Czy to to czego oczekuje?
-"Kiedyś, bardzo dawno temu, mała dziewczynka wychowująca się w szlacheckiej rodzinie przeżyła najgorsze chwile w całym swym życiu. Jej tatuś był wybitnym strategiem, który służył królowej i jej najbliższym poddanym, którzy tępilli przestępców. Pewnego, pięknego dnia dziewczynka spotkała na swej drodze złych ludzi. Zabili oni jej rodziców, a ją samą sprzedali w ręce okropnego mężczyzny, który miał bardzo złe stosunki z jej rodzicami i ich najbliższym przyjacielem."
-I co było dalej?- zapytała niewinnie dziewczynka z pięknymi jak noc, czarnymi włosami i niebieskimi, spuchniętymi od płaczu oczami. Natomiast jej starsza koleżanka o tym samym losie co ona, zaczęła opowiadać dalej.
-" Dziewczynka zamknięta zupełnie sama w malutkiej celi codziennie modliła się do aniołka. Po dziesięciu dniach modłów, aniołek zlitował się nad nią, uratował i zapewnił dom. Dziewczynka była tak bardzo wdzięczna aniołkowi, że chciała go znaleźć by mu podziękować. Nie mogąc go nigdzie znaleźć zrezygnowała, lecz stało się coś niezwykłego! Aniołek przeszedł po nią i zabrał ja do nieba, aby tam mogła żyć spokojnie"- tak naprawdę była to historia Adeline Mortfow, oczywiście pomijając zakończenie. W życiu nie ma tak pięknie jak piszą w wielu poematach, które czytała w dzieciństwie, które uleciało wraz ze strzałem z pisotetu wycelowanego w głowę matki. Nigdy nie zapomni widoku krwi na ścianach i na podłodze. Nigdy nie zapomni twarzy jej porywaczy. Jej jedynym celem jest teraz chronienie małej dziewczynki, którą traktowała jak siostrę.
-Adi, ja nie chce umierać - rozpłakała się mała dziewczynka o melodyjnym imieniu Terebis Krowlenet. Adeline słysząc to przytuliła małą otaczając ją jej granatowymi włosami.
-Nie pozwole na to, nigdy- dziewczyna pogładziła ośmiolatkę po twarzy. Mała zasneła. "Niech chociaż ona ma spokojny sen" pomyślała szesnastoletnia Adeline.
Tak spędzały godziny, dnie, miesiące, na rozmowie. Miały jedynie siebie nawzajem. Zamknięte w czterech ścianach były zdane tylko na siebie.
Jedynie przez małe okienko wiedziały czy jest noc czy dzień. Aktualnie był środek nocy. Kilka godzin temu dostały mały posiłek, bo zaledwie dwie kromki chleba z masłem. Odziane w brudne, podparte suknie, zagłodzona i bite były zdane tylko na los. Adeline wiedziała, że kiedyś nadejdzie dzień, w którym zostaną zabite lub sprzedane do domu złej sławy, o którym usłyszała niekiedyś od strażników. Jednak nie mówiła tego Terebis. Należało jej się życie, wolność, radosne dzieciństwo, które Adeline straciła już dawno temu, gdyż jest tu o wiele dłużej niż malutka Terebis.
Szesnastolatka patrząc na młodszą od siebie dziewczynkę poczuła, że dopada ją sen. Po chwili zamknęła oczy by całkowicie oddać się snu.
"Nigdy nie wiadomo co nas spotka, więc lepiej mieć się nabaczności by nie popaść w szaleńtwo."
Te słowa neleżały do ojca Terebis. Zawsze powtarzał jej to przy łóżku, gdy nie mogła zasnąć. Dziewczynka wcale nie straciła rodziców, po prostu została od nich odebrana, wyrwana siłą, dla okupu. Aktualnie nie wiadomo co dzieje się z jej rodzicielami. Czy to źle? Owszem, że nie. Nie poznałaby Adeline gdyby tu nie trafiła.
Jej dziecięce myślenie rozbrajało Adeline i obudziło w niej nie znane jej dotąd uczucia. Czuła w swoim wnętrzu nie odparte uczucie chęci opiekowania się Terebis, jej małą przyjaciółką oraz siostrą, której nigdy nie posiadała.
~*~
Nadszedł kolejny dzień. Lecz nie taki jak inne. Dziś miało rozstrzygnąć się wszystko. Pomiędzy Adeline, Terebis, a ich porywaczami. To dziś miało dojść do śmierci,którejś ze stron, lecz zemsta wymaga poświęceń.
Z samego rana dziewczyny zostały wyciągnięte z ich celi. Prowadzone przez ciemne korytarze, nadal trzymały się za ręce. Mała Terebis zalana łzami prosiła żeby ich nie rozdzielać. Jednak porywacze byli głusi na ich prośby. Rozdzielili je siłą. Lecz zmierzali do tego samego pomieszczenia. Adeline dobrze pamiętała to miejsce. To tu trafiła pierwszego dnia. To tu miala wyjawić informacje, których nawet nie znała. To tu przesiaduje człowiek, który zadał jej tyle cierpienia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top