fifteen

TO DRUGI DZISIAJ ^^

- Jin kochanie, już jesteś – krzyk radości pani Kim przywitał nowoprzybyłych tuż po zgaszeniu silnika samochodu. – Tak się za tobą stęskniłam – powiedziała już nieco spokojniej przytulając wnuka, który dosłownie przed chwilą wysiadł na zewnątrz. – Ale się zmieniłeś, a widzieliśmy się niecałe pół roku temu. A jak ci do twarzy w tym kolorze włosów. Jesteś teraz jeszcze przystojniejszy niż wcześniej – poczochrała jego czuprynę, po czym ucałowała go w obydwa policzki.

- Babciu, ja również tęskniłem – westchnął Seokjin. Pani Kim od zawsze należała do osób, które mówią zbyt wiele na raz, a ta sytuacja była odpowiednim przykładem. Rozmawiali przecież codziennie przez telefon, co najmniej dwie godziny, a nawet w ostatni weekend był u niej, aby zabrać pozostałe ubrania.

- Pokaż mi tego swojego chłoptasia – szybko zmieniła temat. Zaczęła rozglądać się dookoła. – Gdzie go przede mną ukryłeś?

- Usnął podczas podróży, a ja nie mam zamiaru go budzić – wytłumaczył jej Jin. – Ostatnio pokłócił się z przyjacielem, dlatego proszę cię. Nie bądź natręta.

- Ma się rozumieć skarbie – zasalutowała mu uśmiechnięta. – Jednak nie dziw się starej babce. Chcę poznać chłopca, który sprawił, że twoje serce zabiło szybciej. Że poczułeś w brzucho budzące się do życia stado motyli. Że zacząłeś pragnąc ułożyć sobie z nim życie. Że...

- Babciu, przestań. Znowu naoglądałaś się za dużo tych romantycznych bzdetów w telewizji? – zapytał wyciągając torby z bagażnika. – Poza tym to nie jest jeszcze mój chłopak, więc mi go nie wystrasz, bo więcej nie wykupie ci powtórek tych twoich serialików.

- Jinie... Nie możesz mi tego zrobić – zajęczała staruszka. – Muszę przecież dowiedzieć się z kim będzie Jiyoo.

- Jeśli będziesz się tak zachowywać to się nie dowiesz – uciął Jin, po czym przekroczył próg domu. Torby zostawił na razie w korytarzu. – Idę go teraz obudzić, więc czekaj tu na nas i błagam cię zachowuj się przyzwoicie.

- Dobrze kochanie. Może zaparzę nam herbatkę – rzuciła, po czym zniknęła w kuchni. Seokjin jedynie pokręcił głową, a następnie ponownie wyszedł na zewnątrz.

„Co ja mam z tą kobietą?" – pomyślał.

Fakt jego babcia pomimo tego, że miała już na karku siedemdziesiątkę, nadal zachowywała się jak rozbrykana nastolatka. Codziennie oglądała dramy a to w telewizji, a to na laptopie, który zafundował jej Jin. Do dzisiaj pamięta, jak niespełna miesiąc temu zadzwoniła do niego i wręcz błagała, żeby wykupił jej transfer danych, ponieważ ten obecny już się skończył.

- Kookie – powiedział spokojnie, szturchając młodszego w ramię. Jednak tamten jedynie wymamrotał coś pod nosem i nieświadomie przyciągnął do siebie Jina. Jego oczy o mało, co nie wypadły z orbit, kiedy Jeon objął go w pasie i wtulił się w jego koszulkę. – Jungkook, obudź się – Kim mimo wszystko zachował trzeźwość umysłu. Wiedział, że jeśli nie będzie go dosyć długo to babcia wpadnie tutaj. A zapewne gdyby zobaczyła ich w takiej a nie innej sytuacji zaczęłaby wymyślać jakieś niestworzone historie, żywcem wyjęte z telewizji.

- Hm... hyung? – Jeon przetarł prawą ręką zaspane oczy. Spojrzał do góry, jednak promienie słoneczne uderzyły w jego twarz z taką mocą, że z powrotem wtulił się w koszulkę Jina.

- Chodź, moja babcia czeka na nas w domu z herbatką – oplótł swoje ręce wokół pasa młodszego i delikatnie wyciągnął go z samochodu.

- Za jasno – wymamrotał Jungkook, na co nauczyciel zaśmiał się cicho.

Gdy przekroczyli próg domu, Seokjin postawił Kookiego na podłodze. Mało brakowało, a brunet zaliczyłby glebę, ponieważ jego nogi były jak z waty.

- Oooooo! Nie wiedziałam, że przyprowadzisz mi do domu takiego słodziaka! – nagle ni stąd ni zowąd pojawiła się babcia Kim, z dzbankiem parującej herbaty w ręce. W ekspresowym tempie znalazła się obok pary. Wcisnęła naczynie wnukowi, po czym z całych sił przytuliła jeszcze niekontaktującego z rzeczywistością Jungkooka. – Gdzieś ty go znalazł? Na placu zabaw? Przecie mówiłam ci, żebyś nie został pedofilem!

- Spokojnie proszę pani. Jin jest moim nauczycielem, a ja mam już 18 lat, więc na pewno nie jestem dzieckiem – powiedział z uśmiechem Kookie. Nie wiedząc, że niektóre rzeczy najlepiej zostawić dla siebie.

- Uwiodłeś ucznia? – krzyknęła kobieta, a Seokjin momentalnie skulił ramiona.

Teraz był już pewny, że jego babcia nie da mu spokoju do końca wyjazdu.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top