Zlecenie
Adeline stała się pełnoprawnym Shinigami. Dostała własną kosę, która była wykonana z ciemnego drewna. Cała konstrukcja została uwikłana różami jasnego koloru, a ostrze wyrobione z metalu.
Oprócz tego, otrzymała własne okulary w szarych oprawkach.
Ten dzień niczym się nie różnił. Adeline jak zawsze o siódmej rano udała się do biblioteki gdzie miała dostać instrukcje dotyczące jej pierwszego zlecenia na duszę. Osądzała już jedną duszę, która była niezbędna do zakończenia egzaminów. Miała kilka sprzeczek z partnerem co do osądu, ale ostatecznie podjęli dobrą decyzje.
Po przekroczeniu progu dziewczyna została przywitana przez niejakiego Ronalda Knoxa. Razem mieli udać się do przełożonego. Zważając na to, że oboje byli początkujący, zostali wezwani razem. Normalnie oznaczało to współpracę. Shinigami na okres próbny byli wysyłani w dwójkach, tak było bezpieczniej. Młodziki, w każdej chwili mogą spotkać demona lub któregoś z pierzastych. Dwójka nowicjuszy stanęła przed drzwiami z tabliczką "Biuro głównego nadzorcy Shinigami". Ronald zapukał i przepuścił dziewczynę przodem. Za drzwiami był sam William T. Spears, siedzący za biurkiem. Podniósł wzrok na młodzież stojącą przed nim.
-Witajcie, zanim zaczniemy czekamy na jeszcze jednego Shinigami- Adeline i Ronald kiwneli głowami. Byli przerażeni zimnym tonem ich przełożonego. Po piętnastu minut czekania w ciszy w pokoju zjawił się czerwonowłosy mężczyzna.
-Ile razy mam ci mówić, żebyś się nie spóźniał- powiedział w miarę spokojnie brunet.
-Ale Will! Musiałem jeszcze coś załatwić!- wyżej wymieniony zignorował Grella i zaczął mówić do nowych.
-Od dziś zaczyna się wasza służba. Mam nadzieje, ze zapoznaliście z regulaminem. Adeline, będziesz pracować z Grellem, a ty Ronaldzie ze mną- to było zaskoczeniem dla całej pozostałej trójki. Młodzi byli pewni, że będą pracować ze sobą. Zrezygnowanie odpowiedzieli w tym samym momencie.
-Tak jest!- po czym po kolei zaczęli wychodzić z pomieszczenia. Jedynie Grell był podekscytowany tym obrotem spraw. Myślał, że zrobił coś źle i będzie musiał pożegnać się ze swoją kosą. Podszedł do dziewczyny i pociągnął ją za rękę w stronę wyjścia
-Czekaj! Nie odebraliśmy spisu- krzyknęła Adeline do Grella. On jedynie wyciągnął kartkę z pod płaszcza i machnął przed jej nosem.
Zdziwiona dziewczyna już nic nie mówiła. Szła grzecznie za starszym kolegą. Tak naprawdę to z nim spędzała najwięcej czasu. To on pomagał jej w przygotowaniach. Był dla nie jak najlepsza przyjaciółka, choć czasem irytował ją popisując się przed Williamem.
Dwójka Shinigami doszło do przejścia pomiędzy światami. Po chwili znajdowali się na ruchliwej ulicy. Niektórzy z ludzi szli do pracy, niektórzy do sklepu, a najbiedniejsi albo rzebrali albo kradli. Taki był urok dziewiętnastowiecznej Anglii. Jeśli nie miałeś pieniędzy to nie istniałeś. Społeczeństwo zepsute przez pieniądze. Nie dostrzegające tego, co daje im Ziemia. Ludzie jedynie potrafili ją niszczyć. Zabijając lub kradnąc przyczyniali się do cierpienia wielu innych ludzi. Lecz takie dusze nie były atrakcyjne dla demonów. Zepsute, smakujące jak kartka papieru. Jednak nawet takie dusze były pożądane przez anioły, dlatego Żniwiarze musieli zbierać i bronić wszystkie rodzaje. Nie raz zdażyło się, że Shinigami zginął broniąc jedną z nich.
Czerwonowłosy wraz z dziewczyną przemierzali ulice Londynu. Na szczęście ludzie nie widzieli ich. Niecodzienny wygląd rudzielca mógł przyciągnąć uwagę. Nawet wywołać panikę, ponieważ trzymał w swojej prawej ręce kosę. Adeline schowała swoją. Mimo tego, że nikt jej nie widział i tak wolała zachować środki bezpieczeństwa. W końcu doszli do odpowiedniego miejsca. To tu miała stracić życie niejaka Josephine Montfort, wpadając pod powóz. Nic niezwykłego. Co piąta osoba umiarała właśnie w ten sposób.
Wyżej wspomniana dziewczyna właśnie nadbiegała. Nie patrząc na ulice przebiegła przez nią i to był jej śmiertelny błąd.
Grell poszedł do ofiary wypadku i wbił kosę w jej ciało. Z rany wystrzeliły taśmy filmowe, pokazujące dotychczasowy żywot dziewczyny. Po skończeniu oglądania, Adeline przybiła pieczątkę "compelte" przy nazwisku martwej kobiety.
-Dobrze, pierwsza już jest jeszcze dwadzieścia trzy dusze- powiedział rudzielec obnażając swoje ostre kły. Na ten gest, granatowłosa odwzajemniła uśmiech.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top