Rozdział Czwarty

Pov  Natalie:

Nie wiem co się dzieję ani gdzie jestem. Wszędzie jest czarno i panujący tu mrok wręcz mnie przeraża. W miejscu gdzie stoje pada światło, przez co czuję się jakby ktoś pokazywał mordercy gdzie znajduje się jego ofiara.

Nigdzie nie widzę Magnus'a i Alec'a nie wspominając o Jace'ie, Clary i Isabelle. Jestem tu sama zdana na siebie w otaczającym mnie mroku

- Halo? Ktoś tu jest? - odezwałam się, lecz odpowiedziała mi cisza.

Byłam przerażona.

- Alec?... Magnus?... - zaczęłam pokolei wołać przyjaciół.

Nic. Dalej cisza.

Nic. Dalej cisza.

Boję się....

- Szukaj...- głos cioci Seline rozległ się w moich uszach przez co gwałtownie odwróciłam się za siebie.

Znów nikogo nie było za mną, a ja powoli zaczęłam myśleć że poskradałam zmysły.

- Czego mam szukać? - zapytałam wcale nie udząc się że otrzymam odpowiedź.

- Szukaj brata...- usłyszałam głos Seline i nagle poczułam lodowatą, kościstą dłoń na swoim ramieniu, która na bank nie należała do cioci Destiny.

Gwałtownie obróciłam się w za siebie i od razu krzyk wydobył się z moich ust. Przede mną stała wysoka kobieta o nienaturalnie bladej cerze i czarnych jak heban oczach. Miała piękne długie włosy w kolorze krwistej czerwieni, które sięgały jej do bioder, zaś ubrana była w czerń wymieszaną z czerwienią.

Jednak najbardziej przerażającą rzeczą jaką w niej ujrzałam jest wielka blizna na twarzy od kącika ust rozciągająca się na całym policzku.

To było nie dość że obrzydliwe to bardzo straszne.

Wręcz creepy.

- Zginiesz jeśli poznasz prawdę....- powiedziała nagle kobieta, a ja miałam wrażenie, iż setki demonów w tym samym czasie przemawiały przez jej struny głosowe.

Zaczęłam wrzeszczeć jeszcze głośniej i próbowałam uciec. Niestety nie mogłam sie ruszyć. Nieznajoma zamachała się, a w jej dłoni ujrzałam ostry miecz. Wrzeszczałam głośno wołając o pomoc Magnus'a i Alec'a.

Kiedy kobieta już miała mi zadać ostateczny cios, wszystko zaczęło się rozmazywać.

- - - - - 

Z krzykiem podniosłam się do pozycji siedzącej zalana potem.

Uff... to tylko sen...

Rozejrzałam się dookoła, aby upewnić się w swoich przeczuciach. Na szczęście byłam tam gdzie zasnęłam. W pokoju, który pokazał mi Magnus. Jedyne co w tym momencie było "nowego", to Magnus i Alexander, którzy siedzieli przy mnie i wpatrywali się w moją stronę z zmartwieniem.

- Co się stało....- powiedziałam lekko zdziwiona iż nie zająkałam się.

- Krzyczałaś. Szarpałaś się i to bardzo. - powiedział Magnus patrząc zmartwiony.

Spojrzałam tam gdzie on i zamarłam. Moja dłoń była we krwi, zaś na niej było wyryte "ZGINIESZ!". 

- Boże...- wypsnęło mi się, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach. 

Nie wiem co się dzieję, ale się bardzo boję. Wręcz niewyobrażalnie.

Alec usiadł obok mnie i nie pewnie wział mnie za rekę. Spojrzałam w jego niebieskie oczy, które wpatrywały się we mnie zmartwione.

- Opatrzę ci to, okej?- powiedział spokojnie chłopak, po czym wyciągnał z kieszeni swoich czarnych spodni jakiś patyk.

Magnus usiadł po drugiej stronie, po czym chwycił mnie za rękę. Nie rozumiałam tego, ale kiedy Alec przyłożył mi patyk nad radą bliżej łokcia zaczęłam rozumieć. Ból był nir przyjemny, ale dało się go znieść bez krzyków. 

Kiedy Alec odsunął patyk od mojej skóry zauważyłam iż wytatuował coś co sprawiło że rana się zagoiła i nie było po niej śladu.

 - Jak...jak ty... co?- zapytałam się jąkając.

- To jest Intraze. Runa lecząca. Jesteś jedną z nas, więc mogłem jej urzyć.- powiedział z spokojem Alexander.

- Kim ty... wy jesteście? - zapytałam zdziwiona wpatrując się w mężczyzn.

- Pewnie opowiadano Ci o Wróżkach, Czarownicach, demonach, aniołach, wampirach lub Wilkołakach. - powiedział spokojnie Magnus , na co  kiwnęłam twierdząco głową.

Od kiedy pamiętam ciocia Seline opowiadała mi o tych stworzeniach, ale tak szczerze to nie wierzyłam w to. Bo nigdy nie miałam z niczym doczynienia i tak jak każdy raczej człowiek nie chciałam wierzyć w coś czego nie widać. 

Jednak, po tym jak ciocia Destiny sprawiła że w nietypowy sposób pojawiłam się pod drzwiami "Pandemonium" zaczęłam wierzyć w słowa Seline.

- Cóż są jeszcze Nocni Łowcy. Są to ludzie z krwią anioła. Tacy jak Alexander, jego siostra Isabelle, Jace oraz Clary. - powiedział Magnus, po chwili szybko dodając.

- No i jeszcze ty. Bo runy zabijają ludzi oraz inne naturalne istoty. Tylko Nocni Łowcy mogą ich użyć.

- A ty Magnus'ie kim jesteś? - zapytałam nie pewnie patrząc na azjatę, który uśmiechnął się przyjacielsko.

Niedowierzanie pojawiło się w moich oczach kiedy, w dłoni Magnus'a pojawiła się szklanka z wodą zapewnie.

- Czarnoksiężnik.- powiedziałam cicho, na co Magnus kiwnął twierdząco głową i podał mi szklankę z cieszą.

Nie pewnie wzięłam zimną szklankę z wodą, po czym powoli i ostrożnie upiłam łyk wody. 

-Co Ci się śniło? - zapytał Alec, kiedy przełknęłam wodę.

- Byłam w jakimś miejscu. Było ciemno... usłyszałam nagle, głos cioci Seline i ona...- zatrzymałam się gwałtownie przypominając sobie słowa Seline.

Mam brata?

- Co ona? Co się stało, promyczku? - zapytał Magnus, na co ja spojrzałam na niego, po czym powiedziałam.

- Kazała mi szukać brata...

Alec i Magnus spojrzeli na siebie z zdziwieniem, a ja z trudem powiedziałam.

- Potem jakaś kobieta się pojawiła i powiedziała... powiedziała że zginę, jeżeli poznam prawdę...

Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. 

Czułam się bezradna i to kompletnie. 

Nie wiedziałam gdzie jest ciocica Seline, co się z nią stało i czy wogóle ona żyję. Nie wiedziałam o tym że mam brata z krwi i kości, który gdzieś chodzi po tej ziemi. Nic nie wiedziałam. Moje życie było jednym wielkim kłamstwem, które niczym sztylet zaczęło zadawać bolesne i stałe rany.

Widząc moje łzy, Alec objął mnie nie pewnie. Wtuliłam się w niego bezradnie. Czułam się jak dziecko, które nie potrafiło nic zrobić samemu.

Płakałam...

Bardzo długo...

Nie wiem ile łzy spływały po moich policzkach, ale w końcu udało mi się zasnąć wtulona w Alec'a...

~ • ~ • ~

Wiem dzisiejszy rozdział mi się wyszedł.

Przepraszam!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top