Rozdział Pierwszy
- - - - - Pietnaście lat później - - - - -
Pov Natalie:
-To jak ekipo?Jedziemy do kina na ten nowy film. "Anielski Grzech"?- zapytała się Susan, kiedy wraz z jeszcze dwójką naszych przyjaciół opuszczaliśmy mury szkoły.
Susan jest niebieskowłosą dziewczyną o rumianej cerze i zielonych jadeitowach oczach. Dziewczyna jest szczupła, zgrabna oraz wysoka czego szczerze jej zazdroszczę. Dziewczyna ma również na wardze kolczyk jak i na języku czego wcale nie umiem zrozumieć w żadnym stopniu.
- Jestem za. Przynajmniej w taki sposób zwieję z domu na chociaż taką krótką chwilę.- powiedział Peter poprawiając czarny plecak na ramieniu.
Peter jest wysokim, ale kiepsko zbudowanym chłopakiem o blond włosach oraz niebieskich oczach i rumianej cerze z delikatnymi piegami, z których o dziwo większość uczniów naszej szkoły się śmieję.
To jest dziwne.
- Nie jestem przekonana. Mamy jutro na sprawdzian z chemii, matematyki i angielskiego. Może lepiej się pouczyć żeby chociaż zdać na dwójkę?- powiedziała cicho nasza nieśmiała kujoneczka Maddy.
Maddy, a właściwie to Maddison jest brązowowłosą dziewczyną o brązowych oczach i bladej cerze, która nigdy nie została skarzona ani jedną gramą kosmetyków. Maddy właśnie z naszej paczki jest najlepszą uczennicą w całej szkole. Jako jedyna z całej klasy szkoły ma stu procentową frekfencje oraz same piątki i czwórki. I przyznaje się że to jest najbardziej zaskakujące w tym że ona tak dobrze się uczy.
- Oj no weź, dzioba. Będzie fajnie. A ty Natalie? - zapytała Susan z delikatnym uśmiechem, na co ja zgryzłam delikatnie wargę.
- Okej, ale zadzwonie do cioci Seline i poinformuję że wrócę później.- powiedziałam po chwili namysłu.
- Niech będzie. - powiedziała Susan, po czym wraz z Peter'em spojrzała na Maddison.
Ja zaś odeszłąm parę kroków od nich i wyciągnełam telefon. Wykręciłam numer do cioci Seline i zaczekałam aż odbierze. Odebrała po trzecim sygnale.
- O co chodzi, Natalie? - zapytała ciotka delikatnie, na co ja na dźwięk jej głos uśmiechnęłam się promiennie.
- Jadę z Peter'em, Susan i Maddison do kina na "Anielski Grzech". Będę później. - powiedziałam z spokojem.
- Oh, no dobrze, ale uważaj na siebie kochanie. I jak coś to dzwoń.- powiedziała kobieta, a po chwili się rozłączyła.
Z uśmiechem na ustach odwróciłam się w stronę przyjaciół. Bardzo zdziwiłam się widząc tylko Peter'a i Susan, bez Maddison.
- Gdzie Maddy?- zapytałam zdziwiona podchodząc do przyjaciół.
- Nie udało nam się jej przekonać na wyjście do kina.- powiedział rozczarowany Peter, na co Susan westchnęła cicho, po chwili mówiąc.
- Bo debil powiedział że pójdziemy do klubu z striptizem.
Zaśmiałam się cicho na te słowa. Nie wyrabiam z nimi po prostu.
- No dobra. Chodźmy już do tego kina bo jest jest zimno, a jak jest zimno to mnie potęcja leci.- powiedział teatralnie smutniejąc Peter, na co ja i Susan wybuchłyśmy głośnym śmiechem.
Boże uwielbiam go.
- No dobra, dobra idziemy.- powiedziałam, po czym wraz przyjaciółmi udałam się w stronę przystanku autobusowego.
- - - - - Dwie godziny później - - - - -
- Ja pierdole, ten film był zajebisty.- powiedział Peter kiedy byliśmy w autobusie i wspólnie wracaliśmy do domu.
- No... Ale najlepszy moment był kiedy głównyy bohater uprowadził ją i jej młodszego brata do samochodu. - powiedziała Susan, a na wspomnienie tej sceny uśmiechnęła się.
Film opowiadał o dziewczynie, która samotnie wychowuje młodszego brata i stara się pogodzić życie prywatne z życiem szkolnym, aby móc się dostać do wymarzonej od wielu lat szkoły malarskiej. Jednak jej plany krzyżuję o dwa lata starszy chłopak, który jest aniołem i zakochał się w niej wbrew zasadą swojego świata i w sumie to takie tam.
- Oj ten Nicolas. Liczyłem że ją bzyknie i będą ostre seksy niczym z trylogii Greya. - powiedział Peter na co wraz z Susan przekręciłam oczami.
A ten tylko o jednym...
- Ale na końcu filmu to zrobili.- powiedziała Susan, a na twarzy chłopaka pojawił się banan.
- I takie zakończenie to ja rozumiem! - powiedział roześmiany Peter, po chwili dodając z smutniem.
- To twój przystanek Natalie.
- Oj nie przesadzaj zobaczymy się w weekend pod mostem. - powiedział mrugając do chłopaka, po czym żegnając się cicho wysiadłam z autobusu.
Powolnym krokiem udałam się w stronę domu rozkoszując się świeżym powietrzem oraz słuchając śpiewu ptaków. Niestety droga z przystanku do domu trwa krótko i dokładnie pięć minut później byłam pod domem.
- Ciociu Seline! Już je... - przerwałam gwałtownie widząc iż w domu jest istny burdel.
Wszędzie były porozwalane rzeczy. Papiery, książki oraz pierza z poduszek były wszędzie nie wspominając o tym iż gdzie nie gdzie było szkło, po stłuczonym wazonie od cioci Destiny wraz z czerwonymi makami, które ciocia Seline uwielbiała.
- Ciociu Seline?!- krzyknęłam wchodząc ostrożnie w głąb mieszkania.
Cisza...
Niezręczna cisza...
Nagle poczułam lodowatą dłoń na swoim ramieniu, przez co odwróciłam się gwałtownie. Dosłownie prawie dostałam zawału widząc trupio bladą twarz siostry cioci Seline - cioci Destiny. Kobieta była szczupła, zgrabna i niezwykle wysoka jak na swój wiek, a była o sześć lat młodsza od swojej siostry. Jej brązowe włosy były rozpuszczone, a w jej brązowych włosach była czysta obojętność. Kobieta była ubrana w czarny sweter z delikatnym dekoltem oraz czarne legginsy i czarne szpilki.
- Ciocia Des.... co się tu stało? - zapytałam przestraszona, lecz kobieta nie odpowiedziała tylko machnęła nie dłońmi,z których wyleciał jakaś czarna smuga.]
Niespodziewanie kobieta popchnęła mnie gwałtownie, a ja już przygotowywałam się na spotkanie z szkłem i drewnianą podłogą. Zamknęłam gwałtownie oczy, po czym czekałam na ból, który o dziwo nie nadszedł.
Otworzyłam gwałtownie oczy i szok ogarnął moje ciało kiedy znalazłam się przed wrotami popularnego przez młodzież klubu "Pandemonium". Jakim cudem tutaj jestem? Rozejrzałam się do okoła i okazało się że wylądawałam na materach, które od jakiegoś czasu były nie ruszane.
Podniosłam się z materacy i powolnym krokiem ruszyłam w stronę klubu. Czemu ja to wogóle robię?
No czemu?...
Mam o dziwo złe przeczucia....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top