Czy znalazłam się w niebie?

 

 

Cudownie było znowu poczuć jego smak. Przytulić się do jego umięśnionej klatki. Musiałam to przyznać miał niesamowite ciało. Jego błękitne oczy wpatrywały się we mnie, próbując rozszyfrować o czym myślałam. Stałam jak wryta i przyglądałam mu się. Chciałabym odwrócić wzrok, ale nie mogłam. Stoję. Po prostu stałam. On siedział. Patrzył na mnie, a ja na niego. Nie wydaliśmy żadnego dźwięku. Zero słów.

Mogłam tak stać i gapić się na niego. Calum był niesamowicie przystojnym mężczyzną. Idealnie wykrojone usta. Oczy, w których można utonąć. Wszystko jest w nim perfekcyjne. Nie wiedziałam co myśleć. Byłam rozbita. Zbyt dużo rzeczy naraz do przeskanowania. Mój umysł, mózg, serce nie nadążało.

Po kilku próbach, wreszcie udało mi się spojrzeć na co innego. Rozejrzałam się po pokoju. Wielkie pomieszczenie z panoramą na ogród. Jedna ściana była cała oszklona. Na suficie wisiała lampa na pilota zmieniająca kolor. Pokój był w kolorze czekoladowo – karmelowym. W połączeniu wyszedł niezwykły efekt, a widoki za oknem zapierały dech w piersiach. Wystrój pasował w stu procentach do właściciela. Meble wykonane zostały z ciemnego drewna. Łóżko było ogromne. Obok niego stały dwa stoliki nocne. Moją uwagę zwróciło ogromne pozłacane lustro. Wszystko było eleganckie. Piękne, zachwycające. To pokój moich marzeń. Od zawsze taki pragnęłam.

- Śliczny pokój. - powiedziałam. Staram się uśmiechnąć, ale wychodził mi jedynie jakiś niezrozumiały grymas.

- Odpowiedz mi. - najgorsze było to, że nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Czułam się zagubiona. Rozum mówił nie, serce się z nim nie zgadzało. Nie wiedziałam czy przeżyje kolejnu cios zadany od osoby, którą pokochałam tak szybko.

Nie miałam pojęcia co myśleć. Chciałam uciec od Caluma. Przemyśleć to wszystko, ale na to nie było czasu. Zbyt wiele się wydarzyło. Bałam się zaryzykować. Nie byłam gotowa odpowiedzieć na to pytanie. Postanowiłam dać sobie trochę więcej czasu. Choćby to miał być ten jeden dzień. Jednak chyba znałam już odpowiedź.

- Poczekam na Ciebie pod autem. - rzuciłam na odchodne.

Niecałe pięć minut później siedziałam w audi, w wygodnym skórzanym fotelu. Jechaliśmy w kompletnej ciszy. Hood ani razu się nie odezwał. Chętnie mu się przyglądałam. Jak zwykle wyglądał niesamowicie seksownie. Miał na sobie zieloną koszulkę, która opinała jego mięśnie, czarne spodnie i oczywiście całe szare New Balance. Chyba to była jego ulubiona marka. Miał ich tysiące w garderobie.

Był bardzo skupiony na jeździe. Patrzył prosto przez siebie. Jego oczy ukazywały smutek, trochę jakby rozczarowanie. Zgadywałam, że to przeze mnie, ale ja musiałam to wszystko jeszcze przemyśleć. Dam mu odpowiedź, ale nie teraz. Potrzebuję czasu. Nie jestem pewna czy mogę mu znowu zaufać. - pomyślałam.

Musiałam o tym porozmawiać z kimś bliskim. Z Miu. Ona będzie umiała mi pomóc z tym wszystkim sobie poradzić. Ona mnie rozumiała, potrafiła pocieszyć. Była moją prawdziwą przyjaciółką.

Z moich zamyśleń wyrywał mnie głos Caluma.

- Jesteśmy na miejscu. Chodź. - szybko wyszedł z samochodu i otworzył przede mną drzwi. Nawet w takich chwilach, chciał być Gentelmanem. To było urocze. Na moich ustach pojawił się lekki uśmiech. - Spotkamy się po lekcjach. Ok? Zawiozę Cię do taty. - dodał. Przytaknęłam, a on zniknął mi z oczu.

Powolnym krokiem ruszyłam do budynku, który zwał się szkołą. Wchodząc do środka zobaczyłam swoje odbicie. Miałam podkrążone oczy. Byłam okropnie blada. Jednym słowem, wyglądałam fatalnie.

Na korytarzu zauważyłam Miu. Kiedy tylko mnie ujrzała podbiegła.

- Hej! Co jest?! Myślałam, że Cię nie będzie. Wyglądasz nie najlepiej. - jak bym tego nie wiedziała.

- Mam za sobą ciężką noc. Muszę z Tobą o tym porozmawiać. - mówiłam bardzo cicho. Prawie szeptem. Nie chciałam zwracać na siebie uwagę.

- Jasne, ale w porze lunchu, bo za minutę zaczynają się zajęcie. Idziemy. - dziewczyna złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.

Pierwszy miałyśmy angielski. Okazało się, że mieliśmy zapowiedziany sprawdzian, o którym całkowicie zapomniałam. Nic się nauczyłam. Cóż mówi się trudno. Obleje.

- Calumie rozdaj kartki.

Pospiesznie wykonał zadanie. Dotknęłam lekko jego dłoń kiedy podawał mi kartkę i musze się przyznać, że zrobiłam to celowo. Miałam przed sobą zadania. W sumie nie były jakoś trudne, ale nie znałam treści książki o której były. Strzelałam większość odpowiedzi, gdyż był to test ABCD. Może się uda. Czekałam tylko na dzwonek. Czas strasznie mi się dłużył.

Rozglądałam się po klasie. Mój wzrok utkwił na nim. Był zajęty pisaniem. Nawet nie dostrzegł, że mu się przyglądałam. Skupiłam się na tym co robił. Siedział obok mnie. Nie w tej samej ławce, ale obok. Tak blisko, a tak daleko. Chciałam z nim być, a może nie. Sama nie wiedziałam już co miałam myśleć. Nagle poczułam się strasznie zmęczona. Moje powieki stały się bardzo ciężkie. Widziałam przed sobą coś, co nie przypominało klasy. To była plaża.

Jestem na plaży. Wokół mnie morze. Leże sobie na leżaku pijąc jakiś koktajl. Rozkoszuję się każdą chwilą relaksu. Woda szumi. Powiewa delikatny wiaterek. Mam ochotę zostać tu na zawsze. W tym miejscu. Może właśnie umarłam . Czy znalazłam się w niebie?

- Ari. Ari. Ari! - usłyszałam czyjeś wołanie. Otwarłam oczy. Przede mną stała... nauczyciel! Szlag by to trafił. - co to ma być? Wydaję mi się, że zasnęłaś.

- Prze-prze-przepraszam. - wyjąkałam. Cholera. Wszyscy się na mnie gapili, no oprócz Caluma. Dalej był skupiony na tym co robił. Tak samo jak w samochodzie. Ignorował mnie. To zabolało, ale przecież sama do tego doprowadziłam.

- Dzzz... - dzwonek był moim wybawieniem. Wstałam, wzięłam torbę i wyszłam.

Kolejne lekcje mijały tak samo, nudno. Cały czas byłam senna. W ogóle nie myślałam o lekcjach. Skupiłam się na pewnym chłopaku i ojcu, który leżał w szpitalu. Byle do lunchu – powtarzam sobie w myślach. Wręcz nie mogłam się doczekać spotkania z Miu. Przenieśli ją do innej klasy. Niestety. Nie znałam powodów. Ona też nie. Przykro mi było z tego powodu, bo przez to nie miałyśmy czasu nawet porozmawiać spokojnie. Zostawała nam tylko długa przerwa, ale to nie to samo.

Siedziałyśmy na zatłoczonej stołówce. Znalazłyśmy stolik z dala od reszty. Miałyśmy pół godziny. Nie wiedziałam od czego zacząć, więc zaczęłam od początku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top