eight

Minął już tydzień, od pięknego zajścia w szkolnej klasie oraz tydzień od żenującego pytania Jimina. Park co dziennie przynosił Jungkookowi kwiatki, ponieważ chciał przekonać do siebie starszego. Mimo, że obiecał, iż nie będzie się wtrącał i da mu trochę czasu do namysłu to przebywał wszędzie tam gdzie on. Najwidoczniej sam nie rozumiał sensu swoich słów. 

W ciągu tych kilku dni Jungkook nie potrafił skupić się na niczym innym niż dotyk palców Jina na swojej dłoni. Pomimo wielu zadań, które powinny go skutecznie od tego odciągać zawsze znalazł chwilkę, aby móc się rozmarzyć. Nawet siedząc na ławce w parku wyobrażał sobie jakby to było móc przytulić się do Kima. Jeszcze nigdy nie miał kogoś takiego, z kim mógłby po prostu poleżeć i się poprzytulać. Oczywiście, był jeszcze Jimin, ale on to co innego. Przez tę trwająca kilka lat przyjaźń, Jeon zdążył zrozumieć, że jego przyjaciel należy do osób, którym chodzi wyłącznie o złapanie króliczka. 

- Jungkook? - z zamyślenia wyrwał go znajomy głos. Odwrócił się do tyłu i ujrzał za sobą Taehyunga. - Hej - przywitał się chłopak,  po czym zajął miejsce obok Jeona.

- Cześć - odpowiedział. Pomimo tego, że Tae był jednym z najprzystojniejszych mężczyzn w szkole to mądrością nie grzeszył. Dlatego też Jeongguk mimo wszystko nie przepadał za swoim klasowym kolegą. 

- Ładna pogoda, co nie? - zapytał Kim po chwili. Jungkook nigdy nie lubił takich sztucznych, donikąd prowadzących rozmów. A ta, najwyraźniej zaczęła się do nich zaliczać, ponieważ w jego żołądku zbierało się jakieś dziwne uczucie, które szybko chciało opuścić właśnie zajmowane miejsce.

- Ujdzie - burknął starszy w odpowiedzi. Zabierzcie go ode mnie - modlił się o to w duchu.

Taehyung, jakby zauważając, że Jeon nie angażuje się jednak w rozmowę, postanowił przejść do sedna. Nie po to wlókł się tutaj przez pół miasta, podążając za starszym, żeby teraz nie powiedzieć mu tego, co chciał.W końcu bilet autobusowy nie jest taki tani.

- Może ja powiem, o co chodzi - zaczął pewnie Tae. - Odpuść sobie Jimina, jeśli ci na nim nie zależy. Wtedy pojawię się ja i może w końcu spojrzy na mnie w innym świetle.

- Czy ty...

- Tak, podoba mi się. Jednak pomimo mojego wyginania się przed nim na wfie i udawania niedostępnego, co myślałem, że lubi, nawet nie zaprosił mnie na głupią kanapkę do stołówki! A to wszystko, przez to, że on nadal wierzy w to, że kiedyś stworzycie szczęśliwą parę! - wziął głęboki wdech, po czym kontynuował. - Wszyscy widzą, jak ślinisz się na widok tego całego Jina, więc odrzuć Jimina. Tylko o tyle proszę - dokończył, a następnie wstał i uśmiechnął się szeroko. - Jeśli naprawdę jesteś jego przyjacielem to daj mu szansę być szczęśliwym - i odszedł, zanim Jeon zdążył cokolwiek odpowiedzieć.

Jungkook siedział na ławce z otwartą buzią, jeszcze przez dobre pięć minut. Słowa Tae lekko nim wstrząsnęły, ale chyba właśnie tego potrzebował. 
Przyszedł tutaj z zamiarem podjęcia właściwej decyzji i nie wiadomo, czy postanowiłby cokolwiek, gdyby nie Kim.

Teraz jednak wiedział,  że dalsze wodzenie Jimina nie ma sensu. Skoro jest osoba, która pragnie obdarzyć go uczuciem, którego Jungkook nie potrafił odwzajemnić to jest gotów poświęcić ich dotychczasowe stosunki. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top