24 - Tanoshimi

Jednak rozdział Yoonkookowy. Ale warto poczytać :)))))

6231 słów

~~~~~~~~~



Jeongguk:

Mój ukochany chyba w końcu mi zaufał. Możliwe że do ostatniej chwili wierzył, że kiedy nie spędzam z nim czasu siedzę i stalkuję New Jeans, czekając tylko na moment, w którym spotkam je w Hybe, porywając w końcu Hanni do siebie. Bo dopiero po około tygodniu od zamieszkania razem zostałem zaprowadzony na zakazane piętra. I nawet nie musiałem się o to prosić. Hyung ot tak, sam z siebie, kiedy siedzieliśmy w jego studiu, wyszedł z propozycją udania się na piętra z salami treningowymi. I z jednej strony był to kolejny FLEX na Twittera. A nawet materiał na przypięty post, poparty dowodami w postaci jakichś zdjęć korytarza, o ile będę mógł je zrobić. Jednak z drugiej... nie byłem gotowy na przypadkowe spotkanie New Jeans! Moje serce jak nic wyskoczyłoby z klatki piersiowej. I tak by się to zakończyło. Dlatego uprzedziłem hyunga, aby nikomu mnie nie przedstawiał. A przynajmniej z idoli. Bo jeśli chodziło o jego współpracowników, już kilku zdążyłem poznać. W końcu będąc codziennie w jego studiu nie dało się tego uniknąć. Dodatkowo ubrałem się odpowiednio przed tym zwiedzaniem, zakładając zarówno czarną maseczkę, jak i buckecik, aby się za nimi ukryć. I dopiero po takim przygotowaniu mogliśmy ruszyć na zakazane strefy.

Przed Yoongim wszystkie drzwi grzecznie się otwierały. Tak samo jak wszyscy trainee grzecznie się kłaniali. A ja chłonąłem każdy zakątek tego nieznanego mi obszaru. Mieliśmy okazję minąć sale treningowe dwóch boysbandów, a także ten niedługo debiutującego zespołu. A nawet minęliśmy Eunchae z Le Sserafim! Która na żywo jest tak samo piękna i słodka jak na wszelkich nagraniach. I tylko ze względu na to, że to nie był mój uband nie padłem tam na środku korytarza. Ewentualnie nie zwiałem szybko do windy. Bo wiedziałem, że przy Hanni właśnie tak by to wyglądało.

Jednak hyung nie ostrzegał mnie o możliwości jego nagłego zniknięcia! Bo po tym jak któryś z jego współpracowników poprosił go na chwilę na jedną z sal, Yoongi kazał mi tutaj poczekać. Ale jak miałem to zrobić?! Narażając się na spotkanie Hanni?! Dlatego od razu oznajmiłem mu, że idę do toalety, natychmiast się tam udając. Do tego prędkim krokiem. I tak samo jak szybko tu dotarłem, tak samo szybko chowałem się w jednej z kabin, bo ktoś postanowił tutaj wejść tuż za mną... I nawet jeżeli to był męski, nie chciałem ryzykować spotkania kogoś z TXT czy innego bbandu. A tym bardziej osoby, której głos dotarł do mnie tuż po ukryciu się w kabinie.

– Poczekaj chwilkę hyung. – Chłopak ewidentnie zwracał się do drugiej osoby, a jego kroki zaczęły się tu zbliżać, dlatego uciekłem szybko na zamknięty sedes, nie chcąc z nim ponownej konfrontacji.

Ile razy ja jeszcze na ciebie natrafię, Taehyung? Ugh...

Przyszły idol, tak jak się tego spodziewałem, zaczął sprawdzać czy kogoś tutaj nie ma, zapewne zaglądając pod każdą kabinę, co wywnioskowałem po jego ruchach. A kiedy stwierdził, że jest pusto, kontynuował rozmowę z tą drugą osobą:

– Dobra, jestem hyung. To co, kiedy się widzimy? – zapytał, po czym mogłem wywnioskować, że to rozmowa przez telefon, a nie tutaj, z jakimś znajomym trainee lub idolem. A to tym bardziej mnie zainteresowało, dlatego stałem nieruchomo, nie pozwalając sobie na najmniejszy odgłos. – Nie, ale i tak muszę ci podziękować – kontynuował. – Gdyby nie ty, nie udałoby się tak wkurwić wtedy Mina.

„Wkurwić Mina"? Hę? O czym on...?

– Jedyne co, to żałuję, że nie namówiłem Jeona na seks. Kilka kieliszków więcej i mielibyśmy materiał na całkowite zdeptanie czarnego serca Mina.

Materiał na...? Czy on mówi o tamtej imprezie? I o mnie?! Ale zaraz, zaraz... czyli tamto nagranie... posłużyło mu jako zemsta? Albo po prostu zdenerwowanie Yoongiego? Ale... po co? Czyżby hyung miał wtedy rację?

Nie słuchałem już biadolenia Taehyunga do swojego kolegi. Dalej gadali już tylko o jakimś spotkaniu i debiucie. A kiedy skończyli, skorzystał jeszcze z pisuaru i na szczęście opuścił już toalety. Dzięki czemu mogłem usiąść na sedesie, przez dłuższą chwilę po prostu wpatrując się w drzwi kabiny.

Zrobiło mi się trochę słabo. Bo jeszcze nigdy nie znalazłem się w takim położeniu. Nikt nie używał mnie do zemsty, bo po prostu nie trzymałem się z takimi ludźmi. Co mnie pokusiło, aby zignorować prośby Yoongiego i mimo wszystko próbować się zakolegować z Taehyungiem?

Mam kolejną nauczkę od życia...

Zostałem tutaj dłuższą chwilę, analizując te nasze wszystkie rozmowy i interakcje, które przecież brzmiały i wyglądały na tak niewinne. Nawet mógłbym po nich stwierdzić, że chłopak wręcz przeciwnie, zaczął coś do mnie czuć... Ale to chyba było zwykłe aktorzenie, jak wspominał mi o nim hyung.

I weź tu nie słuchaj starszych. Nigdy więcej.

W końcu zebrałem się w sobie, aby podejść jeszcze do umywalek, schładzając chociaż ręce, bo niestety twarzy, zarówno przez makijaż, jak i maseczkę i bucket, nie mogłem. I obiecałem sobie na razie milczeć, nie zdradzając niczego Yoongiemu. A to na pewno nie będzie łatwe. Jak zwykle zresztą...

Wracając na korytarz od razu zauważyłem mojego przystojnego chłopaka, w swoim standardowym zestawie czarnych spodni, białego t–shirtu i na szczęście ciemnozielonej koszuli, zarzuconej na ramiona. I choć jeszcze rano miał ją ładnie wystylizowaną, zapiętą na dwa dolne guziczki i wpuszczoną w spodnie, jak kazałem mu zrobić, teraz mogłem już o tym pomarzyć. W końcu takie kombinowanie z ubraniami to ostatnie o co hyungowi chce się dbać. Ale to bym jeszcze przebolał. Wystarczyłoby gdyby zadbał chociaż o swoje zdrowie. Jednak nawet to jest dla niego za ciężkie.

Kiedyś się wkurzę i serio wszystkie sekspresy zrobią OUT.

Starszy przeniósł na mnie wzrok, widząc że się do niego zbliżam. I zanim o cokolwiek zapytał lub cokolwiek zaproponował, pierwszy się do niego odezwałem:

– Hyung? Zbieram się trochę wcześniej do mieszkania – zapowiedziałem, wiedząc że z tym natłokiem myśli i obecnym samopoczuciem, wpływającym również na mój stan fizyczny, moje przebywanie w Hybe było bezsensowne.

Yoongi w ogóle się tego nie spodziewał. W końcu nie raz mu narzekałem na zabranianie mi tych kilku pięter. Więc teraz, kiedy nareszcie je dla mnie udostępnił, raczej nie powinienem stąd tak szybko uciekać. Ale pewien osobnik o to zadbał...

– Tak nagle? Coś się stało? Nie skończyliśmy jeszcze zwiedzać. Źle się czujesz? – zaczął dopytywać, martwiąc się, na co od razu przygryzłem nieco wargę, na szczęście wiedząc że starszy, przez moją maseczkę, tego nie widzi.

– Tak, trochę tak – przyznałem, z tym nie musząc go okłamywać lub omijać prawdy, bo nadal było mi trochę słabo i zaczynało mnie nieco mdlić. I trochę odruchowo położyłem przy tym dłoń gdzieś na brzuchu, a to chyba utwierdziło hyunga w moich słowach.

– W takim razie jedziemy – zadecydował twardo, od razu łapiąc mnie za rękę. I choć jak zawsze grzecznie z nim ruszyłem, to słownie musiałem ponarzekać na jego decyzję.

– Nie, hyung, sam mogę pojechać. Jeśli musisz, to zostań tutaj – zaproponowałem, co oczywiście zaraz spotkało się z odmową, rozwiązaniem i wyjaśnieniem:

– Nie muszę. Mogę pracować z domu, a wolę mieć pewność, że nic ci się nie stanie.

A to jak zawsze mnie rozczuliło, przypominając o tym jak bardzo o mnie dba i jak bardzo mnie kocha. Dlatego na tym zakończyłem moje protesty, idąc z nim tylko po nasze rzeczy, by tuż po tym udać się na parking i ruszyć w drogę do domu. I tym razem nie było mowy o siedzeniu na Instagramie czy Twitterze. A tym bardziej o puszczaniu muzyki. Bo jak ja tego nie zrobiłem, to hyung wolał jechać w ciszy, odpoczywając w ten sposób od ciągłych bitów, które słuchał całe dnie podczas tworzenia. Jednak tylko dla niego z naszej dwójki takie siedzenie w ciszy było naturalne. A dodając do tego moje ręce splecione gdzieś na udach, niezajmujące się telefonem, oraz pozostawienie czapki na głowie i maseczki na twarzy, starszy chyba stwierdził, że jest ze mną naprawdę źle...

– Może chcesz jechać do lekarza? – zapytał w końcu po kilku minutach drogi.

– Nie, hyung. Potrzebuję po prostu odpocząć – zapewniłem, co było poniekąd prawdą. Bo musiałem odpocząć od Hybe, w którym ciągle spotykałem tego chłopaka, który z kolei namieszał w moim życiu. Do tego na tyle, abym po przypomnieniu sobie jego słów miał w tej chwili ochotę się po prostu rozpłakać.

Ale nie tutaj. Nie przy hyungu!

– Dobrze... – Starszy na szczęście już mi odpuścił, na co mi ulżyło, bo jeszcze kilka słów i zapewne wszystko bym mu wypaplał z płaczem, wywołując tym wielką wojnę w Hybe. A tego broń boże nie chciałem!

Jakoś dotarliśmy na parking pod naszym blokiem, a kiedy już ruszyliśmy za ręce do naszego mieszkania, hyung jeszcze mnie tylko poprosił:

– Gdyby cokolwiek się działo, było ci gorzej lub czegoś byś potrzebował, nie wahaj się mnie wołać lub przyjść, ok?

Pokiwałem na to głową, uśmiechając się lekko, bo Yoongi był najukochańszym chłopakiem na świecie. W dodatku szanował moje granice i wybory, nie naciskając na mnie niepotrzebnie. Bo doskonale wiedział, że gdyby to było coś poważnego, na pewno bym mu o tym powiedział. Ale nie chciałem go jeszcze zamartwiać. Dlatego gdy dotarliśmy już na górę, a następnie do naszego mieszkania, bez ściągania czapki i maseczki uciekłem do naszej łazienki, zamykając się w niej. I dopiero tutaj pozbyłem się zarówno bucketa, jak i maseczki, rozwiązując przy okazji włosy, którym pozwoliłem żyć już własnym życiem. A zerkając na własne odbicie westchnąłem.

Ty lubisz trafiać na nieodpowiednich ludzi, prawda?

Dałem swojemu odbiciu pstryczka w nos, kręcąc już głową i łapiąc w końcu za telefon. Bo tylko do jednej osoby mogłem się teraz zwrócić, dzieląc tym wszystkim.

„Jiminnie, Yoonie miał rację co do Taehyunga. Usłyszałem jego rozmowę w toalecie w Hybe. I faktycznie chciał mnie tylko użyć do tego, żeby zemścić się na hyungu (ˍ・、)"

A na odpowiedź jak zawsze nie musiałem zbyt długo czekać:

„COOOOOO. CZEKAJ NIECH SIĘ KYO DOWIE, TO MU SPALI WŁOSY. NA GŁOWIE I NA DUPIE"

„Nie przesadzaj. Jemu akurat o tym nie powiemy. Bo to lekki wariat ┐('~`)┌ Ale... szkoda że po tym wszystkim dalej próbował udawać mojego przyjaciela. Nie wiem po co... Może liczył, że mnie 'zaciągnie do łóżka', jak o tym wspomniał temu swojemu koledze. BY SIĘ ZDZIWIŁ"

„No wtedy to ja też bym się zdziwił, skoro nawet hyung nie daje rady... Żartuję. Ale wkurwiłem się. Serio, mam ochotę mu spuścić wpierdol"

Zmarszczyłem nieco brwi na kolejną wiadomość od Jimina. Bo to było kopiuj – wklej Kyo! Ale nie ma co się temu dziwić. Przebywałbym z nim częściej i zapewne sam zacząłbym tak pisać. W dodatku teraz nagle tak śmiało pisał o tych intymniejszych sprawach! Pff!

„Nawet hyung nie daje rady??? Przecież on nawet nie próbuje!! Nie denerwuj mnie, Jiminnie A co do Taehyunga... właśnie nie wiem czy cokolwiek mówić o tym Yoongiemu. Tak go przy nim broniłem... A okazało się, że faktycznie jest zwykłym manipulatorem"

„Jeśli powiesz hyungowi, że ten cały Tae chciał potencjalnie zaciągnąć cię do łóżka, to stawiam mój samochód, że poruszyłby całe Hybe, byle wywalić tę gnidę"

„To jak ja mam to przed nim ukryć? Na razie wymyśliłem sobie chorobę, ale w sumie jest mi trochę niedobrze, to go nie okłamałem. Ale jak długo mogę milczeć, tak żeby hyung nie wezwał dla mnie karetki?"

„Czekaj, bo nie kumam. Chcesz powiedzieć hyungowi, by tego Taehyunga zniszczyć, czy nie?"

„NIE. Wiem, że jestem zodiakalną Panną i jesteśmy do tego zdolni, ale nie chce mieć przez to większych problemów. Ale jest mi teraz przykro i hyung na bank zapyta: No Jeongguk co tak milczysz? Blablabla. I co ja mu powiem? Nie umiem kłamać..."

NO CHYBA OSZALAŁ!

„NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!"

„USPOKÓJ SIĘ!"

„Jeonggukie, jeśli uważasz, że musisz zdradzać Yoongiemu każdy szczegół, to powiedz mu to i po prostu licz się z konsekwencjami. A jeśli nie, to powiedz, że po prostu zrozumiałeś, że miał rację w pewnej kwestii i teraz czujesz się oszukany i rozczarowany i musisz się z tym zmierzyć"

„Nie no, każdego szczegółu to broń boże nie zdradzam. Tobie tylko mogę. Chyba druga opcja jest bezpieczniejsza. Pójdę zająć się obiadem, to może odciągnę trochę od tego swoje myśli (TT) Dziękuję Jiminnie–san (○ε○)"

„Następnym razem naprawdę powiem Kyo i ten Taehyung jako gwiazda zgaśnie szybciej, niż zdąży zapłonąć"

Mimo wszystko uśmiechnąłem się na tę ostatnią wiadomość, bo po prostu... była zabawna! I znów widziałem w tym wpływ Kyo, choć tym razem nieco pozytywniejszy. A ta krótka rozmowa pozwoliła mi wyrzucić z siebie całą tę sytuację i te kumulujące się uczucia.

Dobra, na razie sobie to odpuszczę.

Schowałem telefon do kieszeni i znów związałem włosy, aby nie przeszkadzały mi podczas moich kolejnych punktów do odhaczenia w planie dnia. Jednak zanim zabrałem się za obiad, zrobiłem szybkie, rutynowe porządki w naszej łazience, nie pozwalając, aby jakiś produkt był nie na swoim miejscu, albo kurz czy niepotrzebna woda w kabinie prysznicowej zbierały się tutaj. Już wystarczyło, że po przeprowadzce do hyunga musiałem przeszukać pół Seulu za odpowiednim produktem do walki z kamieniem na szybie prysznicowej. Dlatego teraz to ja kąpałem się ostatni, dbając o to, aby żadna kropelka nie pozostała na ściankach prysznica. Bo nawet pomimo filtru, zarówno w deszczownicy, jak i słuchawce, koreańska woda nadal robiła swoje, wpływając negatywnie na każdą powierzchnię.

Poszedłem się jeszcze tylko przebrać w jakąś czarną bluzę i takiego samego koloru dresy, bo w kuchni nie dopuszczałem innego koloru, i udałem zająć naszym obiadem. A z racji tego, że z wczorajszej kenchinjiru trochę jeszcze zostało, postanowiłem odgrzać jedną porcję. Dorobiłem do tego sałatkę ze szpinaku, który był najszybszy w przygotowaniu, tak samo jak smażone tofu z ryżem i warzywami, do którego przekonałem już hyunga. I teraz konsumował je równie chętnie jak ja.

A takie przygotowania choć trochę odciągnęły moje myśli od tego przykrego zdarzenia w Hybe. Bo przez te około dwadzieścia minut moja głowa skupiła się na idealnym połączeniu składników i przypraw, aby mój Yoongi zjadł pyszny i zdrowy posiłek, nie ograniczając się do samej kawy. Zresztą, a co do kawy – ją też musiałem przygotować. Bo już wolałem samemu ją zaparzyć, ograniczając w niej ilość kofeiny, niż to hyung miałby ją sobie zrobić, tworząc kolejne potrójne espresso.

I z tak przygotowanym zestawem zupy, tofu, ryżu, sałatki, sosu, kiełków i kawy na drewnianej, okrągłej tacy, udałem się pod studio Yoongiego, doskonale wiedząc, że lepiej aby to tutaj zjadł, niż miałbym go stąd wyciągać pół godziny.

Zapukałem, podtrzymując przez chwilę tacę jedną ręką, co było mega trudne, ale dałem radę.

– Tak kochanie? – Zaraz dobiegł mnie głos Yoongiego, który od razu wywołał mój niewielki uśmiech, bo uwielbiałem, kiedy się tak do mnie zwracał.

– Otwórz, bo sam nie dam rady, hyung – poprosiłem. A po krótkim: „Już idę", drzwi zaraz się dla mnie otworzyły, znów wywołując mój niewielki uśmiech, kiedy zobaczyłem mojego przystojnego pracusia. Nie wpatrywałem się w niego jednak zbyt długo, bo zapewne zaraz by po mnie poznał, że coś mnie męczy. Dlatego uciekłem postawić tacę z dala od monitorów, przenosząc tylko kawę tuż obok nich, bo wiedziałem, że akurat ją będzie spożywał w czasie pracy, potrzebując mieć pod ręką.

– Posiłek i możesz wracać do pracy, hyung – zarządziłem, łapiąc już za drugi fotel, który przysunąłem pod monitory, ten hyunga przesuwając pod jedzenie. I nie to że go kontrolowałem, czekając aż wszystko zje. Po prostu przyzwyczaiłem się do wspólnego spożywania posiłków, chcąc z nim posiedzieć w tym czasie. Nawet jeżeli sam niczego nie jadłem. Dlatego usiadłem przed klawiaturą, przesuwając ją trochę do przodu, aby oprzeć łokcie na biurku i podpierając policzki na dłoniach.

Starszy usiadł grzecznie w tym czasie na swoim miejscu, dziękując i zabierając się za posiłek. Choć chyba nie chciał mi odpuścić tematu mojego zdrowia i samopoczucia nawet w czasie jedzenia. Zresztą, czułem jego uważne spojrzenie na mojej twarzy. Nawet jeżeli starałem się zasłonić jej większą część.

– Lepiej się czujesz? – zapytał, po wzięciu kilku kęsów.

– Trochę tak. Ale na razie wolę sobie odpuścić jedzenie – wyjaśniłem, wiedząc że zaraz poruszyłby ten temat.

– Może powinieneś się położyć, hm? – zaproponował, na co pokręciłem tylko głową.

Powinienem się położyć, ale z tobą. I wszystko ci wyznać, bo inaczej nie zasnę spokojnie...

A myśląc o wspólnym leżeniu i przytulaniu, zaraz zatęskniłem za jego bliskością, wzdychając ciężko i postanawiając podjechać do niego moim krzesłem. Mimo wszystko nie chciałem mu przeszkadzać w posiłku, dlatego jak to często bywało, wtuliłem policzek w jego ramię, obejmując je jedną ręką. Czasami nawet taka bliskość mi wystarczała. Zwłaszcza kiedy nie chciałem przeszkadzać mu w pracy.

Jednak Yoongi chyba wyczuł tę moją potrzebę większej bliskości, bo zaraz odłożył pałeczki.

– Chcesz usiąść mi na kolanach? – zaproponował, na co oczywiście od razu zaprotestowałem:

– Niee, jedz hyung – wymamrotałem gdzieś w jego ramię, czekając aż znów powróci do posiłku. Ale starszy najwyraźniej miał inne plany, nie zamierzając go na razie kontynuować:

– No chodź tu do mnie – zachęcił mnie, do tego nieco cieplejszym i łagodniejszym tonem, co od razu wywołało przyjemne ciepło w mojej klatce piersiowej, przez które nie potrafiłem się powstrzymać, aby zaraz nie przenieść na jego kolana, siadając na nich bokiem. Wiedziałem, że swoje ważę, dlatego zawsze robiłem to delikatnie. A kiedy już byłem pewien zajęcia odpowiedniej pozycji, objąłem jego ramiona rękoma, umieszczając je gdzieś na jego łopatkach, po czym wtuliłem twarz w jego bark. Hyung również mnie do siebie przygarnął, tuląc szczelnie. Dodatkowo jego usta zaraz znalazły się gdzieś na moich włosach, racząc przyjemnymi pocałunkami. Gdybym mógł, pozostałbym w takiej pozycji przez długie godziny, ciesząc się jego bliskością, wdychając jego uspokajający mnie zapach i chowając się w tych bezpiecznych ramionach, w których choć przez chwilę nie miałem żadnych zmartwień.

– Potrzebujesz małej terapii pocałunkowej? – zaproponował Yoongi po chwili, znając mnie już doskonale. A to wywołało mój krótki, rozczulony chichot, niestety zakończony krótką zadumą, po której podzieliłem się poniekąd moimi zmartwieniami:

– Tym razem nie, hyung. Powinieneś zastosować coś całkowicie odwrotnego, to może lepiej bym cię słuchał – stwierdziłem, wzdychając ciężko i czekając aż starszy o to dopyta i zaraz wszystko mu wyznam, wywołując tym wielką dramę w Hybe. Ale... chyba dzisiejszy dzień i jego humor miał mi coś innego do zaoferowania.

– Coś odwrotnego? – powtórzył, myśląc chwilę i wpadając na najbardziej niespodziewany pomysł, na jaki kiedykolwiek przy mnie wpadł: – Mam cię pogryźć? – zapytał, do tego nie brzmiąc zbyt niewinnie. Ale postanowiłem to odebrać jako żart, śmiejąc się krótko i zaraz go kontynuując.

– No, śmiałooo, hyung. Zobaczymy kto ma ostrzejsze ząbki – stwierdziłem, kąsając go lekko w szyję. Choć było to bardziej skubnięcie niż ugryzienie.

Yoongi nie pozostał na to obojętny, od razu mi oddając, skubiąc zębami moje ucho, bo tylko do niego miał na razie dostęp. A skoro tak, rozpoczął w ten sposób niewielką wojnę, w której zaraz skubnąłem fragment jego skóry tuż na szczęce. Na co on delikatnie szczypnął mnie gdzieś w biodro. A ja pogilgotałem go po żebrach. Śmialiśmy się, drocząc tak chwilę ze sobą. A to oczywiście doprowadziło ostatecznie do złapania przez hyunga w dłoń mojej roześmianej twarzy i szybkie pozbycie się tego szerokiego uśmiechu swoimi ustami, które wpiły się w moje wargi, od razu zaczynając je namiętnie całować.

Takiego ruchu z jego strony w ogóle się nie spodziewałem. Może delikatnego całusa albo dwóch. Ale nie tak przyjemnej pieszczoty.

Tamten temat kompletnie przestał dla mnie istnieć. Tak samo jak moje plany odnośnie poczekania aż hyung zje grzecznie obiad. Bo teraz wolałem, aby jego usta zajęły się moimi ustami, a nie jedzeniem. I aby nie odrywał się już ode mnie przez co najmniej kilka minut. Bo zaraz pogłębiłem tę pieszczotę, włączając do naszego pocałunku języki, a moje dłonie szybko przeniosły się w jego włosy, zaciskając w nich delikatnie przy każdej większej fali przyjemności, wywołującej moje ciche pomruki. Tak samo jak te Yoongiego, które tym bardziej oddziaływały na moje ciało, domagające się większych pieszczot. I oczywiście starszy nie zamierzał zostawić go w potrzebie, jedną dłonią lądując na moim udzie, na którym zaraz zacisnął palce, a drugą o dziwo wsuwając się pod... MOJĄ KOSZULKĘ!

O MÓJ BOŻE?! CZY MY WŁAŚNIE...? CZY YOONGI W KOŃCU...?!

?!?!?!??!?!?!?!?!!??!?!?!?!?! O MÓJ BOŻE!

DOTYKAJCIE MNIE, PRZEPIĘKNE DŁONIE HYUNGA, NIE PRZESTAWAJCIE!

I jego ręce jakby to usłyszały, jak na złość szybko się wycofując z mojego ciała, a jego usta oderwały się w końcu od moich warg.

– Przepraszam. Poniosło mnie – stwierdził, oddychając szybciej po tak namiętnym pocałunku. Zresztą, sam też miałem problemy z oddechem, nawet z moją dobrą kondycją. Dlatego potrzebowałem chwili, aby się uspokoić, przymykając przy tym oczy.

– Przecież... twój dotyk mnie nie parzy, hyung – wyszeptałem, wytykając mu to. Choć zaraz, ze względu na mojego brata i jego umiejętności, dodałem: – Jakkolwiek to nie brzmi.

Ale nie kontynuowałem tego tematu, po prostu otwierając z powrotem oczy, aby złapać dłoń Yoongiego i umieścić ją znowu na moim udzie. Może nawet wyżej, niż poprzednio wylądowała.

– Jeonggukie... coraz trudniej mi trzymać ręce przy sobie, gdy jesteś blisko – wyznał po tym starszy, patrząc intensywnie w moje oczy, a jego dolna warga wylądowała przez chwilę między jego zębami. – Ale twoje zdrowie jest dla mnie ważniejsze. Potrzebujesz odpoczynku.

Aha! CO ZA GŁUPOTY!

– Nieprawda. Wcale nie potrzebuję – zapewniłem twardo, co zapewne nie tylko mówiły moje pragnące go usta, ale i potrzebujące jego dotyku ciało, tak samo jak niedotykane do tej pory przez niego krocze!

– Na pewno? Czujesz się już lepiej? – Yoongi niepotrzebnie (!!!) drążył temat.

– Tak – znów oznajmiłem stanowczo, tuż przy jego ustach, a moja dłoń wróciła na jego ramię, dotykając jego barku, aby mieć jakikolwiek kontakt z jego skórą.

I na szczęście po tym zapewnieniu jego usta powróciły do moich warg. Jego dłoń zacisnęła się na moim udzie, a te moje szukały jakiegokolwiek kontaktu z jego ciałem, a to na torsie, a to na ramionach, sunąc po nich i zaciskając się raz po raz. Nasze pocałunki były teraz naprawdę głębokie, a kiedy podsunąłem się nieco do góry na jego kolanach mogłem poczuć jak bardzo jest teraz twardy.

O MÓJ BOŻE, HYUNG!

Aż mu zamruczałem prosto w usta, bo to było podniecające. I nie miałem pojęcia gdzie to nas zaprowadzi. I czy w ogóle gdziekolwiek nas zaprowadzi?!

Starszy chyba już po tym moim delikatnym ruchu nie wytrzymał, przerywając nasz pocałunek.

– Jeongguk... – mruknął, uciekając gdzieś na moje ramię, na którym oparł swoje czoło, oddychając ciężko. Również miałem problemy z oddechem, ale może nie aż tak drastyczne.

Ale to nie szkodzi, to ja mogę działać! Hyung może tylko siedzieć, zajmę się nami!

Czekałem jednak na jego ruch, nie mając w tym żadnego doświadczenia. Bo czy... zajmiemy się teraz bardziej... ustnymi przyjemnościami? A może... użyjemy do tego swoich dłoni? Choć wylądowanie na podłodze, między jego nogami było... szalenie podniecające. Naprawdę miałem ochotę to teraz zrobić. Wystarczyło tylko jedno słowo hyunga.

– Je... jeśli nie chcesz iść dalej... to powinniśmy tu przestać – stwierdził w końcu, nadal pozostając przy moim barku.

ALE CHYBA OSZALAŁ! OCZYWIŚCIE ŻE IDZIEMY DALEJ! Choć... to akurat musiał mi najpierw wyjaśnić.

– Iść dalej... Czyli...? – zapytałem niepewnie, bawiąc się dłonią jego włosami.

I czego mogłem się po nim spodziewać jak nie bezpośredniości?

– Czy chcesz uprawiać ze mną seks?



Yoongi:

Ostatnio miałem jakiś dziwnie dobry humor. Może to wpływ Jeongguka, który mieszkając ze mną cieszył moje serce od momentu przebudzenia aż do wieczora. A może po prostu zbliżała się moja ulubiona pora roku, kiedy mogę zaszyć się w moim studiu i patrzeć na Seul zasypany śniegiem, z kubkiem tym razem gorącej, czarnej kawy. Choć mieszkanie z moim chłopakiem było dość... stresujące. Coraz częściej łapałem się na myślach, że chciałbym go dotknąć, pocałować, popieścić, a potem... no właśnie. A nie wydawało mi się, by Jeonggukie był na to gotowy. Choć przy pocałunkach był coraz odważniejszy, nadal nasza interakcja była nieco skomplikowana. Chyba głównie przez jego japońskie zachowanie, gdzie pokazywanie się na zewnątrz jako para było wręcz zakazane. To mnie mocno dezorientowało i nie wiedziałem, na ile mogę sobie pozwalać. Kiedy będzie dobry moment na pójście do łóżka? A na poznawanie swoich fantazji? A na zaręczyny? Kiedy pojawią się bardzo poważne decyzje? Wspólne zamieszkanie taką było, ale czy nie za szybko? Czy nie powinniśmy jeszcze poczekać? Te wszystkie pytania nie były jednak w stanie popsuć mojego humoru. Chcąc zrobić Jeonggukowi przyjemność zaprosiłem go nawet na zwiedzanie Hybe. Jednak chyba wybrałem sobie zły dzień, bo okazało się, że młodszy nie czuł się najlepiej. Dlatego nasza wycieczka po wytwórni i przedstawienie mu New Jeans musiało zaczekać. Jego zdrowie było ważniejsze.

Po powrocie do mieszkania wolałem, aby chłopak po prostu odpoczął, ale jak zawsze stawiał pełnienie swoich obowiązków ponad zdrowie (za co otrzyma jeszcze reprymendę). Zabrałem się za przygotowany przez niego posiłek i starałem się nakłonić go do konsumpcji, ale grzecznie odmówił. Patrzyłem więc na niego zmartwiony, ale z każdą chwilą przekonywałem się, że to nie może być złe samopoczucie wynikające z dolegliwości ciała. Młodszego wyraźnie coś gryzło. Zawsze wtedy nerwowo bawił się włosami przy uszach i maltretował skórki przy paznokciach. Wierzyłem jednak, że jeśli mi nic nie mówi, to dlatego, że musi się do tego przygotować. A ja nie zamierzałem go pospieszać.

Dopiero przeniesienie się chłopaka na moje kolana sprawiło, że moje zmartwienie nieco przesunęło swój środek ciężkości w stronę naszej relacji. Mając go tak blisko znów było mi ciężej skupić myśli. A nasze niewinne pieszczoty poszły jednak za daleko. Pragnąłem go całym sobą i chciałem mu to pokazać, co sprawiło, że moje myślenie na moment się wyłączyło. W porę jednak się pohamowałem, ale to najwyraźniej okazało się błędem? Bo chłopak w końcu dawał mi znać, że chce iść dalej. Dlatego musiałem zadać to pytanie wprost.

Jeongguka z początku zamurowało. Chyba jak zawsze, gdy byłem zbyt bezpośredni, ale nie potrafiłem owijać w bawełnę. Jego dłoń przestała bawić się moimi włosami.

– To było... bardzo bezpośrednie, hyung – powiedział w końcu, patrząc na mnie swoimi pięknymi, czekoladowymi oczami. – Odpowiem ci standardowo: A jak myślisz? Mam dwadzieścia lat i żadnego doświadczenia seksualnego. Jak się mną w końcu nie zajmiesz, to serio wyrzucę wszystkie sekspresy z domu! – wybuchnął, czego z kolei ja się zupełnie nie spodziewałem. Aż otworzyłem szeroko oczy, zdumiony tymi słowami, jednak w chwilę potem wybuchnąłem śmiechem, nie mogąc uwierzyć własnym uszom.

– No to wstawaj. Idziemy do łóżka – zdecydowałem, klepiąc go jeszcze po udzie.

Młodszy od razu się podniósł, wyraźnie podekscytowany wizją nadchodzących wydarzeń. Zaczekał na mnie, a gdy również się podniosłem, złapał moją dłoń i grzecznie ruszył do naszej sypialni.

Potrzebowaliśmy chwili, by przygotować się do naszego pierwszego, wspólnego razu. Przede wszystkim musieliśmy się pozbyć stada królików z łóżka, ale też wyjąłem z szafki przy łóżku lubrykant i gumki.

Nim weszliśmy na materac, stanęliśmy na wprost siebie, w niewielkiej odległości, i pogłaskałem jego policzek, starając się dać mu w tej chwili poczucie bezpieczeństwa. Nie miałem zamiaru robić czegokolwiek wbrew niemu. Pragnąłem naszej wspólnej przyjemności.

– Postaram się poprowadzić cię w tym tańcu. Ale musisz ze mną rozmawiać. Musisz mówić, jeśli czujesz, że coś jest nie tak, że chcesz przestać lub cokolwiek innego. Rozumiesz? – powiedziałem spokojnie i zabrałem się za rozpięcie paska w moich spodniach, by następnie wysunąć go ze szlufek i zacząć pozbywać się koszulki.

Jeongguk obserwował mnie uważnie i kiwał głową na moje słowa. Kiedy zacząłem się rozbierać, sam także zdjął koszulkę, ukazując tym samym swoje wyćwiczone ciało. Aż na chwilę zastygłem, patrząc na te pięknie wyrzeźbione mięśnie.

Przystojny, młody mężczyzna, Jeon Jeongguk. Od dzisiaj cały mój, nie tylko sercem i duszą, ale także ciałem.

– W tańcu hyung? – podłapał, pokonując dzielącą nas odległość, by objąć mnie jedną ręką, kładąc ją na moim pasie, a drugą złapał moją dłoń, jakbyśmy mieli zaraz ruszyć do walca.

Przez chwilę pobujał nami z radosnym uśmiechem, który mimowolnie również mi się udzielił, choć w łagodniejszej postaci. Nie trwało to jednak długo. Młodszy dał mi szybkiego buziaka i uciekł już na łóżko, wyraźnie czekając na jakieś instrukcje lub moje dalsze ruchy. To było całkiem ekscytujące. I stanowczo podniecające.

– Kochanie, usiądź na mnie okrakiem. Będzie nam najwygodniej – poprosiłem, kiedy zająłem już miejsce obok. Póki co zostałem w jeansach, podobnie jak Jeongguk w dresach. Nie chciałem go jeszcze zbytnio onieśmielać pełną nagością.

Ale do tego też przejdziemy, spokojnie.

Położyłem dłonie na bokach ud młodszego, masując je lekko okrężnymi ruchami. Moje spojrzenie napotkało oczy Jeongguka, który był już cały czerwony i ciężko było powiedzieć, czy to zawstydzenie, czy podniecenie, bo naprawdę wiele emocji malowało się na jego twarzy.

– Zrobię co w mojej mocy, by dać ci dużo przyjemności – wymruczałem z łagodnym uśmiechem.

Jedną z dłoni przeniosłem na jego włosy, aby nakierować głowę mojego ukochanego niżej, mogąc sięgnąć tych słodkich ust. Nasz pocałunek bardzo szybko stał się namiętną walką warg i języków, ale nie pozwoliłem na to zbyt długo. Przeniosłem się z pieszczotami na jego szyję, zostawiając mokre ścieżki, które prowadziły coraz niżej. Dopiero na obojczyku się zatrzymałem, aby móc zostawić tam niewielki ślad, który miał się utrzymać nieco dłużej. W tym czasie moje ręce badały każdy centymetr jego ciała, które zdawało się być stworzone rękami prawdziwego artysty.

Jedna z dłoni zawędrowała pod lewe udo chłopaka, nie tylko po to, by go dotknąć i przekonać się, jak nasza zabawa na niego wpływa, ale także po to, by objąć tę część jego ciała. W ten sposób mogłem łatwiej przerzucić go na bok, układając młodszego na materacu.

Ciche westchnienia raz po raz uciekały z jego rozchylonych ust. Jego bierność mi nie przeszkadzała. Wiedziałem, że to dla niego nowe doznania, które musi nauczyć się przeżywać, dlatego nie pospieszałem go w niczym. Dopiero, gdy znalazł się na materacu, sam nieco się podniósł, aby znów złączyć nasze usta w kolejnym gorącym pocałunku. Nawet w krótkich przerwach na złapanie oddechu nie był w stanie otworzyć oczu, wyraźnie targany emocjami.

– Przecież ja przez ciebie zaraz dojdę, hyung – powiedział w końcu z lekkim wyrzutem, ale też lekko rozbawiony.

– Cóż, to wtedy będzie pierwszy z wielu orgazmów, bo ot tak cię nie zostawię – zapewniłem, posyłając mu mniej grzeczny uśmiech.

Uznałem jednak, że jest już gotowy do dalszej zabawy, dlatego złapałem za brzeg jego spodni, specjalnie zahaczając też o bokserki, aby pozbyć się razem dwóch przeszkadzających nam elementów garderoby.

– Wykończysz mnie Min Yoongi – wyszeptał, chowając twarz za ramieniem.

Jego komentarz wywołał mój kolejny uśmiech. Udało mi się pozbyć reszty ubrań Jeongguka, by zaraz po tym zajść na moment z materaca, aby i moja garderoba znalazła się na podłodze.

Wróciłem do młodszego jak najszybciej, znów pieszcząc jego ciało z czystą przyjemnością. Szyja, tors i brzuch otrzymały całą masę czułości, ale w końcu przeszedłem na uda, które były moją mocną słabością. Tam nie ograniczyłem się tylko do warg, dołączając do zabawy też zęby, które skubały skórę chłopaka.

– W jakiej pozycji chciałbyś to zrobić? – zapytałem z uśmiechem, nie szukając z nim na razie kontaktu wzrokowego, koncentrując się w pełni na tych umięśnionych udach.

– Chyba... będzie nam najwygodniej jak to ja będę na górze? W sensie... w pozycji na górze – wyjaśnił szybko, choć niepotrzebnie. Obaj zdawaliśmy sobie sprawę z naszych ról w związku i nie było nawet opcji, by Jeongguk był aktywną stroną. Z całą moją miłością do niego, niestety na to nigdy się nie zgodzę.

– Jeśli masz taką ochotę, to dobrze, zacznijmy od tego – zgodziłem się, ciekaw, jak sobie poradzi.

Musiałem go na chwilę zostawić, aby zabrać się za założenie gumki na moją dumnie stojącą męskość.

– Najpierw cię przygotujemy. Odwróć się i wypnij do mnie, kochanie – poprosiłem, kiedy wróciłem na materac z tubką lubrykantu w ręce.

Jeongguk posłusznie spełnił prośbę, ale miał jeszcze pytania o dokładny przebieg tego, co się wydarzy. Dlatego przed rozciąganiem i już w trakcie, starałem się mu opisywać to, co robię i dlaczego. W końcu jego bezpieczeństwo było równie ważne jak przyjemność.

Kiedy mój ukochany był już gotowy, zająłem wygodną pozycję, opierając się o poduszki i zagłówek. Jeongguk dał mi jeszcze chwilę, abym nałożył nieco żelu intymnego na swojego penisa, po czym usiadł na mnie okrakiem, powoli nabijając się na mini Mina. Czując jego ciasne wnętrze aż zamruczałem z przyjemności, odchylając przy tym głowę.

– Teraz powoli. Poruszaj się tak, by było ci przyjemnie. Gdy nie będziesz miał siły, powiedz, to zmienimy pozycję – poinstruowałem go nieco już zachrypniętym od emocji głosem.

Jeongguk przystąpił do naszej zabawy, choć początki nie były łatwe. Z przymkniętymi oczami opadał na mnie, pomagając sobie utrzymać pozycję, kładąc dłonie na moim torsie. Dzięki temu miałem na niego idealny widok, który nakręcał mnie jeszcze bardziej.

Jednak już po kilku uniesieniach króliczek spojrzał na mnie. Zarumieniony, z lekko otwartymi ustami i błogim spojrzeniem, starał się znaleźć odpowiednie tempo, ale i ułożenie, które pozwoli mu na więcej przyjemności. Chętnie mu w tym pomogłem, poprawiając nieco naszą pozycję, a kiedy z jego ust wyrwał się dłuższy jęk, byłem pewien, że jesteśmy na dobrej drodze. Drodze ku spełnieniu.

Podczas gdy młodszy chętnie nas zadowalał swoimi ruchami, nie pozostawałem bierny. Szeptałem mu komplementy, całkowicie szczere i przepełnione uczuciami, które miałem w sercu względem jego osoby. Moje dłonie zaciskały się na jego udach, czasem wędrując na równie kuszące pośladki, które tak pięknie układały się przy tych ruchach. A kiedy Jeongguk na chwilę się zatrzymywał, wędrowałem do jego torsu i szyi moimi ustami, skubiąc też nabrzmiałe sutki swoimi zębami.

Wyraźnie widziałem, jak mój ukochany powoli zbliża się do finału. W pewnym momencie ukrył się w moich ramionach, chowając twarz w zagłębienie szyi, choć nie zaprzestał ruchów. Pomogłem mu w utrzymaniu tempa, co tylko zwiększyło jego częstotliwość jęków. Ale sprawiło też, że chwilę później z ust Jeongguka wyrwał się przeciągły jęk, a ja poczułem, jak sperma brudzi mój brzuch.

Dałem mu chwilę, by odsapnął, ale zaraz przewróciłem go na plecy, by wykonać jeszcze kilka pchnięć, po których dołączyłem do przeżywania rozkoszy, płynącej z dojścia.

Pochyliłem się, by móc obsypać twarz mojego króliczka pocałunkami. Oczywiście najpierw obdarowałem go pocałunkiem prosto w usta, na który chętnie odpowiedział, choć nie już z takim ogniem, jak wcześniej, będąc zbyt zmęczonym. A kiedy przeniosłem się z czułościami na jego policzki i czoło, przymknął oczy, starając się uspokoić oddech.

Nawet nie zdążyłem się z niego wysunąć, gdy młodszy objął mnie nagle, przenosząc na poduszki obok niego. Pozwoliłem mu na to, chętnie tuląc ukochanego do siebie. Złożyłem jeszcze kilka pocałunków na jego włosach, nim byłem w stanie się odezwać, nadal nieco zachrypniętym głosem.

– To będzie jedno z moich najszczęśliwszych wspomnień. Zaraz za poznaniem ciebie – wyznałem cicho, na co Jeongguk zaśmiał się krótko.

– Po poznaniu mnie? Wyglądałeś wtedy na niewzruszonego hyung – stwierdził, wypominając mi moja postawę z auta. – To ja wtedy oszalałem na twoim punkcie.

– O nie, nie, nie, ty oszalałeś na moim punkcie przed imprezą. Ja cię lubiłem jeszcze z opowieści Jimina. I oglądałem tę piękną buzię na Instagramie – stwierdziłem, dzieląc się z nim moją małą tajemnicą. – W drodze z lotniska co chwilę zerkałem w tylne lusterko, by móc na ciebie patrzeć. Byłem potwornie zazdrosny, gdy to z Jiminem mogłeś sobie siedzieć na tej tylnej kanapie. Byłeś taki przerażony, kiedy kazałem wam trzymać dłonie każdy na swoich udach.

Moja uwaga rozweseliła Jeongguka do tego stopnia, że aż zaczął się trząść ze śmiechu. Zaraz po tym sięgnął do swojej szafki nocnej, skąd wyjął paczkę mokrych chusteczek. Zaczął czyścić nasze brzuchy z nasienia, które zaczęło powoli brudzić pościel. A to znaczyło, że nie mogłem już dłużej cieszyć się jego wnętrzem, odsuwając się nieco. Jeongguk zajął się też zużytą gumką, której mnie pozbawił, zawiązując i wyrzucając wraz z chusteczkami. Przez cały ten czas kontynuowaliśmy nasze wspominanie.

– Dziwisz się, hyung? Brzmiałeś wtedy na... bardzo stanowczego, więc grzecznie się ciebie posłuchałem. I słucham się nadal. I jeśli myślisz, że zapomniałem o tamtym tekście, to się mylisz – stwierdził z tajemniczym uśmiechem. – To kiedy MY będziemy się gździć na tylnym siedzeniu? – zapytał, wracając już na materac, bym znów mógł go wziąć w ramiona, rozbawiony tym pytaniem.

– Gdzie mój niewinny króliczek, który rumieni się na zwyczajne dotknięcie jego policzka? – zapytałem, kręcąc głową z niedowierzaniem w tę gwałtowną zmianę po jednym stosunku.

– Dotykaj moich policzków tymi swoimi pięknymi dłońmi z zaskoczenia, to na pewno wróci – zapewnił zadowolony, po czym złapał moją dłoń i przysunął do swoich ust. Przez chwilę po prostu tulił ją do swojej twarzy z przymkniętymi oczami. Nie cofałem jej oczywiście, ale kiedy ją uwolnił, znów mogłem go objąć, okrywając nas wcześniej kołdrą.

– A co do gżdżenia się – pojedziemy w weekend na małą wycieczkę za miasto i zobaczymy, czy nie trzeba będzie kupić większego auta, aby było nam wygodniej – stwierdziłem, naprawdę rozbawiony jego komentarzami.

– Oho, czyli plan zostanie szybko zrealizowany. A teraz wytłumacz się, czemu tak długo z tym zwlekałeś – zarzucił mi nagle, uderzając palcem wskazującym w mój tors.

– Bo nie sądziłem, że jesteś gotowy. Twoje ciało wysyłało mi znaki świadczące o tym, że mógłbym nas za bardzo pospieszyć, proponując seks. Nawet jeśli razem zamieszkaliśmy, nawet jeśli umówiliśmy się na jutro na adopcję kotki i zaczęliśmy planować przyszłość, to zdawało mi się, że nie jesteś jeszcze gotowy na nic więcej niż pocałunki. I tak myślałem, że nim dojdzie do zwykłego seksu, to jeszcze będziemy po drodze przerabiać sam oral, czy przytulanie się nago – wyznałem, tłumacząc mu wszystko zupełnie spokojnie.

– Bo... onieśmielasz mnie hyung. Więc jak miałem wypalić z takim pytaniem albo sugestią – mruknął lekko naburmuszonym tonem. – O właśnie, na temat naszego kota... – od razu podłapał temat, sięgając po telefon, zostawiony na szafce nocnej. Zaczął szybko przeglądać coś, ale znowu coś w jego głowie zaklikało. – Zaraz, zaraz... Więc już wcześniej stalkowałeś mnie na Instagramie? – zapytał, mrużąc nieco oczy.

– Od razu stalkowałeś... Jestem twoim legalnym obserwującym...

– Ahaaa, tak to się teraz nazywa – mruknął, znów skupiając się na przeszukaniu urządzenia.

W końcu z wyrazem triumfu na twarzy odwrócił ekran w moją stronę, prezentując czarnego kotka.

– Berry. Czy... – stuknął kilka razy w ekran i pokazał zdjęcie kota, które przesłał mi wczoraj. – Czy Sunny?

– A czemu nie Sunny i Berry? – zapytałem z łagodnym uśmiechem wiedząc, że sprawię mu tym dużą przyjemność. – Jednemu będzie smutno, gdy ja będę w Hybe, a ty na uczelni.

Od razu zobaczyłem błysk szczęścia w oczach mojego chłopaka, który chwilę się zastanawiał, ale ostatecznie uśmiechnął się jeszcze szerzej.

– Tak myślisz, hyung? To bierzemy... oba? – upewnił się, a ja nachyliłem się do niego, by ucałować rumiany policzek.

– Wszystko dla mojego króliczka.

Nie wiem czy dalsza część popołudnia była podyktowana moją odpowiedzią, czy młodszy naprawdę długo czekał i teraz chciał się wyszaleć, ale na tym jednym stosunku nasz dzień się nie zakończył. Bawiliśmy się jeszcze w kilku pozycjach, starałem się też dzielić z Jeonggukiem tym, co lubię robić w łóżku, aby nieco urozmaicić zabawy. Ale na wszystko przyjdzie czas. Zwłaszcza po tym kolejnym kamieniu milowym naszego związku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top