30 - Fudan
3924 słów
seksy, uwaga :D
~~~~~~~
Yoongi:
Wizyta w Japonii była chyba najlepszymi świętami, jakie do tej pory miałem. Te z czasów mieszkania w Daegu kompletnie wyrzuciłem z pamięci, a te w Seulu zwykle spędzałem w samotności, spacerując sobie i jedząc w miejscach, które wynalazłem w sieci. Co prawda Jimin zapraszał mnie, bym pojechał z nim do Busan, do jego rodziny, kiedy jeszcze razem mieszkaliśmy, ale czułbym się niezręcznie, wpraszając się na taką okazję. A już zwłaszcza na kilka dni.
Nasza wizyta miała być niezwykła nie tylko ze względu na moje i Jeongguka zaręczyny, ale także z powodu przyjazdu Kyo, który był niespodzianką dla mamy bliźniaków. I chyba było to bardzo udane wydarzenie, bo uśmiech wręcz nie schodził z twarzy kobiety, która ciągle starała się być blisko swoich synów. Zwłaszcza, kiedy po obiedzie, zgodnie z planem mojego ukochanego, wyszliśmy wszyscy razem na małe zwiedzanie. Mój narzeczony robił za przewodnika, opowiadając nam wiele ciekawostek. Jimin chętnie pochłaniał jedzenie z większości mijanych przez nas straganów. Kyo kupował masę dziwnych pamiątek w stylu kocich uszu, które założył na czapkę swojego chłopaka. A ja byłem całkiem zadowolony z zakupów, jakie zrobiłem w sklepie z płytami.
Wieczorem zaplanowaliśmy jeszcze jeden wielki, świąteczny posiłek. Każdy starał się jakoś pomagać w kuchni, choć pani Jeon próbowała nas wygonić z niej za wszelką cenę, marudząc, że to jej obowiązek. Ostatecznie ja i Kyo zostaliśmy wysłani do pobliskiej cukierni po odbiór zamówionego ciasta z truskawkami, a po powrocie nakryliśmy do stołu i grzecznie czekaliśmy. W tym czasie nasi chłopcy nakładali kolejne przystawki i dania na miseczki, przynosząc je do nas.
Posiłek przebiegł niezwykle sympatycznie. Musiałem sam przed sobą przyznać, że ten cały Kyo naprawdę nie był złą osobą i nie zamierzałem już dłużej go skreślać, gdyż naprawdę dobrze zajmował się moim przyjacielem. Nawet jeśli miał specyficzne poczucie humoru i zdawał się nieco oderwany od rzeczywistości, to był bratem mojego narzeczonego, który go mocno kochał. Mamy być rodziną, więc warto zacieśniać więzi.
Pani Jeon chętnie słuchała opowieści synów o studiach i pracy, ja sam też co nieco dorzucałem na temat roboty w Hybe (oczywiście na tyle, na ile mogłem), a Jimin wspomniał o swojej pracy dyplomowej, z którą uważał, że był w plecy.
W końcu wszyscy byliśmy najedzeni, a ciasto z truskawkami niemal wychodziło nam uszami, gdy Jeonggukie podniósł się z miejsca z szerokim uśmiechem.
– Czas na świąteczne prezenty! – zakomunikował i pobiegł do swojego pokoju, gdzie w jednej z walizek mieliśmy przygotowane wspólne podarunki dla reszty. Rozdał je, wręczając również jeden z nich mnie. Sam nie przygotowałem mu niczego dodatkowego, ponieważ moim prezentem dla niego była niespodzianka z zaręczynami, ale teraz trochę żałowałem, że jednak nie dokupiłem czegoś jeszcze. Na walentynki będę musiał postarać się podwójnie.
– Otworzysz dopiero później, hyung, nie przy wszystkich – powiedział prosto do mojego ucha, na co zagryzłem wargi, wyobrażając sobie, że to może być jakaś seksowna bielizna, w której będę mógł go obejrzeć w nocy.
– Dobrze, poczekam – zapewniłem spokojnie, odkładając na puste krzesło starannie zapakowany prezent.
Reszta rodziny była naprawdę zadowolona z otrzymanych paczek. Pani Jeon zachwycała się perfumami, Jimin z radosnym uśmiechem oglądał kimono, które było chyba najlepszą pamiątką z Japonii, a Kyo odłożył zabawkowy, elektryczny model jednego ze swoich aut, marszcząc nos na czapkę i szalik, które każdy dostał dodatkowo do głównego prezentu. Choć jego chłopak zaraz to wykorzystał, zakładając swój zestaw i zachwycając się, że mają couple clothes, co skłoniło go do założenia na chwilę czapki, by zrobić mu przyjemność.
To chyba naprawdę dobra osoba.
– Ja też pójdę po prezenty – powiedział Jimin, znikając na chwilę od stołu, po czym wrócił z paczuszkami, wręczając je każdemu. – Ode mnie i Kyo.
W środku znajdowały się książki z poezją, starannie dobrane przez mojego przyjaciela. A w nich, chyba w ramach zakładki, znaleźliśmy karty płatnicze, prawdopodobnie odpowiednio doładowane pieniędzmi. Skupiliśmy się jednak na wierszach, czytając niektóre z nich na głos. Jeongguk chichotał na swoje, które mówiły o miłości, a ja kręciłem głową z uśmiechem pod nosem, widząc te dotyczące pouczeń, że praca to nie wszystko, nawet jeśli jest naszą największą pasją. Kyo nie wydawał się szczególnie zainteresowany, gdyż wrócił znów do zabawy autkiem, co przykuło uwagę Jeongguka.
– To tak, żebyś od nas nie odstawał – powiedział, wytykając jak zwykle bratu fakt trucia środowiska swoją nieelektryczną kolekcją samochodów. Zabawkowe autko od razu pomknęło pod stołem, uderzając w stopę mojego narzeczonego, w akompaniamencie „wziuuuum!", wydanego przez Kyo. Oczywiście za swoją akcję oberwał lekko w ramię od bliźniaka i jak to rodzeństwo, zaczęli sobie dokuczać.
Jeszcze przez kilkanaście minut spędziliśmy czas przy stole, po czym posprzątaliśmy i wyszliśmy na mały spacer po okolicy. Nawet po zmroku Kioto było niezwykle urokliwe. Wciąż myślałem o prezencie, który podarował mi Jeongguk i nie mogłem się doczekać, kiedy zostaniemy sami.
Na szczęście wszyscy byli już dość zmęczeni, dlatego wróciliśmy do domu i rozeszliśmy się do sypialni. Od razu usiadłem na łóżku, a Jeongguk wyczuwając moją ciekawość, podał mi paczuszkę. Była dość lekka, mniej więcej wagowo podobna do książki, dlatego tym bardziej ciekawiło mnie, co może być w środku.
– Tylko... To było tak... Tak jakoś wpadło mi do głowy... Chciałem ci dać na urodziny, ale... za długo bym z tym czekał – wyjaśnił mój narzeczony, zajmując miejsce naprzeciwko mnie.
Wyraźnie się stresował i nie był pewny, co tym bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że w środku może być coś niegrzecznego.
Ostrożnie pozbyłem się papieru i ku mojemu zaskoczeniu w moich rękach znalazło się coś, co wyglądało jak album, wydany przez wytwórnię. Okładka była biała, a lawendowy napis głosił proste hasło: „For you". Coraz bardziej zaskoczony otworzyłem okładkę i moim oczom ukazała się płyta, również biała z tym samym tytułem oraz tracklista z dobrze znanymi mi tytułami piosenek różnych artystów, jak "Lost Stars", "Your eyes tell", „Heartbeat", „Holy night" i coś, czego nie znałem, czyli „Hybe boy".
Po podniesieniu kartki z utworami, znalazłem jeszcze całkiem gruby photobook, formatu A5, oraz kilka kart, od których zacząłem. Na wszystkich był mój uroczy narzeczony, w uroczych pozach, wywołujących ciepło na moim sercu. Otworzyłem jeszcze photobook i odkryłem, że ma bardzo przemyślany układ zdjęć, zrobionych w czasie profesjonalnej sesji – od całkiem niewinnej i uroczej w parku, przez eleganckie w studiu, po... wręcz półnagie w jakimś łóżku hotelowym! Szczęka mi wręcz na to opadła, by zaraz po tym z szerokim uśmiechem spojrzeć na mojego króliczka, który ze stresu skubał nitki w narzucie.
– Wow. Jeongguk ja... nie wiem nawet, co powiedzieć – powiedziałem w końcu, naprawdę szczerze wzruszony tak niezwykłym prezentem.
– Pdogg mi pomógł z piosenkami. Mam nadzieję, że nie jesteś zły, że nie nagrywałem ich z tobą... Ale wtedy nie byłoby niespodzianki – powiedział niepewnie, choć całkowicie nie miałem problemu z tym, że zorganizował coś takiego w tajemnicy. To tłumaczyło, dlaczego Pdogg tak się do mnie ostatnio szczerzył i rzucał jakieś dziwne aluzje związane z tymi piosenkami!
Odłożyłem ten niezwykły prezent na bok i przysunąłem się bliżej mojego największego skarbu, aby móc go mocno przytulić.
– Dziękuję. Chyba zaczynam rozumieć co to znaczy szaleć za jakimś idolem – przyznałem, teraz już naprawdę rozumiejąc te szybko bijące serca fanek w momencie otwierania jakiegokolwiek merchu swoich ulubieńców.
Nie mogłem się powstrzymać, by nie obdarować mojego narzeczonego pocałunkami, dlatego złączyłem nasze usta, na co młodszy bardzo chętnie zareagował, maksymalnie się do mnie zbliżając. Nawet nie wiedziałem, kiedy znaleźliśmy się bliżej środka łóżka (oczywiście uważając na album), a moje usta już zaczęły wędrować na szyję i ramiona Jeongguka, oddychającego szybciej przez moje działania.
– Które zdjęcie... najbardziej ci się podobało, hyung? – zapytał cicho, wplatając palce w moje włosy.
– Każde. Bo ty na nim jesteś. Ale... trochę mnie drażni, że ktoś inny widział cię w taki sposób – wymruczałem, męcząc jego obojczyki, nawiązując oczywiście do tej części sesji z łóżka.
– Taki jesteś zazdrośnik, hyung? – spytał nieco rozbawiony, lekko zaciskając palce, co tak bardzo lubiłem. – Wiesz, że mam WF na studiach? I przebieram się przy innych?
– To może pora przepisać się na szachy? – zasugerowałem, przenosząc go do pozycji leżącej, by móc zawisnąć nad tym niegrzecznym chłopakiem.
Młodszy roześmiał się na ten komentarz.
– Ja i szachy... – wymruczał, przesuwając jedną z dłoni na mój policzek. Pogłaskał mnie delikatnie, po czym uniósł się nieco, by dać mi buziaka, który zaraz przerodził się w pocałunek.
Jego palce uciekły z mojej twarzy i dobrały się do guzików koszuli, na co mu pozwoliłem, samemu chcąc pozbyć się zbędnych ubrań z jego ciała.
Akurat t–shirt Jeongguka wylądował na podłodze, gdy niespodziewanie usłyszeliśmy skrzypnięcie drzwi. W progu stanął nie kto inny, jak Kyo.
– Kook! O... oooooo... – zaczął, ale wyraźnie przerwał to co chciał powiedzieć, posyłając nam głupi, złośliwy uśmieszek. – Mamitaaa, Yoongi i Kook już się starają o dziecko, nie musisz się martwić! – wydarł się na cały dom.
Miałem ochotę go udusić. Chyba jednak wrócę do mojego pierwszego zdania na jego temat. To bałwan i dureń.
Nie ruszyłem się z miejsca, starając się za wszelką cenę pozostać spokojnym. Przecież nie robiliśmy nic złego. Jesteśmy narzeczonymi i chcemy spędzić razem przyjemnie wieczór. Jemu i reszcie domownikom nic do tego.
– Dobrze ci radzę, zamknij te drzwi i nie waż się tu zbliżać przez godzinę – powiedziałem, a mój ton był dokładnie taki sam, jak wtedy, gdy mówiłem do jakiegokolwiek trainee, robiącego błędy przy nagraniach – zimny jak lód i śmiertelnie poważny.
Chłopak tylko się zaśmiał i przewrócił oczami, nadal nie ruszając się z miejsca.
Poczułem, jak Jeongguk zaczyna się pode mną wiercić, ale nie po to, by mnie odsunąć, a po prostu złapać za leżącą najbliżej poduszkę, by nieco nas osłonić przed wzrokiem brata.
– KYO, WYNOCHA!!!! – wydarł się jeszcze głośniej i rzucił poduszką w stronę nieproszonego gościa. Blondyn złapał ją bez problemu i odrzucił w naszą stronę, jednak na tyle lekko, by doleciała zaledwie na dywanik, tuż obok mebla, który zajmowaliśmy.
– Dobraaa, to później się zapytam. Godzinka wam wystarczy, tak? – zapytał rozbawiony i zamknął w końcu drzwi, ale doskonale słyszałem, jak wybuchnął śmiechem, idąc korytarzem.
Cofam to, co wcześniej mówiłem. Nie lubię go i koniec kropka. Nawet jeśli umie zadbać o Jimina, to jest po prostu kretynem.
Jeongguk:
Wspólna kolacja po przyjeździe Jimina i Kyo, jak również mój nowy status w związku (!), a ZWŁASZCZA nasz intymny pocałunek, który powoli w końcu prowadził do czegoś więcej, sprawiły, że byłem przeszczęśliwy. A ten wyjazd był najpiękniejszym momentem w moim życiu, zaraz po ujrzeniu Yoongiego wtedy na tamtej imprezie. Jednak wystarczyło jedno wejście mojego upierdliwego brata, abym zarówno ja, jak i mój narzeczony (!!! WAŻNE!) poczuli złość, zamiast przyjemnych uczuć do siebie nawzajem. Jak on potrafił wszystko zepsuć. Do tego specjalnie! Już wystarczyło, że nastawił mamę przeciwko mnie i Yooniemu. Bo po ich wspólnej rozmowie, temat dzieci pojawiał się co chwilę. I w ogóle jakich dzieci?! Miałem zaledwie dwadzieścia lat. Znałem się z Yoongim od września, byliśmy razem jakoś od października, a zaręczyliśmy się dopiero wczoraj! I już powinniśmy zająć się adopcją dziecka? Co to w ogóle za pomysł. Ale Kyo chyba dobrze nią manipulował, skoro pomimo uświadomienia jej że mam studia i niestabilną sytuację finansową, nadal chciała wnuków. A może to właśnie Minnie i Kyo, którzy mieli przeogromny dom, byli ze sobą związani czerwoną nitką, a nie tylko zwykłą, ludzką relacją, powinni się zająć adopcją, albo inną formą pozyskania nowego członka rodziny? Ale nie, mój brat z nią rozmawiał i przeciągnął na swoją stronę, to nie było o tym mowy. Ech!
Jednak postarałem się na razie pozbyć tego z mojej głowy. Wręczyłem Yooniemu ładny prezent, nad którym pracowałem przez dłuuuuuuugi czas, męcząc głównie mój głos, więc to na tym mieliśmy się teraz skupić. No w sumie nie na tym konkretnie, a na podziękowaniu za prezent! I choć początkowo obaj się zdenerwowaliśmy, a ja musiałem aż schować na chwilę twarz w dłonie, wzdychając ciężko, to szybko opanowałem złość.
– Co za człowiek – mruknąłem cicho, zabierając już dłonie od twarzy, a kiedy mój wzrok natrafił na Yoongiego i zobaczyłem jak bardzo jest zdenerwowany, od razu się wyrwałem, aby go przytulić. – Hyuuung, to tylko mój głupi brat, spokojnie – przypomniałem, nie chcąc, aby ten dzień się tak zakończył. Bo choć Kyo, zapewnie nieumyślenie, popsuł nam miły moment, to nie oznaczało, że teraz powinniśmy poddać się temu negatywnemu uczuciu.
Pogłaskałem mojego ukochanego dłonią po karku, aby trochę uspokoić.
– Wiem – przyznał, również wzdychając, by zapewne pozbyć się tych nagromadzonych uczuć. – Nie wiem czy... chcesz to kontynuować? Czy wolimy przejść się do hotelu? Czy w ogóle odpuszczamy? – dodał, na co od razu zareagowałem:
– O nie, nie, nie. Zaczęliśmy, to skończymy, hyung – oznajmiłem twardo, bo nie wyobrażałem sobie po raz kolejny uspokajać swojego ciała przez dobre pięć–dziesięć minut po tym jak bardzo się nakręciłem. Drugi dzień z rzędu nie dam rady. Zwłaszcza w takiej atmosferze i o takiej porze. – Zamknijmy tylko drzwi i... bądźmy cicho – poprosiłem, tym razem szeptem, aby to podkreślić. A hyung na szczęście szybko na to przystał:
– Dobrze, zaczekaj.
Yoongi od razu uciekł z moich ramion, które natychmiast zaczęły za nim tęsknić, domagając się jego ciepłego ciała na moim. Choć jak tylko przekręcił kluczyk od tych papierowych drzwi, powrócił na swoje miejsce, oczywiście znów tuż nade mnie.
– A dasz radę być cicho? – zapytał nagle, a poprzedni humorek szybko do niego wrócił, bo posłał mi przy tym dość niegrzeczny uśmiech. I choć ostatnio często sugerował, że byłem przy nim odważniejszy niż kiedyś, to przy takich słowach i gestach mój wzrok szybko uciekał gdzieś na bok, a poliki robiły się cieplejsze. Bo wiedziałem co tym sugerował!
– Zobaczymy... O ile będziesz hyung... spokojnie pracował biodrami – znów to po prostu wyszeptałem, przywołując tym samym nasze nieco... bardziej żywiołowe zbliżenia. Bo jeżeli znów by mi coś takiego zapodał, jak niby miałbym być cicho? Taki seks sam wyrywa z ciebie dźwięki.
Jednak Yoonie wpadł na nieco inny pomysł, do tego zbliżając się do mojego ucha, aby wyszeptać to tym swoim zmysłowym głosem.
– A może... chciałbyś mnie najpierw trochę pobudzić? – zaproponował, a jedna z jego rąk wplątała się odrobinę w moje włosy, bawiąc się nimi.
– Pobudzić? – powtórzyłem to, początkowo licząc na sprecyzowanie, ale w porę mnie olśniło!
Moja dłoń początkowo również zaczęła go lekko gładzić po karku, ciesząc nas swoją bliskością i dotykiem. Ale perspektywa sprawienia mu nieco innej przyjemności była zbyt kusząca. Dlatego moja ręka szybko stamtąd uciekła, przesuwając się prosto na jego tors, aby... zrzucić go ze mnie i przerzucić obok na łóżko. A moje ciało szybko na nim wylądowało, siadając okrakiem na biodrach.
Obaj wiedzieliśmy co się święci, dlatego zarówno jego uśmiech, jak i mój, był nieco zadziorny. Yoongi to lubił, ale ja to ubóstwiałem! I może nie samą czynność, bo domyślałem się, że z kimś innym nigdy bym się na to nie zgodził. Ale z Yoongim! O NIEBIOSA! OCZYWIŚCIE ŻE TAK! ZAWSZE I WSZĘDZIE!
– Może będzie ci wygodniej, jeśli usiądę na skraju łóżka? – wpadł na kolejny szalony pomysł, bo do tej pory robiliśmy to właśnie w takiej pozycji. Jednak klęknięcie przed nim...
Dfjkgioaudfhgioadhfgiopshfpguhsipudfhgui!
JA PIERDZIELE!!!!
– Aha. Hyung chce żebym doszedł w kilka sekund – mruknąłem bardziej do siebie, po prostu na głos mówiąc to, o czym chciałem pomyśleć. Ale wolałem być z nim szczery w tej kwestii, tak jak byłem szczery w kwestii tego co mnie w nim podnieca i czego chciałbym spróbować. O swoich dłoniach, głosie i włosach już doskonale wiedział. O moich ulubionych i sprawiających mi najwięcej przyjemności pozycjach również. A kiedy ostatnio przyznałem się do chęci sprawienia mu przyjemności ustami, uświadomiłem go przy okazji, że taka czynność najbardziej mnie podnieca. I nie chciałem tłumaczyć dlaczego, bo to już było zbyt intymne i za bardzo wkraczające w moją strefę komfortu. Może kiedyś się do tego przyznam, ale jeszcze nie teraz!
Starszy po prostu jakby czytał w moich myślach z tą podłogą. Szybko się na nią przeniosłem, pozostając bez koszulki. I poczekałem aż mój długowłosy przystojniak przesunie się na skraj łóżka. A z takiej perspektywy wyglądał jak mój pan i władca. A to sprawiało, że z jednej strony trochę się zawstydziłem, a z drugiej zrobiłem jeszcze bardziej twardy!
Chętnie sięgnąłem do jego paska, powoli zaczynając go rozpinać. Zerkałem przy tym prosto w jego oczy, przyglądając się temu ciemnemu, mocno podnieconemu spojrzeniu.
I jak ja mam przy tym nie dojść?! Przecież to jest...!!!! Kdfjgsdfsdioadhf!
Starałem się skupić na wykonywanej czynności, choć czułem już jak łomocze moje serce, a oddech staje się nieco nieregularny. A przecież muszę go unormować zanim wezmę go do buzi!
Jeongguk, uspokój się, bo zaraz dojdziesz w gacie i tyle z tego będzie!
Rozsunąłem szybko jego rozporek, wykorzystując ten krótki moment pomiędzy zakończeniem pozbywania się tych zabezpieczeń jego spodni, a sięgnięciem po jego penisa, aby przymknąć na chwilę oczy i wziąć spokojny oddech.
Spokojnie. Spokojnie. Tylko spokój mnie uratuje.
Zsunąłem trochę jego spodnie, aby nam nie przeszkadzały, to samo robiąc z bokserkami, by bez problemu wydostać jego na wpół pobudzonego penisa. I początkowo to moja dłoń zaczęła działać, oczywiście ta bez pierścionka, aby nam nie przeszkadzał, masując go powoli. I już po kilku takich przesunięciach zrobił się na tyle twardy, aby całkowicie odsłonić całą główkę, początkowo tylko ją biorąc w usta. Znów zacząłem łapać z nim kontakt wzrokowy, pieszcząc go delikatnie, głównie samymi ustami. Choć mój język również delikatnie włączał się do zabawy, niestety musząc się już zmierzyć z preejakulatem. Ale to był dobry znak. Informował mnie dodatkowo, że Yoongi jest naprawdę mocno tym wszystkim podniecony.
Chłopak początkowo oparł obie dłonie na łóżku, posyłając mi po prostu ten swój seksowny półuśmieszek.
– Grzeczny chłopiec – usłyszałem zaraz, a jedna z jego dłoni przeczesała jakby od niechcenia moje włosy. I tyle mi wystarczyło, abym cicho mu westchnął, nadal mając między ustami samą główkę, ale tuż po tym szybko przechodząc do wzięcia go nieco głębiej. Przy naszym pierwszym i drugim razie z taką zabawą, już nieco się nauczyłem. Musiałem to robić stopniowo i powoli, bo inaczej się krztusiłem, musząc po tym odkaszlnąć, a to nie było seksowne. Dlatego tym razem wsuwałem go i wysuwałem w umiarkowanym tempie. Takim, który zadowoli zarówno mnie, jak i Yoongiego, patrzącego na mnie z góry. A w takich momentach czasami ciężko się było w pełni kontrolować, i za którymś wsunięciem, jego główka dotarła trochę za daleko, znów sprawiając, że nieco się zakrztusiłem. Ale uparcie nie wysuwałem go spomiędzy moich ust, starając się to wytrzymać. A to z kolei wywołało trochę łez w moich oczach. Liczyłem jednak, że taki widok, tak jak wcześniej w takich momentach, tylko go bardziej podnieci. I nie myliłem się, mogąc zaobserwować jak jego dolna warga ląduje między zębami, a jego powieki przymykają się nieco.
– Twoje niegrzeczne usta są perfekcyjne w tej zabawie – znów mnie pochwalił, zadowolony, a to mnie tylko zmotywowało do intensywniejszego działania.
Zacząłem go nieco ssać, w odpowiednich momentach, przyglądając się przy tym jego reakcjom, aby wiedzieć kiedy wziąć go nieco głębiej. I chyba trafiałem idealnie, bo jego oddech przyspieszył, a usta nieco się rozchylały.
Nieco szybsze tempo, kolejne zakrztuszenie i kolejne łzy, które tym razem spłynęły po moich policzkach. I to chyba było dla niego za wiele, bo zaraz jedna z tych seksownych dłoni znalazła się w moich włosach, zaciskając na nich.
– Wystarczy, Jeongguk. Bo za szybko skończymy naszą zabawę – uznał, nieco z tego niezadowolony, ale on niczego nie rozumiał.
Grzecznie wysunąłem go spomiędzy moich ust, jedną z dłoni podtrzymując w miejscu. I musiałem wziąć kilka głębszych oddechów, aby się do niego odezwać.
– Dojdź hyung, proszę. Bo wystarczy, że mnie teraz dotkniesz i to na razie będzie dla mnie koniec – przyznałem ciszej, patrząc na niego nadal lekko załzawionymi oczami.
I na chwilę Yoongi wyszedł ze swojej roli, puszczając moje włosy, aby przenieść dłoń na moją szczękę, jak zwykle muskając mój policzek swoim kciukiem. Przymknąłem na to lekko oczy, uśmiechając się delikatnie, bo uwielbiałem ten gest z jego strony. Jeszcze na początku naszej relacji wyrażający tyle uczuć i mówiący jak bardzo mnie kocha. Teraz właśnie tak go odbierałem. „Kocham cię, zadbam o ciebie, nie martw się, jesteś mój, a ja twój".
– Dobrze. Postaraj się nie dojść, to pomogę ci jeszcze moimi dłońmi – oznajmił, na co w sekundzie otworzyłem oczy, mrugając szybko, aby pozbyć się z nich wszelkich łez i widzieć go wyraźnie.
– Dłońmi... – powtórzyłem. Bo przecież ten cholernik doskonale wiedział co one mi robią! Nawet kiedy po prostu sobie istnieją!
Sdkfhoasdifhaoisdfhaioshdfi!
Wykończy mnie ten przystojny mężczyzna!!!
Ach, Min Yoongi!
Moje usta jeszcze chętniej wyrwały się do jego penisa, muskając kilkakrotnie samą główkę. Ale zaraz przypomniałem sobie o istotnym fakcie, którym musiałem się z nim podzielić zanim przejdę do działania.
– Dojdziesz na moją twarz, hyung? – poprosiłem, tak jak za pierwszym i drugim razem. Bo niestety jego sperma nie była ani smaczna, ani zdrowa, dlatego nie chciałem jej spożywać. I na szczęście to rozumiał, do niczego mnie nie zmuszając. Zresztą, moje zezwolenie mu skończenia na mojej twarzy raczej było bardziej podniecające. Bo słyszałem, że niewielu partnerów w łóżku się na to zgadza. Jednak w moim przypadku był to dodatkowy atut naszej zabawy. Bo chciałem, aby kończył na moim ciele. Aby robił ze mną co tylko chciał.
– Zgodnie z życzeniem – odpowiedział mój narzeczony, dlatego znów mogłem się nim zająć, jeszcze tylko chwilę zaczepiając samą główkę językiem. Ale moje usta zaraz pochłonęły go na tyle na ile mogły. I zaczęły działać.
Poruszałem się szybko, już nieco ograniczając kontakt wzrokowy, bo wolałem skupić się na odpowiednim operowaniu ustami i językiem. Starałem się nie krztusić, bo inaczej musiałbym zaczynać od nowa, tym razem nie mogąc powstrzymać kaszlu. Dlatego obrałem idealne tempo, szybko sprawiając, że usłyszałem z jego ust ciche: „Już". A jego ręka dodatkowo złapała mnie za włosy, odciągając do tyłu jak tylko poczuła, że ja również zrozumiałem co miałem w tej chwili zrobić, aby niepotrzebnie mnie nie zranił, ciągnąc za mocno.
Zamknąłem szybko oczy i usta, starając się nie wyrażać na swojej twarzy żadnych emocji, aby nie zepsuć tego momentu jakimś głupim odruchem. A kiedy poczułem na swojej skórze ciepłą ciecz, grzecznie pozostałem w miejscu, pozwalając mu całkowicie na mnie skończyć.
To również było szalenie podniecające. Aż sam poczułem że w moich bokserkach robi się odrobinę mokro. O ile nie było tam mokro od dobrych kilku minut!
– Wyglądasz pięknie – skomentował to hyung, oddychając nieco szybciej. Ale słyszałem w jego głosie sporo pozytywnych emocji.
Pozwoliłem mu napatrzeć się na mnie w takim stanie ile tylko chciał, choć czułem że ta szybko stygnąca ciecz spływa już po brodzie na mój tors. Dlatego starszy chyba również uznał, że powinniśmy szybko przejść do działania, bo wydał mi kolejne polecenie:
– Usiądź tyłem do mnie – poprosił, a ja przetarłem w końcu oczy, aby móc je otworzyć. I broń boże nic się nie odzywałem, aby nawet kropelka nie znalazła się w moich ustach.
Yoongi rozsunął już dla mnie swoje nogi, zapraszając na miejsce tuż między nimi. A ja niezwykle ochoczo się tam przeniosłem, pragnąc już jego dotyku.
I niestety teraz wystarczyło, że tylko przesunął jedną dłoń przez moje ciało prosto do jednego z sutków, zaczepiając go delikatnie. Gdy druga z jego dłoni zaczęła lądować w moich bokserkach łapiąc twardego od kilku minut penisa i lekko się na nim poruszając, abym tuż po pięciu, może siedmiu sekundach wydał z siebie cichy pomruk, opadając na jego bark i dochodząc.
Przenosiło mnie to przez chwilę w tak szczęśliwe i błogie miejsce. A mając przy tym miłość mojego życia i czując ją tak blisko, upajając się naszymi uczuciami, byłem w tym momencie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
– Yoonie hyung – wymruczałem gdzieś przy jego uchu lub szyi, już się nie przejmując pokrywającą mnie spermą, bo teraz liczyło się tylko uczucie, które we mnie wywołał. A nasza bliskość i miłość tylko je potęgowała.
Czułem jak całuje mnie gdzieś we włosy, po czym pozwoliliśmy sobie opaść nieco do tyłu, aby trochę się w siebie wtulić, głaszcząc gdzieś po ramionach, po szyi, włosach, torsie lub karku. Uśmiechaliśmy się do siebie, odrobinę znużeni po tylu emocjach i takiej aktywności, a ja chętnie splotłem jeszcze nasze dłonie, aby przyciągnąć je do moich ust, całując tę Yoongiego. I to chyba coś mu przypomniało, albo jakoś zaalarmowało (?), bo nagle nieco się spiął.
I już miałem pytać o co chodzi, ale starszy szybko podzielił się ze mną swoim trafnym spostrzeżeniem:
– Jeongguk... łazienka jest po drugiej stronie korytarza, prawda?
No brawo dla nas!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top