Trzydzieści sześć📚

OKEY misie!

Dopiero dziś natchnęło mnie do napisania rozdziału, dodaje go od razu po jego skończeniu, więc gdzie nie gdzie mogą wkraść się małe błędy.

Mimo tego, miłego czytania!❤️

🦎🦎🦎

Nie mogła zasnąć. Przez pół nocy zastanawiała się, po co był Kakashiemu dokładny adres, pod którym się zatrzymała podczas przerwy zimowej. Od czasu do czasu myślała sobie, że do niej przyjedzie, jednak w porę się otrząsała. Hatake nie był na tyle porywczy, by nagle przyjechać do niej w odwiedziny, gdy jest w towarzystwie swoich rodziców, Sasuke i jego ojca.

Wiedziała, że coś się szykuje, dlatego nie była wielce zdziwiona, gdy mama zawołała ją do drzwi frontowych, przed którymi stał kurier trzymający bukiet w dłoni i czekający na potwierdzenie odebrania przesyłki. Hiroi szybko podpisała kwitek i wtedy drzwi zamknęły się za mężczyzną.

— Mogę wiedzieć, o co chodzi z tym bukietem? — zapytała jasnowłosa krzyżując przedramiona na klatce piersiowej i marszcząc przy tym brwi w wyczekującym grymasie.

— Jestem równie skonsternowana, co ty. Nie mam zielonego pojęcia, od kogo może być — mruknęła grając zdezorientowaną. Na jej poliki wstąpił za to soczysty rumieniec, który nie mógł być już udawany. Spodziewała się wszystkiego, ale nie tego. Wyłapała wzrokiem karteczkę złożoną na pół, przyczepioną do jednej z łodyżek kwiatów. Nie ruszała jej jednak, nie wiedząc co jest zapisane w środku i nie chcąc, by mama zaczęła ją o nią wypytywać.

— To twoje ulubione, prawda? — westchnęła kobieta i pochyliła się nad wiązanką wdychając jej zapach. Hiroi przytaknęła jej ruchem głowy unosząc w górę lekko kąciki ust. — Może to od któregoś z Senju — szepnęła pod nosem, jakby do siebie i zaczęła odchodzić. — Przyniosę ci zaraz wazon z wodą, poczekaj tutaj — poleciła, a licealistka wykorzystując sytuację złapała za liścik i zerwała go wsadzając do kieszeni. Obiecała sobie, że odczyta go od razu, gdy znajdzie się w pokoju. Przygryzła lekko wargę, nie myślała, że Kakashi mógł być aż tak zazdrosny, by wysłać jej bukiet prosto pod jej drzwi. Na pewno wiedział, że jej rodzice poruszą ten temat przy stole, co zdezorientuje Sasuke, który może nawet pomyśleć, że Asuna faktycznie może kogoś mieć w sekrecie, za plecami rodziców.

Minął moment zanim rodzicielka nastolatki wróciła do niej z przezroczystym wazonem do połowy zapełnionym wodą.

— Dziękuję — mruknęła chcąc już iść na górę, jednak kobieta zatrzymała ją jeszcze na chwilę.

— Nie ma żadnej karteczki? — zagadnęła i zaglądnęła do bukietu delikatnie przeszukując jego zawartość. — To dziwne, że ten kto je wysłał nawet się nie podpisał — mruknęła mrużąc powieki w zastanowieniu. — Może kurier zgubił po drodze. Tak czy inaczej, zejdź za godzinę na dół, pomożesz mi robić ciasto — poprosiła i znów zniknęła w kuchni pozwalając tym samym Hiroi w końcu iść do swojego pokoju, w którym zamknęła się na klucz. Odetchnęła głęboko i zanim zrobiła krok w kierunku szafki nocnej wzdrygnęła się.

— Dlaczego siedzisz w moim pokoju? — zapytała decydując się jednak na ułożenie kwiatów, na biurku. — To trochę dziwne, nie sądzisz? — zmarszczyła brwi i usiadła na krześle, gdzie lubił przesiadywać Tobirama, mimo że się bujało.

— Od kogo masz kwiaty? — zignorował jej pytanie spinając się lekko. Nie sądził wcześniej, że naprawdę mogłaby kogoś mieć, w końcu cały czas mówiła o skupianiu się na nauce i przyszłości.

— Sama nie wiem, po prostu przyszły — wzruszyła ramionami i zaraz strzeliła sobie mentalnego policzka żałując, że odpowiedziała w ten sposób. Mogła powiedzieć częściową prawdę i może nawet lepiej by na tym wyszła. Ale wtedy Uchiha odwaliłby znowu coś głupiego i musiałaby tłumaczyć się z tego ojcu, a tego wolała uniknąć za wszelką cenę. — Ja odpowiedziałam ci na pytanie, teraz twoja kolej — powiedziała szybko zmieniając temat. Kruczowłosy złączył brwi, na co przekręciła oczami. — Dlaczego siedzisz w moim pokoju? — powtórzyła pytanie.

— Chciałem tu na ciebie po prostu poczekać. Jak już i tak mamy spędzać tutaj czas, to poróbmy coś zamiast siedzieć w pokojach — wzruszył ramionami wymyślając na szybko wymówkę. Może zachowywał się trochę dziwnie, ale po prostu chciał pobyć trochę w jej pokoju, zobaczyć jakie kolory kiedyś lubiła, jakie ma ułożenie mebli. Do głowy wpadła mu myśl, że zaczyna mieć obsesję, jednak szybko ją odgonił. Hiroi milczała zastanawiając się nad jego słowami. Obliczała wszystkie za i przeciw, przez co cisza w pokoju przedłużała się. Uchiha czuł, jak powoli zaczyna brakować mu powietrza. W końcu nastolatka kiwnęła powoli głową.

— Jeśli nie będziesz niczego próbował, możemy gdzieś iść i trochę się zabawić. Ale tylko trochę — oznajmiła zgadzając się na jego pomysł. Ciemnooki uśmiechnął się od razu, czując jak jego mięśnie się rozluźniają a serce zwalnia rytm bicia. Jego umysł zapełniła ogromna ulga.

— To świetnie. Kiedy wychodzimy? — wstał z jej łóżka i podszedł do drzwi łapiąc za klamkę i otwierając je w połowie.

— Byłoby najlepiej iść po obiedzie. Zaraz muszę zejść pomoc mamie z ciastem, więc teraz odpada — odparła mając złe przeczucia. Mimo tego, chciała iść z nadzieją, że jednak Sasuke nie zrobi żadnego niepotrzebnego ruchu w jej stronę. W dodatku sama okropnie zaczynała się nudzić siedząc w domu. Niby chodzili na narty, robili sobie małe wspinaczki górskie, jednak nie było to codziennie.

— Mogę wam pomóc z ciastem — zaproponował. — Pójdzie szybciej.

— Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść. Wystarczą dwie pary rąk do pracy — uśmiechnęła się ukrywając uczucie niezręczności.

— Faktycznie. Nie mogę doczekać się naszego wypadu — powiedział z półuśmiechem i wyszedł z pokoju zostawiając w nim zmęczoną jego towarzystwem dziewczynę. Odczekała minute i dopiero wtedy znów zamknęła drzwi na klucz. Usiadła na łóżku i wyjęła z kieszeni karteczkę.

Jutro jest festiwal z okazji rozpoczęcia nowego roku. Na pewno będziesz na niego szła, więc się dobrze przyszykuj.

K. H.

Szatynka zamrugała kilka razy powiekami. Na jej twarzy zaczął rozciągać się szeroki uśmiech niedowierzania i szczęścia. Nie sądziła, że wymyśli coś takiego. Przecież mógł po prostu napisać wiadomość. Westchnęła cicho i położyła się na plecach przymykając powieki. Cieszyła się jak dziecko z nowej zabawki. Hatake dobrze to przemyślał, na festiwalu ludzie będą mieć maski, dzięki czemu niezauważalnie oddzieli się od rodziców i co najważniejsze - od Sasuke. Będzie musiała tylko wrócić do domu kilka minut po północy i pilnować telefonu na wszelki wypadek, gdyby rodzice chcieli iść gdzieś razem.

Spędzę z nim sylwestra... Tylko jak ja go do cholery rozpoznam?

~°~

Wyszli z domu luzując nieco wiązania szali. Było wyjątkowo ciepło, jak na tę porę roku.

— To jak, gdzie idziemy? — zapytała. W końcu to był jego pomysł, by gdzieś wyjść, więc myślała, że już coś zaplanował.

— Tam gdzie nas nogi poniosą — odparł. Trzecioklasistka złączyła ze sobą brwi w konsternacji. — Możemy najpierw iść do jakiejś kawiarni na piernika, albo do kina — wzruszył ramionami, jakby w ogóle nie miał zaplanowanej takiej odpowiedzi. Hiroi przez moment milczała, aż w końcu odważyła się zadać jedno pytanie, które dręczyło ją już wcześniej.

— Chyba nie traktujesz tego, jak randkę. Prawda? — nie patrzyła na niego, tylko przed siebie, na ludzi kręcących się na ulicy, na którą przed chwilą wstąpili wychodząc ze strefy domków.

— Gdyby to była randka powiedziałbym ci o tym od razu. Wyszliśmy się tylko rozerwać — odparł przygryzając od wewnątrz policzek. Oczywiście, chciałby żeby była to randka, jednak zdawał sobie sprawę, że Asuna uciekłaby wtedy szybciej niż odrzutowiec lecący po niebie. A w taki sposób może się do niej zbliżyć nieco bardziej, niekoniecznie dając jej powód do zamartwień o ich relacje.

Spędzili ze sobą naprawdę dobrze czas. Asuna nie wyobrażała sobie, że może się tak dogadać z Sasuke po tym wszystkim, co zrobił i co powiedział podczas ostatniej kolacji gdy przyjechał do niej razem z ojcem. Wydawało się, że są dobrymi przyjaciółmi, dopóki z zaskoczenia nie próbował jej pocałować. Wtedy czar koleżeństwa prysnął i oboje wrócili osobno do zimowego domku. Mimo tego Uchiha nie zamierzał się poddawać, chociaż uczucie pieczenia na policzku miało pozostać w jego myślach na kilka następnych dni. Kolacja trwała w niezręcznej ciszy, co jakiś czas rodzice rozmawiali między sobą i momentami pytali o coś nastolatków. Odpowiadali jednym słowem, czasem kilkoma jeśli pytania od nich tego wymagały. Sasuke obserwował obrażoną twarz szatynki i nie mógł powstrzymać usmieszku cisnącego mu się na usta. Bo wiedział, że Fugaku zrobi wszystko, żeby został powiązany z Hiroi więzłem małżeńskim. Nawet jeśli nie będzie myśleć wtedy o jego szczęściu, tylko o pozycji firmy.

Do zoba!🌱

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top