Rozdział IV - Pogoń za tubą.
Okazja nadarzyła się dość szybko, bo po około czterech dniach. Otóż, owe cztery dni później, gdy Grzegorz i Laura siedzieli w kokpicie, w pewnym momencie usłyszeli dźwięk otwierających się drzwi. Słysząc to, od razu się odwrócili. Kiedy to zrobili, w drzwiach ujrzeli Dawida. Widząc go, Grzegorz spytał:
- Czego chcesz?
- Chciałem powiedzieć, że maszyna już skończona. Jeszcze tylko ta jedna część i wszystko będzie gotowe w stu procentach. – Odpowiedział
- Dobra. To teraz wracaj do głównego pomieszczenia i, wraz z Klarą, na nas czekaj.
Po tych słowach, Dawid odszedł, a drzwi zamknęły się. Gdy to nastąpiło, oboje odwrócili się, po czym Grzegorz skierował swój pojazd w kierunku Ziemi i ruszył.
Droga do Sadowa zajęła im parę minut. Kiedy już tam byli, znaleźli parking samochodów i zaparkowali tam pojazd, przy okazji zagradzając całą drogę. Gdy już stali, Grzegorz najpierw otworzył drzwi Klarze i Dawidowi. Kiedy zaś wyszli oni, zamknął tamte drzwi i, wraz z Laurą, wyszedł...
Gdy byli już na zewnątrz, Grzegorz wyjął pilot od pojazdu, wycelował w jego kierunku i nacisnął odpowiedni przycisk. W tym momencie, z końcówki pilota wydobył się biały promień. Kiedy zaś dotknął pojazdu, wokół niego pojawiło się oślepiające, białe światło. Gdy zniknęło, ujrzeli oni, że w miejscu statku kosmicznego pojawił się zwykły, czarny samochód osobowy. Widząc to, Laura zapytała:
- To ten twój pojazd sprzed dwudziestu dwóch lat?
- Tak, ale w nieco zmodyfikowanej wersji. – Odpowiedział
Lecz, po tych słowach, ruszyli oni w kierunku „Xenrano Corporation"...
Droga zajęła im około dwanaście minut. Kiedy zaś doszli do zejścia do podziemi, w których to owa korporacja się znajdowała, Laura rzekła:
- Ale jak my dostaniemy się do środka? Taka firma na pewno jest strzeżona, a strażnicy nigdy nas nie wpuszczą.
- Podejdźcie tu. – Powiedział Grzegorz.
Po tych słowach, Laura, Dawid i Klara podeszli do niego. Kiedy to zrobili, ten przeteleportował ich oraz siebie do pomieszczenia korporacji, w którym mieli znaleźć tubę. Kiedy już tam byli, ten rzekł:
- Tak
Po czym zaczęli się rozglądać w poszukiwaniu tego, po co przybyli. Jednak, ku ich zdziwieniu, tuby nigdzie nie było. Parę minut później, Grzegorz rzekł:
- Cholera. Gdzie to dziadostwo jest?
- Nie wiem. Widocznie go tu nie ma. I co teraz? – Odparła Laura.
- Hmm...Wiem! Przeteleportuję nas do gabinetu szefa tej korporacji i spróbujemy wydusić od niego informacje o tym, gdzie jest tuba.
- Dobry pomysł.
Po tej rozmowie, Laura, Dawid i Klara ponownie podeszli do Grzegorza, po czym ten przeteleportował siebie i ich do odpowiedniego miejsca.
Kiedy się tam znaleźli, pojawili się za plecami Michała. Po chwili, Grzegorz chwycił go jedną ręką za szyję, a Laura przystawiła mu pistolet do głowy. Po chwili, Grzegorz spytał:
- Gdzie...Jest...Tuba?
- Nie wiem...Jeśli nie ma jej tam, gdzie powinna być, to nie wiem... - Skłamał
- Czuję po twoim głosie, że kłamiesz. Lepiej powiedz, gdzie naprawdę jest.
- Nie wiem...Naprawdę...
W tym momencie, Grzegorz postanowił zmusić go do powiedzenia prawdy za pomocą pirokinezy. Chwilę potem, przystawił mu do twarzy dłoń, z której wydobywał się ogień i powiedział:
- Jeśli zaraz nie powiesz, gdzie jest tuba, skończysz jako popiół.
- No dobrze...Już mówię...Wzięli ją Patryk i Mateusz, którzy... - Zaczął, jednak nie dokończył, gdyż w tym momencie drzwi gwałtownie otworzyły się.
Stali w nich strażnicy korporacji, celujący w Grzegorza z posiadanych przez siebie broni. Chwilę później, jeden z nich powiedział:
- Zostaw go, albo będziemy zmuszeni strzelać!
W tym momencie, Grzegorz, nadal nie puszczając Michała, skierował rękę z wydobywającym się z niej ogniem w kierunku strażników i rzekł:
- Póki nie powie nam dokładnie, gdzie jest tuba, którą zabrali stąd Patryk i Mateusz, nie zostawię go.
Po tych słowach, zaczęła się walka między strażnikami firmy, a Grzegorzem, Laurą, Dawidem i Klarą. Na początku, nie można było powiedzieć, kto wygra, gdyż obie strony walczyły tak samo. Jednak, w którymś momencie, szala zwycięstwa zaczęła przelewać się to na jedną, to na drugą stronę, aż w końcu wygrali strażnicy korporacji. Bowiem, w pewnym momencie, jeden z nich strzelił w kierunku Laury. Dziewczyna nie zdążyła odskoczyć, przez co kula zraniła jej ramię, jednak go nie przebijając. Kiedy to nastąpiło, dziewczyna krzyknęła z bólu i upadła na kolana. Po chwili, ten sam los spotkał Klarę. W tym momencie, Grzegorz pomógł Laurze wstać i przytrzymał dziewczynę, aby nie upadła, a Dawid tak samo pomógł Klarze. Gdy to zrobili, Grzegorz rzekł:
- Nie myślcie, że to już koniec. Jeszcze się spotkamy.
Po czym, wiedząc że nic by tam nie zdziałali w obecnej chwili, przeteleportował całą czwórkę poza siedzibę korporacji...
Tymczasem, gdy Michał oraz strażnicy owej firmy zostali sami, najpierw strażnicy przytrzymali Michała aby nie upadł, po czym jeden z nich spytał:
- Wszystko w porządku?
- Tak...Teraz najbardziej obawiam się o Patryka i Mateusza, bo skoro Grzegorz i Laura oraz ich pomocnicy już wiedzą, gdzie jest tuba, to mogą ją w łatwy sposób wykraść. – Odpowiedział Michał.
- Pewnie do tego nie dojdzie. Skoro Daniel przysłał tutaj akurat ich, to chyba wiedział, co robi. Poza tym, oni już cztery razy uratowali świat. – Rzekł drugi ze strażników.
- W sumie może i masz rację. – Powiedział Michał.
Po tej rozmowie, pomogli Michałowi usiąść na jego krześle i, kiedy już siedział, powiedział jeszcze:
- W ogóle to dzięki za pomoc.
- Nie ma za co. Przecież po to tu jesteśmy. – Powiedział jeden ze strażników.
Po chwili zaś, wyszli oni z gabinetu ich szefa, po czym udali się tam, skąd przyszli...
TYMCZASEM, POZA SIEDZIBĄ...
W tym samym czasie, kiedy Grzegorz, Laura, Dawid i Klara znaleźli się poza siedzibą korporacji, Laura, Dawid i Klara dostrzegli, że znajdowali się parę metrów od ich pojazdu. Po chwili, Grzegorz ponownie wyjął pilot od pojazdu i wycelował w kierunku, obecnie, samochodu. Następnie, nacisnął odpowiedni przycisk. Po zrobieniu tego, z końcówki pilota wydobył się biały promień. Kiedy zaś dotknął pojazdu, wokół niego pojawiło się białe, oślepiające światło, a gdy zniknęło, ujrzeli oni w miejscu zwykłego, czarnego samochodu osobowego, ten sam statek kosmiczny co wcześniej.
W tymmomencie, od razu weszli do środka. Grzegorz i Laura do kokpitu, a Dawid iKlara do głównego pomieszczenia pojazdu. Gdy tam byli, Grzegorz najpierw pomógłLaurze usiąść, po czym odkaził ranę, która była na jej ramieniu, a następniezabandażował ją. Kiedy zaś to zrobił, usiadł za sterami pojazdu i ruszył wkierunku powrotnym...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top