Rozdział 1.

                                                                           Jungkook

Pamiętam swoje pierwsze uczucia, jakie wywarł na mnie klub. Z pozoru zwyczajny, ale gdy wszedłem do środka na chwilę przystanąłem, bo nie wierzyłem własnym oczom. W górze, na suficie były błyszczące gwiazdy specjalnie zawieszone tak, aby potęgować uczucie jasnego nieba. Popatrzyłem dokoła na brązowe ściany i liczne, wymyślne ozdoby. Klub sprawiał wrażenie przytulnego miejsce, gdzie miałem nadzieję, zostać na dłużej. Wnętrze było jeszcze puste, ale w końcu była wczesna pora. Z reguły wiedziałem, że to wieczory są najbardziej pożądane, bo wtedy rozlegała się piękna muzyka, a na scenie pojawiali się artyści i aktorzy odgrywające swoje przedstawienia. Z ogłoszenia dowiedziałem się, że poszukują pracownika i oto byłem w tym cichym i sprawiającym wrażenie, niezwykłym miejscu.

Zauważyłem kelnerkę ubraną na czarno, która akurat obsługiwała jakiegoś biznesmena. Natomiast przy kontuarze dostrzegłem jakiegoś młodego i niskiego blondyna więc postanowiłem zapytać go o szefa. Zauważyłem, że chłopak miał na sobie eleganckie ubranie więc pewnie tutaj pracował. Jaki klient włożył by na siebie ciemne spodnie i białą koszulę z koronką oraz wysokie buty? Z pewnością był artystą. Wziąłem oddech, przeczesałem swoje włosy i ruszyłem prosto do niego.

Przywitałem się, a gdy na mnie spojrzał, dostrzegłem jego lekki uśmiech. Chłopak miał ładne oczy, jakieś takie uczciwe. Nigdy nie myślałem o nikim w ten sposób, ale wydawał się sympatyczny więc powiedziałem:

- Chciałbym porozmawiać z szefem.- zawahałem się, ale po chwili dodałem dla jasności.- Jestem tu w sprawie pracy.

Nieznajomy zlustrował mnie wzrokiem, a potem skinął głową.

- Usiądź, proszę.- wskazał mi stolik i krzesło, a potem posłał zagadkowy uśmiech.- Zaraz przyjdzie.

- Um..dzięki.- mruknąłem i zająłem wskazane miejsce. Przez chwilę zastanawiałem się jaki jest właściciel. Może będzie w porządku i mnie przyjmie? Taką miałem nadzieję. A jeśli okaże się totalnym gburem? Musiałem wykorzystać swoją szansę i zrobić wszystko, aby mnie przyjął i pozwolił występować. Gdy uniosłem wzrok, zauważyłem blond chłopaka kierującego się w moją stronę. Zajął miejsce naprzeciw mnie, a potem zapytał:

- Dlaczego chcesz tutaj pracować?

Byłem trochę zdziwiony, że mnie pyta o cokolwiek, ale postanowiłem odpowiedzieć.

- Marzę, aby śpiewać i występować na scenie, a ta praca stwarza mi do tego okazję.

Chłopak patrzył na mnie badawczo, a ja nagle poczułem się jakbym był testowany. Swoją drogą ten szef zbytnio się nie spieszył.

- Jak się nazywasz? - zadał mi kolejne pytanie.

- Jeon Jungkook.- odpowiedziałem i popatrzyłem na niego. Po co mu była ta wiedza? Nie wyglądał na kogoś ważnego, ale mogłem się przecież mylić.

 - Chodzisz jeszcze do szkoły? - zapytał znowu. 

Skinąłem głową i rozejrzałem się dokoła. Nagle coś mi przyszło do głowy więc zapytałem:

- Jaki jest szef? 

Chłopak patrzył na mnie i zastanawiał się nad odpowiedzią.

- Dlaczego pytasz? - odpowiedział mi pytaniem więc musiałem mu coś wyjaśnić.

- Wyprowadzam się z domu i pomyślałem...czy nie zgodziłby się, abym tutaj nocował. Wiem, że to byłby kłopot, ale nie mam dokąd pójść.

Blondyn milczał długo więc pewnie nie zwracał już uwagi na moje słowa. Byłem zaskoczony gdy nagle odpowiedział.

- Sądzę, że nie będzie problemu.

Uniosłem brwi w zaskoczeniu, a gdy chciałem coś powiedzieć, nagle zapytał:

- Dlaczego chcesz się wyprowadzić? 

Patrzyłem na niego i postanowiłem zakończyć tą rozmowę. W końcu przyszedłem tutaj w trochę innym celu. Blondyn czekał na moją odpowiedź z jasno patrzącymi oczami, a ja nagle poczułem się nieswojo. Dlaczego tak nagle zacząłem mu się zwierzać? To było do mnie kompletnie niepodobne. W końcu byłem typem buntownika, zawsze niedostępny. Taki miałem sposób bycia i nie zamierzałem tego zmieniać. Jednak ten chłopak w jakiś sposób mnie podszedł i sprawił, że się otworzyłem, chociaż na chwilę. Był dla mnie całkowicie obcy, a jednak udało mu się zmusić mnie do mówienia. I dlaczego jego oczy co chwila przesuwały się po mojej twarzy? Tak jakby usiłował zapamiętać każdy detal i wyraz mojego spojrzenia. To było bardzo niepokojące.

W końcu zmusiłem się, aby przerwać panującą ciszę. Westchnąłem i spojrzałem gdzieś w bok.

- To nieważne. Po prostu tak postanowiłem.- rzuciłem wymijająco. Podziwiałem błyszczące światła i scenę po której mógłbym tańczyć do upadłego. Z zamyślenia wyrwał mnie głos blondyna.

- W czym się specjalizujesz? Taniec, śpiew? 

Zwróciłem na niego oczy, a potem zamrugałem. Zbytnie patrzenie na światło na chwilę mnie oślepiło.

- Śpiew.- powiedziałem pewnie, a potem oparłem się wygodniej o krzesło. Widocznie szef był bardzo zajęty i trochę na niego poczekam. Chciałem zapytać nieznajomego, kiedy on przyjdzie, ale w końcu nie spieszyło mi się do domu. Moja matka jak zawsze będzie zajęta sobą i plotkowaniem z przyjaciółkami, a ojciec nawet nie zwróci na mnie uwagi, ciągle zajęty sobą. W mojej rodzinie już tak było. Każdy zajmował się wyłącznie sobą więc i ja postanowiłem się już tym nie przejmować i spełnić swoje marzenie. 

- Udowodnij to.- rzucił nagle chłopak, a ja popatrzyłem na niego pytająco. - Zaprezentuj coś.

- Teraz? - spytałem, lekko oszołomiony rzuconym mi wyzwaniem. Mówił poważnie czy tylko żartował?

- Scena jest tam.- wskazał na prawo, a ja na chwilę przestałem oddychać. Naprawdę pozwoli mi tam stanąć? - Zrobisz to czy nie? - ponowił pytanie, a ja byłem w stanie tylko skinąć głową. Podniosłem się z miejsca i zbliżyłem do sceny. Blondyn podążył za mną i tylko czekał, aż zacznę. Wziąłem głęboki oddech i wszedłem na podium, a potem odwróciłem się do niego. Uśmiechał się do mnie lekko więc zamknąłem oczy i skoncentrowałem się mocno. Po chwili zanuciłem jakąś spokojną i smutną piosenkę, a gdy skończyłem śpiewać, przez chwilę panowała cisza. Bałem się otworzyć oczy, ale jakoś mi się udało. Chłopak patrzył na mnie uważnie, a potem skinął głową. - No, cóż. Nie było źle. - mruknął i oddalił się w stronę stolika.

Nie było źle?! Jak mógł powiedzieć coś takiego? Zagotowało się we mnie więc zbiegłem ze sceny i usiadłem na swoim miejscu. Popatrzyłem na niego gniewnie.

- Ciekawy jestem jaki ty masz talent.- mruknąłem z przekąsem.

- Wkrótce się dowiesz, Jungkook.- powiedział szeroko uśmiechnięty, a ja zaskoczony patrzyłem na niego. Nagle podniósł się z miejsca, a ja zapytałem:

- Kiedy przyjdzie szef?

Chłopak popatrzył na mnie z uśmiechem.

- Przyjdź jutro to podpiszemy umowę.- gapiłem się na niego więc dodał: - Wybacz, nie przedstawiłem się jeszcze. Nazywam się Park Jimin i od dziś jestem twoim szefem.

Nie dowierzałem jego słowom.

- Zaraz...ty..ty jesteś tu szefem? - spytałem cicho, bo nagle zacząłem się bać odpowiedzi.

- Tak. - potwierdził, ukłonił się i odszedł.

Co?! Ten młody, od teraz wkurzający mnie chłopak miał być szefem?! 

**************************************************************************************************

Nie wiem, czy nie popełniam błędu zaczynając nowe opowiadanie, ale jakoś tak przyszedł mi do głowy nowy pomysł i może komuś się to spodoba;)


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top