Rozdział 13.
Jungkook
Jimin dotrzymał słowa. Mogłem być pewny, że naprawdę stara się naprawić swoje wcześniejsze zachowanie i zupełne ignorowanie mnie samego. Cieszyło mnie to niezmiernie, a gdy chłopak spędzał czas w swoim biurze przy pracy, ja w tym czasie zapamiętale ćwiczyłem i dużo się uczyłem.
Tak naprawdę to wolałbym uczyć się czegoś zupełnie innego i to w mocnych ramionach swojego chłopaka. Niestety, Jimin był zbyt uparty i zaczął wyznaczać mi granice. Jakby to było naprawdę potrzebne. Do całkowitego szczęścia pragnąłem wyłącznie jego bliskości i ciepła. Nigdy nie zaznałem głębokiej miłości, nawet ze strony własnych rodziców.
Praca w klubie stała się nieodłącznym elementem mojego życia. Jakoś nie potrafiłem sobie wyobrazić jakbym funkcjonował bez występów na scenie i uwielbienia widzów. Publika mnie kochała. Mogłem być z siebie bardzo dumny, jednak nie przesadzałem żeby nie popaść w samouwielbienie.
Zara jak zwykle tego poranka przyniosła mi filiżankę gorącej kawy. Ta dziewczyna wiedziała czego akurat mi potrzeba. Uśmiechnąłem się w jej stronę, obracając na krześle i mierząc przyjaznym spojrzeniem.
- Dzięki, Zaro.- powiedziałem, sięgając po filiżankę.- Kawa jest niezbędna jeśli chcę zdać najbliższy egzamin.
Barmanka roześmiała się dźwięcznie, a potem skrzyżowała ramiona na piersi. Przechyliła głowę w jedną stronę spoglądając na mnie uważnie.
- Byłeś już u Jimina? - zagadnęła, a gdy uniosłem brwi, dodała cicho: - Pracuje z samego rana. Może czas na przerwę?
Roześmiałem się, kiwając głową.
- Tak, masz rację.- mrugnąłem do niej.- Za moment do niego pójdę i trochę go rozruszam.
Dziewczyna zawtórowała mi śmiejąc się głośno z mojego pomysłu. Musiałem przecież w jakiś sposób przypomnieć mu o swoim istnieniu, prawda?
Gdy Zara zostawiła mnie samego, wstałem z krzesła i rozejrzałem się po pokoju. Po dłuższym namyśle postanowiłem ubrać się w coś bardziej ponętnego, aniżeli zwykłe dżinsy i podkoszulek. Chociaż nawet w tym stroju byłem dla Jimina bardzo pociągający. Ostatnio mi wyznał, że podobam mu się nawet rozespany i w piżamie. Doprawdy, co z niego za podrywacz. Z pewnością usiłował mi się podlizać, abym już się z nim nie kłócił.
Dopiłem do końca kawę, a potem wyszedłem z pokoju i skierowałem się ku przymierzalni strojów. Spokojnie szukałem odpowiedniego ubrania, aby w jakiś sposób dać swojemu chłopakowi do zrozumienia, że potrzebuję trochę odpłynąć, ponieść się uczuciom.
Wreszcie wybrałem ciemne spodnie oraz czarną prześwitującą koszulkę, która odsłaniała mój brzuch. Gdy tylko ujrzy mnie w takim przebraniu to głowę daję, że jego serce zabije dziesięć razy mocniej.
***
Jimin jak zawsze był bardzo skupiony na swoich papierkach. Gdy wszedłem do jego biura, podniósł na moment głowę obdarzając mnie zdumionym oraz niepewnym spojrzeniem. Czyżby się bał co też przyszło mi do głowy?
- Hyung...- szepnąłem, zamykając drzwi i lustrując go śmiałym spojrzeniem.- Może zrobisz sobie krótką przerwę?
Blondyn zamrugał, uśmiechając się do mnie spokojnie.
- Skoro nalegasz.- zgodził się niemal od razu, nie przestając sunąc oczyma po moim ciele.- Wybierasz się gdzieś, Jungkookie?
Przygryzłem wargę, zbliżając się ku niemu. Gdy nagle poderwał się z krzesła, parsknąłem śmiechem.
- Uciekasz przede mną? Przecież nic ci nie zrobię, hyung.- mruknąłem, uśmiechając się w jego stronę niewinnie.
Jimin pokręcił głową, wędrując w stronę kanapy. Niemal od razu zająłem przy nim miejsce, a gdy wyciągnąłem ramiona w jego stronę, chłopak objął mnie w pasie, patrząc prosto w moje oczy.
- Wiesz...dobrze się składa, że jesteś.- powiedział cicho, a ja poczułem jak przez moje ciało przechodzi dreszcz.
- Coś się stało? - spytałem ostrożnie, dotykając jego jasnych włosów. Przez chwilę bawiłem się nimi, a gdy chłopak na mnie popatrzył, mruknąłem: - No powiedz, hyung. Nie zjem cię.
- Tego nigdy nie jestem pewny.- zażartował, lecz mi w tym momencie nie było do śmiechu. Coś nie było tak jak być powinno.
- Jimin...- jęknąłem, odsuwając się na dystans. Zmrużyłem oczy, wpatrując się w jego twarz.
Wreszcie chłopak westchnął, ujmując moją dłoń. Przyłożył ją sobie do twarzy, a ja cierpliwie czekałem aż mi coś powie.
- Mój tata chce żebym poszedł na studia.- oświadczył, a ja zaskoczony nie wiedziałem co powiedzieć.
- Ale...masz wykształcenie.- zacząłem, a gdy skinął głową, dodałem: - To po co chce cię wysyłać na uczelnię?
Chłopak milczał przez moment, a następnie wyjaśnił mi wszystko bardzo szczegółowo.
- Prawdę mówiąc to nie posiadam żadnych certyfikatów ani dyplomów. Żeby dobrze kierować klubem muszę mieć cokolwiek, Jungkookie.
Wpatrywałem się w niego, usiłując zrozumieć co to oznacza. Jeśli Jimin będzie studiować to czy jest szansa na to, że ciągle będziemy się spotykać? Przez brak czasu wszystko może się rozpaść.
- Hyung...- zacząłem cicho, nie spuszczając z niego wzroku.- Jeśli naprawdę musisz się na to zgadzać to obiecaj mi coś.
Spojrzał na mnie pytająco, dlatego wykrztusiłem z siebie:
- Obiecaj mi, że ciągle będziemy razem. Bez względu na wszystko.
Jimin spuścił wzrok, a jego oczy nagle straciły swój codzienny blask. Przestraszyłem się.
- Jungkookie, jeśli będę studiować to nie tutaj. Mój tata zamierza mnie wysłać za granicę.
Poczułem jak przez moje ciało przebiega chłód. Jak to za granicę? To nie mogło się dziać naprawdę.
- Nie możesz.- oznajmiłem stanowczo, wpatrując się w niego twardym wzrokiem.- Nie pozwalam ci, hyung.
- Posłuchaj mnie przez chwilę.- poprosił, ale ja już wiedziałem jak się to skończy. Jimin wyjedzie i zapomni o mnie. Nasz związek się rozpadnie. To było proste do przewidzenia. Po co się w ogóle w to pakowałem?
Jimin potrząsnął moim ramieniem więc zwróciłem na niego wzrok.
- Jungkookie to tylko kilka miesięcy. Wrócę tutaj, słyszysz?
Moje serce przeszył ostry ból. Po prostu nie chciałem żeby Jimin wyjeżdżał i mnie porzucał. Obiecał mi przecież, że będę dla niego najważniejszy.
- Właśnie mi udowodniłeś ile dla ciebie znaczę, hyung.- wyszeptałem, przymykając oczy. Nie chciałem więcej o tym myśleć. Po prostu chciałem przestać czuć.
- Nie patrz na to w ten sposób.- powiedział spokojnie, a gdy na niego spojrzałem, usiłował mnie jakoś przekonać. Jednak to już przestało działać.
Podniosłem się z kanapy i zanim złapał moją rękę, dopadłem do drzwi.
- Wiesz co? Skoro chcesz to jedź. Nic mnie to nie obchodzi.- powiedziałem, odwracając się do niego plecami.- Masz rację. Zapomnijmy o sobie, hyung. Po co się męczyć, prawda?
Wyszedłem, głośno trzaskając drzwiami. Po moich zimnych policzkach nagle spłynęły łzy.
*************************************************************************************
Najwyższy czas skończyć to opowiadanie. Zbyt długo nic nie pisałam, a pozostawić je niezakończone nie wypada;) Jak wam się podoba?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top