Rozdział 6.
Jimin
Kierowanie klubem zabierało mi niemal cały wolny czas. Na dodatek byłem zmuszony przypilnować Jungkooka żeby chodził do szkoły. Nadmiar obowiązków spowodował moją irytację i wyczerpanie. Byłem doprawdy wykończony jak nigdy dotąd.
Wspólny duet z Jungkookiem musiał zaczekać na odpowiednią chwilę. Nie byłem tak do końca pewny kiedy ma się odbyć nasz występ, ale na pewno nie w tym miesiącu.
Tego dnia Zara zawitała do mojego gabinetu i przyniosła mi dużą filiżankę gorącej herbaty. Na ten widok niemal jęknąłem, chwytając się za głowę.
- Zaro, nie lubię herbaty.- wykrztusiłem, mimo jej protestów.- Nie mogłabyś przygotować mi kawy? Bardzo proszę.
Barmanka pokręciła głową, a następnie usiadła na krześle naprzeciw mnie. Przyglądała mi się bardzo uważnie, co wprawiło mnie w tymczasowe zakłopotanie.
- Nie chcę być niegrzeczna, ale nie najlepiej wyglądasz.- mruknęła pod nosem.
Uniosłem brwi, spoglądając na dziewczynę zaskoczony.
- Doprawdy? Wiem, patrzyłem na siebie w lustrze.- westchnąłem, odkładając dokumenty na biurko. - Ostatnio jestem trochę zmęczony.
Zara prychnęła pod nosem, a następnie potrząsnęła głową. Jej krótkie włosy rozwiały się na moment tworząc wokół głowy coś na kształt aureoli.
- Jiminie, proszę cię.- szepnęła.- Odpocznij trochę. Wkrótce twoja energia wygaśnie. Potrzebujesz przerwy.
- Nie mogę teraz zrobić sobie wakacji.- zaprzeczyłem stanowczo, zabierając papiery i układając je w stos.- Przepraszam, mam jeszcze trochę do zrobienia.
Zara podniosła się z miejsca, a potem odwróciła w stronę drzwi. Rzuciła mi tylko proszące spojrzenie, ale to zignorowałem.
Do południa skończyłem całą teczkę niezbędnych formalności, a gdy usłyszałem mocne stukanie do drzwi, zdumiony podniosłem głowę.
- Jimin? - ktoś, a raczej Jungkook wszedł do środka.- Hyung! - rzucił, trochę oburzony.
- Co się stało? - spytałem, zaskoczony jego gniewem.- Coś ze szkołą?
Chłopak zamknął drzwi, a potem usiadł na krześle i spiorunował mnie wzrokiem. Prawdę powiedziawszy byłem trochę oszołomiony jego magnetycznym spojrzeniem. Bałem się, że nagle zrobi coś nieobliczalnego, bo był do tego zdolny.
- Ze szkołą wszystko dobrze, ale z tobą chyba nie.- odpowiedział, krzyżując ręce na klatce piersiowej.- Zara mi wszystko powiedziała.
- Wszystko, czyli co? - odpowiedziałem, przeczesując opadające włosy. Znużenie zaczynało ogarniać moje ciało. - Plotkujecie o mnie?
Jungkook parsknął śmiechem, a potem westchnął głośno. Zagryzł usta w przypływie bezsilności, co nie uszło mojej uwagi.
- Hyung, za dużo pracujesz.- wyjaśnił, a ja tylko wywróciłem oczami.- Popadniesz w pracoholizm, o ile już tak się nie stało.
- Jungkookie, daj spokój.- zamruczałem, sięgając po długopis.- Muszę dopilnować tutaj wszystkiego, a to zajmuje sporo czasu.
Chłopak bez wahania zabrał mi kartki leżące tuż przed moim oczami, a gdy popatrzyłem na niego, uśmiechnął się bardzo szeroko. Nie spodobał mi się ten jego uśmiech.
- Oddaj mi dokumenty.- zagroziłem, wyciągając rękę w jego stronę.
- Nie.- odparował, chowając kartki za plecami.- Nic mi nie możesz zrobić, hyung. Obowiązuje cię odpowiednie zachowanie.
- Ciebie też.- przypomniałem mu, ale tylko wzruszył ramionami.- Bardzo ładnie proszę, Jungkookie. Inaczej będę zmuszony użyć innych środków.
Chłopak parsknął śmiechem, a potem otworzył szerzej oczy.
- Tak? Ciekaw jestem jakich, hyung.- mruknął, śmiejąc się cicho.
Podniosłem się z krzesła, a Jungkook od razu zareagował również wstając. Mierzyliśmy się przez chwilę spojrzeniami, a potem nagle poczułem lekki zawrót głowy. Opadłem bezsilnie na krzesło, przy okazji upuszczając trzymany w ręce długopis.
- Hyung! - krzyknął Jungkook, niemal od razu podbiegając do mnie i podtrzymując mnie za ramię.- Mam pójść po Zarę? - spytał, trochę przestraszony.
Nigdy dotąd nie wiedziałem przestraszonego Jungkooka. Ten widok był naprawdę niezapomniany i dał mi do myślenia. On naprawdę martwił się o mnie, a to było całkiem miłe uczucie.
Czułem delikatny dotyk dłoni ciemnowłosego na swoim ramieniu, usiłując zapamiętać to niesamowite doznanie. Jeszcze nie zdarzyło mi się myśleć o czyjejś bliskości takim formatem.
- Hyung, poznajesz mnie? - szepnął cicho Jungkook, pochylając się nad moją twarzą.- Ile widzisz palców?
Roześmiałem się, patrząc w jego ciemne oczy. Doprawdy, typowe.
- Jungkookie, nic mi nie jest. Dobrze cię widzę.- odpowiedziałem, uśmiechając się do niego spokojnie.
Chłopak skinął głową, a potem bez wahania pomógł mi wstać z krzesła.
- Gdzie idziemy? - spytałem go w momencie gdy opuszczaliśmy moje biuro.
Jungkook ciągnął mnie za ramię w stronę przebieralni, a gdy znaleźliśmy się przed jego pokojem, popatrzył na mnie spokojnie.
- Musisz trochę odpocząć, dobra? Nie chcę żebyś wylądował w szpitalu.
Pozwoliłem mu zaciągnąć się do pokoju, a potem położyć do łóżka. Moje oczy same się zamykały, a ostatnie co mogłem zauważyć, to czujne spojrzenie młodszego chłopaka obserwującego mnie gdy zasypiałem.
***************************************************************************
Nie wiem, jakiś dziwny ten rozdział taki o niczym w sumie:/
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top