#14

- hej... To ja Montana

- k-k-k-kto?

- Gregory Montanha to do mnie dzwoniłeś wczorajszej nocy

- to nie jest rozmowa na telefon, możemy się spotkać na budynku tam gdzie się w lipcu spotykajkismy

- za ile?

- za tak 10/15minut

-okej to do zobaczenia

- do zobaczenia

Odlazylem telefon

- o kurwa, teraz se kurwa przypominam że to jest numer do niego, przecież tyle razy go wbijałem

- co się stało Erwin?

- ten numer na który dzwoniłem wczoraj najebany to był numer Montany

- o chuj, no to co teraz?

- nie wiem Pola, jede się z nim spotkać i pogadać o tym

- no to jedź koniecznie

Ubrałem buty wziąłem telefon zamówiłem taxi pod miejsce niedaleko tego budynku

Gdy już byłem na miejscu poszedłem na górę i siedziałam już tam Montana

Usiadłem na przeciwko niego

- siema Grzesiu

- a ty czemu nagle taki uradowany?

- a nic nic, powiedz mi co tam grzeisu u ciebie?

- słyszałem, że teraz capela jest twoim "tata",

- no fajnie co nie

- no zajebiscie ze masz w dupie przyjaciela któremu tyle razy mówiłeś, że przecież ja byłem kiedy nikogo nie było

-ci ci ci ci ci

Przyłożyłem palec wskazujący na  jego ustch

- za dużo mówisz Grzesiu, rozluźnij  się

Z racji że Montana siedziała z nogami prosto, usiadłam na jego nogach, i przybliżyłem się do niego, tak że nasze klatki piersiowe były blisko siebie, a nos i czolo się stykały

- Erwin co ty robisz?

- obezwładniam cię

Zabrałem mu kajdanki i go skułem a kluczyki schowałem do swoich spodni

-  erwin do jasnej cholory co ty robisz

-a co nie podoba Ci się?

-...

Zsunolem golf z jego szyji i ujrzałem tan kilka malinek

Bez słowa rozpiąłem kajdanki Montanie, odsalem mu je wraz z kluczykiem, zszedłem z niego po czym zacząłem się kierować w strone zejścia z budynku

- Erwin poczekaj to nie tak jak myślisz

- a skąd kurwa wiesz co myślę?

- znam cie więc wiem

-właśnie, że prawie w ogóle mnie nie znasz, co niby taki przyjaciel jesteś o po 11 miesiącach jak wracam z więzienia bawisz się moimi uczuciami

- ale kurwa to mia mi zrobiła, znaczy się kurwa, ja tego nie chciałem to ona w chuj już

-  jesteś okropny nie chce cie znać

Zbiegłem na dół i wsiadłem do zentorno i odjechałem

Pojechałem na zakon, poszlsm na zachrystie, wziąłem alkohol usiadłem w kącie i zacząłem pić

Nagle usłyszałem że ktoś wchodzi

- wypierdalaj Montana

- to nie Montana, to tylko ja carbo

Podszedł on do mnie

- ej erwin co się tobie stało?

- jebany Montana i jego k-9

- czyli grubo

Odłożyłem wino

- trzeba zabić k-9, ona zabrała mi kogoś kogo kochałem, to ja zabiorę jej zycie

- jesteś tego pewny?

- jestem tego bardziej niż pewny

Wstatelem podeszłe do szafki i wyciągnęłem broń oraz naboje, jak i też metę i inne takie rzeczy

- jeszcze tego wieczoru ona zniknie, a Montana zostanie sam, i poczuje jak to jest gdy się straci ukochaną osobę

________________________
472 słów

Jak wam się podoba nowy rozdział?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top