachowania zawsze nas doprowadzały do łez radości.
- Nie flirtuj ze mną. Mam dziewczynę. - obaj zaczęliśmy się śmiać. Dobry nastrój powoli wracał, no i alkohol zadziałał.
- To co idziemy uczcić moje nowe życie grając w GTA?
- Lubię twój tok myślenia.
- Ale ja gram czerwonym padem. - wyrwałem mu z rąk urządzenie.
- Spadaj. Tylko dzisiaj masz ten przywilej. - zacząłem się śmiać.
Graliśmy w najlepsze, kiedy do środka wpadł Drake.
- Czy wy urządziliście sobie mini party beze mnie?! - wepchał się na sofę między mną i Josh'em. Wyrwał mi pada. - Teraz moja kolej. - zrobiłem to samo co on i walnąłem go czerwonym urządzeniem w głowę.
- Chciałbyś. - wystawiłem mu język.
***
Dzisiaj dwa rozdziały :) Gwiazdkujcie, jeśli ktokolwiek to czyta :))))
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top