Rozdział 14.

Jimin

Miałem wrażenie jakbym wszystko zniszczył. Co prawda spodziewałem się, że Jungkook zareaguje na moje słowa, lecz nie podejrzewałem go o coś takiego. Dlaczego w ogóle nie dał mi dojść do słowa i tak zwyczajnie wyszedł? Czyżby to wszystko była tylko moja wina?

Słowa taty niespecjalnie mi się spodobały, ale musiałem mu przyznać rację. Potrzebowałem czegokolwiek żeby utrzymać się na swojej pozycji. Jedyne czego żałowałem to tego, iż mogłem wcześniej pójść na studia. Nigdy nie spotkałbym Jungkooka i żyłbym teraz w błogiej nieświadomości. Jednak czy wtedy byłbym szczęśliwy?

Każda spędzona chwila z tym buntowniczym chłopakiem decydowała o moim szczęściu. Czułem radość na sam jego widok. Gdy go dotykałem w moim sercu panowała wieczna wiosna.

Nie mogłem tak łatwo odpuścić. Jeśli pozwolę mu odejść to będę bardzo cierpieć. Zresztą, on pewnie też. Musiałem zatrzymać go za wszelką cenę.

***

Jungkooka nigdzie nie było. Szukałem go w barze oraz jego pokoju, a potem zajrzałem do przebieralni. Nic, pustka. Zastanawiałem się dokąd mógł się udać. Przecież chyba nie odszedł tak nagle?

Moje zaniepokojenie wzrosło, a gdy przypadkiem natknąłem się na Zarę, barmanka złapała mnie za ramię.

- Dlaczego Jungkook płakał, Jiminie? - spytała mnie poważnie, a ja nagle zastygłem.- Pokłóciliście się?

Przyjrzałem się jej oczom, a następnie skinąłem głową. Czułem jak smutek wypełnia moje serce.

- Wiem, że to wszystko moja wina.- wyszeptałem.- Wiesz gdzie mógł pójść?

Zara potrząsnęła głową, a potem westchnęła.

- Nie mam pojęcia. Nie wiem co siedzi w jego głowie.

Puściła mnie, a ja na moment oparłem się o ścianę. Potrzebowałem pomyśleć i uspokoić szalejące emocje.

- Jeżeli Jungkook już nie wróci? - spytałem, patrząc na nią.- Zaro, co ja zrobię, jeśli on odszedł?

Dziewczyna zaprzeczyła szybko, a potem uśmiechnęła się do mnie.

- Nie odszedł, jestem tego pewna. Przecież ten klub jest jego całym światem. To właśnie tutaj spełnia swoje marzenia.

Westchnąłem, przeczesując włosy. Starałem się udawać przed samym sobą, że w jakiś sposób jej słowa dodają mi otuchy, chociaż wewnątrz bardzo się martwiłem o niego. Jeśli coś mu się stało?

- Muszę stąd wyjść.- oznajmiłem nagle, a potem nie tłumacząc niczego pospiesznie popędziłem do swojego gabinetu i złapałem kurtkę. Potrzebowałem chwili samotności, a spacer był najlepszym rozwiązaniem.

***

Podczas szybkiego marszu zastanawiałem się w jaki sposób rozwiązać tą sytuację. W obliczu tego co się wydarzyło studia za granicą wydawały się niemożliwe. Nie chciałem stracić Jungkooka w tak szybki sposób. Zbyt mocno mi na nim zależało.

Westchnąłem, wpatrując się przed siebie. Ulice o tej porze były pełne ludzi spieszących się do pracy. Gdy minąłem wystawy sklepowe moim oczom ukazała się wąska uliczka prowadząca prosto w stronę wesołego miasteczka. Nie było duże, ale dzieci często przesiadywały w tym miejscu napawając się miłym towarzystwem oraz zabawą. Ja też poczułem się jak dziecko. Zagubione i bezradne.

Postanowiłem pójść w tamtym kierunku, aby choć na chwilę przestać myśleć. Wyciszenie powinno przynieść mi to czego potrzebowałem, a mianowicie rozwiązanie, które zadowoli nas wszystkich.

Wesołe miasteczko było podzielone na pewne sektory, a te z kolei zawierały osobne wejścia do różnych atrakcji. Nigdy jeszcze nie spędziłem całego dnia żeby przejść wszystkie przygotowane gry i zabawy. 

Jakież było moje zdziwienie gdy zupełnie przypadkowo natknąłem się na Jungkooka. I to akurat w tym miejscu. Czy on też czuł się w tym momencie tak jak ja?

Brunet siedział na karuzeli, a dokoła niego nie było żadnych ludzi. Przyglądałem mu się jak co chwila ociera oczy koszulką, którą dziś włożył. Zastanawiałem się dlaczego tak się ubrał, ale do głowy przyszła mi tylko jedna myśl. Chciał spędzić ze mną romantyczne chwile, które zmieniły się w dramat.

Poczułem jak coś ściska mnie w brzuchu. Jungkook na to nie zasłużył. Nie powinien płakać przeze mnie. Czułem się z tym okropnie źle gdy widziałem jak płacze. Chyba po raz pierwszy tak bardzo się rozkleił. Wolałbym żeby był po prostu zły, a nie cierpiący.

Zbliżyłem się do niego, ale nie podniósł głowy. Może mnie nie widział, zatopiony we własnych myślach. Ostrożnie zająłem miejsce naprzeciw niego, a gdy popatrzył w moją stronę, zmusiłem się do lekkiego uśmiechu.

Jungkook nie odezwał się do mnie żadnym słowem. W jego oczach dostrzegłem smutek, a w momencie gdy brunet chciał zwyczajnie odejść, złapałem go za nadgarstek. Był zmuszony zostać przy mnie.

- Jungkookie, przepraszam.- powiedziałem cicho, ciągle na niego patrząc. - Nie spodziewałem się, że tak wybuchniesz. Myślałem, że to zrozumiesz.

Chłopak spiorunował mnie wzrokiem, zaciskając usta w wąską linię.

- Co mam zrozumieć, hyung? - szepnął zbolałym i lekko zachrypniętym głosem.- Po prostu podjąłeś już decyzję. Postanowiłeś mnie zostawić.

Patrzyłem na niego szeroko otwartymi oczami. To co mówił było niedorzeczne.

- Nie, źle to widzisz.- zapewniłem go, ściskając jego dłoń.- Mój wyjazd nie oznacza, że nagle z tobą zerwę.

Jungkook spuścił głowę, wpatrując się w swoje kolana. Potem powiedział coś cicho, tak że prawie go nie usłyszałem.

- Ja nie chcę żebyś teraz wyjeżdżał, hyung. Będę za tobą bardzo tęsknić.

Moje serce ścisnęło się gdy usłyszałem jego drżący głos. 

- Jungkookie...- zacząłem, ale tylko potrząsnął głową.

- Proszę cię, nic już nie mów.- poprosił, patrząc na mnie wilgotnymi oczami.- Wiesz jak zazwyczaj kończą się związki na odległość? - spytał, a gdy nie odpowiedziałem, dorzucił: - Bardzo szybko, hyung.

- Z nami będzie inaczej.

Nie odpowiedział, wpatrując się we mnie spokojnie. Potem westchnął, puszczając moją rękę. Poczułem się jakbym naprawdę zabrał sobie szansę na własne szczęście.

- Muszę już iść.- oznajmił cicho, podnosząc się z miejsca. Dostrzegłem to jak mocno drży, pewnie z powodu zimna. Dlaczego nie ubrał się cieplej?

- Jungkookie, zaczekaj.- poprosiłem go, również wstając. Podjąłem już decyzję i byłem pewny, że nie będę żałować. - Porozmawiam z moim tatą o studiach.

Jungkook zatrzymał się, patrząc na mnie zaskoczony. W jego oczach dostrzegłem jednak znużenie. Z pewnością był zmęczony tą sytuacją.

- Twój tata nie cofnie swojej decyzji.- mruknął, przyglądając się jak kieruję się ku niemu.

- Nie, masz rację.- przyznałem, przyciągając zaskoczonego bruneta ku sobie.- Spróbuję go przekonać, aby pozwolił mi studiować w Seulu.

Jungkook otworzył usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Ostrożnie objąłem drżącego bruneta, tuląc go do siebie. Nawet nie próbował mnie odepchnąć.

- Nie bój się, proszę.- wyszeptałem cicho.- Nie zostawię cię, Jungkookie.

Chłopak odsunął się i spojrzał prosto w moje oczy. Potem powoli skinął głową, jednak cień wątpliwości pozostał w jego oczach.

***

Rozmowa z moim tatą wcale nie była prosta. Jednak pozostałem nieubłagany i wymusiłem na nim, aby pozwolił mi zostać w mieście. Wytłumaczyłem mu, że przenoszenie się za granicę nie ma sensu, gdyż tutaj są moi przyjaciele i klub, który muszę prowadzić. Mój rodzic okazał się bardzo wyrozumiały i gdy tylko zgodził się na moją prośbę, niemal natychmiast pobiegłem do pokoju Jungkooka, aby oznajmić mu tą wiadomość.

Brunet otworzył drzwi, spoglądając na mnie zaskoczony. Nie wahałem się, obejmując go w pasie i przyciągając ku sobie.

- Zostaję, Jungkookie.- wyszeptałem, a gdy na mnie popatrzył, pociągnąłem go ku sobie...

********************************************************************************************





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top