Rozdział Drugi

Muzyka w klubie dobiegała do moich uszu, zaś duchota będąca w pomieszczeniu bardzo mi się nie podobała. Ale cóż ja mogę zrobić? W końcu to klub...

- Ej uważaj. - powiedziałam do dziewczyny o czarnych włosach i brązowych oczach, która mnie szturchnęła.

Dziewczyna zdziwiona spojrzała w moją stronę, a ja pomimo iż byłam przerażona tym wszystkim wpatrywałam się w nią nie rozumiejąc jej zdziwienia. 

- Ty mnie widzisz? - zapytała cicho z zdziwieniem kobieta,a ja uniosłam zdziwiona brew.

- No widzę, a co w tym dziwnego? - zapytałam odbijając piłeczkę z pytaniem niczym piłeczkę do Ping-ponga, którego nienawidziłam.

- Nie nic. - powiedziała z delikatnym uśmiechem dziewczyna, po chwili dodając.

- Jestem Isabelle, ale mów mi Izzy.

- Natalie. Miło mi poznać.- powiedziałam wpatrując się z zdziwieniem w dziewczynę, u której dopiero teraz zauważyłam liczne tatuaże.

Izzy uśmiechnęła się delikatnie, po czym gestem dłoni pokazała mi że mam iść za nią. Nie wiem czemu, ale powoli i nie pewnie udałam się za dziewczyną. Strach jaki czułam patrząc na to wszystko co się wydarzyło. Nie wiedziałam dlaczego ciocia Destiny mnie tu wysłała ani tego co się wydarzyło w domu cioci Seline.

W  pewnym momencie Izzy usiadła przy jakim stoliku z rudowłosą dziewczyną o zielonych oczach,  chłopakiem o blond włosach i złotych oczach, czarwłosym chłopakiem i niebieskich oczach oraz z mężczyzn pochodzenia azjatyckiego o kocich oczach, które bardzo mnie wystraszyły niezmiernie. U trójki zauważyłam liczne tatuażę, które były podobne do tatuaży Izzy.

- Natalie! Chodź! - powiedziała Izzy, a ja niespodziewanie poczułam znów lodowatą dłoń na ramieniu.

Odwróciłam się gwałtownie, lecz nikogo nie było za mną znajomego tylko tańczący się nastolatkowie. 

- Natalie... - głos cioci Seline szeptem rozległ się w moich uszach, a ja znów odwróciłam się szybko.

Znów nikogo nie było.

Czy ja wariuję?

Po raz kolejny poczułam czyjąś dłoń na ramieniu przez co natychmiast odwróciłam się łapiąc wcześniej te osobę za rękę, aby nie uciekła. To była Izzy, która wpatrywała się we mnie z zdziwieniem oraz zmartwieniem.

- Co się dzieję? - zapytała kobieta widząc na bank uczucia jakie w tym momencie mi towarzyszyły.

- Em...- nie wiedziałam co powiedzieć.

Bylam kompletnie przerażona co było widać na kilometr. No, ale co mogę z tym zrobić?... W końcu w jednej nie wiem co się stało z ciocią Seline, a na dodatek mam wrażenie że wariuję.

- Natalie...- po raz kolejny usłyszałam głos cioci Seline za swoimi plecami.

Obróciłam się w stronę dźwięku, lecz ponownie nikogo nie ujrzałam.

- Ja zwariowałam...- powiedziałam szeptem lekko słyszalnie, po czym z powrotem spojrzałam na Isabelle. 

Dziewczyna wpatrywała się we mnie zmartwiona, na co ja natychmiast zgryzłam wargę.

- Muszę iść. - powiedziałam, po czym szybko nie zważając na krzyki Izzy obróciłam się i udałam do wyjścia z klubu.

Nie patrzyłam czy ona za mną idzie, no bo czemu by miała?

W końcu nie jesteśmy rodziną, a ona jest w jakimś towarzystwie, więc co miałaby wybrać?

Dopiero co poznaną dziewczynę czy znanych może od wielu lat przyjaciół?

Odpowiedź jest prosta...

Kiedy opuściłam klub świeże powietrze zawitało do moich płuc. Powolnym krokiem zaczęłam iść przed siebie. Powrót do domu nie był dobrym pomysłem po tym co się wydarzyło, a pójście do Maddison, Peter'a albo Susan nie było zbyt dobrym pomysłem.

Kiedy przechodziłam po ulicach miasta zdałam sobie sprawę w jakim gównie tak naprawdę się znajduję. Jest już ciemna i zimna noc, a sklepy są pozamykane. Na ulicach o dziwo jednak nie ma ani żywej duszy co stało się nie pokojące. 

Nagle dźwięk szpilek dotykających chodnika sprawił iż poczułam ciarki. Nie byłam sama i kompletnie bałam się zobaczyć kto za mną idzie. 

Przyspieszyłam kroku modląc się w duchu, aby ten ktoś przestał za mną iść.

No , ale, cóż długo nie odeszłam bo przywaliłam prosto w zna STOP. 

Ta... cała ja....

- O Aniele, Natalie nic Ci nie jest? - głos Isabelle rozległ się w moich uszach przez co dotarło do mnie iż to Izzy szła za mną.

- Ta... spoko... bywało gorzej. Co ty tu robisz? - zapytałam powoli podnosząc się z chodnika.

- Poszliśmy za tobą, bo twoje zachowanie troszkę mnie zmartwiło.- powiedziała dziewczyna, a ja spojrzałam dookoła.

Obok nas była ta sama czwórka ludzi co widziałam w klubie.

Spojrzałam zdziwiona na dziewczynę, która uśmiechnęła się przyjaźnie.

- To jest mój brat Alec, jego chłopak Magnus. Ten blondyn to również mój brat Jace, a to Clary.- powiedziała dziewczyna pokazując na swoich towarzyszy.

Spojrzałam na Isabelle, po kiwnięciu głową na znak "cześć" jej towarzyszą. Widząc moją minę Izzy powiedziała.

- Posłuchaj mimo iż nie znam cię długo to chcę ci pomóc.

- Wątpię, byś mi pomogła. - powiedziałam spokojnie do dziewczyny, na co nagle usłyszałam parsknięcie z strony Jace'a.

- Oj młoda uwierz z gorszymi problemami miało się do czynienia.

- Szukaj...- usłyszałam głos Seline, po raz kolejny na co ja odwróciłam się w stronę dźwięku gdzie nikogo nie było tylko ściana budynku.

Złapałam się za głowę, po czym rozejrzałam się przerażona dookoła.

- Czego mam szukać, ciociu? - zapytałam cicho z przerażeniem.

Czułam jak łzy spływają mi po policzkach niczym rwąca rzeka. 

Błagam niech to się skończy...

- Chodź z nami, Natalie. Jest późno i nie możesz zostać sama. Jutro zaprowadzimy cię do domu. - powiedziała Isabelle biorąc mnie za rękę nie pewnie.

Przez chwilę walczyłam z swoim rozsądkiem, ale w końcu uległam zdając sobie sprawę iż już nie wiele mi zostało do stracenia.

Eh... to się nazywa pech pierwsza klasa...

~ • ~ • ~

No i jest drugi rozdział!

Jak się podoba?

Co sądzicie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top