tabletki

Leżała na łóżku. Przytulała jasno brązowego misia, a przynajmniej z pewnością by przytulała gdyby miała jakiekolwiek czucie w ciele, siłę, mięśnie nie bolały ja tak bardzo, ah, i może gdyby nie była martwa.

Miała zamknięte oczy. Całe spuchnięte, zapłakane. Rozmazany makijaż od ogromnego płaczu, zanieczyszczał większą część jej twarzy ale na miejscach dookoła oczu skupiał się najwyraźniej. Wory pod oczami świadczące o kolejnych ale również ostatnich, nieprzespanych nocach. Teraz już nie będzie miała tego problemu. Już zawsze będzie spała, tyle że teraz już nie tylko w nocy.

Dookoła leżały tabletki. Najróżniejsze. Pewnie wyciągane pośpiesznie skąd tylko się dało. Pewnie nawet nie patrzyła jakie są to tabletki, na co. Miały dać jeden skutek i to nie było ważne.

Miały różne kolory. Większość z nich była na receptę. Gdybyś chciał, znalazłbyś tu większość kolorów z tęczy. Choć najwięcej było zwykłych, białych kapsułek. Ciekawe czy sama wiedziała skąd je ma. Nawet ludzie starsi, potrzebujący brać dużo leków, byliby zaskoczeni że dziewczyna miała ich tak dużo.

Taka młoda, sięgała pewnie zaledwie 20 lat i to nie skończonych. Nie mogła mieć wielu chorób. Z pewnością używała mniej niz jednej dziesiątej wszystkich tabletek. Więc co one wszystkie, tak niebezpieczne, robiły w rękach osoby tak niestabilnej?

Serce wręcz łamało się na widok tak małej, do tego stopnia skrzywdzonej istoty że zdecydowała się na zabicie własnego ciała. Własnego umysłu.

Była szczupła, długie, ciemne włosy sięgały jej do bioder. Jej skóra była jasna nawet zanim stała się taka lodowata. Teraz była wręcz biała. Miała na sobie najzwyklejszą białą koszulkę i czarne jeansy. Nic specjalnego a jednak na niej wyglądało ślicznie.

Dlaczego więc ktoś tak idealny, zdecydował się na taki czyn?

Po całym pokoju porozwalane było dużo butelek. Zwykłe, od napi słodzonych, soków a nawet zwykłej wody. Ale niektóre z nich wyróżniały się. Swoim szklanym opakowaniem odbijały resztki światła jakie dostawało się do pokoju przez i tak zasłonięte okna. Dlaczego ktoś sprzedał takie trunki osobie niepełnoletniej? Czy oszukiwała? Miała zrobiony fałszywy dowód? Prosiła innych by jej kupowali? Czy po prostu najzwyczajniej w świecie, dobrze wiedziała gdzie, do jakiego sklepu iść by zastać pracowników niemal równie zmęczonych życiem co ona, tak nieuważnych lub zapatrzonych w telefon by nawet nie spytać o to ile ma lat?

Krew w jej ciele już nie krążyła. Była zimna, zupełnie. Jedyne co ogrzewało minimalnie jej ciało to jasny misiek, z brązową kokardką na szyi którego nieszczęśnie "przytulała".

To smutne że świat jest do tego stopnia brutalny żeby takie osoby same z niego odchodziły. Mające przed sobą całe życie, będące idealnymi. A jednak w środku mające taki bałagan który doskonale były nauczone ukrywać.

To smutne...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top