Myślisz, że kurwa, Ci na to pozwolę?!
*Oczami Caluma*
Dziewczyna leżała na ulicy. Była nie przytomna. Tak bardzo się o nią bałem. Szybko się przy niej znalazłem. Z tego co zauważyłem nie miała nic złamanego. Sięgnąłem do kieszeni po telefon i wybrałem numer po pogotowie. Skróciłem całą historię. Karetka była już w drodze. Nasi rodzice wybiegli z domu. Moje serce biło jak szalone. Nie mogłem opanować myśli. Trzymałem drobną rączkę dziewczyny. W moich oczach pojawiły się łzy. Kierowca tego przeklętego samochodu wrósł w ziemie. Nie wiedział co ma zrobić ze sobą. Ja płakałem. Rzadko mi się to zdarzało. Bardzo rzadko, ale ta dziewczyna była całym moim życiem. Okłamałem ją, a ona mi wybaczyła i zaufała ponownie.
- Co się stało? - dopytywał się mój ojciec.
Matka Ari znieruchomiała. Nie potrafiłem wydobyć słowa. W moim gardle była wielka gula. Miałem ochotę wykrzyczeć naszym rodzicom, że to ich wina. To przez nich ona chciała uciec. Ojciec poszedł do kierowcy. Ja zostałem z moją księżniczką. Była nieprzytomna. Tak bardzo się o nią bałem.
Kilka minut później nadjechała karetka. Mimo, że ratownicy się nie byli z tego zadowoleni, nie opuściłem dziewczyny na krok. Nie mogłem jej zostawić samej. W karetce siedziałem jak na szpilkach.
- Chłopcze. - jeden z ratowników spojrzał na mnie. Mężczyzna miał około czterdziestkę.
- Tak?
- Nic jej nie będzie. Samochód delikatnie prawie jej nie tknął. Tylko strach spowodował, że dziewczyna zemdlała, więc weź trochę się uspokój. - o dziwo, po słowach mężczyzny poczułem ulgę. Mocno złapałem Ari za rękę. Nachyliłem się nad nią i ucałowałem jej czoło.
- Nic nas nie rozdzieli. - szepnąłem jej do ucha. Usłyszała to, bo na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu. Poczułam, że mocniej chwyciła moją rękę. Jednak dalej nie otwierała oczu.
W szpitalu czekała ją seria badań, więc musiałem czekać w sterylnie białej poczekalni. Minuty mi się dłużyły. Jednak w pewnym momencie lekarz wyszedł z jej pokoju. Przywitał się ze mną i pozwolił mi pójść do Ari. Z prędkością światła znalazłem się przy łóżku.
Jak gdyby nic siedziała i oglądała jakąś gazetę. Zastanawiałem się skąd ona w ogóle ją wzięła. Była tak zajęta czytaniem, że nawet nie zauważyła mnie stojącego w progu drzwi.
- Ari.
Dziewczyna odwróciła się w moją stronę.
- Co?
- Czy wszystko okej?
- Zamknij się. Czytam interesujący artykuł.
Przewróciłem oczami. Ta dziewczyna z pewnością nie należała do normalnych. Usiadłem na krześle obok niej.
- O czym?
- O 2NE1 ! Cicho bądź.
Zerknąłem na gazetę, która tak pochłonęła moją dziewczynę. W prawym górnym rogu widniało zdjęcie czterech Azjatek. Niestety nie udało mi się niczego przeczytać, gdyż gazeta była w języku koreańskim. Mimo to Ari wyglądała na szczęśliwą. Po krótkiej chwili odłożyła gazetę i szeroko się uśmiechnęła. Nie mogłem oderwać oczu od niej. Tak bardzo się martwiłem, a ona najwyraźniej o wszystkim zapomniała.
- No co? - spojrzała na mnie z dziwną miną. - Gapisz się.
Na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech.
- Na pewno wszystko w porządku? - pokiwała głową na tak.
Nasze twarze znalazły się na przeciwko siebie. Musnąłem jej usta, jednak to jej reakcja mnie zaskoczyła. Objęła mnie ramionami, po czym jej słodkie wargi zaatakowały moje. Ten pocałunek był namiętny, pełen pożądania. Dostałem natychmiastowej palpitacji serca. Zamierzałem posadzić ją na moich kolanach, jednak ktoś nam przerwał. Oczywiście tym kimś byli nasi rodzice. Wspomnienia wróciły. Zastanawiałem się co mamy zrobić. Najbardziej na świecie kochałem Arię. Nie mogłem pozwolić, aby ktokolwiek nas rozdzielił.
- Calum możemy porozmawiać? - mój ojciec spojrzał na mnie wymownie.
Ostatni raz musnąłem usta dziewczyny, na co zarumieniła się.
- Nie oddam Cię nikomu. - szepnąłem.
Poszedłem za tatą na korytarz. Staliśmy twarzą w twarz przez dobre pare minut. Byłem na niego zły. Miałem do tego wiele powodów.
- Nic nie wspominaj o wypadku. Ona nic nie pamięta. Na wskutek upadku wymazała się jej pamięć w przeciągu tego dnia.
- Rozumiem. Też nie chce, aby rozpamiętywała to co się wydarzyło. Najlepiej zostaw jej matkę w spokoju. Przynajmniej ona nie będzie tak bardzo cierpieć, niż miałaby poznać twój wielki sekret. Wszyscy będą szczęśliwsi.
Jego wzrok mówił, że moje słowa go rozwścieczyły. Nie przejmowałem się nim. W ciągu ostatnich dni dowiedziałem się wielu rzeczy o moim ojcu.
- To raczej ty będziesz musiał zapomnieć o tej dziewczynie. Już przekonałem matkę Arii, że będzie lepiej jak wyślemy ją do internatu w Korei. Przejdzie wam ta głupia miłość i dziewczyna wróci.
Uśmiechnął się złośliwie. Prowadziliśmy wojnę, a raczej on tak myślał. Najwidoczniej poczuł się wygranym. W głębi duszy płakałem. Tak naprawdę nie znałem mojego ojca. On był potworem.
- Myślisz, kurwa, że ci na to pozwolę?! - wydarłem się na głos.
- Zamknij się i chodź za mną. Ludzie się gapią.
Poszedłem za nim i to był największy błąd w moim życiu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top