57

   Opowiem wam historię prosto z życia wziętą.
   W poniedziałki moja klasa ma dwie ostatnie lekcje — siódmą i ósmą — z naszym wychowawcą. Jest on naprawdę wyluzowany, zwykle każe nam iść do domu na wychowawczej. Na siódmej lekcji mamy WF.
   Jako, że mi i moim przyjaciółką nie chciało się ćwiczyć, Natala namówiła pana na to, żeby nas wypuścił już na siódmej.
   Zgodził się pod warunkiem, że nas nie zobaczy, jak będziemy szły, wtedy nie zrobi nam awantury. Od razu po szóstej lekcji pognałyśmy do szafek, które są obok sali gimnastycznej. Poczekałyśmy, aż większość osób wyjdzie (i nasz wychowawca sobie pójdzie) i zaczęłyśmy się przebierać.
   Byłyśmy już prawie przebrane, a tu zobaczyła nas nasza „koleżanka"* z klasy. Zapytała się nas, czy można już iść do domu, ja na szybkiego powiedziałam, że my nie ćwiczymy i pan pozwolił nam pójść do domu.
   Błyskawicznie poszła na halę, najwyraźniej chcąc wyjaśnić tę sprawę, a my wyszłyśmy ze szkoły.
   Poczułyśmy się jak na wagarach, mimo, że wuefista wpisze nam obecność. Natalia stwierdziła, że jesteśmy takie rebel. Żeby nie było, napisałam wiadomość do wychowawcy:

   Następnego dnia okazało się, że pan pozwolił wszystkim pójść do domu. A my poczułyśmy się takie wyjątkowe... Life is brutal :))

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top