III

Cześć kochani!

O to nowy rozdział Alfy. Mam aktualnie dylemat co do tej książki, nie zabbardzo, widzę jej sens.

Ale nie przedłużając.

Zapraszam!

~ Kal 💚✨🐍

Ps. Trochę cringe. Słowa w "~...~" są rozmową w myślach ze swoją drugą płcią.

***************************************

Chłopak wszedł do dormitorium Raul'a i jęknął. Mocno go bolało, a w jego spodniach znajdowało się wybrzuszenie. Oparł się o drzwi wejściowe i zapłakał z bólu brzucha, od zawsze miał bolesne, długie gorączki, gdy usłyszał kroki, zakrył krocze pluszakiem.

- Harry?

Do pokoju wszedł blondyn, na rękach trzymał najmłodszą córeczkę, która kwiliła cicho. Miał zatroskany wyraz twarzy, od zawsze czuł powinność opieki nad chrześniakiem, chodź nie był jego prawdziwą matką. Harry był małą Omegą, jeszcze szczeniaczkiem, który potrzebował miłości i wsparcia.

- R-Raul. - zaczął niespokojnie oddychać.

- Oh, Harry, mówiłem żebyś przychodził wcześniej! Ethan!

- Co się dzieje, kocha- Harry!

Brązowowłosy zjawił się po chwili w kuchni, a za jego nogą krył się blondwłosy chłopiec. Brunet uśmiechał się radośnie, jednak jego mina zrzedła, po chwili widząc rozpalonego chrześniaka, zmartwiony chciał podejść do młodej Omegi, jednak drogę zagrodziła mu żona. Raul spojrzał na niego niepewnie, nie wiedząc jak ten zareaguje na zapach Omegi w gorączce.

- Zabierz Nico i Peter'a do domu. Chodź Harry, pójdziemy do sypialni.

Ethan przełknął ciężko ślinę, czując słodki zapach chrześniaka, powstrzymał się jednak, złapał córeczkę i synka za rączki i ruszył w stronę kominka. Chodź miał już Raul'a, zapach nastoletnich Omega, nadal na niego działał, były dusząco-słodkie, a ich przerażone oczy aż błagały o pomoc, przy ustaniu bólu, nie jednokrotnie zdarzyło się, że ojciec skrzywdził własną córkę, która miała akurat upał. Starsza Omega, która prowadziła Harry'ego do pokoju dla gości, prychnęła niezadowolona i zmarszczyła nos słysząc głos partnera, który nazwał go matką. Raul uwielbiał macierzyństwo, okres ciąży, a nawet poród, który był naprawdę ciężką chwilą dla męskich Omeg. Jednak, gdy Alfa nazywała go matką coś się w nim gotowało, było to w jakiś sposób urocze, ale i irytujące, ponieważ jednak był mężczyzną.

- Nie nazywaj mnie matką!

Ethan zaśmiał się i zaczął zdejmować z siebie ubrania. Dzieci patrzyły gdzieś za drugim ojcem, jednak nie zauważając go nigdzie, spojrzały na długowłosego.

- Oczywiście kochanie! Widzicie? Mama ma wszystko pod kontrolą.

Zniesmaczony blondyn mocniej złapał za dłoń chłopca i pociągnął go do pokoju. Chłopak ruszył za wujem, dość pokracznym krokiem, po chwili doszli do sporej sypialni, Raul wyszedł, mrucząc coś o szklance wody. Brunet odetchnął, zdjął z siebie bluzkę oraz spodnie, wraz z bielizną i zawstydzony zaczął sobie pomagać. Wypuścił powietrze z płuc i zrobił pierwszy ruch, był on powolny, zawstydzający. Zamknął oczy, nagle tuż przed nim stanął obraz Damon.

Chodźmy do Damona! On się nami zajmie! Nasze szczeniaczki będą takie piękne!

- Z-Zamknij się! On nie da nam szczeniaków!

Sam nie wiedział kiedy z jego ust wypłynęło więcej zawstydzających dźwięków, przypominających imię blondyna. Usłyszał otwieranie drzwi, złapał za pierwszy, lepszy koc i zakrył się nim, od pasa w dół, mocny rumieniec wpłynął na jego policzki, gdy ujrzał wujka.

- Wybacz Harry. Proszę, to lód powinien trochę pomóc. - mruknął zarumieniony Davies.

Parker złapał za szklankę i od razu wziął do ust 2 kosteczki. Lód ochłodził na chwilę jego rozgrzane ciało, poczuł ulgę, usiadł prosto, przygotowując się na kolejną fale podniecenia. Znał swoje ciało, wiedział, że za chwile znowu będzie potrzebował spełnienia.

- Harry, mam pewne pytanie, jest dosyć prywatne, ale sądzę, że jako twój opiekun, powinienem wiedzieć i-.

- Wysłów się! - krzyknął, a jego ciało wygięło się w łuk, jak Raul mógł tak spokojnie z nim rozmawiać, kiedy on w tym czasie myślał tylko spełnieniu. - P-przepraszam. - szepnął i delikatnie potarł swoim członkiem o materac.

- Nic się nie dzieje, to ja teraz ci przeszkadzam. - na policzki profesora, wpłynął rumieniec. - Przed chwilą, mówiłeś-krzyczałeś, jakieś imię. Czy ta osoba, ona jest Twoją miłością? Jest to twoja Alfa? Masz Alfę?

Nasza Alfa? Damon jest naszą Alfą? Damon! Damon! Nasz Damon! Chodźmy do Damon'a!

Brunet poczuł ból brzucha, zapłakał głośno, musiał zapomnieć o Damon'ie. Zapomnieć o tym przyciąganiu, przyjemnym uczuciu, które władało jego ciałem, gdy starszy przechodził obok.

- Hej, spokojnie Harry. Nic się-

- Dzieje do cholery! On nie jest Alfą! On nawet nie jest wilkiem! - załkał i mocniej wypchnął biodra w stronę materaca, aby wywołać tarcie.

- Oh, Harry.

- Idź sobie! Miałem o nim zapomnieć! A ty-ty. – krzyknął, kiedy doszedł.

Nie czuł wstydu, a raczej żal do starszej Omegi. Chciał zapomnieć o McCros'ie, przynajmniej na czas gorączki. Myśli o starszym uczniu wprawiały go w błogi nastrój, a zapach jego perfum sprawiał, że jego ciało przeszył dreszcz podniecenia.

- Harry-

- A ty się zamknij głupia Omego! Nie pójdziemy do Damon'a! On nam nie pomoże! - łzy pociekły mu po policzkach. - Damon. - zakrztusił się łzami.

Profesor zagryzł wargę i wyszedł z pokoju. Zjechał plecami po drzwiach i zakrył twarz dłońmi, poczuł ukłucie w sercu, zawiódł nastolatka, chodź tak naprawdę, na pierwszy rzut oka nie zrobił.

- Mój mały szczeniak. Mały szczeniaczek. - kilka łez spłynęło mu po rumianych polikach.

- Raul? Kochanie? Kochanie! Co się stało? Kochanie wszystko z wami okej? - Alfa podbiegł do męża i wziął go na ręce.

- Nie-Nie mogłem. P-przepraszam, nie miałem jak mu pomóc.

- Hej, hej skarbie spokojnie.

Remus wtulił się szyję męża i zachłysnął się jego zapachem. Na początku ich związku, po ich pierwszej wspólnej pełni, okazało się, że Omega spodziewa się dziecka. Nie była to najlepsza wiadomość, dla młodych mężczyzn, których czekał jeszcze rok nauki, w Harwardzie. Kiedy wszystko zaczęło się układać, Remus, będąc w 5 miesiącu ciąży, zaczął czuć się coraz gorzej, pewnego dnia wracając z zajęć poczuł ból, a po chwili po jego nogach zaczęła spływać krew. Pani Pompay, nie miała jak pomóc, chłopak poronił.

Ethan przeżył to bardzo mocno, lecz nie tak jak Raul, który odciął od wszystkich, nawet od swojego partnera. Siedział w prywatnym dormitorium i jadł czekoladę. Nikt nie wiedział kiedy i jak młody Davies wreszcie dostał się do jego dormitorium oraz przekonał do powrotu na lekcje i spotkaniu z innymi ludźmi.

Od tamtej pory Omega, był bardzo opiekuńczy i ostrożny. Czasem zachowywał się jak superbohater i chciał pomóc wszystkim wokół, a kiedy mu się nie udawało dostawał ataku paniki.

- Nie miałem jak mu pomóc, mały szczeniaczek.

- Kochanie, coś nie tak z dzieckiem? - mężczyzna delikatnie położył dłoń na wręcz niezauważalnie, zaokrąglonym brzuszku.

- Nasz mały Harry. Nasz mały szczeniak. - jasnooki pociągnął nosem i mocniej przytulił do partnera.

- Co się dzieje kochanie? Źle przechodzi upał? - jasnooki pokiwał przecząco głową. - Znalazł Alfę? Odrzuciła go? Jak tak zabije śmiecia. - warknął Ethan i mocniej owinął ramiona wokół ciała Davies'a.

- W-W pewnym sensie. - mruknął profesor i zakręcił pasmo syriuszowych włosów na palcu. - Zakochał się, on i jego Omega, ale-ale to nie Alfa.

- Beta? Oh, biedny Harry.

- Nie. - szepnął niepewnie blondyn. - Ten chłopak, on nie jest wilkiem.

- Biedny szczeniak. - westchnął ciemnowłosy i pocałował ukochanego w głowę. - Spokojnie kochanie, kiedy znajdzie swoją Alfę zapomni o tym chłopcu.

- Będzie dobrze. - szepnął zmęczony Omega i ufnie wtulił się w męża.

_

Chłopak szedł korytarzami Harward'u, w swojej wilczej postaci. Swój zapach zablokował kilkoma tabletkami, aby dostać się do dormitorium, bez zbędnych komentarzy, czy domysłów. Zebranie, w którym uczestniczył, było jednym z najważniejszych, w całym królestwie, a jako Alfa stada musiał brać w nim udział wręcz za dwóch. Rada starszych coraz bardziej naciskała, na parowanie oraz oznaczenie przyszłej Luny. Nie udało mu się jednak, wywalczyć najlepszych warunków. Dostał on 2 miesiące na sparowanie się z wybraną partnerką.

Od razu po zakończeniu zebrania, ruszył do Harward'u, musiał wszystko opowiedzieć swojej partnerce. Będąc dosyć blisko pokoju kobiety, usłyszał jej krzyk, nie z bólu, czy strachu, raczej z rozkoszy. Warkną cicho, cofnął się o kilka kroków i usiadł za pobliską ścianą.

- Wybacz, ale jak już powiedziałaś, jesteś Luną, a ja nikim. To tylko seks. LUNO.

Usłyszał trzaśnięcie drzwiami, jednak gdy wreszcie zdecydował się wychylić, mężczyzny nie było już na korytarzu. Ruszył w stronę pokoju blondynki, musiał z nią porozmawiać. A o incydencie, który zdążył podsłuchać, poczuł tego, jeszcze większą powinność. Stanął przed drzwiami, już miał pukać, kiedy do jego nosa, wpadła silna woń wanilii i róży.

Nasza Omega!

~ Co? ~

Nasza Omega ma gorączkę! Musimy się nią zająć!

I zanim zdarzył zapytać, jakim sposobem jego Alfa, wie, że to ich Omega, stał pod drzwiami, nieznanego mu pokoju i siedział przed nimi, gapiąc się na nie jak głupi. Piękna woń co chwilę zagęszczała się, a on wręcz miał przed oczami nagie ciał Omegi zza drzwi.

Tam jest naszą Omega!

~ My nie mamy Omegi durniu! ~

Mamy! Jest za tymi drzwiami!

Wilk warknął cicho. Nie mógł zaprzeczyć, że zapach był wręcz uzależniający, lecz on już miał partnerkę. Trudno było mu się pogodzić z decyzją rady, w końcu małżeństwo zawierać się z miłości romantycznej. Kolejne kłamstwo.

Okłamywał siebie, watahę, partnerkę, rodziców. Całe zawarcie więzi miało być królewską tajemnicą, a o samych faktach wiedzieli tylko nieliczni. Sprawa aktu małżeństwa ciągnęła się już kilka dobrych miesięcy, bo narzeczeni z nieznanych społeczeństwu przyczyn, wciąż mieli zastrzeżenia do daty.

Musimy iść do naszej Omegi! Ona cierpi! Zajmiemy się nią! Zrobimy szczeniaczki! Nasza Omega jest napewno śliczna! I napewno urodzi nam śliczne, stówę szczeniaczki! Nie chcemy tamtej! Chcemy naszą Omegę!

~ Zamknij się! Mamy 2 miesiące na sparowanie! Nie znamy tej Omegi, a innego wyjścia nie ma! ~

Szary wilk ruszył do pokoju Luny. Jednak zanim odszedł, obiecał sobie, że jeszcze znajdzie te Omegę i kto wie może kiedyś rzeczywiście będą mieć szczeniaki?

***************************************
Witam was w pierwszym dniu zdalnych!

Jak minął wam poniedziałek?

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i ulżył w przedświątecznej gorączce!

Taca na opinie---> ________________________

Do zobaczenia 😘

Wasza
Kala_malfoy🐍💚✨





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top